Wiersze tygodnia – Kalina Kowalska

0
250
Bogumiła Wrocławska
Bogumiła Wrocławska


Survival

Pisałam dziś wiersz
z nie moich słów,
nie mój wiersz.

Z innej niż moja ciszy
pisałam. Tylko dlatego,
że podobno potrafię wszystko
zamienić w poezję

– bezużyteczną sztukę
przetrwania.


Twoje zdrowie

Powinnam nosić koszulkę z napisem
substancja łatwopalna albo zawsze
mieć przy sobie gumkę recepturkę.

„Twoje zdrowie” radzi:
Włóż gumkę recepturkę na nadgarstek,
a gdy poczujesz, że nie panujesz nad emocjami,
kilka razy, mocno ‘strzel’ nią w rękę.
Twoja uwaga natychmiast zostanie przekierowana
na percepcję bólu, co przerwie spiralę stresu.
Mózg musi się nauczyć nowej reakcji,
dlatego ćwicz ‘strzelanie’ gumką
kilka razy dziennie.

Powinnam przekierowywać uwagę
na to, co boli bardziej. Zamiast tłumaczyć,
że gwiazdki spacja gwiazdki oznacza jebać pis.

Powinnam uciec z tego wiersza, zanim powiem za dużo.
Zanim czytelnik (Boże, co za straszne słowo!) pomyśli,
że odnoszę się do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej
w naszym biednym kraju. A to nie tak.

Ja się odnoszę na miejsce. Stawiam się
z powrotem tam, gdzie byłam.
Piszę o miłości.


*** (Zacznij opisywać tę wojnę)

Zacznij opisywać tę wojnę,
która cię jeszcze nie zabiła.
Pisz ze strachu, że przyjdzie
jak Jahwe z Księgi Powtórzonego Prawa
i położy przed tobą życie i śmierć,
i każe wybierać.

Pisz z pamięci ciała, które drży,
któremu jeszcze bije serce,
wbrew przekonaniu, że umierasz,
chociaż nie umierasz.

Pisz nie dlatego, że potrafisz
ukoić tym siebie, Nie dlatego,
że masz dar, bo nie masz nic.
Wejdź w tę wojnę. Spróbuj
przegrać raz jeszcze.


Zamknijcie niebo – Love is in the air

Najjaśniejsza wiadomość tego dnia
– wynik niereaktywny. Skąpany w słońcu powód,
żeby zacząć myśleć o ucieczce na zachód.
Żyję w kraju, w którym nikt nigdy nie myślał
o ucieczce na wschód. Jakiś instynkt

podpowiada, żeby nie czekać. Czekam.
Jeśli trzeba udowodnić, że cierpliwość jest cnotą
weźcie mnie, która nie potrafi czekać i czeka.
Pokazujcie mnie na placach. W wiosennym słońcu
uliczek zróbcie zdjęcie. Wrzućcie na profil,

podpiszcie „i tak i nie”. I tak się kończą poetki,
i tak się nie kończą. Przed południem oglądają film
na YouTube, jak spakować plecak uchodźczy.
Próbują ukryć coś jeszcze.


Kołysanka dla Oleny

Opowiem bajkę twojej ziemi, by nie drżała.
A tobie dam koralik mały, perłę białą
żeby błyszczało coś pod ziemią
blisko ciebie. Bo nie ma nieba,
nie ma gwiazd na niebie.


A świat twój jak panna młoda

Podobno najtrudniejsza jest biel.
Papier, płótno, całun.
Biały początek i koniec.
 
Biała flaga, biały wiersz,
biała rozpacz. Podobno,
bo jeszcze nikt nie wrócił.

Nie potwierdził, że jest
coś trudniejszego.


96 teza na drzwiach katedry

Miałam pisać wiersz o miłości
i od kilku tygodni o niczym innym
nie myśleć. Jest już po północy.
Pora wrażliwa.

W szpitalu umiera na raka Tomek.
Zupełnie sam. A ja, która miałam pisać wiersz,
czyniąc mniejsze zło, nie mogę zasnąć.
Przeklinam
i gówno mnie obchodzi, co o tym sądzi
czyjekolwiek ciało. Nie powinno umierać
bez trzymania za rękę. Wymykać się

na światło łagodne spod twojego serca,
spod moich słów. Przysięgam,
że za kilka dni, kiedy cię wreszcie zobaczę,
wezmę cię w ramiona, w największy banał świata.
Przysięgam: Innej miłości nie ma.


Napisać wiersz

Cały ten romantyczny blef
z pokerowym spojrzeniem
rozłożyć na zielonym suknie.

Wiedzieć, jak się skończy ta gra
zanim inni zdołają poznać,
że to ty zgarniasz wszystko.

I umrzeć tylko na miłość. 
Na miłość boską!


Nie wiem Nietzschego

Powinnam żyć z tobą i z tobą umierać.
To jedyna moja powinność.
Jedyna nieskłamana fikcja.

Powinnam czuć ciebie poprzez siebie,
bo nie mam innego narzędzia niż ja sama.
Bo nie ma innego narzędzia. Nie ma
innego poznania, niż poprzez strach.
Nie ma innej głębi niż przerażenie.

Powinnam cię tulić jak niemowlę
i jak dziecko chować się za tobą,
kiedy otchłań patrzy.


*** (uspokój mnie słowo)

Uspokój mnie, słowo.
Napisz mi równy oddech. Szum
z dłoni jak z przyłożonej do ucha muszli.
Krew. Przypomnij krew, dla której jestem
jak koryto rzeki. Dno i brzeg, i brzeg.


Fenomen

Zdaniem Edyty Stein
miłość to coś najbardziej wolnego
co istnieje. Dlatego piszę.

Piszę wolny wiersz, żeby był.
Żeby był jak miłość.
Sztetl twojego serca.


Co musimy utracić

Czytałam Judith Viorst „To, co musimy utracić”,
kiedy napisałeś: Bardzo chcę wiedzieć,
czy masz dobre myśli, myśląc o mnie.
Tak się pisze wiersz.

Bierze się pierwszą z brzegu frazę
i nadaje się jej znaczenie. Utrwala.
Górnolotnie ocala od zapomnienia
niczym chmurność oczu ukochanej

I tak oto pierwsza z brzegu,
staje się historią odrębną,
monadą Leibniza, substancją bez czasu.

Łapy mnie swędzą do gitar, napisałeś.
Tak się pisze wiersz – próbując
nie utracić wszystkiego.

Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko