Wiersze z tomu Czas przeszły złożony ponownie, który ukaże się w tym roku nakładem Wydawnictwa FUNDACJA DUŻY FORMAT
NIEOBECNY
Rano
między spalonym adresem
i wyciętym drzewem
idzie po gazetę
Wieczorem otwiera okno
skrzyni bez dna
Nie słyszy korników
i świerszczy
jednak czuje zapach
dalekich perfum
Czyta zadrukowane
papierowe okręty
i ptaki
TORBA PODRÓŻNA
W nocy
usiadła na schodach
uszy złożyła po sobie
w zębach błyskawicznego zamka
trzymała bilet sprzed lat
Nie była w najlepszym stanie
pełna zmarszczek
przetarta
i okropnie pusta
Odeszła nad ranem
ZMROKI
Czasem na mgnienie powieki
niskie słońce odkrywa ich cienie
Prześladuje ich
zapach gnijących śmieci
i spalenizny
Piszą o tym na ścianach
nieczytelnym pismem
w nieznanym języku
Kochają kamienie obrośnięte mchem
i zbutwiałe książki
Z knotów zgaszonych świec wiążą sznurowadła
modlą się szeptem naśladując cieknącą wodę
DZIEWCZYNKA W DOROSŁEJ SUKNI
Biegnie przez podwórko
przez bramę
po dwa po trzy
drewniane schody
Na piętrze
staje zdyszana
łapie się za serce
nie ma sił wrócić
Zsuwa się po poręczy
jakby po niej zjeżdżała
WIDOK
Przed sobą mam wspaniały widok :
góry
w których nie byłem
-Są namalowane – mówię do siebie
Ale one nie są namalowane
one są
Nie potrzebują okna żeby być
DOMMEL
Obudziłem się w barce nad rzeką Dommel
przez okno widzę w lustrze wody
białe jaskółki na niebieskim tle
wracające
dobre wiadomości z dzieciństwa
przylecą na pewno
A kiedy przyjdzie wielka woda
popłynę bezpiecznie nad skrzydłami
otwartych mostów nieruchomych wiatraków
razem z rodzicami siedzącymi na latającej rybie
między wozem a stertą mokrego siana
obok księżyca okrągłego jak stół
z siedmioma grzechami głównymi
Ponieważ raj jest pełen białych jaskółek
na niebieskim tle
PORTRET ŚLUBNY
W bańce mydlanej uniesieni nad łąką
gotowi dla siebie spalić się ze wstydu
utonąć pod cienkim pękającym lodem
czuć własne ciepło jak właśnie odkryte
bezpieczne przeznaczenie
w blasku pocałunków odkrywać całe miasta
i pisać wiersze
Tak właśnie zastygliśmy namalowani
w ramach
w nieruchomym pokoju naprzeciwko lustra
które też nieruchome
ktoś jednak próbuje siecią zmarszczek wyłowić
z rzeki tego co było i co jeszcze nastąpi
AKT
Próżno szuka swojej pięknej sukni
Odeszła
Już jej przed lustrem nie ukryje
całe jej bogactwo
koronki się rozpadły
atłas rozpłynął w świetle świec
Stoi rozebrana
Marznie
—
Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
[email protected]
Świetne, a szczególnie „Widok”.