Alicja Trubas – wiersze

0
272
Filip Wrocławski
Filip Wrocławski

Ostatecznie

Szukam gwiazdy opatrzności. Pusto, czarno w niebie.
Naiwności, nadal wierzę w znaki i symbole.
Karmię się goryczą z cynamonem.
Nie mogę się najeść.
Szukam po omacku. Widzę gorzej.
Łzawią mi już oczy.

Ołowiane mięśnie kurczą się pod skórą.
Kurczy się wszechświat. Nie pomieści wszystkich. Ale we mnie wciąż jest dość przestrzeni.
Karmię się powszedniością marzenia
dawno sczerstwiałego.
Jesteśmy tylko ślepym cudem
zazdrosnego demiurga.

aTrubas


Obserwator

Jakoś przestać nie mogę,
choć znam to już na pamięć.
Chyba z nią współodczuwam.
Chyba się z nią rozumiem.
Już białka czerwienieją,
migotają iskierki
jak migocze czasem w sercu.
Póki jeszcze coś się dzieje.

Samotne świeci światełko na kolor jasnoniebieski.
Jak dzikie polne kwiatki,
jak niewinne koronki.

Boli mnie już trochę w piersi,
znany finał coraz bliżej.
Wysilam zmęczony wzrok,
pochylam się na stołku.
Lampa rzęzi coraz głośniej,
coraz gęstszy trzepot skrzydeł.
Jeszcze mogłaby zawrócić –
ale nigdy nie zawraca.

aTrubas


Królestwo

Szklany był pałac
z kamienia i drewna. Kryształowe okna
jak weneckie lustra.
Na szklanej górze
z czarnej ziemi i błota. Fosa zwodzona
jak zwodzą złe, złe sny.

Różane krzewy,
o które nie ma komu dbać. Nie ma komu
krwawić za wzruszenia.
Baldachim utkała
ośmionożna krawcowa. Wisi nad ramą
złamanego słowa.

Na ścianach arrasy
maluje milczenie i pleśń. Wisielec drży
pod sufitem od lat.
Zdobione dywany
atramentem, grzybem, krwią. Zmiażdżone stalówki
pogrzebał już kurz.

Ścięto róże.
Kolec wszedł zbyt głęboko. Niestety, serce
nie wytrzymało zimy.

Umarł król.
Baśń skończona.

aTrubas



Jak ćma do ognia,
Ze ślepą, ślepą wiarą,
Tak ja do ciebie.
Gdziekolwiek to, gdziekolwiek…

Nie pamiętam już tak dokładnie
Układu zmarszczek na twej twarzy.
Bardzo cię przepraszam, ale znów
Gubię sny. Nocą tak mi ciężko.
Nie pamiętam, ile nóżek ma ten
Pajączek w kąciku twego oka,
Jak smakowały twoje szczere łzy
Szczęścia. Tak dawno cię nie widziałam.
Pamiętałam wszystkie krostki
Na mym ulubionym ciele,
Pamiętałam wszystkie kości,
Pasujące tak do moich.

Nie pamiętam już dotyku,
Ani tonu twego głosu.
Ginie w ołowiu oddechu
Bo znów nie mogę spać nocą.
Dlatego nie mam już w pamięci
Twojej ulubionej książki, ni
Myśli. Nie znam nawet już adresu.
Dobrze nam było pod powiekami.
Za nimi mi ślepo,
Za nimi mi sennie.

Gdy jednak natknę się na twą twarz
Nie będę liczyć zmarszczek. Poznam
Od razu. Będę wiedziała.
Poznam układ krostek i kości.
Moim lirycznym ciałem w twoje
Oniryczne. Jak każdej nocy
Do ognia ćma,
Do ciebie ja.

//aTrubas

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko