Artem Serhijenko – Wiersze

0
146
Poeta Artem Serhijenko. Fotoografia własność Autora.

Zjeść robaczywe jabłko

Tłumaczenie na język polski Tadej Karabowicz

* * *
prędzej czy później wrócisz do normalności.
drzewa, które to widziały zostaną przeznaczone na nowe meble.
woda rzeki która cię niosła
stanie się częścią oceanu.
czarnoziemy wchłoną resztki wiosennego brudu
i będą jeszcze bardziej urodzajne,
metalowe rdzenie zapadną się głębiej.
miasta zmiotą z siebie ruiny
ruchami wyuczonymi przez wieki,
jak kurz z podartego rękawa.
ludzie nadal będą pamiętać
ale nieopowiedziane historie w końcu przestaną istnieć
nienapisane księgi będą napisane
a poeci ze sporym szacunkiem do samych siebie
popełnią samobójstwo
dziennikarze przeprowadzą odpowiednią liczbę wywiadów,
będą snuć historie nawet o sobie nawzajem,
archiwa zostaną otwarte ku uciesze tłumu,
nawet sądy wspierane przez instytucje międzynarodowe
zostanie zakończone.
prędzej czy później wrócisz do normalności
i opowiesz dzieciom swoich dzieci:
to ja doświadczyłem tak wiele w ciągu kilku lat,
jestem przekonany tego starczy, gówniarze, do końca życia, –
tylko dalej będziesz drżał całym ciałem,
kiedy yamci za oknem będą
bawić się petardami.

24. 02. 23


* * *
poezja emigracji wewnętrznej
od serca lub
gdzie-by-tam-nie była
do podniebienia
krtani
do kartkowania
pasek informacyjny taśmy z amunicją
kora przedczołowa co stała się dawno temu
linią frontu
bronią
podatną tylko na taką
informację
wewnętrznie emigracyjna do krtani poezja
rozmieszczona po wibracjach gardła
ryku

zacisnął zęby
od nienawiści
i bezsilności
strzyknął karkiem wstając
oto cały wiersz
cała symfonia

25. 03. 22


* * *
z dedykacją S. A.

front potoczy się do przodu jak zimowa rosa na szkle
noc spocznie na powiekach jak srebro na ustach zmarłych
zasnę jak stary kasztan raz pierwszy od trzystu dni zasnę
ciemność – drugie oblicze światła, a do szczęścia nie trzeba więcej
front będzie się toczył do przodu, a za nim pociągi na wschód
wszystkie dookoła suche topole lub klony ze zgniłymi liśćmi
pozwól mi śnić o twoich ciepłych dłoniach, strasznych opowieściach
niech radość wkroczy na przedmieścia twoim ostrożnym krokiem
front potoczy się do przodu, noc zwinie się jak kot
szelest drzew na wietrze jak modlitwa do kogoś kosmicznego:
niech toczy się do przodu, otwierając nam oczy
torując sobie drogę do domu twojego domu w zamarzłej wieczności

22. 11. 22


* * *
rzeka płynęła trunkiem przejrzałej gruszki
z północy w nieskończoność

rybacy na brzegu podrywali się
siekli muskularnymi rękami to
co płynęło z prądem
wysmarowane krwią jak zmiażdżoną wiśnią
rwali żyłki i włosy na głowach
wyblakłe

ryby uderzały głowami o lód
gdzie indziej
nigdy nie łapały się na zardzewiały haczyk
wiadra napełniały się winą i pokutą
grzech był czarny i lekko kwaśny
jak porzeczka

nogi grzęzły po kolana w bagnie
które przelewało się przez cholewki
i odciskało palce w niebieskim zimnie

słoneczne jabłko
nadgryzione robakiem czasu
wyzłacało się
przetoczyło się przez rzekę
jak trawa

pastoralny krajobraz rozpływał się
tworząc martwą naturę
zabrakło gruszy wiśni porzeczek
i zgniłego jabłka

na horyzoncie szalała bitwa
dzielni synowie i córki
wynurzali się
rybacy zwijali narzędzia
wpuszczali połów do wody
chwytali za miecze

23. 10. 22


* * *
sprzedawczynie były
no takie
nie podejmuję się oceniać ich urody i wieku
ale jedna powiedziała do drugiej
lenka
dlaczego siedzisz
na dwóch członkach
idź stąd
idź
to zdanie długo chodziło mi po głowie
jak logo odtwarzacza DVD latając
od jednej półkuli czaszki do drugiej
nigdy nie trafiając w kąt uświadomienia
jak lenka mogła siedzieć na dwóch członkach
nie mogę twgo wyobrazić
nie podejmuję się oceniać jej urody i wieku
ale wyobraź takie przygody
nie bardzo można
dlatego w przenośni
pracuje na dwóch etatach?
ma czerwoną flagę w domu
i wspiera armię ukraińską?
czyta żadana i atyllę mohylnego?
o co chodzi
a gdzie iść?
też mam przeczucie
że siedzę na dwóch członkach
i żaden z nich tam nie trafił
z mojej własnej nieprzymuszonej woli
lub przynajmniej za pozwoleniem
i coś tak łaskocze głęboko
jakby w samej duszy
gdzie wówczas iść?
jakie są moje dźwignie zmiany stanu
wspominam alkohol ale
w aqua vitae
i to wino
krew tego który nie stał się aniołem
na święcie w przedszkolu
myślę o religii
a co wiem
w dawnych zawirowaniach nowych testamentach
chyba cytaty starych poetów
z podkręconym zawadiacko wąsem
ostatnia przychodzi na myśl
właściwie poezja
ale nie pójdziesz do niej
ona sama cię dogania
i wchodzi jeszcze głębiej
łaskocząc gdzieś pod sercem
przebijając się przez żebra

06. 08. 22


odnowienie

“Tej miłości nie starczyło
ani na życie, ani na wiersze”
© Bohdan Bojczuk

pozbierać się z brudnej podłogi
i układać puzzle
zeskrobywać kolory
z zamglonego oka
wyrywać zapachy
z ubrania
odcinać dotyki z ciała
i smarować równą warstwą
w płynność dni

czysta rzeka wymywa smutek
zniekształca szczupłą sylwetkę
rozmazuje twarz dziewczyny
o szorstkie brzegi codzienności
kim jesteś teraz
bezkształtna
bezimienna

01. 08. 22


zmiana percepcji

wszyscy poderwali się po alarmie
o piątej rano
dzieje się coś niezrozumiałe
ale naprawdę groźne
pilna narada
poradziwszy sobie z ogólną
zatruciem alkoholowym
zidentyfikowała problem
ktoś stał się dla ciebie zbyt cenny
ponownie stajesz na te same grabie jełopie
skurwiony syn szkoda że nie boży
bo znów jesteś
nikim
ha ha
i na co liczyłeś
pilnie wyuczony
plan przechwycenia
zawiera już opracowany algorytm
włącz. – wyłącz.
gimnastyka mózgu salto w głowie
zmiana percepcji
to naprawdę takie proste
wszystko co wydawało się ważne
staje się jak ziarnko piasku
tym kogo za mocno kochasz
raz – w kategorii przyjaciół
lub zmarłych zaocznie
dalej – pustka i spokój
pozostaje tylko znaleźć
znaleźć ten cholerny tumbler
gdzie jest widziałeś go?
kilka tygodni temu
przełączyłeś go
z jakiegoś ważnego powodu
który teraz jak ziarnko piasku
łamiesz drzwi do punktu
kontrolą lotów
na zegarze dziwne cyfry
jedenaście i dziewięć
wydarzenia odbywają się w krzemieńczuku lub winnicy
doświadczasz drżącymi rękami
w całkowitej ciemności
na panelu sterowania
który jeszcze nie zdążył pokryć się kurzem
od ostatniego razu
pozostaje tylko znaleźć
znajdź ten cholerny tumbler
a palce dotykają różnych przycisków
mniej więcej w tej kolejności *
⠅⠕⠉⠓⠁⠍⠀⠉⠊⠱
i wszystkie twoje wieże handlowe
centra domu oficerskiego
wszystko co trzymało cię w zdrowym rozsądku
p a l i  s i ę   i  p a d a
p a d a  i  p a l i  s i ę
zmiana percepcji
powtarzam
zmiana percepcji
zrzucony z dachu trup uczuć
pustka i spokój

* kocham cię

17. 07. 22


* * *
zdruzgotany przewrotny nazwał się dniem i bezczelnie chciał nastać
nagie słońce owijało się w futro martwych dusz
prawdopodobnie w takim momencie zabójstwo nazwano egzekucją
a cały nieopisany smutek i strach i rozpacz zawarto w czterobrzmiącej
biedzie

las drżał jak macedońska falanga najeżony sosnowymi włóczniami
pajęczyny w poprzek ścieżek czekały na zagubionych żołnierzyków
wszyscy zwracali się do Boga, a Bóg nieświadomie tańczył tango
ze śmiercią bo śmierć była wszystkim co mógł im dać

przerażone jezioro patrzyło mrocznie przez kolorowe gradienty
połyskiwało opalizująco w palcach światła i słuchało nienawiści słońca
i każdy kto pamięta to miejsce będzie je omijał
jak teraz z siebie wypchnąć kupę niechcianego złomu?

dolina pokrywała się kwiatami zła które napiły się dużo czerwonego
jak coś nieistotne odrzuciła to co dobre miała w sobie
jednak nasienie wszechświata wyraźnie wiedziało dlaczego zostało stworzone
wiosna wchodziła na pola i góry jak stal w ciało
bezlitośnie

08. 04. 22


* * *
krzyczeć wyrwać się z szczęk
smutnego świata skutego szczęściem
skropionego gradem i ogniem
gdzie dzień zawisł nad przepaścią i morzem
przemykają rybacy i obce flotylle
zrzucać ze świadomości jak z murów
obce groźby uczynki i przewidywania
i odrywać z pamięci zdania
że tam ugrzęzły i trzęsły się
rozpadły się wyrosły wykiełkowały
łodygą bobu przerosły przez drzwi
piersi otwartych szeroko i krwawo
po żebrach trzepocą straszne słowa
które uprałaś i nakrochmaliłaś
konwulsje wiatru ściągając tylko
i one jak kamień spadają w otchłań
ludzkie serca jak maki rozkwitłe
z ziarnami bolącego pokrzywdzenia
by tam nazwać się prawdopodobnie
miłością
w przeciwnym razie po co takie dodatkowe słowo

20. 02. 22


Artem Serhijenko – poeta, student dziennikarstwa, analityk, laureat konkursów poetyckich. W opinii e-portalu literackiego „Czytomo” (Читомо), jego „poezja kierowana jest do tych którzy lubią różnorodność – od codziennej kultury materialnej po alegoryczne pasaże i archetypicznych rybaków”.

© Artem Serhijenko
© Tłumaczenie Tadej Karabowicz
©
Pisarze.pl

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko