Bohdan Wrocławski – Jeden wiersz

0
42
Bohdan Wrocławski
Bohdan Wrocławski

U ujścia rzeki

Znów jestem przy ujściu Wisły
siedząc na rozgrzanym betonie falochronu
w nieuchronnej bliskości jego końca

słyszę rozmowę chmur
zagęszczających się wokół piersi
w konsystencji pełnej załamań światła
i nadziei

ustawicznego biegu codzienności
trudnej do zdefiniowania

w narastającym wietrze
gdy morze bezskutecznie próbuje wedrzeć się
w głąb lądu
i koryta rzecznego

wiem

W tym roku
maj minął zbyt szybko
abym poczuł dostrzegł zrozumiał
cudowny smak
rozgrzanego we mnie widnokręgu

wysublimowanego zapachu
dojrzewających czereśni

żółci rzepaków rozsypanych
wzdłuż żuławskich pól

mojej codzienności trzepocącej
zranionym ptakiem
w ciasnym obramowaniu piersi

obserwuję młode mewy
wychylające się z gniazd

jutro zaczną rozumieć przestrzeń
pod swoimi skrzydłami
jej kolorowy alfabet
na zawsze pozostanie z nimi

będą tu jeszcze wracać przez kilka dni
późnym wieczorem
siadając coraz dalej od gniazda
i rodziców

aż któregoś dnia jedna z nich nie wróci
a potem wszystkie powędrują
w całkowicie nieodgadnioną dal

tworząc inną rzeczywistość

Tylko czasem jeszcze zadzwoni telefon
usłyszysz zdawkowe

Co u ciebie?

Będziesz odpowiadał szybko starając się
wytłumić to wszystko
co podpala twój wielki niepokój

wypływający rzeczną falą
w całkowity bezkres oceanu

I po kilkunastu sekundach już wiesz
odgadniesz

że to co przelewa się w dół
po twoich policzkach

to słony smak bryzy
wychodzącej z najgłębszego cienia

i wysuszającej
ostatnie fragmenty opuszczonego gniazda

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko