Navigare
Powróciłam do poetyckich refleksji Andrzeja Kosmowskiego po dziewięciu miesiącach. Mniej więcej tyle czasu upłynęło od ukazania się jego tomu „jeszcze jedna noc”. Lubię w poezji wiecznotrwałe rozmyślania o „żeglowaniu” „stąd / do tamtąd / zgodnie ze wskazówkami /empirycznej geografii”. Chętnie więc wniknęłam ponownie w aurę tej liryki i zespoliłam się z dojrzałością rozważań, zwłaszcza że jak na tarczy zegara widać w nich zmieniające się postrzeganie świata zależne od położenia, w jakim znajduje się bohater liryczny. To perspektywa decyduje w dużej mierze o jego pejzażu wewnętrznym i samych wierszy. A są one lustrem stanów myślowych i konceptualnych narratora, uzmysławiającego sobie wagę powiązań z otaczającą go rzeczywistością. Przewartościowania, do których dochodzi, zyskują wymiar również duchowy. Bo jest to wyprawa w głąb siebie, najbardziej bezkresna, jak „szlak ku nicości”.
płynąć
chociażby dany ci akwen
był już nie większy od
szklanki z wodą
na stoliku nocnym
płynąć
chociażby jedynym wiatrem
zaplątanym w twoje żagle
był coraz płytszy oddech
płynąć
chociażby nawet morze
straciło wiarę w swoją
własną misję
płynąć
(navigare, s.15)
Zwykle przy czytaniu ofiarowanych mi i należących do mnie książek zaznaczam fragmenty, które rezonują ze mną bądź w jakiś sposób charakteryzują autora i dzieło. I tym razem w tomiku Andrzeja znalazły się „ołówkowe” ślady mojej z nim rozmowy. Na użytek tekstu skorzystam z niektórych zakreślonych cytatów. W powyższym wierszu zadziwiła prostota, z jaką wypowiadane są wcale niełatwe konstatacje. Bo jak dookreślić psychikę czułą na ubywanie, jak mówić o dochodzących do głosu biologicznych ograniczeniach, które kompensowane są coraz dłuższymi chwilami zadumy nad istotą życia. Jak zmierzyć się z wewnętrznym morzem, gdy „przypływ / odpływ / zaskakująca nieistotność wiatru / zaskakująca nieistotność nas”. Uderzająco trafna diagnoza stanu ducha zawarta jest i w tych kilku słowach zawieszonych w spirytualnych przestrzeniach. Z jednej strony autystycznych, a z drugiej otwartych na nieskończoność. Czy to nie zadziwiające, że język poezji zdolny jest łączyć pozorne przeciwstawności i ogarniać wszystko metaforą? Ten fenomen znajduję w wierszach Andrzeja Kosmowskiego, które są poezją w czystej postaci. Poezją, która dokonuje się również w czytelniku.
i kim się staniesz
gdy nieprzychylne wiatry wepchną
twoją śmigłą łódź
między wyniosłe słupy heraklesa
i nagle otworzy się tajemnicza
księga bezkresnego wzburzonego oceanu
(geografia antyczna albo ojcowskie przestrogi
dla eutymenesa z massalii, fragm., s. 23)
Andrzej już we wcześniejszych tomach (np. „Atlantyk jest wszędzie” z 2016, „ocean zdjął wiatr z moich żagli” z 2020/2021) w swoim obrazowaniu uciekał się do nieprzeniknionego misterium morza, jakby w tym żywiole najlepiej przeglądał się jego własny; „powierz swoje oczy gwiazdom / i wodzie / falującej w odwiecznym rytmie”. Dawniej wiele pływał i opływał lądy. Nic więc dziwnego, że „oceaniczną” przenośnię przyhołubił jak coś własnego. A trzeba przyznać, że w jego wykonaniu przemawia do wyobraźni. Jest tyleż samo obrazowa, komunikatywna, co i nieuchwytna, tajemnicza, niemal bezimienna. Mamy tu do czynienia z metaforą totalną i pojemną. Pomieści i samotność, znikomość i kruchość życia wobec potęgi oraz lęki i niewyrażalne. A nawet wszystkie wewnętrzne mapy.
bezgwiezdne niebo
ciemność we mnie
jest chyba zazdrosna
(*** bezgwiezdne niebo, s. 33)
Raporty wewnętrzne lirycznego „ja” nie są wyłącznie zmaganiem się z upływem czasu czy pogrążaniem w NOWEJ OBECNOŚCI, one nawet bardziej są oswajaniem jej, wejrzeniem w nią czy też wyceną wartości wcześniej odraczanych. Obserwujemy, jak dochodzi do zmiany zapatrywań, przeformatowania. Pomagają w tym bodźce tak subiektywne, jak i zewnętrzne. I jedne, i drugie wpływają na kształt i kondycję psychiczną podmiotu. Niepodobna by niedawne zderzenie człowieka z wirusem covid i „dług tlenowy” nie odcisnęły swojego piętna; „kwarantanna – / na naszej ławce / tylko para wróbli” (*** kwarantanna, s. 47). Praktyki pushbacków na granicach również znalazły miejsce w refleksjach. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałam się, co było impulsem do napisania wiersza cytowanego poniżej. – Jest chyba najstarszy w tym zbiorze – wyjaśnił Autor. – Powstał ponad 20 lat temu w Teksasie i tyczył płotu między USA a Meksykiem. I nagle stał się aktualny.
dopiero skutecznie wymieciony
na drugą stronę zasieków
płacz
znów staje się godny
humanitarnych wzruszeń
dwa państwa z zapałem
grają w zbijaka
i nie biorą jeńców
(granica, fragm., s. 89)
Małe i duże impulsy wpisują się w ten liryczny świat. A niekiedy intensywne przeżycia spadają w wiersz niczym mocne akcenty: „wigilijna śmierć”, „sylwestrowy pogrzeb” i „poczucie zdrady / prawdziwsze / niż moja wiara”. Presja zewnętrzna i wewnętrzna pracują jak koła napędowe nieustającego poetyckiego namysłu. „Stań się kim jesteś” głosił współczesny filozof Gilles Deleuze. Kim jesteś wobec nowych okoliczności – chciałoby się dodać. Tak, uzmysłowienie sobie wszech siebie we wszech rzeczywistości jest bodaj głównym nurtem poezji Andrzeja, nurtem, który zasilany jest przez zdarzenia codzienne i nadzwyczajne.
z każdym krokiem
tamta niedokończona rozmowa
sprzed niespełna roku
o istocie bytu
sensie trwania
i dziedzictwa
gwałtownie zatopiona
ostatnią covidową falą
niezrozumiałą jak błysk noża
w rękach szaleńca
intensywniej domaga się
niemożliwej kontynuacji
(zaduszkowy poranek, fragm., s. 70, 71)
Są więc te i inne wiersze, z tego i wcześniejszych tomików swoistą kroniką, poetyckim zapisem ubywania i godzenia się na upływ czasu, Heraklitowych (co do zasady) zmian i niezliczonych wypraw w głąb siebie. Ale i uznaniem logosu, tej wewnętrznej racjonalności prowadzącej do wzrastania.
nigdy nie ufaj czasowi
nigdy nie ufaj naszym czasom
róże zawsze więdną
zbyt wcześnie
zwłaszcza te szklarniowe
(czas pandemiczny, fragm., s. 40)
Myślące wiersze i myślenie wierszem proponuje nam Andrzej Kosmowski również w tym, ósmym poetyckim tomie z 2022 roku „jeszcze jedna noc”, na którego okładce widnieje obraz Marii Wollenberg-Kluzy o znamiennym tytule „Ucieczka z miasta”.
Elżbieta Musiał
Andrzej Kosmowski, „jeszcze jedna noc”, Wydawnictwo ANAGRAM, Warszawa 2022, s. 130.
Andrzej Kosmowski – (ur. 1953) poeta, autor ośmiu tomików wierszy: „Poznanie, zapomnienie” (SDK 1977), „Gdzie jest ta mgła” (Iskry, 1982), „Hotelowy listownik” (Iskry, 1986), „Niepokój i misterium” (MAW, 1988), „Atlantyk jest wszędzie” (SDK, 2016), „Wizja lokalna” (IBIS 2018), „ocean zdjął wiatr z moich żagli” (Anagram 2020/2021), „jeszcze jedna noc” (Anagram 2022).
Ukończył Wydział Handlu Zagranicznego SGH. Studia podyplomowe odbywał na Uniwersytecie Warszawskim (afrykanistyka) i na University of Humberside w Hull (UK). Jego wiersze były tłumaczone na język japoński i angielski. Przekłady te znalazły się także w kilku antologiach poświęconych poezji europejskiej.
Zajmuje się też przekładami poezji anglojęzycznej (zwłaszcza brytyjskiej, australijskiej i irlandzkiej), a także działalnością krytyczno-literacką. W młodości zafascynowany brytyjskimi poetami z grupy Liverpool Scene (Adrian Henri, Roger McGough, Brian Patten), co w jakimś stopniu ukształtowało jego warsztat poetycki.