Adam Lizakowski – wiersze listopadowe

0
154

Franz Xavier zu Stolberg-Wernigerode 1894-1947
Urodził się w pałacu w Peterswaldau

Wcale o nim nie rozmyślałem o jego rodzinie
dzieciach i wnukach, czy palił papierosy, cygara
czy fajkę czy kochał Hitlera i czy rozkradzione
pokoje pałacowe przyniosły dochód złodziejom
o czym pisał do rodziny z obozu jenieckiego
dla Niemców na Mazowszu zanim umarł

Na zdjęciu ślubnym stoi obok pięknej żony
oczy ma wpatrzone w obiektyw kamery, okulary
dużym nosie, wysokie czoło, człowieka, którego
znalazłem, chociaż nigdy go nie zgubiłem
ukazał się mojej wyobraźni wraz z mgłą historii
przed oczami i w mózgu aż serce przyspieszyło

To po tego pana pałacu ograbionym przez
Armię Radziecką, zawalonych stropach ganiałem 
jak chudy czarno-biały kot wraz z grupą dzieciaków
wariowaliśmy po jego dziedzińcu pałacowym 
aż kurz się unosił i osiadał na blondwłose głowy
czerwone policzki, czoła i ramiona lepkie od potu

Odkryłem nazwisko ostatniego niemieckiego
właściciela miasteczka, w którym się wychowałem
w otchłaniach Internetu w podziemiach Google
czułem się jakbym znalazł wielki kawał bursztynu
na plaży pełnej ludzi w samo południe

Franz Xaver Maria Joseph Martin zu Stolberg-Wernigerode was born on 19 July 1894, in Peterswaldau, Reichenbach, Breslau, Silesia, Prussia, Germany. He married Barbara Maria Princess Of The Two Sicilies on 31 May 1922, in Munich, Bavaria, Germany. They were the parents of 3 daughters and 1 son. He died on 4 May 1947, at the age of 52.

O ostatnim właścicielu ziemskim  i miejscowości Peterswaldau (Piotry Las a obecnych Pieszyc) był Franz-Xaver zu Stolberg (1894-1947), który zmarł w Polsce dwa lata po zakończeniu wojny w obozie dla jeńców wojennych w miejscowości Gostynin na Mazowszu. Jego żona Barbara Maria Antonietta Luitpolda de Bourbon-Sicilie urodziła się  w 1902 roku a zmarła 1stycznia 1927 roku. Małżeństwo miało trzy córki i jednego syna.


Robert Dziekański
1967-2007
Zamkowa  23

Kanada miała być pachnącą łąką
a lotnisko ulem do którego zlatywały
pszczoły z całego świata – wielkie tłumy
błagalnie podnosząc oczy i ręce
gęsta mgła emocji unosiła się aż
pod sam sufit przedostawała się do szczelin
chmur wysoko, wysoko i nie różniły się kolorem
od kanadyjskiego dolara od wschodu słońca
aż do zachodu
marzenia na dobrze płatną pracę rosły wraz
z nadziejami olśniewające kwiaty
ich liście niebieskie toyoty lub białe fordy
ich nasiona wygodne domy dla wnuków

zmęczony wzrok srebrne ślady ślimaka
między rzędami krzeseł między strażnikami
w oczach czai się strach a w ciele czai się zwierz
przebiega lotnisko wzdłuż i wszerz !
w przestrzeni zamkniętej jest życie
terror wewnętrzny 
niech powietrze stanie się drzwiami
otwartymi za którymi płonie gniew
sama zaciska się pięść
złość błyszczy niczym diament
przyciąga uwagę ochrony a ta policję woła
matka na pewno jest blisko gdzieś
boże lotnisko wielkie jak bezradność
śmierć przybrała kształt paralizatora

Robert Dziekański. 13 października 2007 na lotnisko w Vancouver przybył nieznający języka angielskiego, 40-letni polski pracownik budowlany – Robert Dziekański. 14 października, po 10 godzinach pobytu na lotnisku i braku możliwości porozumienia się z personelem, przez swoje zachowanie wzbudził zainteresowanie pracowników ochrony, którzy wezwali policję. Robert Dziekański na widok policji przestał się awanturować, a nawet unosił ręce w geście bezbronności. Przeszedł z kanadyjską policją do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie został porażony paralizatorem typu „taser”, mimo że nie stawiał oporu. W wyniku tych działań Robert Dziekański zmarł.. Jego matka, w hali przylotów, przez cały ten czas próbowała się czegoś dowiedzieć o swym synu. Nie uzyskała jednak żadnych informacji lub dowiedziała się mylnie, że syn nie przyleciał tym samolotem.


Józef Raczek
1909 -1983
Świdnicka 5

Stalin stworzył akwarium a w nim rybki
pływają tylko do tyłu on wygrał wojnę
ale nie osadnik wojskowy w Górach Sowich
jest noc nad niemieckim miasteczkiem
świeci światło w oknach kogoś
kto czuje się Polakiem od stóp do głów
tysiąc kilometrów od miejsca urodzenia
po drugiej stronie szyby jest pastwisko
z krową żującą pejzaż furtka do lasu
gdzie nie ma komu podać ręki
rodzina ciałem zrośnięta
nieład w sercu z wieloma wyjściami

jest zdumiony tym, że tak długo żyje
muzyka ołowianych kul zdarzeń omijała go
Hitler kompozytor był dla niego łaskawy
śpiew czołgowych luf gwizd spadających bomb
nie był dla niego był wyjątkowym słuchaczem

ten pokój gąszcz zmartwień zaćmiewa wszystko
ustępując miejsca światłu może podróżować tylko w przeszłość
z szybkością jednej sekundy na sekundę
co wydaje się powolne fizykom ale nie jemu
on tam dociera

raz po raz do następnej chwili
i do następnej nie może tego wyłączyć  iść naprzód
a jeśli spróbuję aby wydostać się z tego wehikułu czasu
Hitler otworzył zatrzask, spadanie w kosmos
ale jest okno pokazuje przeszłość.

Józef Raczek. Żołnierz 1 Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. A po zakończeniu wojny w 1945 roku osadnik wojskowy, który otrzymał gospodarstwo rolne po Niemcach w Pieszycach. Jego rodzina uciekała przed Ukraińcami z Wołynia, którzy dokonywali ludobójstwona ludności polskiej przy aktywnym, częstym wsparciu miejscowej ludności ukraiński.


Marian Stanisław (Stanley) Hajduk
1939-2020
Pałac Pieszyce

Kiedy dzisiaj myślę o Pieszycach to myślę o tobie   
i milionach dolarów ich moc – pozajęzykowa –
wywiozła setki wywrotek gruzu
wstawiła setki okien i drzwi
naprawiła dziurawy dach zawalone stropy    
zagrzybione piwnice
o twojej żonie Alicji gdy stanęła twarzą w twarz
z sobą i przeznaczeniem gwiżdżącym na sowiogórski kurz
dla niej ruina była językiem pierwszej miłości
a ta nie wie co to „błędy serca”
nie rozumie słowa „niemożliwe”

magiczna siła maszynerii mózgu
twórczość i kreatywność
technicznie rzecz biorąc wolała słowo pałac
szeroko otwierała usta
jego samogłoski lepiej brzmią niż zamek

Stanley kroki na podłogach odbijają się echem o sufity
wyobraźnia naukowca rozłożona na freski
sufitów i ścian a na nich
blondwłose dziewczyny z niebieskimi oczami
sceny romantyczne i mitologiczne
lustra i obrazy w złotych ramach
rzeźbiarskie biusty i kryształowe żyrandole
niewiele mają wspólnego z programowaniem komputerów
czy automatyką przemysłową
gdzieś nastąpił błąd !!!

Dobrze byłoby wiedzieć co myślał milioner
gdy patrzył przez okno jednego z sześćdziesięciu pokojów
czy o znośnym szarym życiu na głuchej prowincji
w Piotrowym Lesie po kolorowym i głośnym Las Vegas

czy o zachodzie słońca cienki złoty promień
żółknie na obrzeżach chmury
czy o nisko położonej fosie gdzie trawy i mech
gdzie zwinna jaszczurka wyśpiewuje pieśń wieczorną
a dzikie gołębie o szybkim skrzydle i poślizgowym locie
szukają noclegu na zbliżającą się noc
a ta jednoczy się z mrokiem
zamykasz oczy
dłonie spoczywają na zmęczonych kolanach

Marian Stanisław (Stanley) Hajduk – naukowiec, doktor nauk, inżynier, wynalazca, komputerowiec. Studiował na Politechnice Wrocławskiej. Był emigrantem od roku 1966. W 1979 roku w Las Vegas poślubił Alicję Niemiec-Hajduk (1957-2012). Po czterech dekadach wraz żona powrócił ze Stanów Zjednoczonych do Polski. W Pieszycach za ponad sto milionów złotych, małżeństwo uratowało przed całkowitą zagładą pałac Franza Xavera Maria Joseph Martin zu Stolberg-Wernigerode, ostatniego przedwojennego właściciela tego pałacu.

Tak już współczesną historię pałacu wspomina były burmistrz Pieszyc Mirosław Obal.
    – Kiedy w październiku 2000 roku Państwo Hajdukowie przejęli pieczę nad zamkiem w Pieszycach, był on jednym wielkim rumowiskiem, ze zwalonymi stropami i zniszczonymi klatkami schodowymi. – Sufity były tak uszkodzone, że trzeba było odtwarzać nowe stropy na wszystkich piętrach. Dzięki wieloletnim staraniom, zaangażowaniu i pracy Pani Alicji, pałac będący wcześniej centralnym obiektem reprezentacyjnym naszej miejscowości, a w roku 2000 stojący na granicy upadku, został w dużej części kompleksowo odnowiony i stał się na nowo wizytówką Pieszyc, miejscem coraz chętniej i liczniej odwiedzanym. Pieszycki pałac ponownie stał się „Perłą Dolnego Śląska”. Dla uhonorowania zasług dla Pieszyc proszę Szanowną Radę o nadanie Alicji Wiesławie Niemiec-Hajduk tytułu Honorowego Obywatela Gminy Pieszyce. 


Waldemar Wróblewski
1956 – 2005
ul. Kopernika 114

Ciągle w biegu jak polny pieszycki słowik
z pól i łąk wokół wielkiej sowy
choć nie był śpiewakiem a kompozytorem
człowiek-orkiestra co układa dźwięki
żył według klucza wiolinowego
siadał zamykał oczy i widział biała pięciolinię
muzyka była w powietrzu
zarzucał sieć pięciolinii myśli i łapał ją

praca jego opowiada o jego życiu
nutą nuta po nucie
dźwięk po dźwięku naładowany energetycznie
rytmem tempem partie wokalne rozpisywane
przy fortepianie żonglowanie nutą
dźwiękami o określonej wysokości,
dźwięki o nieokreślonej wysokości
efekty akustyczne (stuku, szmeru, szumu, świstu)

Nie potrzebował rękawiczek nożyczek
i dużo bieżącej wody jemu wystarczało powietrze
wsłuchiwał się w wiatr medytował razem z nim
nie myśląc o czasie myślał o nim
na pięciolinii wykluwało się jajo nut
nie wyglądało jakby do niej należało

Waldemar Wróblewski  urodził sięw Pieszycach, zmarł 9   października 2005 we Wrocławiu.  (Wpadł pod tramwaj). Waldemarze (cygan Kolombo diabeł dla przyjaciół) tak bardzo mam ciebie brakuje. Jego ostatnim utworem była niedokończona opera o świętej Wilgefortis przedstawianej jako ukrzyżowanej kobiecie z brodą córce króla Luzytanii. Tworzył muzykę filmową, teatralną, dzieła symfoniczne, muzykę do reklam i dla telewizji. Współpracował z Janem Jakubem Kolskim.

When The Saints Go Marching In

O, wszyscy święci maszerują  w jednym szeregu
pokolenie za pokoleniem tym samym śladem kroczy
wydeptanym przez tych co mają szeroko otwarte oczy
wszyscy się spotkamy gdy otworzą się niebios bramy

O, wszyscy święci maszerują w jednym szeregu
gdy jeszcze księżyc mocno święci i rodzą się dzieci
gdy jeszcze słońce ogrzewa korony drzew i burzy krew
spokojni i uczciwi nie muszą obawiać się sieci

O, wszyscy święci maszerują  w jednym szeregu
w tym dniu alleluja w tym dniu alleluja
w tym dniu gdy płomień naszych serc wysoki
nim rozpalimy myśli ogrzejmy ciała i obłoki
 
O, wszyscy święci maszerują  w jednym szeregu
gdy trąbka gra,  gdy trąbka gra melodie
maszerujących wszystkich świętych ramię w ramię
noga w nogę jak żołnierze w dobrej wierze

O, wszyscy święci maszerują  w jednym szeregu
ludzie mówią o tym czego im brakuje lub potrzeba
ludzie mówią o tym co ich boli co im dolega
rewolucja zamęt wysadzić w powietrze parlament

O, wszyscy święci maszerują  w jednym szeregu
kiedy bogaci się bogacą a biedni biednieją
kiedy koguty po trzy razy z rządu pieją
o, Panie pamiętaj o piszącym te słowa Adamie  z Pieszyc

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko