WIZJE
Zachodzą mi oczy
Zachodzą mi oczy
łzami
Muszę je wycierać
by żyć
Taki los
Napisałem
pijąc poranną kawę
Dla kogo?
Dla nikogo –
pusto u mnie
Jestem nadpalony –
niedługo spłonę
Rozsyp prochy
opiekunko moja
na Sopuchowej Roli
… której nie ma
Olsztyn, 18.03.21
Zaśpiewaj mi
Irence Knapik- Machnowskiej
Śpiewaj mi
dziewczyno
pieśń uduchowioną
Gdy będę nad ziemią
włóż mi na ramiona
płaszcz utkany z mgły
abym mógł zaśpiewać
tak jak śpiewasz ty
W tym płaszczu dolecę
tam gdzie nie wie nikt
Pieśń twoją zanucę
gdy nastanie świt
Stanę u wrót Twoich
Najpiękniejsza z Dam
by złożyć Ci w darze
moją pieśń ostatnią
bo ją tylko mam
Pieśń od ziemskiej Damy
będzie moją drachmą
daną Ci u wrót
Kiepski ze mnie śpiewak
ale pieśń żarliwa
Przyjmij moją śpiewkę
z polskich pól i gór
i zaśpiewaj swoją
Najjaśniejsza z cór
Olsztyn, 6.09.21
Jeremiady
Nic się nie zmieniło –
wszystko od wieków tożsame
Góry
rozsypują się w piasek
Nasze czyny
jakże Wielkie
znikają pod wodą
Nicość
przeistacza się
w Wieczność
Aby trwać Tam
musimy być Tu
Czy będzie to
wieczny lot
czy tylko
sen wiekuisty?
x x x
Usychają
jałowce słabe
Mocne
pną się ku słońcom
x x x
Myśląc o Wieczności
zapominamy
o chlebie powszednim
Dlatego
trzeba siać żyto
A po żniwach
siadamy nad Styksem
po stronie życia
i wpływamy
do morza
Olsztyn, 27.05.21
Spływa mi z brody
Mam dziurawą brodę
to i spływa z niej
U niektórych
tak objawia się starość
Oni już się nie objawią
Niczym
Dobrze
gdy jeszcze chodzą
o lasce
Położą ich potem
na żywicznej desce
By szybciej
spłonęli
—- *** —
Tak
zamykają się
światy pojedyncze
Drabina nie Jakubowa
Tak pięknie…
Mój świat
słońca pełen
Zamknięty w mieszkaniu
przez możnych
wierzę że przeminą
dni one
ostateczne
Wciąż
narasta we mnie
wiara
w nieprzemijające
Tylko jeszcze nie umiem
tego nazwać
Czekam
by się tam wspiąć
po drabinie
nie Jakubowej
x x x
Ciągle jej szukam
I nie znajduję
Już czas
na nią wejść
Stopień po stopniu
nie patrząc
na te doliny
które zostawiam
i na szczyty gór
których nigdy
nie zdobyłem
x x x
Patrzę uparcie
w górę
Nie tracę wiary
w nienazwane
Tylko chmury
nade mną
I miliony słońc
których nie widzę
A drabiny
nie widać
Przyjdzie mi zostać
na dolinie
Wśród swoich
x x x
Ten
który jest we mnie
woła z rozpaczą:
– Przecież twoi są tam
wśród nieskończonych galaktyk
i ciemnych dziur
przez które przejdziesz
nienaruszony
Wtedy
ujrzysz
Drabinę
Nie rezygnuj
Czekaj
Olsztyn, 10.03.21