SŁOWA STARCA
Mądrości ksiąg
czym są wobec słów starca
opowiadającego
jak wojna zabrała żonę
rzeka zabrała dom
słońce zabrało rzekę
a kruki wydziobały ziarno
skrwawione dłonie
odrzucały kłody
wyrywały kamienie
na zgliszczach stanął dom
ziemia zaszumiała zbożem
ale o zmierzchu spełnił się czas
i starzec odjechał skrzydlatym wozem
kiedy spostrzegłem że jestem sam
wyschnięta studnia wezbrała gwiazdami
2.10. 2007 r.
IMIENINY PANA JEZUSA *
W dzień skwar lał się z nieba, dlatego szliśmy przez Mogiel nocą.
W ciepłym piachu grzęzły sandały, droga znikała w ciemnościach i tylko
księżyc ulitował się nad nami, wyglądając co jakiś czas zza chmur srebrnikiem
pełni. Lekki wiatr zwiewał mgliste opary znad jeziora. Byliśmy zagubieni
jak uczniowie zdążający do Emaus. Puchacz zawołał za plecami.
Jan szedł pierwszy znał dobrze tę drogę, jak pies prowadzący
ślepca po tylko sobie znanych tropach, przez ścieżki, bezdroża, pola
i lasy, aż doszliśmy do odsłoniętego miejsca na rozstaju dróg.
Tam w kępie iglaków czekał na nas Mistrz. Poświata księżyca odbijała się
od Jego szaty. Na powitanie wzeszły gwiazdy, stał nieruchomo, milczący
i świetlisty. Szukaliśmy naszego Mistrza, tyle razy w dymie kadzideł
i w betonowych murach wielkich świątyń, a On czekał nas na tym odludziu.
* Biała figura Jezusa postawiona na pustkowiu w kępie iglaków na rozstaju dróg, nieopodal
jeziora Parszczenica (Bory Tucholskie, półwysep Mogiel) przez babcię Sielską, która, co
roku, hucznie świętowała z całą okolicą i orkiestrą strażacką imieniny Jezusa.
KOŁOWRÓT
Promień światła, zwiastun bez skrzydeł, bez palmowej gałązki,
spada o jutrzni na strzechy Mogiela*, tam gdzie kołowrót w cieniu
olch obraca żarna wschodów i zachodów słońca. Wczoraj u sąsiada
oprosiła się maciora. Sierpień od rana będzie lał żar z nieba.
Chłopi zwiozą drabiniastymi wozami wysuszone siano jak złote
runo falujących łąk, ale szczeżuje z Parszczenicy nie zamienią się
w perłopławy. Babcia Sielska na podwórzu przy jeziorze nakarmi
małżami wygłodniałą gadzinę. Zewsząd cisza, późnym wieczorem
okolicę spowiła mgła i tylko oś kołowrotu cicho skrzypi nad rzeką.
* Mogiel, nad jeziorem Księże, w gościnie u Jana Sabiniarza 12.08.1995r.
OPISANIE ŚWIATA
Na początku
to tylko mała płaszczyzna
pomiędzy płotem a furtką w ogrodzie
przez którą mały brzdąc wychyla głowę
aby uciec na brzeg strumienia
do królestwa żab ryb i ślimaków
oraz wszelkich baśniowych stworzeń
wyśnionych przez Celnika Rousseau
dopiero po kilku latach
nauczyciel dodaje trzeci wymiar
ale z czasem staruszek globus
zostaje zmieniony w zieloną piłkę
zatrzymaną przez astronautów
w kolorowym kadrze wszechświata
starożytnemu mędrcowi
wystarczyło spojrzeć ku gwiazdom
i zmierzyć po łuku
czas podróży kupieckich karawan
nam potrzeba było dwóch tysięcy lat
a dziś
kiedy znamy dokładne sposoby
definiowania i pomiaru świata
okazuje się nagle
że najnowsze parametry
stają się bezradne
wobec ślepo wirujących ludzi
INSULA UTOPIA
znałem mieszkańców tamtej wyspy
herosi zniewolenia
z chorągwią wolności
alchemicy słowa i marzyciele
naznaczeni pocałunkiem Muzy
błędni rycerze z La Manchy
poszukiwacze eliksiru i kamienia
a na co dzień zwykli ludzie
kapryśni kłótliwi nieznośni
niewolnicy nałogów donosiciele i samobójcy
dla wątpliwej sławy dla marnego grosza
wzlatywali wierszem aż do nieboskłonu
zapominając o nędzy swojego losu
byli podobni do Pegaza
oślepionego światłem gwiazdy
spadali w głąb sztolni świata
Brzeg, 21 października 2018 roku
HYPNOS
Profesorowi Stanisławowi Sławomirowi Nicieji
za srebrnymi murami
sapieżyńskiego cmentarza
został tylko on
mały skulony chłopiec
finis mundi signum temporis
zakwilił jastrząb
spadając na miasto Rewery
buldożery zniwelowały teren
z gruzem wywieziono
obeliski truchła aniołów
krzyże i kości
finis mundi signum temporis
zakwilił jastrząb
spadając na miasto Rewery
imiona tych co niegdyś odeszli
do ogrodu snu i pamięci
zniknęły na zawsze bez śladu
zakryte płachtami betonu
został tylko on
mały skulony chłopiec
kamienny Hypnos
Święty spokój
wspominając Tadeusza Różewicza
Katowice i Saarlouis.
Dwa spotkania i ledwie kilka zdań.
Bez komentarzy, bez osądzania
i prób naprawiania świata.
Bez podniosłego stylu.
Pierwsze miesiące po wojnie
spędzone w Krakowie.
Wspominał pokój na Krupniczej,
a właściwie tylko jeden z mebli,
tapczan na sprężynach,
na którym mógł się wyspać do woli.
Podczas okupacji w partyzantce
musiał spać krótko,
na byle czym i byle gdzie.
Stare pudło z materacem
zalegałoby dzisiaj w graciarni
albo na śmietniku,
ale wówczas Staruszka
z sąsiedniego pokoju
zazdrościła młodemu poecie.
Cierpliwie oczekiwała
aż wyrzucą go z Domu Literatów
i będzie mogła zabrać
ten wymarzony tapczan.
Na odgłos kroków lokatora
wyglądała przez uchylone drzwi,
z nadzieją, że wreszcie odejdzie
z opuszczoną głową i walizką w dłoni.
Tamtego dnia jak zwykle
z książkami pod pachą
powracał z wykładów.
I nagle ujrzał na schodach
zastygłą twarz.
Tragarze zamiast tapczanu
znosili ją w otwartej trumnie.
Na więcej wspomnień
nie było już czasu.
W Saarlouis siedzieliśmy
do rana w irlandzkim pubie.
W środku było duszno
od smrodu papierosów
i oparów gotowanej kapusty.
Po kilku chwilach
już go z nami nie było,
zmęczony poszedł spać do pensjonatu.
Wspominaliśmy Konfraternię Poetów.
Czas upływał szybko jak whisky z lodem
i cierpki Guinness
o smaku palonej kawy.
Przed wieczorem autorskim
poprosił o butelkę niegazowanej wody,
bo w pokoju była tylko gazowana,
a po niej dokuczają gazy
i jak wtedy czytać wiersze
kiedy autorowi burczy w brzuchu.
W miejskiej hali tłum
jak na koncercie rockowym
słuchał w skupieniu wierszy poetów.
Pierwszy Gulden z Saarlandu.
Po nim Irlandczyk ze strofami
nocnej podróży do chorych na granicy.
Kiedy mówili w ojczystych językach
na wielkim ekranie przesuwały się
wersy przekładów.
Ostatni wszedł na scenę
starszy pan z Wrocławia.
Wiersz “Warkoczyk”
czytał przed widownią
pogrążoną w ciszy.
Powoli, bez emocji,
wers po wersie.
Tak, w Auschwitz panował porządek.
Nic nie mogło się zmarnować,
nawet mysi ogonek ze wstążeczką,
rzucony na stertę włosów do skrzyni,
co była jak trumna staruszki,
znoszona schodami kamienicy,
przy Krupniczej w Krakowie
Już po wszystkim
brzydka dziennikarka
uśmiechała się w holu
kiedy stał zmęczony
przed obiektywem kamery.
Szeptał do mnie:
– dlaczego ona ma takie wielkie zęby
jakby chciała mnie zaraz zjeść.
Z trudem wytrzymał do końca.
Zanim odjechał na lotnisko
powiedział, żebym zadzwonił za rok
o tej samej porze.
Pewnie chciał dać mi do zrozumienia
– chcę wreszcie mieć święty spokój
dajcie mi zasnąć na moim tapczanie.
Brzeg, 21 października 2018 r.
BEZGWIEZDNI
Spójrz
w dole Ziemia
mała plama na drodze światła
A my w górze
niewolnicy wędrujących obłoków
przechodzimy przemijamy
koleiną nieznanego losu
coraz bardziej od siebie odlegli
i tylko sen każe wierzyć
w gniazdo ptaków bezgwiezdnych
nasz skarb Beatrycze zastygający powoli
ponad wieżami wyniosłych słów
mogących jedynie podążyć
żaglami oczu
ku górze
A wszystko
może być tak proste
błękitna gałąź smutku
Życie i Śmierć
jak garść ziaren chleba
rozłożonych na dłoni przed jasnym obliczem
starego człowieka
pełnym wiary
w skrawek czarnej roli
– jego miejsce na Ziemi
Spójrz
jak spokojnie
skrzydlatym wozem
zmierza do nieba
Janusz Ireneusz Wójcik – urodzony we Wrocławiu w 1961 r. – poeta, animator kultury, organizator Najazdu Poetów na Zamek Piastów Śląskich w Brzegu, którego XXX edycja odbyła się w ubiegłym roku. Autor zbiorów poetyckich: “Opisanie świata” (1991), “W cień oliwnego drzewa” (1996), “Brzeg czasu” (2001), „A fény kertésze” (Ogrodnik światła) – Székesfehérvár, Vőrősmarty Társaság 2017. Jego wiersze ukazywały się w czasopismach literackich, almanachach, antologiach i rocznikach literackich w kraju i zagranicą m.in.:
w Czechach, Słowacji, Niemczech, na Węgrzech i Ukrainie. Współpracuje z miesięcznikiem społeczno-kulturalnym “Śląsk”. Za dokonania twórcze i pracę na niwie kultury został uhonorowany m.in.: nagrodą Wojewody Opolskiego, Złotą Spinką – nagrodą „Nowej Trybuny Opolskiej”, odznaką “Zasłużony dla Kultury Polskiej” Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, honorowym medalem Ministra Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej oraz nagrodą miesięcznika literackiego “VÁR” Towarzystwa Literackiego im. Vőrősmarty Michaly w Székesfehérvár (2013) tytułem oraz Honorowy Obywatel Székesfehérváru (2019).