Obserwator
Bez niego nie byłoby świata, jakim jest;
to on kreśli lot ptaka, to w nim podnosi się
fala, przesypują piaski i gwiazdy.
Bez niego kwiat nie zakwitnie tak cudownie
i słońce nie zaświeci ciemnym promieniem;
jego widzenie stwarza, podnosi, oświetla.
Bez niego, trwa nieujrzane, niedostrzeżone,
i niezobaczone; bezimienne; żyje w sobie,
sobą, dla siebie; przemija, umiera i gaśnie.
Przebłyski i olśnienia
Długo tęskniliśmy za tym miejscem
i znów tu jesteśmy.
Liście wierzby kołyszą się w słońcu,
nieme obłoki gasną.
Krzaki nawłoci szarzeją przy ziemi,
światło złoci wody.
Z trawami powtarzamy dekalog ciszy,
wstrzymujemy czas.
I znów wracają zachwyt i niepewność,
przebłyski i olśnienia.
Interlinie
Światło między wersami traw
wypala metafory, odsłania się
ziemia.
Jakby chciała siebie wymilczeć
ciszą, jednym tchnieniem oddać
wilgoć.
Zostają tylko te nieme interlinie,
nagie pauzy, bruzdy, martwe iły,
blizny.
I niewidzialne w niewidzialnym
trwa niewypowiedziane do cna,
po kres.
Do topoli
Zaszum znów, obsyp mnie liśćmi,
niech ta jesień się rozpłomienia.
Nie będę narzekał, proszę, żebyś
nie milkła i nie przestawała lśnić.
Roje muszek w ostrym świetle
przypominają, że trwa trwanie.
I słyszę wciąż ten sam ptasi krzyk,
wodzę dookoła głodnymi oczami.
Oboje jeszcze śnimy, że żyjemy,
dotykamy ziemi i nieba jednako.
Zaszum znów, obsyp mnie liśćmi,
niech poniesie nas ciepły powiew.
dźwięczały i lśniły.
Henosis
Całym sobą zanurzałem się w sobie,
w głębi nieba odbitej na wodzie.
Jakby nie było toni ciemnej i śmierci,
a tylko światło naszej gwiazdy.
Byłem traszką u brzegu, witką zgietą,
płynącym obłokiem, ciszą ciszy.
Wnikałem w ciało zaskrońca, w istotę
która wraz ze mną była jednym.
Nieoddzielony od traw, ani od cienia,
czułem moc wieczną i pierwszą.
I nie pytałem, czym jest liść w liściu,
pszczoła w pszczole, róża w róży.
Chwila
Dla Matyldy
Idziemy po wysokim wale wzdłuż rzeki,
trzymamy spory dystans i milczymy,
to nasza modlitwa.
Zacina wiatr, drzewa tracą liście, gniją
dzikie jabłka, rdzewieją strąki ciszy,
ziarno znika w ziemi.
Stary ojciec i córka wysoka jak trzcina,
w zimnym świetle, u końca jesieni,
otuleni przez cienie.
Blask topnieje, kołyszą się szare trawy,
otwierają się pestki, pod stopami
żwir, chrzęści chwila.
Skarby
Najpiękniejsze były te nigdy i jeszcze
niewysłowione.
Wynosiliśmy je z wieczoru niby złoto
wybrane z rzeki.
Resztki słońca odbijały się w wodzie,
czarowały oczy.
Blaszki liści drżały w ciepłym wietrze,
grały śród ciszy.
Zaprzedawaliśmy dusze symfoniom
późnej jesieni.
Ich błyski wiodły ku brzegom języka,
światła i cienia.
Zapadały w nas głębiej i głębiej, lśniły,
dźwięczały i lśniły.
Ostatni znak
Wyskoczyły nagle prawie spod moich nóg;
trzepot ich skrzydeł był jak zwiastowanie.
Dziki kaczor z lśniącą zielonkawą głową
i jego samka szara, płowa, wystraszona.
Poderwane do lotu krokami obcego wołały
coś za siebie, krążyły szukając schronienia.
Ich skarga niosła się między wyliniałe trawy,
gałęzie, konary; powtarzało ją rozlewisko.
Ale kręgi na wodzie uszły do brzegu i zgasł
ostatni znak jedności czasu, miejsca, akcji.
Wszystko. Z Heraklita
Wszystko –
słowo bezczelne i nadęte pychą.
/Wisława Szymborska/
I wszystko patrzy, i wszystko widzi,
wszystko się w sobie przegląda,
wszystko jest widziane,
wszystko się roi, płynie, skrzypi, pęka,
smakuje śmiercią, gnije, płonie,
jakże ściśle związane,
wszystko się łączy i rozpada, schodzi
i rozchodzi, naciska, ulega sile,
poddaje się i atakuje,
wszystko się kręci, niby zatrzymane,
niewidzialnie płonie i dogasa,
popieli się, rozsypuje, unosi,
wszystko to, już u zarania stracone,
choć jeszcze trwa, to umiera,
jest, a będzie ginąć i ginąć,
wszystko się ściemnia; ogień i woda,
ziemia i niebo, szaleją, słabną,
wszystko i wszystko ustaje,
τα παντα, τα παντα,
τα παντα.
Życie wieczne
Kiedy narodzisz się znów, stare
drobiny będzie roznosił wiatr.
Może zaiskrzy nawet złoty pył,
toczyć się będą rzeki i obłoki.
I przyjdzie czekać znaków, szukać
Boga, nim zapłonie święta mowa.
Nadzieją pośród beznadziei zawsze
jest Zbawienie; takie czy inne, więc?
Wiersze z nowego tomu, który – pod tytułem „Życie wieczne” – ma się ukazać wkrótce w Bibliotece Toposu.
—
Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl