Wojciech Chaber – wiersze (debiut)

0
127
Filip Wrocławski
Filip Wrocławski

TREN I

Zostałaś sama. Do wieczności odchodzi się w samotności
Już nie utuli cię delikatna dłoń córki
Już nikt nie przyjdzie opowiedzieć co u sąsiadki nowego
Już nie przyjdzie listonosz z kolejnym listem

I ja sam zostałem
Nie wiem jak sobie poradzę
Spróbuję tak jak mnie uczyłaś
Spróbuję nie myśleć o tym przez chwilę

Każdego wieczora gasło światło w twoim domu
Dziś już nie zgaśnie
A ja dalej będę stał w oknie
I patrzył czy zasnęłaś w spokoju


TREN II

Otwieram drzwi domu twojego
I wciąż czuję znajomy zapach
Zapach rodziny
Zapach dzieciństwa
Zapach młodości
Zapach miłości

On wciąż tam jest
Czuję go nawet teraz
Siedzę na krześle
Tym naprzeciw twojego
Spoglądam na ciebie
A ciebie już nie ma

A jednak cię widzę
I wciąż nie rozumiem

Śmierć to bolesna rana
Mówią że się zagoi
A co jeśli jej nie pozwolę
Czy zostaniesz ze mną?
Czy już będziesz ze mną na zawsze?


TREN III

Stare fotografie
Zeschnięte meble
Zieleń ścian
Pełna nadziei
Która dziś już nie jest moim udziałem

Stary tapczanik w rogu
Na którym przesiadywałem
I miednica czerwona
W której mnie kąpałaś
Kiedy byłem jeszcze bladym podlotkiem

Próbuję łapać te ulotne chwile
Chwytać się ich niczym ostatniej deski ratunku
Potrzebuję ich by przetrwać
Potrzebuję ich by pamiętać
Kim jestem dziś i kim będę
W przyszłości


TREN IV

Pamiętasz jak wbiegałem do domu
Z krzykiem radości i uśmiechem na twarzy
Pamiętasz jak mówiłem ci o wszystkim
Nawet gdy nie miałaś czasu by mnie słuchać
Pamiętasz jak śmiałem się z Tobą
Kiedy ty uśmiechałaś się do mnie
Pamiętasz jak byłaś dla mnie zawsze
Nawet gdy mnie nie było dla Ciebie
Pamiętałaś na pewno
Ale to już się skończyło
Nasza wspólna pamięć
Stała się już tylko moją pamięcią
A Ty jesteś jej ważną częścią
Dziękuję


TREN V

Siedzimy w Twoim domu
Rozmawiamy o nas samych

Płaczemy wspólnie
I śmiejemy się razem

Cierpienie minęło
Żal pozostanie


TREN VI

Bóg zabrał
I będzie zabierał dalej
Tym razem padło na mnie
I nie było zmiłowania

Odebrał najcenniejsze
Zranił dotkliwie
Po co tak krzywdzi
Skoro ludzie robią to tak często

Czy sensem naszego istnienia
Jest bolesna utrata
Tracimy bliskich
By nie widzieć jak tracimy siebie

Czy wiedział Bóg że to nie było dobre


Tren VII

Nieustanna walka z umieraniem
Dziadek Babcia
Ojciec Matka
Żona Mąż
Córka Syn
Kolega Przyjaciel
Od pierwszego dnia do ostatniego
Śmierć końcem wszystkiego
Tylko nikt nie mówił
Że życie może skończyć się
Przed śmiercią


TREN VIII

Serce z kamienia
Udaję przed wszystkimi
Serce z kamienia
Siebie nie oszukam

Serce z kamienia
To tylko poza
Serce z kamienia
Rozpadam się na kawałki

Serce z kamienia
Jak długo jeszcze
Serce z kamienia
Zatrzymaj się wreszcie


TREN IX

Widzę cię w lustrze
Kiedy patrzysz na mnie
Widzę cię we śnie
Kiedy śpiewasz dla mnie

Widzę cię w oczach mamy
Kiedy patrzy na mnie
Widzę cię na zdjęciach starych
Kiedy uśmiechasz się do nas

Widzę cię w domu twoim
Kiedy siedzisz przy stole
Widzę cię w oknie
Kiedy modlisz się do Boga

Widzę cię w łóżku
Kiedy gaśniesz powoli
Lecz pamiętać tego nie chcę
Bo wiem jak bardzo boli


TREN X

To boli
Boli okropnie

Nie umiem tego przerwać
I nie wiem czy chcę z tym skończyć

Żałoba jest wygodna
Umościłem się w niej
Jak w wygodnym fotelu
Odmawiam każdemu
Kto ciągnie mnie za rękę

Chcę tu zostać
I nigdzie się nie ruszać

Chcę być w tym miejscu
Gdzie wciąż czuje twoją obecność
Do tego da się przyzwyczaić
Lecz trudno przezwyciężyć

A co jeśli ktoś nie chce?
Czy wolno mu?
Czy tak wypada?

Nie wiem
Lecz czuję
I to mi wystarczy


TREN XI

Ptaszki znów śpiewają
Słyszę je bardzo wyraźnie

Słońce znów świeci
A wiaterek lekko chłodzi

Ludzie się do siebie uśmiechają
I rozmawiają jak gdyby nigdy nic

To wszystko już kiedyś było
A jednak na chwilę się zatrzymało

Jeśli wszystko płynie
A ja stoję w miejscu

To czyja jest racja
Moja czy pozostałych?


TREN XII

Byłaś tu
Kiedy mnie jeszcze nie było

Widziałaś to wszystko
I nie dałaś po sobie poznać

Świat nie zasługuje na to
By żyć na nim tak długo

Dziś już to wiem
I jestem gotowy

Poddać się
Bo to najtrudniejsze


TREN XIII

Widzę w twoich oczach łzy
A mimo to
Uśmiech na twarzy

Patrzysz na mnie z dobrocią
A ja odkrywam się cały
Choć nie wiem co powiedzieć

Dostrzegasz moje cierpienie
Widzisz moje upadki
A jednak milczysz

I kiedy ciszę przerwać pragnę
Budzę się i znów cię nie ma
To był tylko sen


TREN XIV

Jestem
Będę
Muszę zostać
Obiecuję
Na nic więcej
Mnie nie stać


TREN XV

Załóżmy że jesteś
Załóżmy że nie odeszłaś
Siedzę przy stole
Ty ubijasz ciasto

Rozmawiamy
Śmiejemy się
Ja ci dokuczam
Ty podejmujesz grę

Nagle zmieniam front
Chylę przed tobą czoła
A ty się zawstydzasz
Prawdziwie
Szczerze

A potem widzę radość
W twoich oczach
Nieskrywaną
Dumną

Twoje oczy lśnią
Zwilżone kroplą szczęścia
Tak było
I tak nie jest
Załóżmy że jesteś…


TREN XVI

Piszę do ciebie list
I wiem że czytasz go od razu
Kiedy tylko wystukuję kolejne słowa

Byłem dziś u ciebie
By zapalić świeczkę
Spojrzałem ci w oczy
I uśmiechnąłem się na myśl
Że może czasami też mnie widzisz

Szybko skarciłem się w myślach
Przecież tak bardzo mi cię brakuje
A jednak przez resztę dnia
Nie mogłem przestać się cieszyć
Z tego że byłaś cały czas ze mną

Minął dokładnie rok
I właśnie przestałem płakać
Bardziej się cieszę niż cierpię
A nawet jak boli
To wiem że będzie dobrze

Wszystko się jakoś ułoży
Tak mówiłaś i tak będzie
Sprawdźmy więc razem
Co się wydarzy

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko