Franciszek Czekierda – ABRAHAM LINCOLN I MARIA TODD – MAŁŻEŃSTWO BEZ MIŁOŚCI

0
72


Napięcie psychiczne spowodowane rezygnacją ze ślubu i wytężona praca spowodowały, że krzepki organizm olbrzyma poddał się. Abraham zgłosił się do miejscowego lekarza, który skierował go do doktora Henry’ego, neurologa w Cincinnati. Ten pomógł mu w dojściu do zdrowia. W tym samym czasie Joszua Speed, przyjaciel i wspólnik, sprzedał sklep i osiadł w Kentucky na farmie swojej matki, z którą mieszkała córka, młodsza siostra Speeda.
Znając trudną sytuację przyjaciela, Joszua zaprosił go do siebie na lato.
– Chyba ośmieszyłem się swoją hipochondrią – Abraham usprawiedliwiał się, gdy na tarasie domu pili napój cytrusowy.
– Zawsze byłeś zdrów, jak bizon, a teraz, kiedy naprawdę dopadła cię niemoc, oskarżasz się o hipochondrię. Abe, bądź dla siebie łaskawszy – przyjaciel życzliwie go upomniał.
– Nie zmienia to tego, że jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Gdybym swoimi zgryzotami obdzielił całą ludzkość, nie byłoby żadnej wesołej twarzy.
– Pisałeś, że doktor Henry pomógł ci.
– Gdyby nie on, padłbym, jak usidlony kojot.
– U mnie nabierzesz sił. Zapomnisz o wszystkim…
– Muszę wyzdrowieć, albo… umrzeć – Abraham mówił kategorycznym tonem.
– Swój tęgi umysł skup na pierwszej rzeczy. Drugą wyrzuć z pamięci. I działaj.
– Dobrze rzeczesz. Jeszczem nic takiego nie zrobił, co kiedyś mogłoby przypomnieć choć jednemu człekowi, że istniałem na tym padole.
– Znając ciebie jestem przekonany, że uda ci się.
– Nie tyle uda, co sam przekażę ludziom swoje imię związane z jakąś wielką sprawą.

Lincoln, wciąż będąc pod naporem niedawnych wzburzeń, napisał artykuł o samobójstwie, wcielając się w człowieka, który przeżył wielkie niebezpieczeństwo. Po opuszczeniu farmy, przyjaciele korespondowali ze sobą. Listy Lincolna stanowią świadectwo jego stanu ducha: niepokoju, goryczy i rozpaczy. Kiedy Speed później popadł w depresję, Lincoln przeprowadził celną analizę jego psychiki doradzając mu, aby swojego stanu nie przypisywał tajemnym mocom złego ducha.
W tym czasie Abraham unikał kobiet, choć kilkakrotnie spotykał się z Sarą Rickhard. Jednak z ich znajomości nic poważnego się nie zrodziło. Nieustannie dręczył go smutek. Po upływie kilku miesięcy od wycofania się ze ślubu z Marią Todd, spotkał się z dobrym znajomym, Jamesem Shortem, którego poznał w czasach narzeczeństwa z Anną Rutledge. James miał farmę obok posiadłości rodziny Anny. W okresie, gdy zabiegał o jej względy, czasem nocował u niego.
– Po twojej twarzy widzę, że nie opuszcza cię strapienie – James był zaniepokojony. – Domniemuję, że wciąż dręczy cię tamta sprawa?
– Nie mylisz się. Uważam się za winnego.
– Postąpiłeś zgodnie z nakazem serca – pocieszał go.
– Co z tego, kiedy unieszczęśliwiłem niewinną istotę – Abraham mówił skruszony.
– Dotarły do mnie wieści, że ona nieustannie myśli o tobie.
– Skrzywdziłem ją, a ona mnie nie znienawidziła? – zdumiał się. – Szlachetna…
– Spotkał ją wielki wstyd…
– Tego nie musisz mi mówić – przerwał mu gwałtownie. – Dlatego wyjechała.
– Słyszałem, że powróciła.
– Doprawdy? – Lincoln ucieszył się.
– Wciąż o niej myślisz?
– Coś mnie przymusza, aby wyrządzone zło naprawić. Minęło sporo czasu, a ja wciąż mam wątpliwości co do wartości moralnej swego kroku.

Pani Francis Simeon, żona redaktora lokalnej gazety Sangamo Journal w Springfield, posiadała pasję kojarzenia małżeństw. Którejś sierpniowej niedzieli 1842 roku zaprosiła do swego domu miejscową elitę, wśród której był Abraham Lincoln i Maria Todd. Oboje natknęli się na siebie, co pani Simeon zaplanowała. Byli zaskoczeni własnym widokiem.
– Cóż za niespodzianka? – Maria zagadnęła pierwsza.
– Przedziwny zbieg okoliczności, łaskawa pani – odrzekł stremowany.
– O ile pamięć mnie nie myli, byliśmy na „ty” – rzekła nie bez szczypty ironii.
– Nie chcę zajmować cennego czasu – Lincoln ukłonił się. – Z pewnością czeka na nią mąż – próbował wykręcić się z krępującego spotkania.
W tym momencie pojawiła się Francis Simeon.
– Maria nie ma męża – zakomunikowała Abrahamowi. – I po drugiej stronie – spojrzała na Marię – jest tak samo.
– Mogłam się tego spodziewać. Przypuszczam nawet, że mój przyjaciel złożył śluby bezżenności – panna Todd uśmiechnęła się.
– Celibat jest chwalebnym wyzwaniem, lecz w każdej chwili mogę z niego zrezygnować – zażartował.
– I właśnie o to chodzi, moi kochani. Pragnieniem moim jest, abyście zakopali przeszłość, jak Indianie zakopują topór wojenny – Francis powiedziała dydaktycznym tonem. 
W ciągu krótkiego czasu Maria i Abraham spotykali się kilkakrotnie u różnych znajomych i na spacerach. Po długich rozmowach przełamali dawne urazy. Lincoln bawił towarzystwo żartobliwymi opowieściami i politycznymi dowcipami. Maria ponownie uległa jego urokowi.

W sierpniu Bank Stanu Illinois zbankrutował, ogłaszając, że nie będzie przyjmował banknotów, natomiast obywatele mają spłacać swoje długi wyłącznie w złocie i srebrze. Audytor bankowy i zarazem członek Partii Demokratycznej, generał James Shields, poparł tę decyzję. Wśród ludzi zapanowało niezadowolenie. Lincoln, napisał w tej sprawie do generała trzy krytyczne, choć żartobliwe listy otwarte, które ukazały się w gazecie Sangamo Journal pod pseudonimem Rebeki. Listy celnie ujmowały istotę problemu. Opinia publiczna zgadzała się z „autorką”, rzekomo młodą farmerką. Adresat listów milczał. Maria Todd (we współpracy z Francis Simeon) umyśliła napisać czwarty list jeszcze bardziej żartobliwy z nutą złośliwości. Za przyzwoleniem Lincolna, Rebeka oświadczyła się Shieldsowi, dołączając pieśń weselną. Generał tak grubego żartu nie mógł znieść. Poczuł się urażony. Zażądał ujawnienia nazwiska autorki. Sprawa stała się poważna. Abraham przyznał się do autorstwa listów, osłaniając Marię. Tym samym częściowo odkupił wobec niej swoją winę. Shields zażądał wycofania się z treści zawartych w listach, Lincoln odmówił. Generał wyzwał go na pojedynek. Choć Lincoln był przeciwnikiem pojedynków, w tym przypadku nie mógł odmówić podniesienia rzuconej rękawicy, ponieważ sprawa dotyczyła obrony dobrego imienia damy. Sekundanci uzgodnili szczegóły pojedynku. Wybrano szable. 22 września  spotkali się na Krwawej Wyspie w stanie Missouri, gdzie były dozwolone pojedynki. Kiedy mężczyźni stanęli naprzeciw siebie, Lincoln zauważył nad sobą grubą zwisającą gałąź, która mu przeszkadzała, wspiął się na palcach i zamaszystym cięciem szabli ściął ją. Shields, widząc jego siłę i ogromny zasięg ramion, zląkł się. Po krótkiej naradzie z sekundantami pojedynkowicze zawarli rozejm. Po ich powrocie do Springfield wieść o pojedynku i ugodzie rozeszła się po całej okolicy.
Nazajutrz w domu redaktora Simeona grono przyjaciół i znajomych otoczyło wiankiem Abrahama, który szczegółowo o wszystkim opowiadał. Po kilku kwadransach, gdy towarzystwo podzieliło się na grupki, Maria wzięła pod łokieć byłego narzeczonego i wyszła z nim na taras.
– Winszuję tak roztropnego zakończenia awantury – powiedziała wdzięcznym głosem.
– Tak wyszło… – był jak zwykle skromny.
– Przede wszystkim jestem ci wdzięczna za wzięcie na siebie mojej winy. Nie miałam okazji, żeby ci to powiedzieć.
– Pamiętaj, że to ja zacząłem…
– Ale mój list przechylił szalę.
– Nie twój, tylko Rebeki – uśmiechnął się. – Na nią zrzućmy całą winę.
Jego rycerskie zachowanie spowodowało, że Maria puściła w niepamięć to, co się wydarzyło, a raczej nie wydarzyło, 1 stycznia 1841 roku. Po pewnym czasie Lincoln postanowił się z nią ożenić. Pisał o tym na bieżąco Speedowi, swemu powiernikowi.
Pewnej nocy przyśnił mu się. Obaj siedzieli nad brzegiem rzeki Sangamon.
– Zmartwiłem się twoim krokiem – Joszua mówił głosem pełnym troski.
– Postanowiłem! – Abraham odrzekł twardo.
– Nie kochasz jej. Czy coś się zmieniło?
– Tak. Po wcześniejszych i ostatnich przejściach dojrzeliśmy. Nabraliśmy do siebie zaufania.
– A uczucie?
– Josz, ja muszę się z nią ożenić – Lincoln rzekł stanowczo.
– Już raz się sparzyłeś. Nie obawiasz się powtórki?
– Nie.
– Będziesz miał za żonę istotę, która jest ci duchowo obca. Czy ona w jakikolwiek sposób cię pociąga? – po pauzie dodał: – Tylko bądź szczery.
– Mówisz, jakbym kiedykolwiek cię okłamał. Owszem, wszystko to napawa mnie lękiem – przyznał zafrasowany. – Ale decyzji nie zmienię. 
– Powiedz na koniec, Abe, czy ona cię kocha?
– Idź już sobie. Nie dręcz mnie! – krzyknął i w tej sekundzie się obudził. Głowę miał mokrą od potu.

Kiedy Lincoln i panna Todd postanowili się pobrać, nikomu o tym nie powiedzieli. Nie chcieli dawać złośliwcom powodu do plotek, które niewątpliwie pojawiłyby się na mieście w związku z ich nieudanym ożenkiem. Dopiero rankiem, 4 listopada 1842 roku, Maria powiedziała o tym Elżbiecie, będącej w siódmym miesiącu ciąży.
– Marysiu, dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? – siostra przysiadła na krawędzi krzesła, łapiąc się za dolną część brzucha.
– Tak postanowiliśmy.
– W piątek? Dlaczego nie w niedzielę?
– Teraz albo nigdy – Maria rzekła kategorycznie.
– Nie ma tortu weselnego, jedzenia, napojów, kwiatów, stroików… I co z gośćmi? To jakieś istne wariactwo – Elżbieta była przerażona.
– Chcemy pobrać się skromnie.
Lincoln tego samego dnia, także wczesnym rankiem, w gmachu parlamentu powiadomił o ślubie Niniana Edwardsa.
– Ma być skromnie – Abraham przekonywał go flegmatycznie. – Pastor udzieli nam ślubu i koniec na tym. Żadnych uroczystości.
– Abe, mówisz poważnie?
– Tak ustaliliśmy z Marią.
– Absolutnie nie zgadzam się! – Edwards zaprotestował. – Uroczystość odbędzie się w naszym w domu, który jest wystarczająco duży na wesele.
– Ale my żenimy się dzisiaj – przestrzegł go. – Nie zdążycie…
– Niech cię głowa o to nie boli.
 Edwards wrócił do domu i z żoną szybko ułożyli plan wesela. Postawili na nogi całą rodzinę, która w ciągu pół dnia przygotowała uroczystość. Ślub z udziałem pastora był skromny, wesele również, choć uczestniczyło w nim ponad 30 gości. Pan młody opowiadał anegdoty, panna młoda wyglądała na szczęśliwą, a goście byli zadowoleni.

W pierwszym roku małżeństwa Lincoln postanowił ubiegać się o nominację partii Wigów do Izby Reprezentantów w Waszyngtonie. Prawdopodobnie namówiła go do tego małżonka. Niestety został pokonany przez Johna Hardina. Następnym razem, w 1846 roku, wygrał wybory do Izby Reprezentantów.
Maria była przeszczęśliwa. Mieszkając w stolicy chłonęła blichtr wielkiego świata; uczestniczyła w życiu towarzyskim, m.in. w balach wydawanych przez pierwszą damę, Sarę Polk. Gdy u boku męża pokazywała się w Chicago lub w Springfield czuła, jak wzrastająca sława męża spływała także na nią. Przed kolejnymi wyborami, gdy Lincoln oświadczył, że nie będzie kandydował, była zawiedziona. Swoje ambicje związane z karierą męża musiała odłożyć na bok. Powodami rezygnacji były m.in.: jego uczciwość, nieprzekupność i wahania w sprawie decyzji: trwać w zgniłym pokoju, czy opowiedzieć się za wojną domową, o której coraz częściej się mówiło.
Prezydent, James Polk, w uznaniu postawy i zasług Lincolna, złożył mu propozycję objęcia stanowiska komisarza w Oregonie, w stanie najdalej wysuniętym na zachód.
– Zastanawiam się nad tym… – Abraham zwierzył się żonie po otrzymaniu oficjalnego pisma od prezydenta.
– Chcesz zostać zesłany na Dziki Zachód? – Maria miała wątpliwości.
– To prestiżowe stanowisko. Czy głowie państwa się odmawia?
– Nie patrz w ten sposób. Będziesz odsunięty od bieżących spraw. Zagnieździsz się tam i stracisz szansę, by w przyszłości osiągnąć coś ważniejszego.
Lincoln uległ jej sugestii i odmówił propozycji.

W kwestiach prowadzenia domu, czy urządzania ogrodu był ustępliwy, a nawet bierny, co irytowało żonę.
– W domu nie mam z niego pożytku – Maria żaliła się siostrze. – Wygrzewa się przy piecu i bez przerwy czyta.
– Byłabym dumna, gdybym miała tak spokojnego i mądrego męża – Elżbieta była innego zdania.
– Daj spokój. Sama muszę robić sprawunki i pamiętać o stu innych rzeczach.
– Zauważyłam, że kiedy narasta w tobie niezadowolenie, on zawsze schodzi ci z drogi.
– Przez jego bierność nie możemy załatwić wielu trudnych spraw. Wszystko spada na moje barki. Co za mąż?!
– Masz skarb, nie męża.

Wieści o nie najlepszych stosunkach między małżonkami rozeszły się wśród znajomych. Kiedyś pewien zaufany współpracownik Lincolna opowiadał swojemu przyjacielowi:
– To, że Maria swoim charakterem zmierziła mu życie domowe, przyniosło mu tylko pożytek.
– Co ty opowiadasz? – przyjaciel nie dowierzał.
– Bo zamiast siedzieć w domu, nieustannie przebywa pośród prostych ludzi, broni ich przed sądem, w urzędzie miasta, debatuje z nimi w sklepach i na ulicach.
– Dzięki temu jest popularny.
– I to przyniesie mu kiedyś pożytek w polityce, zobaczysz.

W 1844 roku Lincoln zaangażował do swojej kancelarii prawnej dwudziestosześcioletniego Williama Henryka Herndona, który okazał się dobrym współpracownikiem, a później oddanym przyjacielem. Po pewnym czasie Herndon został jego wspólnikiem.
– Nie rozumiem, dlaczego z tym młodym i niedoświadczonym jurystą dzielisz się po równo dochodami? – Maria miała pretensje.
– Mam do niego całkowite zaufanie.
– Do tego parweniusza wychowanego w tawernie rodziców? – zapytała złośliwie.
– Nie obrażaj go.
– Przecież ty prowadzisz najważniejsze sprawy.
– Kiedyś on będzie je prowadził, a ja więcej czasu poświęcę sprawom społecznym.
– Herndon zaszkodzi ci, jako zdecydowany przeciwnik niewolnictwa. Jego poglądy są ultraskrajne. Ty nie masz takich poglądów.
– Co do istoty jestem przeciwnikiem niewolnictwa. Zastanawiam się tylko, kiedy rząd federalny powinien to ogłosić.
– Południe nigdy się na to nie zgodzi – Maria stwierdziła kategorycznie.
– Zobaczymy…
– A co do Herndona, nie ufam mu.
– Ja przeciwnie.
Maria nie tylko nie ufała Williamowi, ale nawet nim gardziła. Mimo, że przez wiele lat Lincoln przyjaźnił się z nim, z jej powodu nigdy nie został zaproszony do ich domu. (Po śmierci prezydenta Maria jeszcze bardziej znienawidziła Herndona, kiedy ujawnił, że Anna Rutledge była jedyną prawdziwą miłością Lincolna).

Jak zostało wcześniej wspomniane, Abraham Lincoln znany był z uczciwości. Jako adwokat otrzymał kiedyś od właściciela nowego hotelu 25 dolarów za wypis dokumentów notarialnych. Lincoln zwrócił mu 10 dolarów, wyjaśniając, że pozostała kwota będzie wystarczającą zapłatą. Praktyka adwokacka przynosiła mu w tłustych latach 3000 dolarów rocznie. Jak na wziętego obrońcę nie były to duże pieniądze, choć pozwalały rodzinie żyć na przyzwoitym poziomie. Maria sprawiała sobie modne stroje, w tym krynolinowe suknie, ukrywając otyłość, a przede wszystkim kupiła nowy powóz, dzięki któremu podkreślała swoją wyższą pozycję społeczną.

Po kilku latach pozostawania na marginesie wielkiej polityki, Lincoln postanowił ponownie kandydować na urząd senatora. Jednak na skutek różnych przegrupowań i rozgrywek wycofał swoją kandydaturę na rzecz Lymana Trumbulla, który w 1855 roku wygrał wybory do senatu. Rok później Abraham wstąpił do nowej Partii Republikańskiej. W wyborach w 1856 roku ubiegał się o nominację na wiceprezydenta, jednak przegrał ze Stephenem Douglasem. Podczas kampanii prowadził z nim kilka debat na temat niewolnictwa, dzięki czemu zyskał dużą popularność. Spotykał się także z wyborcami, wygłaszając znakomite mowy.

W lutym 1860 roku rozpoczęła się kolejna kampania prezydencka. Nie był zdecydowanym kandydatem swojej partii. Był nim William H. Seward, były gubernator Nowego Jorku oraz Salmon P. Chase, gubernator z Ohio. Jednak dzięki dobrej kampanii reklamowej, publikacji krótkiej autobiografii, debat z Douglasem i dzięki przemówieniom wygłoszonym w Nowym Jorku zdobył w maju nominację swojej partii. Gdy współpracownicy gratulowali mu sukcesu, odrzekł ironicznie:
– No cóż, panowie, w moim domu jest mała kobietka, która prawdopodobnie jest bardziej zainteresowana tą wiadomością, niż ja.
W tym stwierdzeniu zawarta była prawda, bo Lincoln dobrze znał ambicje swojej żony.
W wyborach prezydenckich wygrał z trzema kandydatami: Stephenem Douglasem, Johnem Breckinridgem i Johnem Bellem.
W połowie lutego 1861 roku, w przeddzień wyjazdu do Białego Domu, Lincoln poszedł do kancelarii zabrać swoje notatki i dokumenty. Przywitał się serdecznie ze swoim wspólnikiem, Williamem Herndonem, po czym, starym zwyczajem, położył się na sofie, wyciągając nogi poza oparcie.
– Billy, jak długo pracowaliśmy? – zapytał.
– Kilkanaście lat.
– Powiedz, czy przez ten czas powiedzieliśmy sobie chociaż jedno złe słowo?
– Nigdy – William odpowiedział pewnym głosem.
– Jutro wyjeżdżam. Zostaw nasz szyld. Niech klienci wiedzą, że moje nowe zatrudnienie w Waszyngtonie nie zmienia firmy Lincoln & Herndon. Przecież kiedyś tu wrócę i dalej będziemy pracowali.

Marzenia Marii Todd nareszcie się spełniły: została pierwszą damą. Chciała błyszczeć na przyjęciach i balach, bywać na wystawach, chodzić na spektakle teatralne i robić drogie zakupy. Spotkało ją jednak rozczarowanie, ponieważ wybuchła wojna domowa między stanami północnymi (Unią) przeciwnymi niewolnictwu czarnoskórych, a stanami południowymi (Konfederacją), broniącymi niewolnictwa. Kiedy w tym czasie prezydentowa zorganizowała bal, prasa ostro ją skrytykowała.
– Na przyszłość musisz uważać, moja droga – Abraham zwrócił jej delikatnie uwagę. –  Pamiętaj, że pochodzisz z Południa, gdzie masz braci walczących przeciwko nam. Opinia publiczna to wie, a dziennikarze każdy twój krok biorą pod lupę.
– Gazety okazały mi pogardę, do której nie dałam żadnego powodu – była bliska płaczu.
– Proszę, abyś więcej nie organizowała żadnych fet, kiedy w walkach giną ludzie. Ogranicz się też z drogimi sprawunkami i szyciem modnych sukien. Masz ich wystarczającą ilość.
– Muszę dobrze wyglądać, aby godnie reprezentować nie tylko ciebie i siebie, ale także urząd.
– Nie wiem, czy kawaler Wilkoff jest osobą, która należycie ci w tym pomaga – Lincoln zauważył zgryźliwie.
– Jest moim najlepszym doradcą w sprawach etykiety i ubiorów.
– To wiem. Jednak doszły mnie słuchy, że przekazuje pewnej nowojorskiej gazecie informacje o tym, co się dzieje w Białym Domu.
– To jakaś insynuacja – podniosła głos. – Ufam mu.
– Byle nie za bardzo. Mam prośbę, jeśli gdzieś jedziesz z oficjalną wizytą, nie bierz go do swego powozu. To nie uchodzi.
Maria milczała niezadowolona.
– Jeszcze jedno; od tej pory będziesz składać wizyty wyłącznie w tych pułkach, które wskaże głównodowodzący, a nie w tych, od których otrzymujesz podarki.
– Wierzysz w te plotki? – zareagowała nerwowo.
– To prawda – rzekł stanowczo. – I zwolnij pokojówki z Południa, które mogą donosić swoim rodzinom o tym, co się u nas dzieje.
– To są zaufane osoby – krzyknęła.
– Zawsze ci ustępowałem, ale w tym przypadku nie. Od jutra mają się wynieść. I ostatnia rzecz; przestań mieszać się do spraw personalnych w mojej administracji!
Po usłyszeniu tego polecenia prezydentowa wydała nieokreślony jęk wściekłości, po czym zapłakała.
Powszechna była opinia, że Maria była przyczyną wielu udręk prezydenta. Za przykład niech posłuży następujące zdarzenie z początku prezydentury: na skutek jej nalegań w sprawie załatwienia jej szwagrowi, Benowi Hardinowi Helmowi, wysokiego stanowiska skarbnika w armii Unii (o które ubiegało się wielu oficerów), Lincoln zgodził się mu je zaproponować.
Po tygodniu, gdy wieczorem jedli kolację, Maria zapytała o tę sprawę,
– Otrzymałeś odpowiedź od Bena?
– Właśnie dzisiaj goniec przywiózł od niego list.
– Kiedy obejmie stanowisko?
Oczy Lincolna zabłysły złością.
– Czułem, że to był zły pomysł – podniósł głos.
– Co się stało, Abe? – zdenerwowała się.
– Helm odmówił.
– Niemożliwe? Skarbnik armii to funkcja odpowiadająca chyba stanowisku generała?
– Jak zwykle mieszasz funkcje i stanowiska ze stopniami wojskowymi. Dla niego ważniejsza jest służba w armii Konfederacji. Nie jedność Ameryki. Upokorzył nas.
– Nie pojmuję, przecież Ben pochodzi, jak ty, z Kentucky, a jego ojciec służy po naszej stronie.
– Dlatego ci uległem.
Słynna była zazdrość pierwszej damy. Jeśli jakaś kobieta rozmawiała z Lincolnem dłużej niż pięć minut, zapisywała to sobie w zeszyciku. Przed każdym przyjęciem przypominała mu, aby nie flirtował z kobietami. W 1864 roku Lincoln (w tajemnicy przed żoną) przez pięć miesięcy pozował młodej rzeźbiarce, Vinnie Ream, modelującej jego popiersie. Kiedy Maria dowiedziała się o tym, zrobiła mu piekielną awanturę. Do czasu zakończenia wszystkich sesji prezydent był przygnębiony. Po ukończeniu swojej pracy Vinni Ream zanotowała: „Nigdy nie znałam nikogo pogrążonego w tak głębokim smutku, jak pana Lincolna, kiedy z nim pracowałam przez wszystkie te miesiące. Czułam, że jego potężne siły zostały osłabione przez ten frasunek”. Vinnie Ream jest autorką wspomnianego popiersia i pomnika prezydenta w rotundzie Kapitolu.
Maria Lincoln podczas prezydentury męża czuła się duchowo rozdarta. Jej brat, George Todd oraz trzej przyrodni bracia, Aleksander, Dawid i Samuel, służyli w armii Konfederacji. Samuel i Aleksander zginęli w walkach, a Dawid został ranny. Jej szwagier, generał Ben Hardin Helm, o którym była mowa, zginął w bitwie pod Chackamaugą w 1863 roku. Wdowa po nim, Emilia, odwiedziła w grudniu tego roku prezydentową. Swoim pobytem oburzyła wszystkich zwolenników Unii, którzy dowiedzieli się o wizycie, chciano ją nawet aresztować. Z kolei przyrodnia siostra Marii, Marta Todd White z Alabamy, która otrzymała przepustkę od Lincolna na przejście przez linię frontu i pobyt na Północy, została oskarżona o przemyt sprzętu wojskowego, kiedy wracała na Południe.
Te sytuacje niewątpliwie wpływały na złożoną konstrukcję duchową Marii, która miała trudny charakter; była ambitna, wyniosła, a nawet próżna, impulsywna, chorobliwie zazdrosna i podatna na komplementy. W Waszyngtonie nie utrzymywała bliskich stosunków z kobietami, a z wieloma osobami była skłócona, także z członkami gabinetu i ich rodzinami, co nie ułatwiało jej, ani prezydentowi życia. Jego doradcy, John G. Nicolay i John Hay, których do siebie zraziła wtrącaniem się do nie swoich spraw i ciągłymi żądaniami o coś, przezwali ją piekielnym kotem. Kapitan marynarki John S. Barnes, który znał małżeństwo Lincolnów, napisał o Marii: „W żadnym momencie nie czuła się dobrze; było w niej wielkie napięcie psychiczne, objawiające się krańcową nerwowością bliską histerii, powodującą nieporozumienia, nadwrażliwość na lekceważenie lub brak uprzejmości i uwagi. Żywiłem dla niej największą sympatię, a także dla pana Lincolna, który z pewnością odczuwał o nią głęboki niepokój”.
Historyk, Michael Burlingame twierdzi, że żona wręcz znęcała się nad Lincolnem zarówno fizycznie, jak i werbalnie: „Maria nigdy nie pogodziła się z brakiem ogłady Lincolna, nawet po latach małżeństwa. Pewien mieszkaniec Springfield, który nazwał panią Lincoln «wyniosłą», stwierdził, że «bolało ją, że Lincoln był tak zwyczajny i tak zwyczajnie ubrany»”. Wspomniana już Emilia opowiadała, że Maria narzekała, kiedy jej mąż sam otwierał gościom drzwi frontowe, zamiast polecić to służącej. Michael Burlingame posunął się nawet do stwierdzenia, że: „Maria z pewnością potrzebowała wsparcia lub opieki, ponieważ cierpiała na problemy psychiczne, w tym na depresję maniakalną”.
Pojawiły się także zdania, że gdyby Lincoln miał bardziej przyjazne małżeństwo lub mniej ambitną żonę, mógłby nie zostać prezydentem. Jednak tego typu przypuszczenia należy włożyć do kategorii „gdybań”, którymi nie zajmują się rzetelni historycy.
Złośliwcy rozpowiadali, że „ta kobieta” nie obdarzyła Lincolna niczym, poza dziećmi. Maria i Abraham mieli czterech synów urodzonych w Springfield, którymi byli: Robert (1843-1926), Edward Baker (ur. 1846, zmarł w wieku 4 lat), William Wallace (ur. 1850, zmarł prawdopodobnie na dur brzuszny, mając 11 lat) i Tomasz „Tad” (ur. 1853, zmarł w wieku 18 lat w Chicago).
Abraham Lincoln został śmiertelnie postrzelony 14 kwietnia 1865 roku podczas spektaklu w Teatrze Forda. Nazajutrz rano zmarł. Zabójcą był aktor John Booth, przeciwnik zniesienia niewolnictwa. Żona prezydenta, Maria Anna Todd (ur. 1818), przeżyła go o 17 lat, zmarła w Springfield 16 lipca 1882 roku.

Franciszek Czekierda

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko