Piotr Wojciechowski – Wiersze Świąteczne

0
150


GRUBY MUR GŁUCHA NOC

Ktoś łomotał o północy w deski wrót,
A my jedliśmy wieczerzę, pili wino.
Walił bęben, bo do tańca rwał się lud.
Nikt nie słyszał tych awantur. Było zimno
Tam przed bramą. Wicher deszczem twarze bił.
Nie słyszeliśmy, bo jak? gruby mur, głucha noc.
Nie słyszeliśmy, ktoś krzyczał – że brak sił,
Ona rodzi, a tu wszędzie zatrzaskują się nam drzwi.
Po dywanach miękko, ciepło szliśmy spać,
I ze śmiechem powtarzali sprośny refren.
Nie słyszeliśmy, bo jak? Ktoś dobijał się do bram.
Mieliśmy w kominku żar, łoża miękkie.
Gruby mur, głucha noc, nie słyszeliśmy, bo jak.
Ktoś ich przeklął, wygnał precz, poszczuł psami.
Myśmy spali, głucha noc. Ci spod bramy poszli w mrok.
No to spokój, o to szło, byśmy dobrze się wyspali.
Świtem biel, sypał śnieg na uliczkę przed hotelem
W pustej knajpie skrzypek grał święta noc cicha noc
Szła pastuchów wielka chmara przez Betlejem,
A my ludzie dobrej woli pojmowaliśmy powoli,
A my ludzie dobrej woli pojmowaliśmy powoli –
Gruby mur.


MARIUPOL, PLAC TEATRALNY.

Słone wichry, piach czarny. Fruną ponad plażą. .
Poplamione papiery. Nad Mariupolem zorza
Dzisiaj posypie śniegiem. Otuli bandażem.
Zapłoną gdzieś ogniska, ludzie chcą się ogrzać.

Soborną na Teatralny. Biało, błądzą patrole
sypie, jakby niepamięć, jakby nie brakło nikogo
a kłamstwem nie zasłoni tych zawalonych na dole
imion, marzeń i dłoni. I ust co wołać nie mogą.

Soborną na Teatralny na przedstawienie ostatnie
Poszli aktorzy nadziei, z walizkami, torbami chleba.
Świetny zespół, starzy i dzieci. Ciężarne i młode matki.

Nie było prób generalnych, tylko kurtyna nieba.
DZIECI – tak z wielkich liter na Teatralnym był napis
W tym roku tu stanie choinka, o dzieciach krzyknie do nieba.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko