Wiersze tygodnia – Bartłomiej Kucharski OCD

0
167
Bogumiła Wrocławska
Bogumiła Wrocławska


Stacja VI

Weronika
Ociera mi twarz

Stoi na poboczu drogi
Którą idę udręczony

Szukałem na bezdrożach

Tam gdzie rosły drzewa
Cierpkich pożądań

Smaku rozkoszy

Zamiast niej doznałem bólu
Odarcia z miłości

Wtedy pojawiła się Weronika
Delikatnie otarła mi twarz

Na chuście odcisnęły się rysy
Mojej wędrówki przez mękę


W tym wierszu

W tym wierszu nie ma 
Twojego uśmiechu

Ani słów które śpiewają
Szczęście

Jest chłód jesieni
Czas długich wieczorów

Samotnych wędrówek
Po nabrzeżach rzeki

W tym wierszu przeglądasz się
Jak w zwierciadle

I widzisz twarz
Zmęczonego człowieka

Który wie że mija
Zbliżając się do kresu

Wtedy w tym wierszu
Zapłonie płomień
Wiecznego spokoju


Mindfulness

To chwila
Prowadzi mnie
Do bycia sobą

To teraz staję się tym kim jestem

Słucham dźwięków
Porannej muzyki

Nie ma mnie
nigdzie indziej

Nie myślę o tym
Że zaraz napiję się kawy

Ani o tym że budziłem się
Dwukrotnie w nocy

Moje myśli nie zajmują się
Niczym więcej prócz

Smakowania słodyczy
Sekund tego poranka


Teofania

Wstałem wcześnie rano

Rosa obmywała ziemię
Krople Krwi chroniły kosmos
Przed ostateczną katastrofą

Patrzyłem w siebie
Szukałem Boga
Widziałem ciemność

Nie mogłem oddychać
Nie było Go w żadnym
Neuronie mojego mózgu

Objawił mi siebie jako
Nieobecność
 
Ten który mnie opuścił


Płacz ziemi

Ziemia płacze
Rozdarta pociskami
Wojny

Spadają na Aszkelon
I Kijów i ostrymi zębami
Rozrywają wszystko
Na strzępy

Nie pomaga ludzki krzyk
Skierowany do Boga

On patrzy na to
Okiem dystansu

Pozwala aby
Dzieci Abrahama
Karmiły się wzajemną
Nienawiścią

Pozostaje więc mimo wszystko nadzieja
Że pewnego ranka nad Charkowem
I Betlejem zamiast pocisków  
Pojawią się stada białych gołębi

I gdzie magnolia kwitnie
W ogrodach wiosny 


***

Napisał wiersz
Niekoniecznie dobry
I niekoniecznie zły
Taki sobie

Jak wiele innych wierszy
Napisanych o 19.40
3 października 2023

Nie jest sam
O tej porze czuje
Bliskość innych poetów
I poetek

I może ta bliskość
Ważniejsza jest od treści 
Poszczególnych wierszy


 z cyklu  SPACERY

Spacer filozofa

Mędrzec idzie brzegiem morza
Przed nim ogrom wody

Myśli o tym że wszystko
Jest jednym wielkim oceanem

W nim zanurzone są rzeczy i osoby

I myśli też o tym że można
Wydostać się z tego bezmiaru

Na powierzchnię ziemi
Tam nie ma już zmiany

 
 Dom nad zatoką

Mieszkam w tym domu
Nad zatoką od wielu lat

Codziennie rano wychodzę
Na długi spacer

Nie ma tu w tych godzinach
Ludzi pojawią się później

Idę sam

Cały rok jestem sam

Najczęściej piszę
Wpatrując się w morską dal

Chciałbym opisać samotność

Jest znośna tylko wtedy
Gdy towarzyszy jej
Przestrzeń nadmorskiej pustyni

Mieszkam zatem jak najdalej
Od wielkiego gwaru
W wewnętrznej ciszy 


Koniec

Nikt nie jest dostatecznie
przygotowany do końca.
Umiera się zwykle nie w porę.
Gdy chce się zjeść poziomki
albo pobiec nad brzegiem morza
po plaży Bałtyku.

Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko