Joanna Rzeszotek – Wiersze

1
1103
Portret poetki i malarki Joanny Rzeszotek wyk. Zbyszek Ikona - Kresowaty

J O A N N A     R Z E S Z O T E K

„Nimby i bóje”- wiersze

 (rysunki do wierszy wykonał  Norbert Skupniewicz)

– nikt nie doświadczy(ł) niebytu
– nikt nie dozna(ł) nieistnienia  
– Joanna Rzeszotek


Artysta, artysty, artyście, artystę z artystą, o artyście. Artysto!

Banki barw wzniesiono nad skarbcami pryzmatów
z czarnym ślepcem widma grafitu – strażnikiem
Banki zbieraczy barw, tonów, odcieni
Wyszukiwaczy kształtów, rys, rysów, zarysów, rysunków…
My.
Pierwsza z osób w liczbie mnogiej
Wyliczamy barwę w kształcie. Kształt – w barwie.

My – cech Ołówka i Pędzla
Nanieśliśmy współrzędna na osi artyzmu:
galerię ideału
i rzeczone rzeczowe sedno:
                              kompozycję na wzrok
                              na chór barw (murmurando)
                              i na apogeum:
                              n i m b


*  *  *

Światło połyka przestrzeń
rozwartą na oścież cyrkla

światło
mulety palet
i mgławic

światło –
komu nikacja?
– Nam!

Jeżeli JEST jest,
to słupem jest filozofii

szelestem cieni

                                               – 1- ( wiersz bez tytułu)

*  *  *

Na swoje podobieństwo
Rzeźbił Bóg Adama
– glina żyzna
dźwięczna
– najprzedniejsza

Potem wziął glinę białą:
rzecz powstawał gładka
misterna
i kształtniejsza

Kiedy nasączył Bóg duchem
obie gliniane nagości
wypalił – co było już ciałem –
w mrocznym piecu
miłości

Rankiem ustawił figurki
u stóp rajskiego drzewa:
stał fajansowy Adam
i z porcelany Ewa


*  * *

Kiedy
udomowiono ostatnich koczowników
grzywą ryżej łuny z palonych wielbłądów
pysznił sie horyzont
przez czterdzieści dni

jelenie zabijane w pierś
(ich lęk był zbyt piękny)
kładły głowy
wyprzęgając się z krwi

kosze kłów przewiewał dym

– 2- ( wiersz łąka)

łąka

Twarz moja w twojej pragnie się powtórzyć
oko chce płynąć w oku, usta odbić usta,
kiedy dłoń nad sukienką rozwiera sie pusta
zaprzęgasz moje palce i uczysz je służyć.

Każesz mi zamknąć oczy – ślepo cię dotykam
po gładzi stulonego pod szkłem skóry ciała,
za wzgórzem twoich bioder wstydu nić została,
,otwierasz mnie przez skórę – a ja sie zamykam.

Nie chcesz sie ze mną podziać w moczarę
                                                                      ponętną:
głogów  moich krew z mlekiem w pościeli łąki
                                                                      wsiąka
i chociaż woń olejków  obiecuje łąka –
noc w pościelonych trawach uważasz za wstrętną.


* * *

Szukałam cię

przeszłam siedem rzek grzechu
i siedem gór pomyłek

wyszedłeś mi na przeciw
zza swoich siedmiu gór
rozpoznałeś

teraz – tylko pięćset kilometrów
między nami

– 3- ( wiersz bez tytułu)

* * *

Najpierw krzyknął ptak

zadrżał westchnął liść
podniósł się krzyż z rozstajów
gotów znów w niebo iść

poklęły zesztywniałe przy studniach żurawie
zbierają noc kubełkiem z ciszy śpiących studni
niebo – ogromniejąc – zaziewało słońcem
wiatr trawy połaskotał
i tchnął na południe
zapadł sie pod ziemię nadaremny cień

w kominie wyrósł dym
na próg  wyszedł dzień


* * *

Sądy podwórzowe
sądy ostateczne
sądy sądów

wybujałe cokoły
uregulują wzrosty
uporządkują sufity

oni
przymkną oko

już stoją o
krok od ideału Protezy

4 – ( wiersz My drobiny)


My drobiny

My  – drobiny
Byśmy się nie rozproszyli
                 nie rozprószyli
– wystarczy grawitacja

By wiatr nie obdarł z nas słów
Słońce nie wypaliło nam głów
Litanii nie stukał deszcz
– my, drobiny
Usiłujemy sie powiększyć

powiększyć
by traktowano nas poważnie

by nas – traktowano poważnie


*   *   *

ja – bestia
ja – piękna
„ciałoducha”

ja – ptak
który mną lata
ja – słowik
który mną śpiewa

ja – sarna
– lęku balet

Ja. Zaklęta
nieludzkim słowem
– w człowieka

– 5 –  ( wiersz Ojciec)

 Ojciec

powiedział to ostrożnie
żebym się nie cofnęła
zanim zrozumiem

żebym nie zrozumiała

– Weź mnie za rękę – córko

oczy – powinny być juz wyblakłe
– Nie zamieniaj mnie w mysz
nie wracaj
nie dotykaj

Każdy (kiedyś)
musi się urodzić
ja byłam nieunikniona
Ty – też

         
Kąty

prosty: prosta pada wprost
ostry: ostrze w ostrze
rozwarty: rozłamany rozdarty

nasze cyrkle: psy gończe
horyzont nasz: rytm bram
horyzont nasz:
kraniec świadomości na klifach neuronów
których rozpad
nadzoruje czas

szukam rozmyślam podglądam
ja – kopiowany gen
życie wstępne – stężenie grawitacji
zmartwychwstanie właściwe:
w kąty – ujęte

nie widziałam siebie
– nigdy
nigdy siebie

a świerszcz –
gra swój wiersz
po kątach


JOANNA  RZESZOTEK – Poetka, pisarka i artystka rysunków i rzeźb.
Autorka reportaży i szkiców literacko – artystycznych oraz esejów.
Wydała 5 tomików poezji. Drukowała wiersze w czasopismach literackich m. innymi: Akant, Krajobrazy Kultury, Okolica Poetów oraz Almanachach poetyckich. Rzeźbi cykle ciekawych rzeźb osób z drewna wykorzystując do tego obumarłe gałęzie drzew. Natomiast rysunki wykonuje na kartonach ciekawą metodą różno – kolorową cienką kreską, głównie to Anioły w różnych metafizycznych konfiguracjach, wcielone w postawy ludzkie. Mieszka w Toruniu.  

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Z przyjemnością zanurzyłem się w tych wierszach,
    no, a na Łąkę wracam co rusz. Podziwiam też misterną pracę Pana Boga.
    Dziękuję i pozdrawiam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko