Sangiuliano jest od pół wieku jednym z drogowskazów rzymskiego krajobrazu literackiego i artystycznego. Pisarz, muzyk, humanista, botanik i organizator życia kulturalnego, zdumiewa kolejne pokolenia swą żywotnością i wszechstronnością. W II połowie ubiegłego wieku był pionierem nowoczesnych prądów muzycznych, a równocześnie godnym kontynuatorem rzymskiej tradycji ludowej. Jego zaś bogaty dorobek wydawniczy oscyluje między elitarną eseistyką humanistyczną, a pełnymi humoru miniaturami literackimi, w których dosadność i rubaszność mieszają się z wytwornym stylem i subtelną ironią. Te właśnie cechy stanowią o atrakcyjności dwóch najnowszych wydań książkowych rzymskiego twórcy.
Pierwsze z nich, to Imprevisti dello sguardo (Niespodzianki spojrzenia), wydane w neapolitańskiej oficynie Valle del tempo, dość obszerny zbiór kilku cyklów miniatur, zawierający zarówno nowe wersje starszych utworów, jak i zupełnie nowe serie. Sangiuliano pokazuje nam w nich swój styl znany już polskim czytelnikom z dwujęzycznego wydania Ragioni del canto (Racje pieśni) stołecznego Heliodora z 2008 roku. Ulubioną formą literacką rzymskiego twórcy są cykle krótkich wierszowanych tekstów, utrzymanych w konwencji zbliżonej do fraszki i aforyzmu. Autor, bawiąc się słowem i meandrami logiki, prezentuje w nich ulotne refleksje nad różnymi aspektami świata widzianego ludzkimi zmysłami i pojmowanego ułomnym umysłem. Osią cykli są rozmaite elementy naszego otoczenia. Tak naturalnego, jak flora i fauna, jak i stworzonego przez ludzi, jak instrumenty muzyczne lub znaki zodiaku.
Drugą książką Sangiuliana, opublikowaną w ostatnich miesiącach przez renomowane piemonckie wydawnictwo Joker, jest Nuovo bestiario (Nowy zwierzyniec), cykl miniatur poświęconych zwierzętom, stanowiący kontynuację Zwierzyńca, stworzonego przez autora przed kilku dekadami wraz z Erbario (Zielnikiem). W obu cyklach, z charakterystyczną ironią i humorem, rzymski poeta przypisuje roślinnym i zwierzęcym formom ludzkie cechy, nad którymi przez uśmiech prezentuje uważną i wrażliwą filozoficzną zadumę.
Poniżej przedstawiam krótki wybór tekstów z obu wspomnianych wyżej cyklów przyrodniczych, a także ze Studium orkiestry, antropomorficznej prezentacji instrumentów, stanowiących dla muzyka najbliższe i ukochane otoczenie i stąd traktowanych na równi z żywymi istotami. Mam nadzieję, że spotkanie z tymi rzymskimi miniaturami będzie miłą i ciekawą lekturą na czas wielkanocny.
Paweł Krupka
Z Zielnika
II
Trawa jest giętka i krąży podług miejsc,
podług czasów czasem pokrętnych, coraz dawniejsza
i powraca do tych, którzy z nią zaczynają
za każdym razem od nowa jakby wszystko
można było odtworzyć.
III
Morela od zarania nie ma majtek
i pełza po ogrodach, po stołach
zakonników, po obrazach, nawet wewnątrz
dokładnego brzmienia słowników,
widziana od tyłu.
VII
Arbuz pokrojony to letnie marzenie
bardziej przestronne niż lody Fitzgeralda,
obydwa obfite w siedzeniu, obydwa całe z wody.
XII
Czosnek i cebula chodzą w parze
on żylasty, ona jak jego koronki,
przepadają w sosach.
XIII
Kokos atłasowy, zrezygnowany,
mieszka wciąż w hotelu. Pewnie
ma krewnych, żony i któż wie ile jeszcze
innych ukrytych rzeczy.
Z Nowego zwierzyńca
I
Wygięty czarny kogut ma powody
żeby wypinać pieś, postura na defiladę
i podbój pewny. Demonstrując dystynkcje
hierarchy na suknie rozpędza wiatr,
zawsze mając baczenie na Chianti.
III
Rodzi się politykiem kameleon
z długim językiem i pożera pomału
tych, co odgadują jego barwę.
VII
Rzadko kto wie o biodrach, którymi mrówka
kołysze wbrew nieruchomemu tułowiowi. Wszystko
z duszą na ramieniu razem z innymi objawami wyjaśni
każda plaża w Rio.
VIII
Pełen mięśni byk jest hodowany
żeby się wściekać, nacierać i w każdym razie
kończyć w jadalni z atrybutami
serwowanymi oddzielnie. Wszakże
pod inną nazwą.
XXI
Flądra, sprasowana przez pomyłkę
przez Boga Ojca dnia piątego, rusza naprzód
klnąc dokoła, z bólem grzbietu
i wygolonym brzuchem.
Ze Studium orkiestry
III
Przebrany za Pierrota fortepian
żąda fraków od grających podczas gdy obecny
wydekoltowany sezon woli od niego
rozchełstane elektryczne pianino.
V
Ze łzami w kieszeni i nadmiarem miodu
w sercu wyniosłe skrzypce nie wiedzą,
że grają dla sutenerów.
VII
Rzuca tony kłótni przekupek
dudniące w zaułkach alto-sax,
trochę histeryczny choć rozpościera
białe skrzydła śpiewu, który wszakże
od niewiast się unosi…
IX
Lekkich obyczajów, w rękach szaleńców
perkusja miło pulsując
prowadzi równo orkiestrę nawet wtedy gdy wywołuje
paniczne wstrząsy w chwilach
gdy wszystko robi sama.
XIII
Pitagorejska harfa brzmi nawet nazwą
jak mało kto, grecka do bólu
jest siatką geometryczną dla wspinających się
gołębi dłoni i stanowi jedność
z siedzącą dziewicą.
Przełożył Paweł Krupka