Szept we mgle
Popatrz między naszymi słowami
jest zbyt dużo mgły
Jej konsystencja
pozbawiona unerwień
zatraca oddech i ostrość spojrzenia
ciągle każe nam zapomnieć
czyniąc nas coraz bardziej
odległymi od siebie galaktykami
Tymczasem ciemnieją w nas morza
w których
nieodgadniona przestrzeń
mojego ciała krzyczy
łka czasami
głośniej
niż modlitwa
wszechświata
wciąż nie wystygły
popiół
dopiero co wygaszonego ogniska
odzywają się w niej
osierocone wzruszenia
oszałamiają pustynne burze
i wiecznie pogubione
pragnienia
wiem
słowa dziś już nic nie znaczą
ich smak barwa
roztopiły się w dookolnej mgle
tylko ja sufler
niepomny na to
nadal wykrzykuję je w pustą scenę
bezbrzeżną w zdumieniu