Agnieszka Czachor – Poezja – piękniejsza siostra prozy

0
78

Panuje błędne – według mnie – przekonanie, że aby czytać poezję należy mieć odpowiednie kompetencje. To przekonanie powoduje, że współcześnie zwykły czytelnik stroni od poezji, bo uważa, że nie zrozumie, że jest mało oczytany, że się wygłupi. Tymczasem poezja, która jest oparta przede wszystkim na emocjach, nie może być niezrozumiała. Profesor Piotr Śliwiński idzie dalej, uważa, że poezję można czytać tylko wtedy, kiedy nie wiemy czym ona jest. Kiedy dostajemy gotowe wskazówki w jaki sposób należy ją interpretować, to czytanie traci swój urok a nawet sens. Rolą poezji nie jest sianie chaosu czy tylko piękna, rolą poezji jest wprowadzanie czytelnika w dyskomfort, który ma nas skłonić do refleksji.

Poezja motywuje człowieka do tego, aby odszedł od rutyny, od dotychczasowych przyzwyczajeń czytelniczych. Łamie stereotypy, sprawia, że znane sprawy postrzegamy inaczej, na nowo jakoby od drugiej strony. Zmienia tym samym nasz dotychczasowy sposób patrzenia. Bywa łamigłówką, zagadką, drugim dnem znanych zdarzeń. Fakt, że potrzeba umysłu elastycznego, otwartego na zmiany i różnice zdań. Umysłu nie krytykującego, nie zamykającego się na jednym sposobie postrzegania na świat, ale umysłu dopuszczającego całą gamę spojrzeń. Są to głosy wielu, ale dzięki temu wielogłosowi możemy dowiedzieć się o ludziach i poetach wiele więcej niż spędzając czas nad czytadłami. Jeżeli takiego umysłu nie posiadamy, nie dyskwalifikuje to nas jako czytelników poezji. Jestem przekonana, że jeśli jej zaufamy i będziemy nad nią dumać, to ten umysł będzie coraz bardziej elastyczny, bo poezja to gimnastyka dla umysłu. Faktycznie stanowi wyzwanie. Wyzwanie niepozbawione trudności, ale tym bardziej powinniśmy sobie takie wyzwania narzucać. Stawiać przed sobą poprzeczki choćby się zamykały jedynie w doborze lektur.

Współczesna rzeczywistość uczy nas dążenia do komfortu, wybierania łatwiejszych dróg. Wpaja się nam złudne przekonanie, że życie ma być jedynie lekkie i przyjemne, pełne miłych doznań i pozbawione kłopotów. Jeśli takie nie jest oznacza to, że my nie potrafimy go takim uczynić. Co jest rzecz jasna błędnym myśleniem. Starsze pokolenia uczone były trudu. Młodzieży wpajano, że życie jest trudne. Bywa łaskawe, ale człowiek ma się przede wszystkim nastawić na ciężką pracę, a nie na mannę z nieba. Szczęcie przecież to brak nieszczęścia, a nie pasmo przyjemności.

Poezja zniknęła z lektur przeciętnego czytelnika, gdyż nikomu już nie zależy na doskonaleniu gustu, większy nacisk kładzie się na jego standaryzację, twierdził Leavis. Dlatego współcześni czytelnicy nie mają kontaktu z najlepszą literaturą swoich czasów lub przeszłości. Język masowej publiczności jest nie tylko prymitywny i dziecinny: składa się on z fraz i klisz, które zakładają stereotypowe nawyki myślenia i odczuwania z drugiej ręki przejęte od dziennikarzy. Warto zauważyć, że ten krytyk literacki w ten sposób widział upadek literatury już w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku.

Natłok bodźców dźwiękowych czy wzrokowych jest tak potężny, że umysł się wyłącza. Traci umiejętność koncentracji, a do czytania poezji koncentracja jest konieczna. Do tego jeszcze doszedł brak nudy. Jej istnienie powodowało, że człowiek pobudzał swoje szare komórki do pracy, ale było to możliwe tylko, dlatego że otoczenie nie oferowało mu tak wielu nic nieznaczących rozrywek. Aby nasz umysł zaczął ponownie pracować na wyższym poziomie musielibyśmy się bardzo zdyscyplinować i znieczulić na oferty rozrywki wynikające z naszego środowiska. Jednak dobrze wiemy, że człowiek jest z natury leniwy i jeśli nie musi się wysilać, to woli bezmyślnie oglądać teleturnieje w telewizji.

Podczas czytania poezji trzeba pogłówkować, pobudzić wrażliwość, która zdaniem prof. Śliwińskiego bardzo się w społeczeństwie pogorszyła. Trzeba odważyć się do samodzielnego myślenia i wyzbyć się oczekiwania na gotowe rozwiązania, bo poezja omija szablony. Nie ma w niej kalek, dzięki czemu można dojść do swoich wniosków. Dzieje się tak tylko pod warunkiem, że nie korzystamy z gotowych opracowań. Jeśli korzystamy to czytanie takich wierszy mija się z celem.

Zarzuca się również współczesnej poezji, że nie ma tematów, że jest zainteresowana sama sobą. Przecież ten zarzut jest absurdalny.

„Nie podchodź do mnie
bliżej niż odległość echa odbitego od polnych kamieni (…)

stygnę
obojętnieję

siadam na najodleglejszej ławce w parku
czytam poranną gazetę
poprawiam opadające wciąż okulary
karmię gołębie (…)”[Bohdan Wrocławski, Wiersze wybrane, Wypalanie trawy]

Czy w tych kilku wybranych strofach można mówić o braku tematu? Wszak poezja porusza tematy ponadczasowe. Samotność, alienację, melancholię. Zawieszenie człowieka w życiu niby zwyczajnym, jeśli popatrzymy z zewnątrz. Człowieka wykonującego poprawne ruchy związane z rzeczywistością. Jednak w tych opadających okularach, karmieniu gołębi czy świadomym siedzeniu na ławce najbardziej oddalonej od ludzi jest tak wiele tragizmu i rezygnacji, że nie sposób przejść obojętnie obok tych strof. Czyżby te tematy przestały współczesnego człowieka, różowego na twarzy i zakochanego w samym sobie, przestały interesować? Tylko pozornie przestały. Każdy rumieniec w końcu gaśnie, czasem robi to gwałtownie. Każda zabawa w końcu się kończy, pozostawiając po sobie niezrozumienie i kaca moralnego. A obietnice wspaniałego życia więdną, bo nie są nieśmiertelne, jak i złote rybki wszczepiane do krwiobiegu w opowiadaniu Cortazara, nie były nieśmiertelne i aby je usunąć z własnej krwi wymagane było drogie lekarstwo. Mam wrażenie, że te tematy nie przestały nas interesować, ale wielu boi się z nimi zmierzyć nawet poprzez czytanie poezji. Boi się, bo ucieka w zabobonne myślenie, że jeśli o czymś nie rozmyśla to, to nie istnieje. A poezja krótkimi frazami przypomina, że życie właśnie się z tego składa.

Albo ten fragment:
„Park opustoszał
zbyt dużo we mnie było jesieni
abym mógł nadążyć za
własnym oddechem (…) [Tamże, Aniele Boży stróżu mój…]

Mowa tutaj nie tylko o starości. Choć na pierwszy rzut oka tak można pomyśleć. „Za dużo jesieni, abym mógł nadążyć za oddechem”. Każdy kto przeżył rozpacz, chorobę, kto ze słonecznej ulicy wszedł na chodnik tonący w cieniu, z którego już nigdy nie zejdzie, przytuli się do tych strof. One nie straszą, one stwierdzają, że nie jesteś człowieku nieśmiertelny, nic ci nie jest dane na zawsze ani zdrowie, uroda, młodość. Nic. W przeciągu minuty możesz stracić wszystko. I będąc nawet metrykalnie jeszcze młodym, możesz poczuć, że twoje ciało już nie nadąża za oddechem. Tego powietrza w płucach czujesz jeszcze sporo, ale reszta już nie jest zainteresowana biegiem. Dlatego wolisz siedzieć na ławce i oddychać w rytm bicia własnego serca. Powoli, spokojnie, tak jak zapada jesienny zmierzch, mgła unosi się znad zbutwiałych liści, przysłania inne ławki, przechodniów. Poprzez własną interpretację tego fragmentu chcę udowodnić, że poezja mówi do każdego i do każdego może mówić o czymś innym, dlatego jej przekaz jest tak uniwersalny. Poeta miał swój zamysł, ale czytelnik może, identyfikując się z narratorem, który określa jego sytuację życiową, zrozumieć go zupełnie inaczej, ale to nie jest błąd. Najważniejsze jeśli podobne strofy przyniosą nam ulgę, albo nami wstrząsną. W takim działaniu widzę moc poezji, że jej strofy są dla każdego świeże, nowe, obojętnie na jakim etapie życia się znajduje. Pamiętam, że jako dwudziestolatka przeczytałam „Wilka stepowego”, który mnie zauroczył. Kiedy zwierzyłam się z tego wiele starszemu koledze, ten mnie wyśmiał, bo cóż tak młoda osoba mogła zrozumieć z powieści opowiadającej o dojrzałym mężczyźnie. Pewnie, że mnie zabolały jego słowa i oburzyły, bo czyż nie po to się tworzy utwory, aby pozostawić ich interpretację czytelnikom? To jest wspaniałe w słowie pisanym, że ta interpretacja jest możliwa na różnych płaszczyznach i dotyczy czytelników znajdujących się na różnym etapie w rozwoju intelektualnym. Odbiór utworu zależy również od sytuacji życiowej czytelnika, od zdarzeń, które przeżył. Bywa, że młody człowiek nosi większy garb nieszczęść niż dojrzały. Dlatego wiek nie dyskwalifikuje. Zaś podobna dyskwalifikacja, o której wspomniałam popycha młodzież w bajki dla dorosłych, w światy fantastyczne, bo tam przynajmniej nikt im nie mówi, że są za głupi na to, by zrozumieć przekaz autora starszego wiekiem.

Jednak od kogo młody czytelnik ma się uczyć mądrości, u kogo ma szukać ukojenia i odpowiedzi na przerażające go pytania dotyczące życia, jak nie od poetów i pisarzy dojrzałych? Sama w literaturze zawsze szukałam mądrości. Niektórych to śmieszy do dzisiaj, ale nie ma w tym niczego śmiesznego. Pewnie, że tej mądrości nie szukałabym w romansach, nie każda lektura ją przynosi. Dlatego tak ważne jest odpowiednie dobieranie książek.

I jeszcze dwa fragmenty, pochodzące z różnych wierszy, ale celowo je zestawiłam, bo dla mnie tworzą jedną wypowiedź:

„(…) kiedy ty spałeś
ja czuwałem
Dziś postrzępiony
wyglądam niczym scenografia
ze strychu starego zamku (…)” [Tamże, Aniele Boży stróżu mój…]

„ (…) zrozumiałem nigdy nie uda mi się odlecieć
skrzydła nasączone wodą i niespełnieniem
w czasie zamieci śnieżnej przemarzły
strzępią się
z nich kolorowe sny fantazyjne pisakowe wydmy
zamki

 ołtarze
składające się do wewnątrz rozgorączkowanego ciała
szkwał oczyszczający maszty
z resztek żagli i naszej zadumy

cóż można czcić bardziej od własnego pogaństwa
i barbarzyństwa (…)” [Urodzony w nocy]

Poświęcenie i rozgoryczenie. Któż ich nie zna? Jednak w tym miejscu rozgoryczenie jest jeszcze gorące, paruje na mrozie, jak pospieszne słowa na mrozie. Może słowa miłości, może modlitwy, może zaklęć. Jak łzy, których nie mamy siły otrzeć. Jak słowa niezgody, jak krzyk buntu w kierunku nieba, krzyk oskarżający samego siebie, ale i to niebo. I może podczas takiego nocnego krzyku złoszczą nas te spokojnie migoczące gwiazdy? Może zaciskamy dłonie w pięści, może nawet złorzeczymy. Bo mamy skrzydła nasączone wodą, nie odlecimy. Ikarowi chociaż się udało, na moment, ale poderwał się z ziemi. A my, aby przetrwać, musieliśmy zamarznąć wewnątrz siebie i sprawiliśmy, że nasze skrzydła się pokruszyły i możemy czcić jedynie własne barbarzyństwo.

Profesor Śliwiński niechęć współczesnego czytelnika do poezji, a może nawet strach przed nią, widzi również w problemie komunikacyjnym. W przestrzeni nie tylko kulturalnej, ale medialnej przede wszystkim, funkcjonuje sporo przeciwstawnych języków, które brzmią jednocześnie. Jesteśmy poddawani ciągłej perswazji. Zapominamy, co to znaczy być autentycznymi. Opowieść o uczuciach przejęła kultura masowa, mocno je trywializując. Poprzez to przebodźcowanie czytelnik ulega pokusie do akceptacji tanich i łatwych przyjemności. Treści nieskomplikowanych, napisanych prostym językiem, nie wymagających zadumy czy wysiłku intelektualnego. Dlatego tak dobrze się mają powieści oparte na szablonie, nie trzeba się zbytnio koncentrować podczas ich czytania. Dlatego poezja znalazła się głównie w kręgu zainteresowań krytyków i kręgów naukowych, co ją równocześnie oddzieliło od społeczeństwa. Tworząc wrażenie, że trzeba skończyć filologię, żeby mieć kompetencje, aby wypowiadać się na temat wierszy. Nie przeczę, że wykształcony w tym kierunku człowiek nie tylko zinterpretuje wiersz, ale potrafi go ocenić i przyporządkować do określonej kategorii, jak również „rozebrać na czynniki pierwsze”, dopatrzyć się nawiązania do innych poetów, również starożytnych. To prawda, ale mimo tego, zwykłego czytelnika nie powinno to odstraszać. Nawet z ciekawości powinien spróbować czy uda się mu zmierzyć z utworem poetyckim, czy go odczuje, czy zostanie z nim jakaś myśl, może strofa, którą będzie później cytował wielokrotnie.

Na studiach podyplomowych Literacko-Artystycznych, zajęcia z poezji prowadził nam profesor Stanisław Stabro. Bardzo surowy pan. Nasza grupa składała się głównie z prozaików. Mieliśmy tylko jedną poetkę, na którą pan zwrócił uwagę. Pochwalił ją, ale szybko dodał, że z poezji nie będzie jeść chleba. Później powiedział jeszcze, że żal dziewczyny, bo przepadnie mimo, że ma talent.

Moje dzisiejsze dywagacje są prowadzone z pozycji zwykłego czytelnika, ale za każdym razem serce mi drętwieje, ile razy słyszę takie słowa. Dlatego stoję po stronie poezji i nie przestanę pisać o tym, jak ważna jest w naszym życiu, nie przestanę również zachęcać do jej czytania. Zachęcać każdego bez wyjątku.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko