Woda
(próba smaku budzenia się ze snu)
woda czysta woda
całkiem bez mikropłatków rdzy i czerni
czerni czerni (czerń czerni jest najczarniejsza)
bez żadnych szarości bieli
wszelkich duchów szepczących źle na ucho
chemicznych szeptów przyczajonych woni
wyjałowiona z podniecających bąbli
podniebienie zęby język nie czują więcej
niż wilgoć bólów smutku
lecz i wesołość twoją radość z tego
że kwiat rosnący w dół powstaje
sięga nad pałac naszego naszego
powtarzam naszego prezydenta naszego
obelga za obelgą leją wodę pustki słów
obelżywą wulgarnością wody z warg
od nędznych myśli grzebiących żywcem
tych co mają więcej więcej
przez tych co mają więcej niczego
tych co tępią tych co chodzą na cmentarz
w beznadziejnym smutku szukania
swojego zmarłego zabitego zbezczeszczonego
albo choćby kamienia co odpadł z maczugi
jakże silne musiało być to uderzenie
w głowę go powaliło głowę rozpadłą jak kościół
który się zapadł z wybuchu nienawiści
do Boga przez niemców piszę niemców małą literą
bardzo małą literą najmniejszą po Auschwitz i w ogóle
wybuchu ropnia mózgu naszego pozornego przyjaciela
naszego powtarzam pozornego zakażonego bakterią zła
i kiedy ta woda jest już po trzykroć
zdestylowana sczyszczona pozbawiona
wszelkich śladów wszelkich substancji
innych niż Ha Dwa O innych niż Aqua Destillata
i wtedy się okazuje że taka woda czysta
najczystsza z najczystszych
ma cudny niepowtarzalny smak wody
jedyny taki smak bez prostackiej soli
która niszczy wszelkie smaki źródła
poznawane w zanurzeniu z głową w chwili poczęcia
a tym samym wejścia do nieba istnienia
Taaaak. Taka woda, woda wód, woda z życia bez nienawiści, woda prawdziwa, źródlana jest chyba tylko dostępna w poezji czystej, najczystszej. Tak jak czytanie Ciebie Piotrze jest zawsze jakimś olśnieniem, oczyszczeniem, przebudzeniem i przygodą. Przygodą umysłu i wyobraźni, przygodą przygód. Może nawet nieśmiałym marzeniem, że poezja może jeszcze gdzieś, kogoś, kiedyś i tu ocalić. Nas może i ocala. Wyzwala przy tym tęsknoty: za sztuką czystą, za słowami, których już nie wolno, za wolnością, co poszarzała, za celem, który się oddalił, za przyjaźnią, która przyblakła, albo za sumieniem, które się trochę zakurzyło. Czytanie Ciebie jest jak świeży powiew nadziei, choć gorzkie te refleksje i trudne. Jak życie i czas i memento mori, ale też widzę w Twoim słowie nowe przestrzenie i czekam na nowy tom. Brakuje nam Go Tutaj!
Dopiero dzisiaj tu zajrzałem, dziękuję, Andrzeju. Coś mnie pchnęło, żeby w tym czasie, teraz, kiedy toczy się wojna polityczna, dać sygnał, że są ludzie, którzy myślą po prostu, bez przegięć i zaprzeczania rzeczywistości. Cieszy mnie, że tak reagujesz, choć też trochę onieśmiela…
Notabene wiersz pochodzi z tomu “Żywica”, który właśnie jest w drukarni (wydawca OW Volumen).
Spotkanie poświęcone tej książce odbędzie się 17 listopada o godz. 17 (środa) w Klubie Księgarza na Starym Rynku w Warszawie. Poprowadzi prof. Wojciech Kaliszewski, czytać będzie Dariusz Kowalski.