Roman Soroczyński – Zimowe premiery

0
137

Jeszcze całkiem niedawno sezon teatralny kojarzył się między innymi z okresem zimowym. Obecnie niektóre teatry występują niemal przez cały rok i pojęcie tego sezonu nieco rozmyło się. Niemniej obiektywnie należy przyznać, że zimą jest najwięcej premier teatralnych. Poniżej prezentuję cztery z nich.
Dystopijny spektakl The Employees warszawskiego Teatru Studio zabiera widzów do bliżej nieokreślonej przyszłości. Jego akcja toczy się na statku kosmicznym, podczas gdy Ziemia uległa zagładzie. Dowiadujemy się o tym z fragmentarycznych sprawozdań załogi statku, którą stanowią ludzie i humanoidalne roboty. Wszyscy członkowie załogi podlegają zimnym, biurokratycznym rygorom, które wydają się nie mieć sensu. W tych ekstremalnych warunkach zamknięta społeczność zmuszona jest skonfrontować się z pytaniami o różnice między ludzkim, a nie-ludzkim i o istotę świadomości.
Reżyser, Łukasz Twarkowski, zastosował bardzo ciekawy sposób relacjonowania tego, co działo się na statku: widzowie siedzą z czterech stron obiektu i na ekranach obserwują, co się dzieje w środku.
A dzieje się sporo! Ludzie tęsknią za Ziemią i buntują się przeciwko zbiurokratyzowanym zasadom obowiązującym na statku, a humanoidy, uznawane za byty pozbawione typowej ludzkiej zmysłowości, domagają się możliwości odczuwania i rozwijania swoich zmysłów. Ba! Nie czekają na pozwolenie i rozwijają je: zakochują się, czują podnietę podczas całowania.
Podczas oglądania spektaklu pojawiało się u mnie wrażenie, że… lada moment humanoidy opanują świat, w którym żyjemy. Ten wątek pojawiał się wcześniej na przykład w twórczości Stanisława Lema i w takich filmach, jak „Terminator” czy – pozostając na gruncie polskim – w serialu „Alternatywy 4”. Z kolei w ostatnich dniach zaakcentowano zaangażowanie robotów w medycynie.
Ale to my, ludzie, chcemy, aby technologia była coraz bardziej inteligentna i dotrzymywała nam towarzystwa. Z drugiej strony stajemy się, dzięki niej, coraz  bardziej zrobotyzowani. Czymże zatem jest ludzka świadomość? Czy mózg i umysł to jedno i to samo? Spektakl The Employees zadaje te pytania i drąży temat dalej. Czy, po poznaniu prostego i szybkiego sposobu na rozpracowanie działania ludzkiego mózgu, człowiekowi uda się zbudować sztuczny mózg, który wbudowany w robota, przekształci humanoida w człowieka? Co zrobią algorytmy sztucznej inteligencji, które wyposażone w zestaw pewnych narzędzi do rozwiązywania zadań i ucząc się na własnych błędach, przekroczą możliwości, jakie założył dla nich programista? Czy rozwijający się, stale uczący system sztucznej inteligencji może przekroczyć tę magiczną granicę, za którą przestaje być jedynie niepokonanym szachistą, a staje się szachistą odczuwającym radość z wygranej? W ten oto sposób przed ludzkością otwierają się nowe szanse, ale powstają też nieznane wcześniej zagrożenia.
Sposób prezentacji widowiska The Employees jest dosyć nietypowy, opiera się tradycyjnemu rozumieniu teatralności. Możliwość oglądania go z różnych stron na wspomnianych wcześniej ekranach, możliwość spacerowania wokół kapsuły i spotykania aktorów, którzy co pewien czas z niej wychodzą, sprawia, że widzowie stają się częścią dystopijnego świata, a nie tylko jego obserwatorami.
Jeżeli ktoś chce zanurzyć się w świat nieokreślonej i nieznanej przyszłości, przy tym lubi nowinki techniczne w teatrze, znajdzie w spektaklu wiele ciekawych zagadnień. Jeśli ktoś jest zwolennikiem tradycyjnego sposobu prezentacji widowisk teatralnych, ma szansę na przekonanie się, że – po zajęciu miejsca w wygodnym fotelu, jak uczynił to piszący te słowa – nowoczesna forma nie przeszkadza w dobrym odbiorze treści przekazu.
Warto nadmienić, że niemal równolegle z prezentacją spektaklu The Employees w Teatrze Studio ukazała  się w Polsce książka ZAŁOGA. Protokół z przyszłości. Jest ona, dokonanym przez Bogusławę Sochańską, przekładem  z języka duńskiego na polski książki The Employees duńskiej autorki Olgi Ravn.

The Employees– fot. Natalia Kabanow

The Employees– premiera: 21 stycznia 2023 r., Teatr STUDIO w Warszawie,  Duża Scena im. Józefa Szajny
Autorka: Olga Ravn
Przekład z duńskiego: Bogusława Sochańska
Reżyseria: Łukasz Twarkowski
Adaptacja tekstu i dramaturgia: Joanna Bednarczyk
Scenografia: Fabien Lédé
Kostiumy: Svenja Gassen
Muzyka: Lubomir Grzelak
Światła: Bartosz Nalazek
Konsultacja ruchowa: Rob Wasiewicz
Video: Jakub Lech
Operatorzy kamer: Iwo Jabłoński, Gloria Grünig
Kierowniczka produkcji: Monika Balińska
Inspicjentka: Zuzanna Prusińska
Asystent reżysera: Adam Zduńczyk
Asystentka produkcji: Aleksandra Urban
Makieta i obiekty: Katarzyna Rytka
Realizacja światła: Jan Zajączkowski
Realizacja dźwięku: Damian Kruszewski, Rafał Szydłowski
Realizacja wideo: Adrien Cognac, Adam Kuznowicz
OBSADA: Małgorzata Hajewska-Krzysztofik – gościnnie (nagranie audio) / Dominika Biernat / Daniel Dobosz / Maja Pankiewicz / Sonia Roszczuk / Paweł Smagała / Rob Wasiewicz.

Drugi z opisywanych spektakli również wykracza poza tradycyjne pojęcie teatru. Jest on „teatrem w teatrze”. Sztuka Nasze miasto, której autorem jest Thornton Wilder, opowiada o powszednim życiu fikcyjnej amerykańskiej społeczności małego miasteczka Grover’s Corners z początków XX wieku. Mimo, że stosunkowo często pojawia się ona na polskich scenach, dopiero w styczniu 2023 roku obejrzałem ją po raz pierwszy w Instytucie Teatralnym w Warszawie. Dotarł tam Teatr WARSawy, który zaprezentował przedstawienie w ramach funkcjonującej od 2019 roku Społecznej Sceny Debiutów.
Jak napisałem, sztuka Nasze miasto stosunkowo często pojawia się na polskich scenach. Jest jednak mało znana. Niewątpliwie jedną z przyczyn jest fakt, że nie ma jej wydania książkowego. Trochę to dziwne w czasach, kiedy wielu mówi o upadku tradycyjnej, papierowej książki. Tu akurat nie ma dylematu, bo nie ma polskiej książki ani polskiego audiobooka czy ebooka. Ale chyba jest jeszcze jedna przyczyna: spektakl ukazuje codzienne życie małego miasteczka, w którym wszyscy się znają. Widzimy relacje między nimi, ich problemy i zachowania. Czyż to może być ekscytujące w dzisiejszych czasach, kiedy to pięć minut nieobecności na portalu społecznościowym staje się przyczyną wielkiej traumy?
Moim zdaniem, może być i jest ekscytujące. Wystarczy wsłuchać się w to, co mówią bohaterowie przedstawienia, wystarczy zobaczyć, a może podejrzeć, niektóre sytuacje. Wszak wśród potocznych spraw i obowiązków dzieją się również rzeczy niecodzienne i wyjątkowe.
O ile światowa prapremiera Naszego miasta miała miejsce 22 stycznia 1938 roku w McCarter Theatre w Princeton (USA), o tyle europejska prapremiera odbyła się… w Warszawie. Działo się to 24 lutego 1939 roku na deskach Teatru Narodowego. Autorką przekładu była Julia Rylska, a reżyserem Leon Schiller. W roli Reżysera wystąpił wówczas Aleksander Zelwerowicz.
Dlaczego wymieniłem akurat tę rolę? Z całą pewnością ze względu na znakomitego aktora, przede wszystkim jednak na znaczenie Reżysera w całym spektaklu. Jest on jednym z aktorów: objaśnia widzom, co się dzieje na scenie i wokół niej, czasem przerywa postaciom wypowiadającym różne kwestie, ale też uruchamia kolejne sceny. Od czasu do czasu sprawia wrażenie zdezorientowanego rozwojem sytuacji i wtapia się w widownię, jakby był zewnętrznym obserwatorem. Moim zdaniem, w omawianym spektaklu Łukasz Twardowski jako Reżyser znakomicie wywiązał się z tych zadań.
Przyznam, że dwa razy moje oczy znalazły się w mokrym miejscu. Po raz pierwszy wówczas, gdy Emily Webb (rewelacyjna Monika Markowska) i George Gibbs (Miłosz Broniszewski) – jako nastolatkowie – zauważają, że są wzajemnie zakochani i… po wielu kłótniach – nie kłótniach wreszcie wyznają sobie miłość. Jako żywo, przypomniałem sobie dawne czasy! Mhm…
Drugi raz sięgnąłem po chusteczkę, kiedy Emily przechodziła na drugą stronę. Odkryła ona wówczas, że znajduje się poza czasem i może spokojnie przejść do dowolnie wybranej chwili swojego życia. Mimo ostrzeżeń Matki, którą tam spotkała, pragnie wrócić do dnia, w którym ukończyła dwanaście lat. Szybko przekonuje się, że to, co zobaczyła, zupełnie koliduje z jej pamięcią:
Nie miałam pojęcia, że to wszystko było tak! (…) Czy jakaś żyjąca istota zdawała sobie kiedyś sprawę z życia – wtedy, kiedy przeżywała je? Z każdej przeżytej chwili – z każdej minuty przeżytej?
Na co Reżyser odpowiada:
Nie. Chyba czasem święci – albo poeci….
Mój zachwyt wywoływała również Dominika Walo, która – jako Rebecca – znakomicie pokazała, jak początkujący alkoholicy piją w ukryciu, po czym wpadają w stadium coraz większego alkoholizmu, a jednocześnie łudzą się, że nikt tego nie zauważa. Z kolei Marika Kornacka (Pani Gibbs) i Ina Maria Krawczyk (Pani Webb) świetnie pokazały zachowanie statecznych matek dzieciom: są wyciszone, a jednocześnie bardzo emocjonalne; obie w dniu ślubu swoich dzieci mają problem z przecięciem przysłowiowej pępowiny. Z moich obserwacji wynika, że ten problem występuje do dzisiejszego dnia. Równie współczesnym problemem jest brak więzi między ojcami a synami. Doktor Gibbs (Karol Lelek) ogranicza się tylko do wydawania George’owi poleceń, nakazów i zakazów; nawet w dniu ślubu swojego syna nie potrafił przekazać mu jakichkolwiek cennych rad.
Co ciekawe, mające trzy akty przedstawienie jest pokazywane z minimalistyczną scenografią: stół, kilka krzeseł i nieliczne rekwizyty. Mimo tego, a może właśnie dlatego, można je uznać za piękny reportaż. Chyba właśnie dlatego Thornton Wilder otrzymał za Nasze miasto Nagrodę Pulitzera w 1938 roku.
Każda sztuka powinna mieć swoją puentę. Sądzę, że jest nią konstatacja Emily po powrocie do zaświatów. Stwierdziła wówczas, że za życia najczęściej jesteśmy…
niczym ślepcy błądzący w całkowitych ciemnościach, nieświadomie depcząc uczucia innych ludzi.

Nasze miasto – fot. Rafał Meszka

Nasze miasto – premiera: 29 grudnia 2022 r. / premiera prasowa: 30 stycznia 2023 r.; Teatr WARSawy – Społeczna Scena Debiutów w Instytucie Teatralnym
Autor: Thornton Wilder
Przekład: Jacek Poniedziałek
Reżyseria: Adam Sajnuk
Kostiumy: Katarzyna Adamczyk
Charakteryzacja: Marta Dąbrowska, Monika Stradomska
OBSADA: Miłosz Broniszewski, Bartosz Jędraś, Marika Kornacka, Ina Maria Krawczyk, Dawid Kunicki, Karol Lelek, Monika Markowska, Łukasz Twardowski, Dominika Walo.

Trzeci spektakl wspaniale łączy tradycję z nowoczesnością, sięgając w dodatku do nietypowego języka. Księga Raju – to nostalgiczna baśń napisana przez Icyka Mangera tuż przed II wojną światową, w 1939 roku. Urodzony w Czerniowcach nad Prutem (obecnie: Ukraina) autor był wyróżniającym się poetą, tworzącym w języku jidysz. Wydał kilka tomów poezji, był krytykiem, eseistą oraz twórcą tekstów piosenek do filmu Jidl mitn fidl (Judeł gra na skrzypcach). Od samego początku pisał w jidysz, zaś najbardziej twórcze lata przeżył w Warszawie, w latach 1929-1938. Właśnie tu powstała jedyna książka prozatorska w jego dorobku, czyli Księga Raju. Pełny tytuł tej baśni jest nieco dłuższy: Dus buch fyn Gan Ejdn. Di wunderleche lebns baszrajbung fyn Szmuel Abo Aberwo, co – w tłumaczeniu Michała Friedmana – znaczy Księga Raju, czyli przedziwne żywota opisanie Szmula Abo Aberwo.
Baśń stała się kanwą spektaklu Dus buch fyn Gan Ejdn / Księga Raju, wystawionego przez Teatr Żydowski. Nawiązuje ona do legendy o ludzkich narodzinach. Według tradycji żydowskiej każdy człowiek w życiu płodowym posiada wszelaką wiedzę i zna całą Torę. Kiedy się rodzimy, anioł daje nam prztyczka w nos i… wszystko zapominamy. W jednej z pierwszych scen widowiska takiego prztyczka otrzymuje Szmul Aba Aberwo – były anioł, który po krótkim pobycie w niebie odradza się w ciele zwykłego śmiertelnika. W ten sposób fizycznie staje się on człowiekiem, jednak jego mentalność nie zmienia się. Przez pięć dni, wieczorami, opowiada rodzicom oraz miejscowym notablom o swojej rajskiej ojczyźnie. Osnową opowieści jest historia odzyskania legendarnego byka Szor Habora.
Jak się okazuje, obszar Raju jest podzielony na trzy odrębne państewka wyznaniowe: żydowskie, chrześcijańskie i muzułmańskie. Podróż między nimi jest możliwa tylko z paszportem. Każde z nich strzeże swoich granic. Ba: każde ma swój księżyc! Właściwie, straże na granicach nie są potrzebne, bo… bardziej oddzielają mieszkańców od siebie ich własne uprzedzenia i stereotypy. Również wewnątrz żydowskiej części raju panują napięte stosunki, zaś bohaterowie Pięcioksięgu, będący honorowymi obywatelami państwa, w niczym nie przypominają swoich biblijnych pierwowzorów. Mało tego: anioły są równie brzydkie, jak śmiertelnicy. Można więc uznać, że Manger stworzył nową angelologię, w której uwypuklił akcenty humorystyczne. Wielu krytyków uznaje, że jego wizja jest tradycyjnym żydowskim żartem: pomieszaniem tragedii z komedią.
Warto również zwrócić uwagę na uprzywilejowaną pozycję mężczyzn, przez co ów raj staje się piekłem dla kobiet. Nic dziwnego zatem, że jeden z bohaterów tęskni za rajem, bo tam jego żona…
… byłaby pod jego pantoflem.
Nic dziwnego zatem, że Szmul Aba Aberwo, który – jak napisałem wcześniej – mentalnie został aniołem, mówi:
Piękne są twoje światy, Boże. (…) Nie mogę tylko zrozumieć, do czego potrzebne ci były aż trzy raje. Czyż nie byłoby lepiej, gdyby był jeden raj dla wszystkich? Raj bez paszportów, bez wiz.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w XXI wieku wielu ludzi zadaje podobne pytania w związku z tym, co się dzieje na Ziemi, jakie dziwne sytuacje zdarzają się na wielu granicach państwowych.
Omawiany przeze mnie spektakl jest drugą inscenizacją Księgi Raju w wykonaniu Teatru Żydowskiego. Premiera pierwszej, wystawianej w języku polskim, miała miejsce 17 grudnia 2010 roku. Jej reżyserem był Piotr Cieplak.  Wcześniej, bo w 1997 roku, Księga Raju została wystawiona przez Teatr Polski w Szczecinie i Teatr Telewizji, a w 2007 roku przez warszawską Scenę 96. Z kolei w 1999 roku utwór pojawił się – jako Księga rajskich przygód – na scenie krakowskiego Teatru Lalki i Maski „Groteska”. Wyjątkowym wydarzeniem było widowisko plenerowe na stacji kolejki wąskotorowej w Dynowie (woj. podkarpackie) w sierpniu 2011 roku. Przygotowująca je Magdalena Miklasz zaprosiła do grania w przedstawieniu prawie wszystkich mieszkańców miasteczka.
Realizatorzy najnowszej Księgi Raju również wyszli w teren. W pięknej scenografii, autorstwa Zbigniewa Libery, wykorzystano fotografie z sesji zdjęciowej zrealizowanej w Prywatnym Gospodarstwie Rolnym Wiesława Jankowskiego w Milewie. Spektaklowi towarzyszy piękna muzyka.
Przedstawienie jest grane w języku jidysz, z napisami w języku polskim. Po zakończeniu premierowego spektaklu Dyrektorka Teatru Żydowskiego, Gołda Tencer, powiedziała, że w ten sposób spełniło się Jej marzenie. Wyraziła uznanie i podziękowała wszystkim twórcom i aktorom. Zadedykowała widowisko wielkim aktorom Teatru, którzy już odeszli.
Uważam, że twórcy spektaklu osiągnęli coś niebywałego: sięgnęli do przedwojennego utworu i – stosunkowo niewiele zmieniając w treści – stworzyli nowoczesne widowisko w języku jidysz.

Księga Raju – fot. Natalia Kabanow

Dus buch fyn Gan Ejdn / Księga Raju – polska prapremiera  w języku oryginału (jidysz): 3 lutego 2023 r., Duża Scena Teatru Żydowskiego w Klubie Garnizonu Dowództwa Warszawy, al. Niepodległości w Warszawie
Autor: Icyk Manger
Adaptacja, dramaturgia, reżyseria: Damian Josef Neć
Scenografia: Zbigniew Libera
Kostiumy: Konrad Parol
Muzyka i aranżacje: Sławomir Kupczak
Choreografia: Szymon Dobosik
Wizualizacje/projekcje, reżyseria światła: Maciej Czuchryta
Produkcja środowiska wirtualnego: Patrycja Superczyńska
Kierowniczka muzyczna: Teresa Wrońska
Transliteracja scenariusza, konsultacje językowe: Aleksandra Król
Konsultacje językowe: Barbara Szeliga (j. jidysz) i Piotr Siwek (j. rosyjski)
Asystentka reżysera: Monika Soszka
Produkcja: Roksana Szmigiero, Kamila Worobiej
Inspicjentka: Beata Szaradowska
OBSADA:
Jerzy Walczak, Piotr Chomik, Ewa Dąbrowska, Daniel Czacza Antoniewicz, Henryk Rajfer, Joanna Rzączyńska, Marcin Błaszak, Monika Chrząstowska, Adrianna Kieś, Joanna Przybyłowska, Ewa Tucholska, Ernestyna Winnicka, Jerzy Walczak, Piotr Siwek, Adrianna Dorociak, Małgorzata Trybalska, Barbara Szeliga, Piotr Sierecki, Marek Węglarski.

Realizatorzy spektaklu Tango w warszawskim Teatrze Polskim nie dążyli do nowoczesnego sposobu pokazywania dramatu Sławomira Mrożka. Ale to dobrze! Bowiem i bez tego sztuka, która została po raz pierwszy opublikowana w 11. numerze miesięcznika „Dialog” z 1964 roku, nieustannie tańczy wokół współczesnych problemów; ciągle stawia pytania, na które nie zawsze mamy odpowiedź. Opowiada ono o świecie naznaczonym piętnem rozkładu wszelkich wartości. Opowiada o społeczeństwie, o teatrze i artystach, o wolności.
Tango jest wreszcie opowieścią o władzy, o ludziach, którzy stoją za kształtem świata – porządkiem, chaosem, terrorem. Wybuchowa rodzina Stomila i Eleonory – to świat w mikroskali, uczucia w skali makro. Ktoś kogoś udaje, coś ukrywa, ktoś oszukuje, ktoś inny daje się oszukać, każdy o czymś marzy, czegoś się wstydzi, ktoś cierpi. Wuj Eugeniusz i babcia Eugenia grają w karty z Edkiem – podejrzanym, potężnym mężczyzną o silnym ciosie. Romansuje z nim potajemnie Eleonora. Jej mąż Stomil wygłaszając tyrady o sztuce i przeprowadza eksperymenty artystyczne. Syn Stomila i Eleonory, Artur, jest dobrze ułożonym młodzieńcem, studiującym medycynę. Ma dość wiecznego chaosu: buntuje się przeciwko rozpadowi norm i utopijnie dąży do uporządkowania rzeczywistości. Próbuje choć trochę „wychować” całe towarzystwo. Wymierza stosowne kary już to wujowi, już to babci, odsyłając staruszkę na katafalk. Dogmatycznie pojmowanej wolności chce przeciwstawić powrót do tradycji. Gdy w domu Stomila pojawia się Ala, nowoczesna, „wyzwolona” dziewczyna, Artur proponuje kuzynce małżeństwo. Nawet ta uświęcona tradycją forma wydaje mu się jednak mało skutecznym sposobem.
Niestety, bunt Artura kończy się klęską. Kto zwycięża? Edek – uosobienie prymitywu, a zarazem człowiek imponujący wszystkim. Bez wielkiego wysiłku osiągnął on status lidera – wystarczył prosty język, umiejętność szybkiego przystosowania się do otoczenia przy jednoczesnym kryzysie autorytetów. Skąd my to znamy? Takie typy występują zawsze i wszędzie. Wystarczy zobaczyć, co dzieje się wokół nas! Wszak widzimy hałaśliwą hałastrę, która robi zadymy, otrzymując na to duże dotacje z państwowej kasy. Na tym polega gorzka wymowa tego arcydzieła polskiej literatury i teatru. Dramat to czy farsa? A może jedno i drugie?
Niezależnie od tego, jaka padnie odpowiedź, muszę przyznać, że przedstawienie potwierdza bardzo wysoki poziom gry aktorów Teatru Polskiego w Warszawie. Każda rola – to perełka. Szczególnie zaimponował mi Paweł Krucz jako Artur. Nie wiem, dlaczego, ale mam wrażenie, że w dotychczas obejrzanych przeze mnie interpretacjach Tanga dominował Edek. A tu Artur niemal do końca grał pierwsze skrzypce, robiąc to z wielkim animuszem. Ewa Makomaska (Eleonora) i Adam Cywka (Stomil) świetnie pokazali, jak zachowują się egzaltowani i żyjący własnym życiem rodzice, którzy nie mogą sobie poradzić w sprawach wychowawczych. Nie mieli oni żadnego wsparcia ze strony Babci Eugenii (Halina Łabonarska), bo i ona dążyła do tego, aby żyć według własnych zasad. Jedynie Eugeniusz (Jerzy Schejbal) starał się być pomocny, ale – jak to w farsie bywa –  z niezbyt dobrym skutkiem. A Edek? Marcin Jędrzejewski znakomicie zaprezentował się jako człowiek uległy, by za chwilę zaistnieć jako prymitywny cham.  Specjalnie na koniec zostawiłem Alę. Bowiem Anna Cieślak przyzwyczaiła mnie raczej do ról wysublimowanych, a tu zagrała rozkapryszoną i irytującą osobę!
Sądzę, że do wspaniałej gry aktorskiej należy dołożyć niezwykłą reżyserię Wawrzyńca Kostrzewskiego, który połączył szacunek wobec tego, co napisał Sławomir Mrożek, z własną interpretacją. W zamieszczonej w programie spektaklu rozmowie reżysera z Januszem Majcherkiem powiedział on między innymi:
– Mrożek wymaga pokory, czasem wręcz wycofania się z pewnej ambicji układania dramatu po swojemu. (…) … bywa, że daję Mrożkowi wygrać, na krótkich odcinkach oczywiście, bo stale szukam miejsc, gdzie narracja Mrożka jest na tyle wielowarstwowa, że mogę wybrać, sam zdecydować, która warstwa ma być, kolokwialnie mówiąc, na wierzchu.
Tango
w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego zainaugurowało cykl wydarzeń poświęconych przypadającym w 2023 roku dwóm rocznicom: 110-leciu otwarcia Teatru Polskiego w Warszawie i 10. rocznicy śmierci Sławomira Mrożka. W tym miejscu warto przypomnieć, że prapremiera światowa spektaklu odbyła się 21 kwietnia 1965 roku w Belgradzie, w Jugoslovensko Dramsko Pozoriste. Widowisko reżyserował  Miroslav Belović, ówczesny dyrektor tej sceny. Niecałe dwa miesiące później, 5 czerwca 1965 roku, na kameralnej scenie Teatru Polskiego w Bydgoszczy odbyła się polska prapremiera, której reżyserką była Teresa Żukowska. Niewiele później, bo 7 lipca, Tango, w reżyserii Erwina Axera, zaprezentowano w Warszawie – na deskach Teatru Współczesnego. Omawiana w niniejszym artykule premiera jest drugą prezentacją warszawskiego Teatru Polskiego. Premiera pierwszej z nich, w reżyserii Kazimierza Dejmka, miała miejsce 29 marca 1990 roku.

Tango – fot. Karolina Jóźwiak

Tango – premiera: 29.01.2023 r., Duża Scena Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Autor:  Sławomir Mrożek
Reżyseria: Wawrzyniec Kostrzewski
Dekoracje i kostiumy: Anna Adamek
Projekcje: Jagoda Chalcińska
Muzyka: Piotr Łabonarski
Reżyseria światła: Paulina Góral
Efekty pirotechniczne: Tomasz Pałasz
Inspicjent/ Asystent reżysera: Katarzyna Bocianiak
Sufler: Małgorzata Ziemak
Producent wykonawczy: Justyna Kowalska
OBSADA
: Paweł Krucz (Artur) / Ewa Makomaska (Eleonora) / Adam Cywka (Stomil) / Halina Łabonarska (Eugenia) / Jerzy Schejbal (Eugeniusz) / Marcin Jędrzejewski (Edek) / Anna Cieślak (Ala).

Roman Soroczyński
12.02.2023 r. Krynica-Zdrój

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko