1
Pracowałem wiele i nie oszczędzałem się. Robiłem wszystko, by zostać zauważonym, docenionym i obdarzonym czymś na kształt szacunku. Wmówiłem w siebie, że bez działania, nadmiernej i nieprzerwanej aktywności, moje życie staje się bezprzedmiotowe. Twierdziłem, że ruch, to podstawa istnienia, a bezruch, to jego zaprzeczenie.
Po latach treningu jednak, zmieniłem zdanie. Przekonałem się, że nic nie zależy ode mnie i nie do mnie należy ocena; dla ludzi wywodzących się z zewnątrz nie liczą się te rangi spraw, w które wierzyłem, albo wydawało mi się, że wierzyłem, ale liczą się – koniecznie i wystarczająco – tylko te, które są pieniężnym wyróżnikiem sukcesu. Że zaś aktywność może być uznana nie za życiową potrzebę, lecz za dziwaczną manierę, zacząłem bywać nie tam, gdzie powinienem, a tam, skąd wieje wiatr. Patrzyłem więc tylko to widząc, na co mi pozwalali; brałem udział w niechcianych podziwach. W zaległym zachwycie i spóźnionych atrakcjach. Miałem nie swój gust, a smak – Charona.
2
Pracowałem
nie oszczędzałem się
robiłem wszystko dla oceny
czegoś na kształt szacunku
wmówiłem sobie że bez działania
nadmiernej aktywności
życie staje się jałowe
Twierdziłem
ruch to podstawa istnienia
bezruch jego zaprzeczeniem
Po latach treningu zmieniłem zdanie
przekonałem się
nic nie zależy ode mnie
nie do mnie ocena
Dla ludzi zewnętrznych
nie liczą się rangi spraw
w które wierzę
albo wydawało mi się
liczą się te
koniecznie i wystarczająco
które stały się wyróżnikiem sukcesu
Aktywność może być uznana
nie za życiową potrzebę
ale za manierę
Więc zacząłem być nie tam
a tam
patrzeć tylko to widząc
na co mi pozwolą
przeżywać
brać udział
w niechcianych podziwach
w zaległym zachwycie
w nieświeżych atrakcjach
mieć nie swój gust
a smak – Charona
1
Gdy szybujesz ponad swoim czasem, daremnie wiesz, co ci przeszkadza być. Marzysz o dawnych obszarach spokoju, ale, jak podarte istnienia, uciekły. Są tam, dokąd zmierzasz: gdzie gasną minuty nie twojego czasu. Bo jesteś, żyjesz i pragniesz tylko tu, wyłącznie ze mną. Jak ten, co żył w prośbach do Boga, by zamknął mu oczy, ponieważ straceńczo sądził, że istnieje bez przyczyny.
Pozostawiam ci w darze śmiertelną gałązkę oliwną, wawrzynowy płacz wtopiony w bursztyn. Na próżno starasz się zrozumieć, dlaczego cień odbity od ciebie, jest jaśniejszy, a słońce nie wędruje w orszaku z tęczy. Kalecząc skrzydła przestrzenią zwątpienia, omijasz zatoki żalu.
Wierzę w twój powrót. Jeżeli zdarzy nam się piekło wzajemnego znieczulenia i będziemy poza sobą równie szczęśliwi jak teraz, pamiętaj: „teraz” potrwa bez naszego udziału, gdyż nie można rozłączyć tych, co są nierozłączni.
Bo to przecież nie tak, że jestem twoją odpowiedzią. To ty jesteś moim znakiem zapytania. Biegnąc patrzysz w roziskrzony ocean uśmiechów. Istnieją wtedy raje i przysięgi. Jest więc z tobą tak, jak by ci dano utworzyć obraz, którego nie zdążysz zobaczyć i pytasz, jakim się stanie, zanim ożyje w cudzym spojrzeniu. Nim błysk, dany ci na próżno, spodoba się sercom twoich naśladowców.
2
Gdy szybujesz ponad czasem
daremnie wiesz co przeszkadza być
Marzysz o dawnych obszarach spokoju
ale uciekły
Są tam dokąd zmierzasz
gdzie gasną minuty czasu
Bo jesteś, żyjesz i pragniesz tylko tu
wyłącznie ze mną
Jak ten co żył w prośbach do Boga
by zamknął mu oczy
Pozostawiam ci śmiertelną gałązkę oliwną
wawrzynowy płacz wtopiony w bursztyn
Na próżno starasz się zrozumieć dlaczego cień odbity od ciebie
jest jaśniejszy
a słońce nie wędruje w orszaku z tęczy
Kalecząc skrzydła przestrzenią zwątpienia
omijasz zatoki żalu.
Wierzę w twój powrót
Jeżeli zdarzy nam się piekło wzajemnego znieczulenia
i będziemy poza sobą równie szczęśliwi jak teraz
pamiętaj: „teraz” potrwa bez naszego udziału
gdyż nie można rozłączyć nierozłącznych
Bo to przecież nie tak, że jestem twoją odpowiedzią
To ty jesteś moim znakiem zapytania
Biegnąc patrzysz w ocean uśmiechów
Istnieją wtedy raje i przysięgi
Jest więc z tobą tak, jak by ci dano utworzyć obraz którego nie zdążysz zobaczyć
i pytasz, jakim się stanie, zanim ożyje w cudzym spojrzeniu
Nim błysk, dany ci na próżno, spodoba się sercom twoich naśladowców.
1
Jak z kilku nastrojowo rozbieżnych przydawek w zdaniu, emocjonalnych uzupełnień podmiotu, rodzi się nowy i nieuchwytny kształt, a ich suma staje się zbiorem doświadczeń zestrzelonych w ostateczne, podświadome wrażenie, które może być przeżyciem zdolnym do wzbudzenia wzruszeń, ich wieńczącym akordem, tak i on, poniewczasie, z odrazą stwierdzając, że jego wczorajszy świat runął w przepaść dzisiejszych wątpliwości, że nie opiera się na solidnych, niezmiennych podstawach, bo podstaw takich już nie ma, gdyż zostały podważone i zamazane wieloznacznością, a w miejscu poprzednich, zagubionych i bezpowrotnie utraconych, dostrzega złudną pewność niejasnego celu, chwiejne rojenia, zaprzepaszczone majaki, buduje zdania rekonstruujące świat. Nasyca swoją prozę przebrzmiałymi wyrażeniami, a ich suma, staje się zlepkiem archiwalnych nastrojów i nowych określeń. Ich końcowym i ostatecznym wyrazem.
2
Z kilku nastrojowo rozbieżnych przydawek
emocjonalnych uzupełnień podmiotu
rodzi się nieuchwytny kształt
Jak ich suma staje się zbiorem doświadczeń
podświadomym wrażeniem
przeżyciem wzbudzającym wzruszenia
akordem
tak i on
poniewczasie
z odrazą wie
jego wczorajszy świat runął w przepaść dzisiejszych wątpliwości
nie opiera się na solidnych podstawach
Podstaw nie ma
zostały podważone
zamazane wieloznacznością
w miejsce poprzednich
bezpowrotnie utraconych
złudna pewność niejasnego celu
chwiejne rojenia
zaprzepaszczone majaki
Buduję zdania rekonstruujące świat
Nasycam prozę przebrzmiałymi wyrażeniami
zlepkiem archiwalnych nastrojów
ich końcowym i ostatecznym wyrazem.