Jan Stanisław Smalewski – Historia, historia, historia…

0
515

Czy dziesięć lat to dużo? Dziesięć lat w historii to niewiele. Dziesięć lat w życiu człowieka to dopiero początek, ale… w znaczeniu jakichś dokonań, gdy każdy tydzień, miesiąc, rok przynoszą coś nowego, gdy pomnaża się dorobek instytucji, w tym przypadku myślę o naszym e-dwutygodniku, to zapewne już sporo.

Na tyle sporo, by tę pierwszą dekadę istnienia portalu www.pisarze.pl uhonorować Pierwszym Jubileuszem – Dziesięciolecia Istnienia, by szczerze pogratulować Jego założycielowi i współtwórcom oraz kontynuatorom Jego pracy twórczej, ludziom stale przez te lata pomnażającym dorobek i sukcesy literackie Portalu na niwie krzewienia polskiej kultury, szerzenia i podtrzymywania narodowego piśmiennictwa, kształtowania zaangażowanych postaw patriotycznych, a tym samym lubianych przez Czytelników trendów, mód i wywoływanych nimi wzruszeń.

A wszystko to odbywające się rzecz jasna na styku z literaturą, ale także i związanymi z nią pokrewnymi branżami, o których bądź to na portalu się pisało i nadal pisze (teatr, historia, sztuka, malarstwo…), bądź jak w przypadku poezji, z powodzeniem się je również uprawia.

Jako autor, publicysta (z zawodu politolog), historyk z powołania, poeta z zamiłowania jestem z www.pisarzami.pl od lat ośmiu, co ośmiela mnie do kilku refleksji wiążących mocną nicią sympatii z Portalem, do refleksji i życzliwie wspomnieniowych, i serdecznie życzeniowych także.

Mile wspominam początki współpracy, poznanie się osobiste z redaktorem naczelnym portalu Bohdanem Wrocławskim podczas IX Światowego Zjazdu Sybiraków w Szymbarku w 2012 roku, gdzie akurat promowałem swoje książki historyczne o łagrach sowieckich („Więzień Kołymy”, „Wyrok Workuta”), a potem… w czerwcu 2015 roku uroczyście obchodzone w Gdańsku pięciolecie istnienia www.pisarzy.pl , przy okazji którego miałem przyjemność prezentować kolejną swoją pozycję historyczną wydaną z okazji jubileuszu XX-lecia wyborów czerwcowych („4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność”).

Trochę żal mi było naszego portalu, gdy z opcji e-tygodnika musiał przejść – z przyczyn materialnych – na e-dwutygodnik. I nie tylko dlatego, że lubiłem sprężać się w terminach i realizować w publicystyce społecznej, czasami społeczno-politycznej w realizowanym przez dwa lata cyklu felietonów pt.: „Minął tydzień”.

Do dyscypliny przywykłem od wczesnych lat młodości, gdyż ukończyłem ciężką i trudną na owe czasy szkołę oficerską saperów we Wrocławiu. Szkołę, która co prawda dała mi po trzech latach nauki stopień podporucznika, ale nie dawała jeszcze wówczas tytułu ukończenia studiów. Dopiero kilka lat później musiałem ten zawód obudować tytułem inżyniera dowódcy, kończąc dodatkowo trzyletnie studia wojskowe już w uczelni wyższej.

Piszę o tym i dlatego, że zarówno czas tych zmagań, doświadczenia związane z wyborem przeze mnie zawodu, jak i specyficzne warunki kształtowania się mojej osobowości oficera w warunkach życia Polski Ludowej opisałem potem w książce „Szkoła strachu”, będącej swoistym pamiętnikiem podchorążego wspomnianej szkoły saperów. Ale i także wspominam ten czas związany z portalem i publikowanymi w nim cotygodniowymi felietonami dlatego, że tak jak większość współpracujących już z nim stałych autorów, chyba po raz pierwszy przeżywałem głębokie rozterki z powodu nieudolnej, a może raczej mało narodowej i krótkowzrocznej polityki rządzących coraz bardziej dotykającej kulturę, w tym literaturę – niedoinwestowaniem, a często wręcz zaniechaniami troski o nie. Polityki – dodam – która w ostatnich latach spowodowała likwidację wielu cenionych publikatorów literackich, a w tym i zagrażających bytności naszego cenionego przez Czytelników Portalu www.pisarze.pl .

Przemiany społeczne po reformie ustrojowej państwa od roku 1990, niosącej cechy pazernego kapitalizmu, wyrządziły wiele szkód kulturze polskiej. Zlikwidowano w ich następstwie setki, a może i tysiące bibliotek (zwłaszcza gdy włączy się do tego wszystkie biblioteki funkcjonujące wcześniej w wojsku), ale przede wszystkim spowodowały głębokie, nieodwracalne zmiany w likwidacji takich struktur, jak funkcjonujące przy urzędach państwowych komórki zajmujące się wydawnictwami, prasą i literaturą, nadzorem nad rynkiem wydawniczym i finansowaniem związków twórczych, opieką i mecenatem nad twórcami, pisarzami, poetami… poprzez dofinansowywanie ich twórczości i systematyczny dopływ nowych ich dzieł do księgarni i bibliotek.

Prywatny rynek wydawniczy, jaki zastąpił tamte struktury, spowodował częstokroć zdziczenie dotychczasowych obyczajów, kapitalistyczną pazerność powstających nowych wydawnictw, brak profesjonalizmu początkujących wydawców, znaczne zaniżenie poziomu wydawanych dzieł, przypadkowość kierunków w kreowaniu mody i zapotrzebowania na dobrą literaturę itd., itp. – Stało się, nikt tego dzisiaj nie odwróci.

Literaci stali się często zakładnikami obcych mediów, a tylko ci co potrafią się utrzymać nie licząc na stałe zarobki w swojej profesji, ci których stać na patriotyzm za darmo, na kulturę z potrzeby serca, na uszczęśliwianie innych pięknem sztuki literackiej z duchowej potrzeby realizacji siebie, nadal tworzą i jakoś tam utrzymują się na rynku. Nie piszę o wyjątkach: pojedynczych szczęśliwcach, jakichś tam znaczących nagród, czy też tych, którzy bądź z powodów politycznych, bądź korzystając z „dobrych układów” piszą często na zamówienie wbrew swoim własnym przekonaniom i potrzebom tworzenia prawdziwej sztuki.

To głównie z tego powodu – gotującego się kotła świeżej zupy – powstały samofinansujące się i w nieznacznym stopniu dotowane z państwowych (coraz rzadziej ministerialnych, niekiedy samorządowych) funduszy przeznaczanych na kulturę pisma literackie, w miarę niezależne, a jednocześnie promujące współczesne kierunki w literaturze, podtrzymujące jej tradycje i starające się również podtrzymać rynek wydawniczy, a tym samym zaspakajać potrzeby czytelników.

Pasjonaci – twórcy w naturze których wciąż tkwiły szlachetne intencje trwania w nurcie literackich pasji i dokonań, lgnęli do nich jak przysłowiowe muchy do lepu, z tą różnicą jednak, że nie zatraty w nich oczekiwali, ale ratunku. Tak m.in. powstał z inicjatywy prywatnej pasjonata literackiego Stefana Pastuszewskiego bydgoski (ogólnopolski) miesięcznik literacki AKANT, tak się pod pieczołowitym kunsztem redaktorskim Zbigniewa Joachimiaka zrodziła Gdańska Gazeta Literacka MIGOTANIA… (i wiele innych), i w tym też obszarze szlachetnych intencji ulokowała się nasza platforma literacka – portal www.pisarze.pl, która swoje istnienie i sukcesy zawdzięcza znakomitemu współczesnemu poecie Bohdanowi Wrocławskiemu.

Historia, historia, historia… I tylko szkoda, że współcześnie jej szlachetne obrysy, jej wielką moc tworzenia podwalin pod każdą państwowość, pod każdą kulturę narodową i tradycje, tak często obarcza się polityką, kala jej namiętnościami, w tym uzurpatorskimi cechami ludzi pazernych na publiczny poklask, na każdą władczą manię per dyktatorską. Ale jak głosi porzekadło: Prawda się sama obroni. Trzeba tylko czasu, cierpliwości i wytrwałości w kontynuacji dobrych działań. A takimi niewątpliwie pozostają działania portalu www.pisarze.pl.

A propos historii – schlebiam sobie skromnie, że też dane mi było wnieść do niej parę ważnych i szlachetnych wątków. I że zarówno pomógł mi w tym, jak i wpłynął na ich popularyzację nasz jubileuszowy najpierw e-tygodnik, a obecnie e-dwutygodnik.

Bardzo cenię sobie, że mogłem pisać o tym, jak jeszcze w latach 90. aktywnie uczestniczyłem w działalności Warszawskiego Oddziału ZLP, którym kierował znakomity historyk dr Bohdan Urbankowski. Zaprzyjaźniłem się wówczas nie tylko z nim, ale i wieloma innymi świetnymi literatami: prozaikami, poetami z kraju i zza granicy, w tym m.in. z Andrzejem Zaniewskim, Staszkiem Grabowskim, Krzysztofem Gąsiorowskim, Aleksandrem Śnieżko, Bohumilem Hrabalem… Wymienialiśmy swoje książki, obdarowywaliśmy się pamiątkowymi dedykacjami. A niezapomniany śp. mój imiennik Janek Kiczor, którego doskonałą poezję liryczną zna każdy czytelnik naszego literackiego portalu, napisał nawet wstęp do jednego z moich dziesięciu tomików poezji („Zarastanie pamięci”).

Historykiem zaistniałem przez przypadek, ale nie tylko, bowiem mimo iż historii nie studiowałem, ukończyłem po studiach zawodowych w wojsku jeszcze politologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Z upodobania też stykałem się z nią od dziecka. Sam także tworzyłem historię, pisząc od 5-tej klasy szkoły podstawowej pamiętnik i do dzisiaj kontynuując tę formę historycznego zapisu codziennych zdarzeń w formie dziennika prywatnego.

W praktyce literackiej najpierw zderzyłem się z historią nieznaną, z historią o której się milczało, a publiczne mówienie o niej groziło rozmaitymi sankcjami. Doświadczyłem tego na własnej skórze jeszcze w młodości. Gdybym będąc uczniem szkoły wojskowej ujawnił, że bracia moich rodziców pozostają za granicą: Jan Wasilewski (brat matki) w Anglii, a Franciszek – brat ojca w Kanadzie, i że powodem tego wygnania był ich udział:  Jana – w walkach z Armią Andersa, a Franciszka – w 1Dywizji Pancernej generała Maczka, nigdy bym tej szkoły nie ukończył.

W czasach PRL o wielu sprawach głośno się nie mówiło. Często prawdziwa historia nie była nawet ujawnia przez rodziców przed swoimi dziećmi. To się nawarstwiało latami, czekając na właściwy moment, na swój czas wolności i prawdy.

Dlatego właśnie, będąc już oficerem o ukształtowanej w pełni świadomości, pułkownikiem, któremu nowe warunki życia w uwolnionym od fałszywej indoktrynacji kraju pozwoliły na otworzenie się z tajemną wiedzą i ujawnienie jej głównie przed młodym pokoleniem, podjąłem się trudu napisania znanej miłośnikom historii trylogii akowskiej „Opowiedział mi Maks”, którą na początku lat 90. opublikowała najpierw lokalna prasa, a potem wydały ją w formie książek – przy naukowym wsparciu zacnego historyka a zarazem rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej prof. Stanisława Dąbrowskiego – nowe władze Legnicy, i ministerstwo ds. kombatantów – z poparciem byłego szefa Wojskowego Instytutu Historycznego prof. Adama Dobrońskiego. To na bazie tej trzytomowej publikacji opracowałem potem cykl artykułów historycznych, które w 26 odcinkach zatytułowanych „Z kart historii nieznanej” i w 9-ciu odcinkach pt.: „Sowieckie zdrady” opublikował swego czasu e-tygodnik www.pisarze.pl

Wielu zaprzyjaźnionych ze mną literatów dziwiła moja odwaga, zaskoczeniem było to, że moje książki powstały jeszcze w latach funkcjonowania Układu Warszawskiego i pobytu wojsk Armii Radzieckiej w Polsce, gdyż głęboko dotykały one tematyki prawdziwych stosunków polsko-sowieckich w czasach II wojny światowej: walk 5. Brygady AK z partyzantką sowiecką, przejęcia przez sowietów Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, sowieckich łagrów i prześladowanych w nich Polaków. A także funkcjonowania sowieckiego więzienia Północnej Grupy Wojsk AR w Legnicy, której byłem wówczas mieszkańcem.

To właśnie oficerska odwaga i poczucie wsparcia ze strony kolegów ze Związku Literatów Polskich, w tym dr. Bohdana Urbankowskiego (autora głośnej „Czerwonej mszy”) sprawiły, że stałem się literackim liderem poruszania tych spraw publicznie i wypełniania białych plam w naszej powojennej historii.

Spotykały mnie z tego powodu zresztą niemiłe reperkusje, włącznie z zagrożeniem życia jeszcze ze strony Sowietów, a ze strony naszego wojska (przełożonych, którzy długo jeszcze trwali w zaślepieniu kanonami historii prosowieckiej) wykluczenia, …ale nie czas, by to wspominać przy tak sympatycznym Jubileuszu naszego literackiego Portalu. Tym bardziej, że obok tego spotkało mnie również dużo dobra: wyróżnień i szacunku ze strony środowisk mi przyjaznych, rozumiejących prawdziwe wartości historii i ceniących polską tradycję i kulturę.

Te powyższe wspomnienia pozostawiam już dla potomnych. Nie jak dziennik „Kronos” Gombrowicza o wyuzdanym seksie, burzący jego majestat literackich dokonań, opublikowany pośmiertnie za duże pieniądze przez jego kobietę, ale… dzienniki szczegółowo odnotowujące niemal każdy dzień z mojego życia, każdą literacką przygodę, każde ważne zdarzenie dziejące się obok i z moim własnym udziałem. Od czasu, gdy jako młody chłopak zapisywałem codziennie np. ile wozów zboża zwieźliśmy podczas żniw z ojcem, ile przymusowej pańszczyzny oddaliśmy państwu, po ostatnie lata pracy zawodowej w armii i udział w przygodzie z literaturą.

Jestem w takim wieku i posiadam taką świadomość z tym związaną, że nadszedł dla mnie czas zrobienia bilansu, zebrania wszystkiego co przez życie spisałem i wrzuciłem do szuflady. I przygotowania tego do druku tak, by nie kłopotać tym potem innych. Może się uda, może zdążę?… Właśnie ostatnie moje milczenie na stronach e-dwutygodnika jest spowodowane tym, że wytrwale pracuję nad składem swoich kolejnych dzienników. Opublikowałem ich już trzy, poza wspomnianą „Szkołą strachu” także „Ich ostatnią defiladę” i pamiętnik maturzysty „Prawiczek”. Ostatnio przygotowałem do druku cztery (a materiału mam jeszcze na ponad 10 kolejnych): wszystkie po ok. 500 stron. Wnikliwe, dokładne, prawdziwe, jak historia opisana w książkach historycznych o „Łupaszce”, „Maksie” i 5. Brygadzie AK, którą tak rzetelnie i z takim wyczuciem historycznym, taktycznym i wojskowym mógł tylko – nie chwaląc się przesadnie – przygotować i napisać oficer Wojska Polskiego.

Nie wspominałbym o swoich dziennikach, które porządkuję na… potem. Nie robiłbym tego, gdyby właśnie nie ten radosny jubileusz przetrwania e-dwutygodnika www.pisarze.pl. Dzisiaj w pewien delikatny, a zarazem konkretny sposób porządkujemy i chwalimy się dokonaniami portalu, który przez 10 lat – mimo iż jak na wstępie zauważyłem, jest to czas jakby początkowy dla kolejnych jubileuszy – przetrwał on, ostał się mimo wielu zawirowań politycznych wokół, i wielu przeciwności mu niesprzyjających, i trwa nadal pomnażając bogaty swój dorobek, dając przykład troski o kulturę narodową i nadzieję na jej trwanie. Także na przetrwanie prawdziwej historii.

Osobiście gratuluję portalowi, a przede wszystkim jego Redaktorowi Naczelnemu Bohdanowi Wrocławskiemu ogromnych pasji twórczych, pochłaniających Go bez reszty, i rozlewających się szerokim strumieniem na inne sfery życia kulturowego w Polsce. Informujących o literaturze i kulturze w Polsce także ośrodki literackie i Czytelników za naszymi granicami.

To dzięki nim – pasjom i dziesięcioletnim dokonaniom Portalu – Czytelnik może  w e-dwutygodniku www.pisarze.pl znaleźć rzetelną krytykę literacką, pisarze i poeci mogą zwrócić się do Niego o fachową pomoc w wydaniu swoich publikacji książkowych. Szeroko propagują się na Portalu współcześni poeci (sam kilkakrotnie w dziale poezji i „Wiersza Dnia” publikowałem swoje nowe utwory). Dzięki Portalowi możemy dowiedzieć się o nowościach wydawniczych i tym co w życiu literackim dzieje się w poszczególnych regionach kraju, a ostatnio nawet… w obszarach twórczych Polonii Zagranicznej. Dziękuję, gratuluję i życzę jeszcze obfitszych dokonań  w kolejnym dziesięcioleciu.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko