Rekomendacje książkowe z Biesiady Literackiej SPP

0
135


Wacław Holewiński
Skazani na sukces

„Ale tu nie ma nic do wierzenia – ja wiem, że ją [szansę na Wielką Polskę – przyp. mój] wykorzystamy. Po prostu nie będziemy mieli innego wyjścia, niż do niej dorosnąć.”

Polska, według słów Ziemkiewicza ma niepowtarzalną szansę aby wrócić do roli mocarstwa, do roli jednego z głównych rozgrywających nie tylko w regionie, ale i w Europie.

Drugie w skali świata (po Chinach) tempo rozwoju gospodarczego w ostatnich trzydziestu latach świadczy o niezwykłej zaradności, pracowitości Polaków. Ale autor „Wielkiej Polski” dopatruje się naszej szansy także w innych czynnikach. Nieszczęście jednych może stać się trampoliną sukcesu drugich. Dla Polski, jak by to nie zabrzmiało, tą szansa stała się wojna na Ukrainie. Tak, tak, wiem brzmi to okrutnie, ale… ale chyba tak jest. Po pierwsze zapewnia nam zasypanie dziury demograficznej. Ogromna część uchodźców nie wróci już do swojej ojczyzny, raczej to mężowie i ojcowie dołączą do obecnych u nas kobiet (ceną transformacji po ’89 roku był transfer kilku milionów Polaków na Zachód). Po wtóre ta wojna spowodowała, że Ameryka musiała szukać sojusznika na tyle zdeterminowanego w swej antyrosyjskości (interesy, interesy mocarstwa zza oceanu!) aby mu zaufać. Oczywistym jest dla Ziemkiewicza, ale przecież nie tylko dla niego, że Rosja przegra tę wojnę, można się tylko zastanawiać do jakiego stopnia, z drugiej strony ten konflikt skazuje Niemcy, które tak chętnie narzucały swą wolę innym, na karlenie, na zwijanie swych ambicji. Polska niewątpliwie jest dla USA pierwszym sojuszniczym wyborem.

Tak, przyjdzie nam, według Ziemkiewicza, zapłacić cenę za wzrost znaczenia Polski. Przede wszystkim przez zmierzenie się i napisanie na nowo naszej historii na taką aby była do zaakceptowania zarówno dla Ukrainy jak i dla Białorusi. Autor „Wielkiej Polski” nie marzy, nie snuje wizji wspólnego państwa, pokazuje jedynie zbieżność interesów.

Pisząc o publicystyce Ziemkiewicza zwykle, dla ostrożności, dodaje się, że autor głosi poglądy kontrowersyjne, z którymi nie musimy się zgadzać. Nie musimy, być może w czymś się pomyli, nie jest prorokiem, ale… Ale niewątpliwie jest on publicystą, który potrafi swoje tezy dokumentować na tyle mocno, wiarygodnie, że szukając dziur w całym, gdzieś wewnętrznie czujemy, że ma rację. Że ta Wielka Polska, Polska spełnienia naszych marzeń, naprawdę jest możliwa.

Rafał Ziemkiewicz – Wielka Polska, Fabryka Słów, Lublin, Warszawa 2022, str. 323.

Piotr Müldner-Nieckowski
Bogusław Dopart: Na powrót

Znany naukowiec, zajmujący się literaturą, głównie Adamem Mickiewiczem, profesor, kierownik katedry na polonistyce Uniwersytetu Jagiellońskiego, historyk kultury, antropolog społeczny, członek Polskiej Akademii Umiejętności – jest też poetą. A może przede wszystkim poetą. Był nim zapewne, jeszcze zanim zaczął pisać prozę naukową, debiutował bowiem poetycko, i to w osiemnastym roku życia. Potem wydał książkę poetycką Pod powiekami (1978), a później ogłosił ponad 200 publikacji naukowych.

Poezja, jak od początku istnienia piśmiennictwa powiadają znawcy, to styl bycia i sposób myślenia, organizowania tak zwanego świata wewnętrznego w zakrętach mowy, aby inni się dowiedzieli. Metoda, która co chwila się ujawnia na przykład w postaci wierszy, zapisów tyleż uporządkowanych, co opisujących nieporządek porządku, pokrętne sploty faktów i myśli. Poezja sprzyja definiowaniu, streszczaniu, tworzeniu tekstów zwięzłych a zrozumiałych, pączkowaniu wynalazków i rozwiązań problemów, ale też pozwala rozszyfrowywać rzekomo nierozwiązywalne zagadki zachowań, poglądów, emocji, uświadomień, zasad moralnych czy doktryn religijnych lub wręcz matematycznych konstrukcji tego, co jest, było i się zdarza. Te wszystkie nie do końca banalne twierdzenia przychodzą mi na myśl, kiedy czytam książkę Bogusława Doparta. U niego jest to widoczne, on tego dowodzi.

A więc mówimy o opisach powierzchni i pod nimi wnętrz. Autor opisuje swoją książkę jako „cykl poetycki o duszy, w czterech częściach: metafizycznej, katastroficznej, eschatologicznej oraz odrodzeniowej (rewitalizacyjnej)”. Widać, że pozorna lekkość zawartych w niej wierszy, słowo po słowie rzucane niby od niechcenia, niby przypadkiem, nie są skutkiem doboru okazjonalnego ani zgodnego z żadnym stylistycznym czy poetycznym systemem. To są teksty swoje i własne:

Arytmetycznie

dziś
mam w sobie pustą kartkę
przybrudzoną
pomiętą
zmięta pustka
więcej nic
mniej nic

To nie są także tylko komunikaty. Wskazuje na to kontekst innych wierszy, sąsiadujących. Są więc rozważania i tezy szersze, bo nie wszystko na świecie jest skomplikowane bardzo – większość jest skomplikowana gigantycznie, co niektórym kojarzy się z chaosem albo przezroczystością, która nie pozwala zrozumieć struktury, wnętrza. A więc podobno jest czymś nieopisywalnym. Wiemy jednak, choćby z nauki (a zwłaszcza z nauk przyrodniczych), że kolejne dna, którymi jest wyłożona cudowna misa życia, mogą być opisywalne, ponieważ istnieją zdolni poeci, którzy metody badawcze zastępują intuicją. Na przykład dostrzegają dna (jedno po drugim) naszej bytności tu i teraz (a po chwili już gdzieś tam, w przestworzu):

Na umarły dom

ten dom już runął
pękła więźba dachu
brakło podpory starości

oddychaj pełną piersią
ziemio matko
wypogódź swoją równinę

Inne wiersze Bogusława Doparta są rozleglejsze, a to dlatego, że sprawy, rzeczy i osoby do pokazania i włączenia w rozpoznawalny rytm bytu są wieloskładnikowe, mają różne barwy i odmienne zobowiązania wobec logiki i prawdy. Ledwie pięćdziesiąt utworów, ale już widać ściany, dach, okna i drzwi poetyckiego domu, który poeta stawia na naszych oczach. Bardzo ciekawego. Jest w nim i próba opisania wietrznej wieczności, i gniazda rodzinnego z młodością własną i cudzą, są szczegółowe ogólności Kosmosu, ale i tego świata, który się mości pod powiekami.

Jest to poezja bardzo dzisiejsza, ale powiązana z europejską filozofią (czuje się nienachalne intertekstualia), z tezami wielkich i mniejszych dzieł kultury, także malarstwa, które może być rozumiane zarówno przez formę, jak by chciał na przykład Witkacy, albo przez treść, jak by chcieli zarówno eskperci, jak i przygodni a niewprawieni goście muzealnej galerii, dla których obrazy obowiązkowo muszą snuć jakąś opowieść, inaczej ich zdaniem nie są obrazami, tylko bohomazami. Niemiłą abstrakcją. Natomiast wiersz nierymowany nie jest przez nich nazywany wierszem, ale prozą.

Tymczasem poeta być może pisze właśnie dla nich. Niech się wybudzą z niewiedzy. Utwory poetyckie są tu bowiem starannie, ze względu na treść, poprzedzielane obrazami – przeważnie słynnymi, a w każdym przypadku pięknymi i wieloznacznymi jako dopełnienia. W czasie czytania trzeba się czasem zatrzymać i zastanowić, o czym mówią, czy są ilustracjami wierszy, czy też jest przeciwnie i to wiersze komentują zapisy dokonane pędzlem. Albo dłutem: na samym początku tomu jest przecież rzeźba Pigmalion i Galatea Falconeta, ilustrująca wiersz Ze snu gliny marmuru. Lub przezeń zilustrowana.

Sztuki się przyciągają, to rzecz wiadoma, ale trzeba o tym przypominać, te relacje bywają dziś obce poznaniu w szkole i domu, kultura w tej sferze wydaje się w ostatnich dziesięcioleciach zanikać; dzieli się, fragmentaryzuje. Może dlatego Bogusław Dopart powiązał obraz z poezją w tej książce. Tom jest nie tylko do czytania, ale także do oglądania, i to po wielokroć, bo ciekawe byłoby sformułowanie konkluzji, dlaczego poeta dobrał cudze i swoje dzieła tak, a nie inaczej, te, a nie inne…

Piękna książka. Pięknie wydana.

Piotr Müldner-Nieckowski

_________________

Bogusław Dopart, „Na powrót. Wiersze”. Wydawnictwo Biały Kruk, Kraków 2022, s. 112, oprawa twarda, www.bialykruk.pl. ISBN 978-83-7553-338-5

Piotr Wojciechowski
RZEŹBY NA PLANTACH KRAKOWSKICH;

To wyjątkowy album fotograficzny, który okazuje się jednocześnie pełnym wdzięku przewodnikiem miejskim i solidnym  esejem naukowym. Wiadomo to wszystkim – Planty są piękne, są salonem historii i sztuki. Ucieszyć musi dzieło, które odsłania piękno, skarby z kamienia i brązu. A także – ucieszyć musi, że taki znaleziono sposób, aby pokazać skarby rzeźby na krakowskich Plantach, aby wywołać  zachwyt i wzruszenie, a także – aby objaśnić te skarby. Otrzymaliśmy tom na który złożyły się – zdjęcia Zbigniewa Pytla i tekst Józefa Wrońskiego. To dla odbiorcy osobliwa i zaskakująco spójna przygoda. Fotografował autor wielu albumów i wystaw, niejednokrotnie nagradzany fotografik, specjalista od zdjęć gór i zdjęć drewnianej architektury sakralnej, góral z Białki Tatrzańskiej, taternik, ksiądz katolicki. Objaśnienia opracował profesor uczelni krakowskich, historyk sztuki, od lat piszący o krajowej i europejskiej architekturze sakralnej.

Ks. Zbigniew Pytel i Józef Szymon Wroński RZEŹBY NA PLANTACH KRAKOWSKICH; Przewodnik ilustrowany. Wydawnictwo Dobry Projekt; Kraków 2022; 120 stron,  bibliografia, słowniczek terminów fachowych,  indeks artystów, architektów, pisarzy i poetów, przypisy. Oprawa twarda.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko