Tadej Karabowicz – Piętno pamięci

0
187
Zbigniew Ikona Kresowaty. Portret Anny Langfus. 2024. Zbiory prywatne autora

W Lublinie, na elewacji domu przy ul. Lubartowskiej 24, znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona francuskiej pisarce Annie Langfus (1920-1966). Ktoś wykradł z niej ozdobne metalowe umocowanie i ten fakt stał się przyczynkiem do opowieści o losach książki Anny Langfus “Skazana na życie” (Warszawa 2008). Tablica pamiątkowa oraz powieść, stanową trwałą formę oddania hołdu pisarce urodzonej w Lublinie w rodzinie żydowskiej.

Tablica pamiątkowa poświęcona Annie Langfus tylko pośrednio informuje o miejscu zamieszkania pisarki w latach 1920-1939. Odwołuje się bowiem do jej panieńskiego nazwiska Szternfinkiel. Nie przywołuje jej francuskiego powojennego nazwiska i nie określa bezpośrednio narodowości, chociaż zawiera informację: “Wielka pisarka”. A mimo to  tworzy wyjątkowy sposób uhonorowania, który w rejonie zaniedbanej dzielnicy, jest piętnem pamięci po dawnych jej mieszkańcach. Wiadomo ze źródeł archiwalnych, że Anna Langfus mieszkała w oficynie kamienicy, a nie od jej frontu, gdzie obecnie znajduje się niniejsza tablica pamiątkowa.

Na Wikipedii pod opisem zdjęcia tablicy pamiątkowej Grzegorz W. Tężycki – umieścił następującą informację: “W latach 1920-1939 w kamienicy stojącej w podwórzu tego domu mieszkała wielka pisarka Anna Sternfinkiel. Urodziła się w Lublinie 2.01.1920. W 1962 roku nosząc nazwisko Langfus (po mężu) otrzymała jedno z najważniejszych wyróżnień literackich na świecie – nagrodę Prix Goncourt za książkę „Les Bagages de sable”. Zmarła w Paryżu 12.05.1966 roku”. Inicjatorem umieszczenia tablicy, był Ośrodek Brama Grodzka – Teatr NN. Zawisła ona 3 stycznia 2008 roku na ścianie kamienicy, ale w miejscu widocznym dla przechodniów, a nie w jej podwórzu. Upamiętnienie francuskiej pisarki, było formą dorastania instytucji kulturalnych miasta do pamięci o wybitnych postaciach urodzonych w Lublinie, ale mieszkających, jak Anna Langfus od 1946 roku poza granicami Polski. Ocalała z pożogi wojennej fotografia Anny Langfus z ok. 1939 roku autorstwa Edwarda Hartwiga (1909-2003), brata poetki Julii Hartwig, jest do obejrzenia na stronie  Ośrodka “Brama Grodzka – Teatr NN”.

Życie Anny Langfus w mieście nad Bystrzycą, wówczas jako młodej dziewczyny, domaga się jakby dodatkowego komentarza. Postawę pisarską autorki, ukształtowały tragiczne losy wojenne – jak i całej społeczności żydowskiej Lublina i stały się piętnem w jej twórczości. W swoich książkach pisarka  zawarła emocje i przeżycia, którym nadała tragiczną wymowę. Wyraziła ją w języku francuskim. A przecież należała do żydowskiej wspólnoty, mówiącej po polsku i  w  jidisz. Enklawą tej wspólnoty było Stare Miasto w Lublinie z przyległymi ulicami w tym z ul. Lubartowską. Faktem wymownym natomiast pozostanie to, że jej lubelska koleżanka, poetka Julia Hartwig stworzyła wstęp do polskiego wydania powieści, chociaż wyznała prywatnie, że książka nie jest w jej guście. Tłumaczenia dokonała lublinianka Hanna Abramowicz. Książkę wydało Wydawnictwo Prószyńki i S-ka (Warszawa 2008). Posłowie do niej napisał Jean-Yves Potel (1949) – znany francuski pisarz, dyplomata i historyk. (Szerzej na ten temat: “Anna Langfus. Życie – Twórczość – Recepcja”, [w:] “Scriptores”, nr 34, Ośrodek “Brama Grodzka – Teatr NN”, Lublin, 2013]. W

Kim była tłumaczka “Skazanych na życie” Hanna Abramowicz. Informacja ze strony  Ośrodka “Brama Grodzka – Teatr NN” mówi, że urodziła się 4 października 1953 w Lublinie. Uczęszczała do Liceum im. S. Staszica. Studiowała Filologię romańską na UMCS w Lublinie, którą ukończyła w 1977 roku. Pracowała jako bibliotekarka w Zakładzie Filologii romańskiej na UMCS. Razem z dyrektorem Kazimierzem Deryło założyła lubelski oddział Ośrodka Alliance Francaise na UMCS. W 1998 r. odeszła z Ośrodka po to, żeby pracować jako tłumacz. Od 2005 roku pracowała jako redaktor w Wydawnictwie UMCS w Lublinie.

O historii tłumaczenia powieści, Hanna Abramowicz powiedziała do Marka Nawratowicza w 2008 roku: “Było to w “Szerokiej” 7, 8 lat temu, 2001/ 2 rok, w okolicznościach takich, w jakich ja się z panem profesorem Panasem spotykałam – to znaczy w knajpie, przy piwie. [Już wtedy] od dość dawna go znałam. Siedziała tam spora grupa ludzi przy stole pod ścianą. Na pewno redaktor Grzegorz Józefczuk był, może Witek Dąbrowski, a może nie – nie pamiętam. No, było to grono takich stałych bywalców ówczesnych, że tak powiem. Ja weszłam do lokalu, a pan Panas głośno wszem i wobec powiedział: “A mnie się ta książka, co ją pani tłumaczy [powieść “Le sel et le soufre” Anny Langfus, opublikowana w 2008 r. pt. Skazana na życie – dopisek red.], wcale nie podoba”. W momencie, kiedy wzbudzała zachwyty. Pan profesor Panas lubił prowokować, ale myślę, że to tak naprawdę nie był rodzaj prowokacji. Bo są ludzie, którym ta książka się nie podoba. Są tacy, którzy się nią zachwycają, i inni, którzy mają jakieś zastrzeżenia. Myślę, że pan profesor Panas szczerze powiedział, co myślał, jako że zawsze był szczery do bólu. Takie było jego zdanie. Wtedy mnie to trochę dotknęło, bo uważałam, że mógł to powiedzieć w sposób nieco bardziej dyskretny. Ale ponieważ się bardzo lubiliśmy, więc mu absolutnie nie mam tego za złe”.

 (https://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/publication/40232/edition/38649/content. Dostęp 03.01.2024).

Strona Ośrodka “Brama Grodzka – Teatr NN” podaje o prof. Panasie  następującą adnotację: “Władysław Panas, urodzony się 28 marca 1947 roku w Dębicy (powiat kołobrzeski), a zmarły 24 stycznia 2005 roku w Lublinie. Profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, kierownik Katedry Teorii Literatury. Zajmował się kulturą i sztuką pogranicza, uważając, że najciekawsze zjawiska i procesy kulturotwórcze zachodzą właśnie na pograniczu. Stąd jego zainteresowania prawosławiem, teologią ikony, obecnością tematów żydowskich w polskiej literaturze czy też osobą Jakuba Franka, który ogłosił się Mesjaszem”.

(https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/wladyslaw-panas-19472005/ Dostęp: 02.01.2024).

Przywołałem nie bez kozery Władysława Panasa, bo znałem Profesora osobiście  i  bywałem na jego wykładach w różnych miejscach Lublina. Dlatego zastanawiam się dlaczego – na widok tłumaczki Hanny Abramowicz wchodzącej do nieistniejącej obecnie restauracji przy Teatrze NN “Szeroka” w Lublinie wykrzyknął: “A mnie się ta książka, co ją pani tłumaczy, wcale nie podoba”. Nie dziwię się, że autorka przyszłego tłumaczenia skonstatowała ten fakt: “Zawsze był szczery do bólu”. Ale przecież treść powieści i tłumaczenie, to są różne sfery czytelnicze i antropologiczne. Można tylko przypuszczać, że krytyczną opinię o powieści, Władysław Panas posiadał na przykładzie fragmentu powieści publikowanego na łamach pisma Teatru NN “Scriptores”, nie sądzę bowiem, by czytał jej francuski oryginał.

Za co skrytykował powieść profesor KUL-u? Można się tylko domyślać, że autentyczny język narracji wspomnieniowej zawarty w powieści, nie licował z jego poglądami. Dlatego chciałbym przywołać studium krytyczno-literackie Joanny Ostrowskiej: “W książce nie ma krzyków – Anna Langfus”:  “Wydana we Francji „Sól i siarka” miała stanowić świadectwo kobiety-Żydówki, która przeżyła Holocaust. Sama Langfus wspominała debiut: „Próbowałam, pisząc, uwolnić się od zbyt trudnego osobistego doświadczenia i, chociaż doświadczenie to było nieodłącznie związane z tragedią zbiorową, myślałam, z pewną naiwnością, przynajmniej na początku, że dotyczy ono tylko mnie, oczywiście z właściwą każdemu pisarzowi, tkwiącą gdzieś w świadomości myślą, że tym pewniej wyrażę prawdę ogólną, z im większą uwagą odniosę się do swej własnej, szczególnej prawdy”. Ta „naiwność” jest charakterystyczna dla tekstu Langfus. (…) Narratorka powieści, a zarazem główna bohaterka Maria, to rzecz jasna alter ego samej autorki. Opisywany przez nią holocaustowy żywot pokrywa się w większości przypadków z biografią Langfus, która w trakcie wojny straciła rodziców i pierwszego męża, Jakuba Rajsa. Z getta w Lublinie Maria ucieka do getta warszawskiego. Następnie ukrywa się po aryjskiej stronie, nawiązuje kontakt z AK, potem próbuje przetrwać w kryjówce w lesie. Na swojej drodze spotyka niemieckiego oficera, który pomaga jej i jej mężowi. W końcu w wyniku denuncjacji trafia do więzienia. Wyzwolenie pojawia się wraz z Armią Czerwoną.

Wojenno-holocaustowa relacja Langfus powstała, zgodnie z opinią autorki, w wyniku „presji przeszłości”: „z tej wojny wyszłam obarczona doświadczeniem zbyt trudnym, bym mogła wrócić do normalnej egzystencji. Pisanie stało się dla mnie sposobem, by się go pozbyć i być może, byłam wystarczająco naiwna, by wierzyć, że ciężar książki wystarczy, by przywrócić równowagę między przeszłością, a teraźniejszością”. „Sól i siarka” miała być powieścią-podsumowaniem, w której przeżycia wojenne autorka zamyka w literackiej fikcji. Koniec końców problem fikcji i Holocaustu stał się tematem, który towarzyszył jej przez całe życie.

(https://www.dwutygodnik.com/artykul/3500-w-ksiazce-nie-ma-krzykow—anna-langfus.html. Dostęp 03.01.2024).

Należałoby w tym miejscu przywołać biogram francuskiej pisarki, by jeszcze bardziej uwiarygodnić jej losy. Czynię to z polskiej Wikipedii: “Anna Langfus z domu Szternfinkiel (ur. 2 stycznia 1920 w Lublinie, zm. 12 maja 1966 w Paryżu) – francuska pisarka, z pochodzenia polska Żydówka, laureatka Nagrody Goncourtów w 1962 roku”. A oto biogram ze strony samego Wydawnictwa “Pruszyński i Spółka” przy okazji promocji jej książki “Skazana na życie”: Anna Langfus (1920-1966), polska żydówka pisząca po francusku, laureatka nagrody Goncourtów w 1962 roku za powieść “Les bagages de sable” [Bagaże z piasku]. W autobiograficznej powieści „Skazana na życie” opisuje czasy wojny, tragedię swojej rodziny w getcie warszawskim oraz powojenne zmagania się z koszmarnymi wspomnieniami”.

Wikopedia podaje: “[Anna Langfus] absolwentka Gimnazjum im. Unii Lubelskiej w Lublinie (matura 1937), debiutowała jeszcze w czasach szkolnych na łamach pisma „Filomata”. Jej rodzice zginęli podczas II wojny światowej w getcie warszawskim. W czasie wojny zginął również jej mąż [Jakub Rajs]. Po zakończeniu wojny, w 1946 roku wyjechała do Francji, gdzie pracowała w sierocińcu, a potem jako nauczycielka matematyki. Wyszła ponownie za mąż i urodziła córkę, Marię. Langfus uczestniczyła w życiu wspólnoty żydowskiej we Francji, pojechała do Izraela wraz z grupą, do której należała, Judaïsme français. W 1956 wystawiony został pierwszy spektakl jej autorstwa napisany po francusku, Les Lépreux (Trędowaci), gdzie opisuje aresztowania Żydów polskich w 1941 roku. Okazał się on zbyt okrutny dla publiczności. Langfus skupiła się zatem na prozie i wydała w 1960 roku powieść autobiograficzną Le Sel et le soufre (Sól i siarka), jedno z pierwszych tego rodzaju dzieł poruszających temat Zagłady. Jej druga powieść, Les bagages de sable (Bagaże z piasku), otrzymała nagrodę Goncourtów w 1962. Jednym z motywów jej twórczości było powracające pytanie dotyczącego tego, co można powiedzieć na temat Auschwitz i jak to robić. “Les bagages de sable” stało się po jej śmierci nazwą francuskiej trupy teatralnej, która przez swoje spektakle stara się zachować pamięć o Zagładzie”.

Zagłada stała się dla Anny Langfus głównym tematem niewielkiej przecież objętościowo twórczości. Jest to głównie twórczość o zagładzie Żydów w czasie wojny. Stanowią ją trzy powieści: “Le Sel et le soufre” (1960), “Les Bagages de sable” (1962), “Saute, Barbara” (1965, ekranizacja po śmierci pisarki: 1970) i trzy dramaty: “Les Lépreux” (1956), “Amos ou les fausses espérances” (1963), “Récompense” (1968). Wielu krytyków literackich zadawało sobie pytanie, dlaczego pisarka tworzyła po francusku? Tutaj należałoby powrócić do atmosfery szkolnej międzywojennego Lublina. Język francuski był obecny w programach szkolnych przedwojennej Polski. Widzimy to chociażby na przykładzie poetki Julii Hartwig, która znając język francuski, tłumaczyła literaturę francuską. Anna Langfus dobrze znała język francuski ze szkoły, dlatego gdy znalazła się we Francji zaczęła w tym języku tworzyć swoje powieści i dramaty.

Tytuł francuski powieści “Le Sel et le soufre” (Sól i siarka, 1960) został podany przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka w 2008 roku jako “Skazana na życie”. Dlaczego tak się stało trudno tutaj dociekać, być może tytuł “Sól i siarka” (pierwotne tłumaczenie Hanny Abramowicz), wydawał się nieczytelny na tle innych książek popularnego stołecznego wydawnictwa. W 2008 roku powieść francuskiej pisarki, była już antropologicznym świadectwem przeszłośći i mogła być odczytana w innej odsłonie filozoficznej i emocjonalnej. Dzieliła ją od wydania w 1960 roku, bez mała półwieczna przestrzeń czasowa.

Utwór Anny Langfus mówił złożonym językiem emocji o wojnie, ale przecież w powojennej literaturze polskiej powstało wiele dzieł wspomnieniowych, które także opisywały zagładę wojenną i utratę. Wyjątkowość prozy autorki, polegała na tym, że w jej dyskursie literackim znaleźli się negatywni bohaterowie – głównie mowa o tych którzy byli sąsiadami Żydów. Oto co mówi Joanna Ostrowska o książce Anny Langfus: “Brak patosu, idealizowania ofiar, demonizowania sprawców; postacie „uczciwych Niemców” i polscy kolaboranci – to tylko niektóre figury i strategie pamiętania, które przez długi czas wydawały się być niewygodne i „niebezpieczne” dla polskiego czytelnika. Z drugiej strony delikatne, ale jednak wspomnienia o goleniu głów, gwałtach, wojennej prostytucji, czy po prostu opisy zniszczonego, sponiewieranego ciała ludzkiego/kobiecego, które Langfus wręcz kultywuje w ostatniej części debiutanckiej powieści, też prawdopodobnie nie byłyby łatwe do zaakceptowania (…)”. (https://www.dwutygodnik.com/artykul/3500-w-ksiazce-nie-ma-krzykow—anna-langfus.html. Dostęp: 04.01.2024).

Wydając powieść, promując ją, Wydawnictwo Pruszyński i S-ka nadało książce następujący komentarz: “Młoda Żydówka z Lublina, dziewczyna z dobrego domu, od niedawna szczęśliwa mężatka, już na początku wojny zostaje wyrwana z bezpiecznego świata, w którym się wychowała. Doświadcza koszmaru getta lubelskiego i warszawskiego, uwięzienia przez gestapo, utraty najbliższych. Przechodzi przez piekło strachu, okrucieństwa, poniżenia, odkrywając przy tym, jak kruche jest to wszystko, co stanowi o człowieczeństwie. Mimo że udaje jej się przetrwać, życie nie jest już dla niej darem, staje się wyrokiem, samotną pokutą pamięci.

Wstrząsające świadectwo Anny Langfus, francuskiej pisarki polskiego pochodzenia, oprócz wybitnych walorów literackich wyróżnia także perspektywa: ofiary, ale i współsprawcy, uczestnika i obserwatora, okrutnego tak samo dla innych, jak i dla siebie.

“Skazana na życie” była jedną z pierwszych we Francji powieści podejmujących temat Zagłady. Została doceniona przez krytykę i wyróżniona prestiżową nagrodą Charlesa Veillona, wydano ją także w jidysz i po angielsku. Choć wykorzystuje wątki z życia autorki, jest nie tyle autobiografią, ile twórczym aktem terapii i ekspiacji. Anna Langfus wciąż na nowo zadaje pytanie, jak – i po co – żyć po Zagładzie, wciąż tak samo pozostawiając je bez odpowiedzi”.

  (https://www.proszynski.pl/product/skazana-na-zycie. Dostęp: 04.01.2024)

W internetowych opiniach i dyskusjach o powieści, w rubryce “Lubimy czytać”, osoba podpisana jako “Grażyna” wyraziła następującą opinię: “To jeszcze jedno z wstrząsających świadectw, tym razem Anny Langfus, polskiej Żydówki, której przyszło żyć w koszmarze wojny. W 1939 roku miała 19 lat. Akcja toczy się w Polsce podczas okupacji niemieckiej. Życie Żydów schwytanych przez gestapo oznaczało…..koniec życia. O swoim losie Anna pisze z wielką szczerością, wiernością…. o udziale innych ludzi. O donosicielach, o “dobrych ludziach” którzy wg samych poświęcają się, za coraz to większe pieniądze… Człowieczeństwo nie zawsze objawia się wśród Polaków, którzy tak samo byli ofiarami tej wojny. Tzw. kanalie były wszędzie… Nie wiem czy można odebrać pomoc niemieckiego oficera jako przykład szlachetności i pewnej wrażliwości, ale na pewno wobec podłości, chytrości jednych, taka realna pomoc Niemca stawia go w tej lepszej części “ludzi”…

Wg mnie znamienny jest tytuł “Skazana na życie” – bo przygnębiająca ludzka niegodziwość, okrutny czas wojny, zagłady, strata całej rodziny i inne okoliczności. To wszystko powodowało, że wielkim “szczęściem” dla Anny byłaby śmierć, a nie skazanie… aby żyć…

Czytając takie świadectwa trudno mi pojąć te wszystkie okrucieństwa, które miały miejsce, w których uczestnikami byli ludzie… Fakt, nachodzi taka refleksja – po której stronie byłabym ja?.. bo dopóki się nie zmierzy człowiek z tym czymś… nie ma nic pewnego…

Uważam, że to świadectwo powinno przeczytać jak najwięcej osób – jako przestroga? Teraz są inne czasy, ale czy bezpieczne – sami powiedzcie…”. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/53863/skazana-na-zycie, Dostęp: 05.01.2024).

A tak do treści książki francuskiej pisarki odniosła się “Karina”: “Muszę przyznać, że jest to pierwsza książka o koszmarze II Wojny i Holocaustu, która tak mnie poruszyła. Przyprawiła o niemal fizyczny ból.

Anna Langfus jest w swojej opowieści boleśnie szczera, a jednocześnie potrafi ze swojego świadectwa uczynić kawałek bardzo dobrej literatury. Dostajemy dzięki temu do rąk niezwykłą opowieść młodej dziewczyny, do niedawna beztroskiej, pełnej planów i nadziei na przyszłość, która musi stawić czoło koszmarowi wojny zupełnie na to nie przygotowana, ani fizycznie, ani psychicznie.

Czujemy szczerość Autorki, chociaż opowieść nie ma formy pamiętnika i ewidentnie wiele przemilcza, wiele też ukrywa za literackimi ozdobnikami. Wszystko to jednak sprawia, że tak mocno i prawdziwie odbieramy koszmar jaki przeżyła Anna. Czujemy empatię, ale nie litość. Anna nie jest ofiarą, ale kobietą okrutnie doświadczoną przez wydarzenia, które przypadły na czas jej młodości, na zawsze pozbawiając ją poczucia beztroski, stabilności, bezpieczeństwa i ufności wobec świata i ludzi. Wiemy, czujemy jak wiele będzie ją kosztowało zmierzenie się z dalszym życiem…”. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/53863/skazana-na-zycie, Dostęp: 05.01.2024).

Czytelnik podpisany jako “komestor” 29 grudnia 2014 roku napisał: “Jest to książka obrzydliwa, i obrzydliwie realistyczna. Odrazę budzi postawa większości przedstawionych w niej postaci – podłych Polaków, co do jednego antysemitów, mniej lub bardziej zapiekłych, wymuszających pieniądze od ukrywających się Żydów; Żydów, którzy w walce o przetrwanie pozbywają się nie tylko resztek gotówki, ale też godności; budzących nienawiść żydowskich policjantów w getcie, współpracujących z Niemcami po to, by przeżyć kosztem swoich ziomków. Odrazę budzi także sama narratorka, zezwierzęcona przez wojnę, wyzbyta wszelkich wyższych uczuć, niby to pragnąca śmierci, a jednak trwająca przy życiu.

Polska przedstawiona w „Skazanej na życie” to bagno pełne moralnej zgnilizny. Anna Langfus przedstawia świat bez ideałów, bez wartości poza tą jedną – przeżyć; świat, którego nigdy nie pokaże Hollywood. Czy jednak prawdziwszy niż ten z Fabryki Snów? Czy nie jest zanadto wykoślawiony w drugą stronę świat, w którym każdy Polak to szmalcownik i szubrawiec, w którym jedyną przyzwoitą osobą jest niemiecki żołnierz (którego dowódca, nota bene, jest zwykłym idiotą),w którym chęć przetrwania równoznaczna jest z utratą wszelkiej godności…?”. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/53863/skazana-na-zycie, Dostęp: 06.01.2024).

Przytoczone opinie z Internetu, wyrażone przez osoby niepodpisane imieniem i nazwiskiem, wybrane z wielu, nie są łatwe. Są czytelnicznym toposem patrzenia na doświadczenie wojenne bohaterki, widziane obiektywnie, bądź subiektywnie. A z drugiej strony, była to afirmacja, która nadała przetłumaczonej powieści na język polski powtórne tchnienie. To co zawierała książka francuskiej pisarki w 1960 roku, zostało po latach, w polskim wydaniu z  2008 roku na nowo odczytane. Dlatego słusznie zauważa tłumaczka Hanna Samsonowicz, że należy oddzielić powieść Anny Langfus, od tłumaczenia. Ale co to znaczy w świetle tradycji literackiej “oddzielić”, gdy toposy wojenne dotyczą złożonych losów nie tylko Anny Langfust, ale wielu autorów uprawiających tematykę wspomnieniową w powojennych literaturach europejskich. Może w przypadku francuskiej pisarki odmienne są strategie i narracje świadectw oraz deskrypcyjne opisy ocalania życia. Autorka przedstawiając przeszłość, poniekąd wracała do siebie dawnej i do tragicznych losów w czasach Zagłady. Wojna obnażała ją, a jej zachowania można porównać do osaczonego polowaniem zwierzęcia, które kierując się instynktem, ucieka przed śmiercią i widzi swoich oprawców, bez cech ich człowieczeństwa. Mówienie o kimś, w ekstremalnych warunkach, że “powinien” być dobrym i uczciwym człowiekiem, nie było wówczas dla autorki powieści ani proste, ani  łatwe.

Lublin, styczeń 2024

Autor dziękuje Pani Redaktor Hannie Abramowicz – autorce tłumaczenia powieści Anny Langfus “Skazana na życie” za cenne uwagi merytoryczne w czasie powstawania niniejszego eseju. Dziękuję również reżyserowi wielu filmów na temat przeszłości Lublina Panu Grzegorzowi Linkowskiemu, za pomoc w dotarciu do materiałów o pisarce.

Tablica pamiątkowa poświęcona Annie Langfus. Żródło podania z Wikipedii
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko