Leszek Żuliński – Wspomnienia weterana (54)

0
103

Mój bliski świat!

         Tu, gdzie mieszkam, na parterze, mam świat niewielki, ale wspaniały. Okno pokoju oraz balkon wychodzą prosto na ogródek jordanowski.
         Z rana nic tu szczególnego się nie dzieje… Owszem babcie i dziadkowie z maluchami na ogród przychodzą no i rozpoczyna się zabawa.
         Ogród cały wysypany jest piaskiem i osobną piaskownicą, ale to zupełnie nie wszystko, bowiem przede wszystkim jest tu fantastyczna zjeżdżalnia. Maluchy wspinają się po schodach do góry i fruuuu: zjeżdżają w dół na piasek.
         Są także dwie różne huśtawki mające wielkie uznanie.
         Te dzieciaki nieco starsze same sobie ze wszystkim radzą, więc rodzice czy dziadkowie nie muszą niczego ich uczyć. Siedzą sobie, rozmawiają, często gazety czytają.
         Gorzej jest gdy na takiego malucha trzeba patrzeć nieustannie, aby coś złego mu się nie stało.
         No i zabawa trwa od rana do wieczora, bowiem sam piasek nie wystarczy – trzeba przynieść tu kilka zabawek, wiaderko i łopatkę, i co tam jeszcze chcecie… Trzeba mieć w zapasie trochę wody i coś koniecznie do spałaszowania.

*

         Ja te wszystkie zobowiązania przerabiałem jako młody ojciec. Ale okazało się, że to nie wszystko. Ledwo moja córka i syn pokończyli szkoły, zaczęli pracować, to wnuki w naszej rodzinie się pokazały.
         Tak, tak: zostałem dziadkiem! Dwie moje wnuczki – Natalka i Gabrysia – to jest teraz dalszy i nowy ciąg naszego rodzinnego istnienia.

*

         Curriculum vitae! Kręć się, kręć wrzeciono, wić się tobie, wić
         I tak od stuleci, z dziada pradziada, rośnie ta drabina pokoleń.
         Jednak zastanówcie się, co jest ważne?
         Moim zdaniem to, by po sobie swój ślad zostawić. Ja na przykład od początku zajmowałem się literaturą. Do tej pory wydałem 38 książek i może jeszcze jakaś nowa się pojawi.
         Zobaczymy… Niestety ten obecny czas jest wyjątkowo niedoskonały. W Polsce bardzo źle się dzieje i nie wiadomo czym to się skończy.
         Teraz pewna mgiełka zamigotała: być może Donald Tusk wskoczy na „swojego konia”. Ech, to byłoby coś wielce obiecującego – zobaczymy!
         Ja dobiegam 72 lat. Nie wiem czy doczekam nowego, lepszego świata, na jaki czekamy.
         Może coś poruszy lepszą drogę, na jaką przecież czekamy? Nie wykluczone.
         Pamiętacie: Idzie skacząc po górach, przeskakując pagórki – powieść Jerzego Andrzejewskiego napisana w 1963 roku. Może jeszcze ktoś będzie umiał obolałą Polskę ozdrowić?
        

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko