Pewien mężczyzna – to tytuł interesującej, nowej powieści japońskiego pisarza Hirano, miłośnika muzyki Chopina, o którym opublikował wielką powieść pt. Sōsō (Pogrzeb, 2002). Hirano, ma na imię Keiichirō. Urodził się w 1975 roku w miasteczku Gamagōri, a po wczesnej śmierci ojca wychowywał się w domu rodzinnym matki w mieście Kitakyūshū . W czasie studiów na Uniwersytecie Kioto debiutował powieścią Nisshoku (Zaćmienie, 1968), wyróżnioną prestiżową Nagrodą Akutagawy w następnym roku. Nisshoku ma formę relacji z podróży w poszukiwaniu zaginionej księgi. Poszukuje jej mężczyzna rozczarowany głoszoną nauką i zachowaniem hierarchów Kościoła. Ta powieść nasycona jest rozważaniami filozoficznymi na temat herezji i czarnoksięstwa oraz przepychu kościoła chrześcijańskiego i ubóstwa wiernych w średniowiecznej Francji.
Natomiast akcja powieści Aru otoko (Pewien mężczyzna,2018) dzieje się na początku XXI wieku w Japonii. I również otrzymała cenioną nagrodę literacka, ustanowioną przez koncern prasowy Yomiuri (2019). W Polsce opublikowało ją Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik” w 2022 roku. Spoglądam na białą okładkę, na której pod tytułem Pewien mężczyzna widnieje tajemniczy symbol zaginionego człowieka. Jego poszukiwanie stanowi główny wątek tej powieści o współczesnych Japończykach, przedstawionych w sytuacjach
zagrożenia w cywilizacji Internetu. Ukazuje niebezpieceństwa z równą dociekliwością jak w dwutomowej Kekkai (dosł. Pęknięcie tamy, 2008).
Kim więc jest ten tytułowy „pewien mężczyzna”?
Nie jest to oczywiste w toku czytania. Ale uwagę kierujemy na dwu mężczyzn, gdy pewnego dnia adwokat Kido-san od dawnej klientki otrzymał prośbę o spotkanie, by poradzić się w sprawie zmarłego męża, który – jak się okazało – nie był tym, za kogo się podawał. I to właśnie ów tajemniczy, nieżyjący mężczyzna zainteresował prawnika, dlatego przyjął on prośbę wdowy Rie i rozpoczął skomplikowane śledztwo, by dowiedzieć się, kim on był. I to ten zmarły w wypadku podczas wyrębu lasu człowiek jest tytułowym „pewnym mężczyzna”, który twierdził, że nazywa się Taniguchi Daisuke i pochodzi z rodziny właścicieli hotelu zdrojowego w słynnej z gorących źródeł miejscowości Ikaho. Opuścił on rodzinę z powodu pewnych konfliktów. Tak przynajmniej twierdził, gdy poślubił mieszkankę miejscowości S. Wtedy szczegółowo opowiadał o niezgodzie ze starszym bratem i o chorobie ojca. Nie budził więc najmniejszych podejrzeń, zwłaszcza że w pracy zyskał dobrą opinię.
Ale sprawa była znacznie bardziej skomplikowana. Poślubił Rie jako Taniguchi Daisuke, znajdujące się w rejestrze cywilnym. Podobnie uczynił, gdy zgłosił się do pracy w firmie. Ale kiedy do Rie przyjechał brat zmarłego, nie został rozpoznany ze zdjęć. Po prostu był kimś innym. Nie należał do jego rodziny.
Dopiero na późnym etapie śledztwa prowadzonego przez Kido okazało się, że w tym czasie można było wymieniać rejestry dokumentacji elektronicznej. To znaczy przestępcy znali sposób na wymianę (sprzedaż) koseki, czyli rejestru rodzinnych danych osobowych w japońskim urzędzie stanu cywilnego. Oczywiście, jest to przestępstwo. Ale mimo to byli tacy, którzy za wszelką cenę chcieli pozbyć się tożsamości np. syna zabójcy skazanego na śmierć. Była to droga skomplikowana, często wieloetapowa.
Gdy Kido rozpoczął śledztwo w sprawie zmarłego męża pani Rie, nic nie wiedział, że taka procedura jest możliwa. Dopiero rozmowy z uwięzionym przestępca powoli kierują jego uwagę na sposób zmiany tożsamości. Przypomniał sobie również wiadomości na temat porwań Japończyków do Korei Północnej, gdzie byli wykorzystywani do kształcenia agentów.
W końcu żmudnego śledztwa Kido udaje się wyjaśnić, kim był zmarły mąż jego klientki Rie. Odnalazł również Daisukego, który zaginął po zmianie tożsamości. W toku poszukiwań i całkiem przypadkowych odkryć autor prowadzi czytelnika przez meandry japońskiego społeczeństwa, w którym autora niepokoi stosowana w Japonii kara śmierci. Nie kryje też negatywnych ocen zachowań Japończyków wobec mniejszości narodowej, zwłaszcza Koreańczyków, nawet naturalizowanych, a więc takich, jakim był prawnik Kido.
Wrócę jeszcze do początku powieści, a mianowicie do jej interesującego prologu, w którym pojawia się autor i nieznajomy gość w barze, oraz usługująca im kelnerka. I jak się okazało, nieznajomym był Kido-san i to on opowiada pisarzowi nieprawdopodobne historie, które stały się treścią tej powieści. A wspomniana barmanka, dorywczo pracująca Misuzu, okazała się dawną dziewczynaą zaginionego Taniguchiego Daisukego, również pragnąca go odnaleźć. Pojawia się kilkakrotnie w powieści, a ostatecznie w rozdziale dziewiętnastym. Spotyka się z Kido w drodze do Nagoi shinkansenem. A podczas posiłku przed spotkaniem Kido z niejakim Sonezakim, związanym z procedurą wymiany rejestrów osobowych ustalają dalszy sposób postępowania.
Kido i Misuzu już podejrzewali, że pod wspomnianym nazwiskiem nieznajomego kryje się Daisuke. Zdecydowali więc, że najpierw spotka się z nim Kido, a następnie Misuzu. Ale nim do tego doszło, oboje rozmawiali siedząc obok siebie w pociągu, a następnie w barze dworcowym. W ich rozmowie, doskonale przetłumaczonej podobnie jak cala powieść, wyczułem ulotną mgiełkę erotyzmu. Jednak nikt nie powiedział wprost, co naprawdę do siebie czują, ale domyślam się, że Misuzu pragnęła bliskiego związku z Kido, a Kido chyba podobnie. Ale nie zdradził się choćby jednym słowem. Oboje znajdowali się na krawędzi przepastnej drogi w ich życiu. Gdy Misuzu weszła do kawiarni, w której dwaj mężczyźni kończyli rozmowę, Kido pożegnał Daisukego i Misuzuzu. Wracał więc do rodziny, której poświęcony jest ostatni, optymistyczny rozdział powieści. Natomiast nie wiadomo, jaki los wybierze piękna Misuzu. Czy zdecyduje się pokierować życiem zagubionego Daisukego, godząc go z bratem mieszkającym nadal w Ikaho, wśród gorących źródeł, z widokiem na górę Haruna, zwaną też małą Fuji? Możemy tylko wyobrażać sobie, że oboje podejmą tę jedyną, słuszną decyzję.
A jednak ich los czy poprawa stosunków z rodziną Kido, chyba nie są najważniejsze w tej powieści. Dlatego muszę wrócić jeszcze raz do prologu, w którym autor, Hirano, wyjaśnia strukturę opowieści o postaciach ze świata zewnętrznego dla bohaterki o imieniu Rie, ukrytej we wnętrzu japońskiej ówczesnej rzeczywistości, którą symbolizuje jej rodzina i jej miasteczko S w prefekturze Yamazaki na Kiusiu. Czytając, nie trudno się domyśleć, że S to Saitobaru, miasteczko słynne ze starożytnych kurhanów, mających duże znaczenie historyczne. W okresie życia Rie symbolizuje jednak starzenie się społeczeństwa japońskiego, chociaż nadal wyróżnia się urokiem kwitnących wiśni w parku kurhanów. W ostatnich latach przybyło w nim pustych domów, zamkniętych sklepów i barów, które dodawały uroku architekturze miasta. W takim miejscu znalazł pracę mężczyzna, który twierdził, że jest Daisuke, młodszy brat spadkobiercy hotelu w Ikaho. Po kilku latach pracy przy wyrębie lasu dał się poznać jako uczciwy pracowity mężczyzna, dlatego mógł poślubić miejscową kobietę, tzn. Rie ze sklepu papierniczego I to właśnie z jej powikłanym, nieszczęśliwym życiem związane są postaci, o których była mowa. To znaczy prawnik Kido, który podjął się obowiązków jej detektywa.
W prologu czytamy:
Bohaterem tej powieści jest ktoś, kogo nazywałem czule „Kido-san” […]
Poznałem go w drodze powrotnej ze spotkania autorskiego w pewnej księgarni. Przed dotarciem do domu chciałem nieco ochłonąć po dwóch godzinach ciągłego mówienia i wszedłem do pierwszego baru, który zobaczyłem. Mężczyzną pijącym tam samotnie przy kontuarze, był właśnie Kido-san.
Podczas kolejnego spotkania Kido zaczął opowiadać pisarzowi historie, które go bardzo zainteresowały. I dlatego w pierwszym zdaniu prologu oświadczył, że bohaterem powieści właśnie jego, chociaż mógł wybrać kogo innego. Jednak w zakończeniu prologu napisał:
Byłoby pewnie czymś naturalnym , gdyby Kido-san otwierał tę opowieść. Wcześniej jednak chciałem napisać o kobiecie imieniem Rie, której niezwykle, bolesne doświadczenia stanowią punkt wyjścia mojej powieści.. (Wszystkie cytaty w tłumaczeniu Katarzyny Sonnenberg-Musiał)
Jednak od pierwszego rozdziału autor znika. Pojawia się narrator wszechwiedzący, który wie, że to Rie wprowadza do akcji mecenasa Kido, to znaczy adwokata w jej procesie rozwodowym cztery lata wcześniej. A mianowicie kiedy zginął w wypadku jej drugi mąż, wieść o śmierci męża Rie ze sklepu papierniczego rozniosła się wśród mieszkańców miasteczka S w połowie września pamiętnego 2011 roku, gdy północno-wschodnia Japonia przeżyła dwie katastrofy: zniszczenia osiedli przez fale tsunami i uszkodzenie elektrowni atomowej. Ale dla wielu mieszkańców odległego miasteczka w prefekturze Miyazaki to śmierć męża lubianej Rie zrobiła większe wrażenie niż wspomniany kataklizm na dalekiej północy. Wtedy Rie odnalazła brata zmarłego, dowiedziała się, że jej zmarły mąż był kimś innym niż twierdził. Zatelefonowała do adwokata Kido, który podjął się wyjaśnienia tej tajemniczej, zagadkowej sprawy. Od tego momentu jako jej detektyw Kido staje się pierwszoplanową postacią. Pełniąc swe zawodowe obowiązki prawnika wprowadza do powieści szerszą pespektywę na świat przedstawiony w tej powieści, to znaczy niemal na całą Japonie z jej pogarszającymi się warunkami życia.
Wraz z nieznacznymi postępami w poszukiwaniu Daisukego, za którego podawał się zmarły mąż jego klientki, czytelnik myśli o znaczeniu tożsamości człowieka, zwłaszcza w sytuacji gdy z istotnych powodów niektórzy Japończycy próbują ją zmienić, przerywając związki z najbliższą rodziną lub środowiskiem. Dzięki jego tropom czytelnik poznaje również niepokojące Kido – jak i autora – zjawiska głębiej niż z innych, nawet ważnych, współczesnych powieści japońskich.
Mimo licznych rysów pęknięć na obrazie pięknej Japonii (określenie Kawaabaty Yasunariego w wykładzie noblowskim), powieść nie jest ich rejestrem sporządzonym przez kronikarza (Kido). Niewątpliwie, jest raczej fascynującym wielogłosem ludzi żyjących w niepokoju, niepewnych swej przyszłości w kraju, w którym zabraknie jego oryginalnych uroków życia. Dla wielu czytelników ta powieść może również okazać się sensacyjną, detektywistyczną opowieścią o poszukiwaniu ludzi zaginionych. Ponadto do mnie przemawiają również nazwy własne miejscowości, a także wzmianki pojawiające się jakby mimochodem, bez krytycznych uwag. Symbolizują one kryjący się za nimi ważny problem. Jest to obszar zjawisk nieprzetłumaczalnych dzielących kultury o tak odległych i odmiennych cechach i formach, jak japońska i polska. Niektóre nazwy miejscowości rozbudzają moje wspomnienia przeżytych w nich spotkań, jak np. Ikaho Onsen, w którym spędziłem kilka dni z moją liczną grupą studentek uczelni w Sendai. I kiedy razem poznawaliśmy urokliwy krajobraz oraz – przede wszystkim – muzea pisarzy, poetów i malarzy, takich jak Tokutomi Roka i Takehisa Yumeji.
Wspomniałem tylko o wybranych aspektach tej wybitnej powieści, stanowiącej też doskonałą podstawę do scenariusza filmowego. Japoński film o Pewnym mężczyźnie pokazano już w Wenecji, a jego premierowy pokaz w Japonii przewidziano na listopad. W tym roku ukazały się również tłumaczenia tej powieści m.in. na język angielski, niemiecki i polski – pięknie przełożony z języka japońskiego przez Katarzynę Sonnenberg-Musiał. Pewien mężczyzna pt. Nieznakomiec ukazał się również po rosyjsku.
(22.19.22)