Janusz Termer – Mikołaj Melanowicz – Japońskie fascynacje x 2

0
171

     Byłoby czymś wręcz nietaktownym przedstawianie na tych łamach autora obu tych  ciekawych obszernych ksiąg, które w krótkim odstępie ukazały się niedawno na naszym wydawniczym rynku*. Wszak od lat, w Pisarze.pl, możemy czytać jego fascynujące teksty – głównie związane z Japonią. Jej historią, kulturą i sztuką, zwłaszcza zaś jej wielką literaturą. Profesor japonistyki, historyk literatury, tłumacz i eseista Mikołaj Melanowicz jest bowiem znawcą, popularyzatorem dziejów, odrębności i swoistości obyczajów, minionych i obecnych tego kraju – krótko mówiąc – jest wielkim jego miłośnikiem. Ba, niekwestionowanym obecnie autorytetem w tej dziedzinie…

     W lipcu 1997 roku byłem świadkiem uroczystości wręczania Mikołajowi Melanowiczowi przez ambasadora Japonii w Polsce Orderu Świętego Skarbu – Złote Promienie ze Wstęgą – najwyższego japońskiego odznaczenia przyznawanego cudzoziemcom; posiadają je w naszym kraju tylko trzy osoby: jego poprzednik, czyli były szef katedry japonistyki UW prof. Wiesław Kotański oraz reżyser Andrzej Wajda. Otóż, w trakcie tej uroczystości oddano głos jej bohaterowi, który przemówił, rzecz jasna po japońsku, bez kartki i z wielką emocjonalną swadą… A teraz możemy, na samym wstępie tej jego nowej obszernej księgi przeczytać całe to ciekawe ówczesne osobiste wyznanie, którego treści mogłem się wtedy tylko z grubsza domyślać: „Japonia uczyniła mnie tym, kim jestem. (…). Minęły 33 lata od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ziemię japońską w kwietniu 1964 roku… od rozpoczęcia Wielkiej Przygody życia, trwającej do dziś, której na imię Japonia…”. I dalej wspomina jak to się stało, że on, urodzony tuż przed drugą wojną światową w Piszczacu, małej odciętej od świata miejscowości na Podlasiu, zainteresował się cywilizacją i literaturą Japonii: „krajem tak odległym wówczas dla Polaków jak księżyc. Odcięci od świata kapitalistycznego mieliśmy swoje sposoby na nawiązywanie przyjaźni z kolegami spoza kordonu. Z Japonii otrzymywaliśmy listy i książki już w latach 50.”

    Trzeba też od razu powiedzieć, że teksty Japońskich fascynacji, skromnie przez autora w podtytule nazywane Esejami na marginesie, odznaczają się także bardzo bezpośrednio osobistym charakterem – w pewnym przeciwieństwie do większości jego poprzednich książek i opracowań stricte naukowych (jak np. trzytomowa Historia literatury japońskiej, Cywilizacja Japonii współczesnej czy Japońskie narracje. Studia o pisarzach współczesnych) – chociaż w niczym im nie ustępują pod względem walorów poznawczych, a nawet dodają specyficznie atrakcyjnego, dodatkowego smaku obecnym tutaj nowym czytelniczym „potrawom” – przyrządzanym teraz przez autora owych wcześniejszych tzw. „solidnych” uniwersyteckich literaturoznawczych prac japonistycznych.

    Toteż warto i pod tym kątem czytać te obie księgi Mikołaja Melanowicza, bo mimo wszystkie odmienności środków wyrazu, pozostaje on zawsze sobą. Jest w niej bowiem – artykułowane teraz bezpośrednio i wprost – to samo w gruncie rzeczy pragnienie dotarcia do istoty, sedna odrębności japońskiej historii wraz z fundującą jej tradycyjną społecznie niepowtarzalną obyczajowością, mentalnością, sztuką i literaturą piękną. Teraz wzbogacone poprzez bardziej osobiste spojrzenia na owe różnoimienne elementy spójności i siły jej trwałości oraz mocy oddziaływania wewnętrznego i zewnętrznego. Liczne próby dotarcia do owej znamiennej tutaj, swoistej  „trwałości i zmienności”; tak zawsze zależnej od czasu i oddziaływania wpływów kolejnych epok i ich głównych idei, do zarazem charakterystycznej mocy dawnych znaków i symboli kulturowych, poszukiwania ich znaczenia, dzisiejszego miejsca, roli i wpływów na powstającą współczesną rzeczywistość społeczną oraz na rodzące się artystyczne wyzwania i idee czy osobiste przekonania wielkich twórców w burzliwych dziejach tego wyspiarskiego kraju, tak znaczącego – także artystycznie – szczególnie w ostatnich stuleciach dla reszty świata), gdy rodziła się wręcz globalna moda na „japońszczyznę” w sztuce, bo nie tylko w europejskiej.

    Mikołaj Melanowicz należy do grona tych badaczy literatury, którzy szczęśliwie łączą racjonalnie socjologiczny punkt widzenia na sprawy kultury i sztuki z docenianiem ich autotelicznych wartości artystycznych. Którzy dominującego obiektywnego metodologicznie historycyzmu nie redukują przy tym do funkcji czysto zdobniczych. Oto interesują go na przykład zarówno wielkie problemy ekonomiczne, konflikty społeczne i ludzkie dramaty ukazywane w literaturze różnych okresów japońskiej „ustawicznej” modernizacji kraju pod wpływem otwierania się kraju na świat w wieku XX oraz we wcześniejszych epokach, jak i jednocześnie „przemiany zachodzące w japońskim języku literackim wzorowanym na mówionym języku, rozwijającym się dotąd odrębnie od języka piśmiennictwa”. A równocześnie mocno pociągają go owe stałe i odwieczne, czysto „symboliczne” pierwiastki, obecne w życiu mieszkańców kraju „kwitnącej wiśni”, które przywołuje między innymi tutaj za jednym z wybitnych – i ważnych osobiście także i dla niego samego – poetów japońskich okresu modernizmu i symbolizmu – Hagiwary Sakutaro, który pisał był tak: Symboliczne życie Japończyka reprezentuje sosna, bambus, śliwa, żółw i święty szczyt Fuji. Czcijcie więc nasze drogocenne symbole, zdobione szczerym złotem – one bowiem reprezentują nasz narodowy charakter. Chylcie czoła przed ich nieporównywalną jasnością.

    Literatura japońska jest u nas dobrze obecnie znana i popularna, między innymi dzięki Moikołajowi Melanowiczowi, acz początki tego zainteresowania sięgają czasów Młodej Polski, której wielu przedstawicieli fascynowało się modną wtedy filozofią, estetyką, wielce oryginalną sztuką teatru, grafiką pochodzącą z Dalekiego Wschodu. Znajomość języka japońskiego była czymś rzadkim, korzystano wówczas głównie (m. in. poeci Zenon Przesmycki, Antoni Lange) z pośrednictwa języków europejskich. Jednak motywy japońskie w prozie polskiej pojawiały się czasami,  zapewne też pod wpływem wojny rosyjsko-japońskiej, w prozie Wacława Sieroszewskiego (Miłość samuraja), Władysława Umińskiego (W krainie wschodzącego słońca), a także Władysława Reymonta (bajka Komurasaki) czy nawet Stefana Żeromskiego (w Śnie o szpadzie)! Na poważniejszą znajomość literatury japońskiej czytelnik polski musiał czekać do drugiej lat 50. XX w., a prawdę mówiąc niemal do czasów przyznania nagrody Nobla w 1968 roku prozaikowi Yasunari Kawabacie i potem innym znakomitym i wyróżnianym, poza Noblem, wieloma innymi światowymi nagrodami literackimi przyznawanym głośnym pisarzom tego kraju oraz… tłomackiego debiutu Mikołaja Melanowicza, który miał miejsce w roku 1963 (powieść Kappy RyūnosukeAkutagawy) i torował u nas drogę wielu innym dziś i dość innym polskim tłumaczom literatury japońskiej, jak i innym licznym potem jego przekładom prozy, takich autorów jak Akutagawa, Sōseki Natsume, Jun’ichirō Tanizaki, Kenzaburō Ōe, Kōbō Abe, Shūsaku Endō czy Sakyō Komatsu.. Przyczyniały się tutaj także liczne publikacje i rozprawy krytycznoliterackie Melanowicza jak, poza już wspominanymi, prace monograficzno-literackie, takie jak Tanizaki  Jun’ichiro a krąg japońskiej tradycji rodzimej (1976), Tanizaki – japoński most snów (1994), Japońskie narracje – studia o pisarzach współczesnych (2004) czy też praca świadcząca o szerokości autorskich zainteresowań kulturowych, czyli Japoński dramat telewizyjny (2009).

      I w tym miejscu trzeba wrócić do zawartości omawianych tu Japońskich fascynacji Mikołaja Melanowicza, by przypomnieć z naciskiem, że jej autor nie zamyka się w tematycznie ścisłym tylko kręgu swych czysto literackich czy naukowych – rzeczywiście nadrzędnych – zainteresowań. Oto bowiem jej czytelnik ma znakomitą okazję do spotkania się z kimś, kto w ciągu tych paru już dziesiątków lat lektur, podróży i spotkań z Japonią, jej historią i teraźniejszością, z jej twórcami rozmaitych dziedzin sztuki zebrał potężny materiał obserwacji i wiedzy, i który umie się nimi w tak interesujący sposób podzielić. Patrz na przykład rozdziały – Spotkania ze sztuką i teatrem Japonii, Film: Kurosawa, Oshima i tajniki Wschodu czy Spotkania na Hokkaido, w Tokio i Kioto…

   Zbiór złożony z rozmaitych tematycznie i problemowo  tekstów pochodzących z czasów minionego półwiecza działalności krytycznoliterackiej i publicystycznej. Spaja je w jednorodną i barwną całość owa tytułowa fascynacja sprawiająca, że powstało imponujące skalą i rozmiarami wartości czysto poznawczych, jak  osobistą bardzo tonacją autorskiego zaangażowania. Zaskakujące pod wieloma względami dzieło – potężna suma doświadczeń, dociekliwości i wiedzy autora. Ze wszech miar godne naszego czytelniczego zainteresowania i uwagi. Znajdą tu coś dla siebie ludzie literatury, teatru, filmu, sztuk plastycznych, miłośnicy historii (m. in. stosunków i kontaktów polsko-japońskich – Święto Ajnów), a nawet i spragnieni wiedzy aktualnej  naocznego świadka zwolennicy dalekich egzotycznych podróży (Kōhaku uta gassen – pożegnanie roku 2016 w Japonii). I wszystko to w pierwszorzędnym wydaniu – bo z pierwszej ręki pochodzące! Mnie, na przykład, poza mało znanymi faktami z życia i twórczości wielu tłumaczonych w Polsce współczesnych pisarzy japońskich (jak rozdział pt. Dominacja kobiet w najnowszej literaturze japońskiej  czy Haruki Murakami i japońskie fascynacje Joanny Bator), zainteresowało między innymi także bardzo spojrzenie autora na przyczyny i przejawy popularność Chopina w Japoniiczy omówienie wielkiej powieści o Chopinie  pióra Hirano Keiichiro (miejmy nadzieję, że wkrótce zostanie przetłumaczona na język polski – wszak jesteśmy to „winni” choćby tylko samym uczestnikom warszawskich Konkursów Chopinowskich).

     Wszystko co wyżej odnosi się także i do tego, opublikowanej niedawno drugiej odsłony zbioru szkiców Japońskich fascynacji Mikołaja Melanowicza, o podtytule równie „skromnym” i też nieco może intelektualnie kokieteryjnym, jak w przypadku tomu pierwszego. Bo zawarte w nim „niewinne” słówko sylabus, znaczące dosłownie w języku akademickim „informator zawierający wykaz tematów nauczania wraz z liczbą godzin i kryteriami zaliczania” – może budzić „niesłuszne” podejrzenia, że jest to wyłącznie księga dla zainteresowanych Japonią licealistów/licealistek czy studentów/studentek rozpoczynających studia japonistyczne. Dla nich to też oczywiście rzecz naprawdę bezcenna i – powiedzmy to wprost od razu – warta systematycznego poznawania. Ale nie tylko przecież dla nich. Wystarczy już rzut oka na sam znamienny spis treści, czasami nawet bez sięgania do zawartości poszczególnych tekstów, by przekonać się jak daleko wyżej sięgają ambicje autora. By dostarczyć nie tylko młodzieży pełni wiedzy – i to w pierwszorzędnym wydaniu i z autentycznie pierwszej ręki – w zakresie daleko wykraczającym poza kanoniczny świat wstępnej, elementarnej informacji niezbędnej dla pełniejszego zrozumienia tej nadal dla Europejczyków odrębnej od innych, niepowtarzalnej, fascynującej i tajemniczej w wielu elementach krainy rozlokowanej od ponad tysiąclecia na archipelagu rozciągającym się u brzegów Azji Wschodniej na Pacyfikiem. Cywilizacji i kultury wyrastającej ze starszych jeszcze tradycji cywilizacji Starożytnego Wschodu. Przekształcającej się nieustannie po dziś dzień w ciągu wieków w ów tak wyraziście odrębny, specyficzny sposób…

    Nowy „sylabus” profesora Mikołaja Melanowicza dopełnia niejako ten, metaforycznie rozumiany, pierwszy plan jego fascynacji japońskich i poszerza o kilka istotnych zagadnień i problemów. Które  już się wprawdzie pojawiały w odsłonie pierwszej lub  często tylko sygnalizowane były poprzednio na owych wcześniejszych marginesach aczwystępowały w innych nieco kontekstachMyślę tu przede wszystkim o tej zajmującej cząstce niniejszego tomu jaką stanowią i przyjmują nowy kształt rozdziały poświęcone również  współczesnemu i codziennemu życiu Japonii i Japończyków. Należą do nich głównie teksty mówiące o współczesnej kulturze, tej w wydaniu popularnym, masowym. O choćby popularnej literaturze i sztukach pokrewnych (kino, teatr, plastyka, muzyka czy rzemiosło artystyczne oraz charakterystyczne kulinaria). Autor mocno podkreśla to, że w tym kraju, przy zachowaniu pewnych utrwalonych środków dawnej tradycji, dochodzi obecne, w tzw rzeczywistości ponowoczesnej, do swoistej rewolucji środków wyrazu i wprowadzaniu nowych nieoczywistych dla tradycji treści w nich zawartych. Przeczytajmy choćby pod tym kątem na przykład takie rozdziały jak Poezja w XX wieku: shi, tanka, haiku czy tekst Wydarzenia z okresu Edo (XVII-XIX wiek) jako źródło inspiracji twórczości detektywistycznej, Kryminały o tematyce współczesnej, Powieści obyczajowe i erotyczne albo też Manga – japońskie opowieści rysunkowe lub nie tylko już historyczno-politycznie ważny, quasi „ciekawostkowy” rozdzialik pt. Kanoe Hidemaro dyrygował orkiestrą we wrześniu 1943 roku w Warszawie! 

    Jest naturalnie wiele innych i ważnych tekstów, pozornie niby atrakcyjnych„ciekawostek”  obyczajowych tylko. W tej części Japońskich fascynacji, których ze względu na ich obfitość nie sposób tutaj przywołać in gremio na świadków. Wyjątek zrobię tylko dla jednego z nich – Furoshiki .Japoński węzełek.  A to z powodu owego symbolicznego dla całości tego zbioru znaczenia słowa węzełek dla działań prof. Mikołaja Melanowicza próbującego – udatnie wedle mnie – przypominać i rozwiązywać wszystkie te historyczne i współczesne trudne, niekiedy nawet nadal bolesne (jak wszędzie w świecie dzisiejszym), acz zawsze fascynujące, w tym kraju szczególnie, sploty dużych węzłów imałych węzełków dziejów dawniejszych w ich związkach z teraźniejszością życia w Japonii.

     Czytajmy zatem sami…                    

*Mikołaj  Melanowicz Japońskie fascynacje Eseje pisane na marginesie, Wydawnictwo Adam Marszałek 2020, s. 400.

Mikołaj Melanowicz  Japońskie fascynacje. Sylabus kultury współczesnej, Wydawnictwo  Adam Marszałek 2021, s. 322.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko