Stefan Jurkowski – Chwile bliźniacze

0
211

Tom „Sobowtór chwili” Elżbiety Cichli-Czarniawskiej zawiera oprócz wierszy już publikowanych teksty nowe. Jednakże w przypadku tej poezji nie jest istotna chronologia ich powstawania, bowiem one doskonale się uzupełniają, a nawet gdy są w tomiku przetasowane, tworzą zupełnie nową jakość. Rozpoznawalne, znakomicie zmetaforyzowane, dodatkowo wtedy zyskują na ekspresji..
Tom otwiera jakże charakterystyczna dla poetki inwokacja wprowadzająca w klimat jej  utworów:

gwiazdo nad bezlistnym wiązem
gwiazdo błądząca
zasłuchana w dojrzałą ciszę
opiekuj się mową milczenia
poematem
którego ludzkim słowem
nigdy nie napiszę

                                    
26.03.2021
                        
                             
(*    *    * gwiazdo nad bezlistnym wiązem)

Poetka unika dosłowności. Słowo uważa za narzędzie niedoskonałe, przy pomocy którego nie można wyrazić wszystkich emocji. A zatem pozostaje wyłącznie szkicowe nakreślenie poetyckiej wizji. Reszta pozostaje jakby „we wnętrzu słowa”, do którego to wnętrza można dotrzeć posługując się tylko intuicją i wyobraźnią. Nie da się bowiem w prosty sposób opisać skomplikowanych, indywidualnych doświadczeń, uczuć; bolesnych czy przyjemnych doznań. Unikają one werbalizacji. Dzieją się bowiem:

naprzemienne dramaty Ziemi
lodowce śniegi deszcze słoneczna pożoga
przepastne błota śniegi jaskinie
i głód
ledwie ślad istnienia

                                          
20.01.2021
                                          (gracz niepewny siebie)

Zjawiska powtarzalne, zachodzące w świecie, poetka potrafi w sobie tylko właściwi sposób utrwalać w stale zmieniających się konfiguracjach. Ów dynamizm, jest charakterystyczną cechą a zarazem istotnym walorem jej poezji.
Podmiot liryczny wierszy Elżbiety Cichli-Czarniawskiej czuje się zdeterminowany przez niepoznawalne siły rządzące światem, dziejami, wreszcie ludzką jednostkową egzystencją. Tak więc wszystko wydaje się być pod władzą jakiegoś demiurga. Jednak nie jest to determinacja w pewien sposób „bierna”. Przeciwnie, zmusza do aktywności. W jej ramach należy odkrywać oraz poznawać owe ograniczające nas mechanizmy. Pojawia się zatem pytanie: zadać cios? Ocalić? A więc tutaj dochodzi do głosu reakcja samoobronna, ale nie tylko. To jednocześnie wewnętrzna walka o poznanie, o zgłębienie metafizycznych tajemnic.
Zauważmy, że chodzi tu przecież o rzecz najważniejszą: o zrozumienie. Dla podmiotu lirycznego nie ma pełnego istnienia bez wyostrzającej się nieustannie egzystencjalnej świadomości. Struktura świata oraz samego istnienia jest według poetki najistotniejsza, i tę właśnie strukturę należy pojąć, jeśli chce się uzyskać pokój wewnętrzny. Ale z drugiej strony wiadomo, że tego pokoju tutaj się nie uzyska. Osiąganie wiedzy to przecież syndrom uciekającego horyzontu. To, co wpierw uważaliśmy za możliwe czy za zgłębione, dziś już takie nie jest. Na naszych oczach

rdzą obrastają klucze blasku
które niegdyś otwierały świat

                                               12.07.2021
                                         (rumowiska)

I znowu się wszystko powtarza.
Trudno podobnych obrazów, (a mamy tutaj ich wiele), nie skojarzyć z sytuacją dzisiejszą, kiedy teraz na własne oczy oglądamy wojnę w Ukrainie. Podkreślmy, że utwór ten został napisany przed zbrodniczą napaścią na naszych wschodnich sąsiadów; poetka zaś pamięta wojnę i okupację niemiecką, które przeżyła w dzieciństwie. Podczas lektury trudno dziś nie dopatrzeć się tych analogii, i to nie tylko zewnętrznych ale i moralnych. Przytoczmy dłuższy fragment tego wspaniałego utworu:

ziemia paruje krwią i potem
wszystkożerne rośliny szeleszczą
ocierając się o kamienie

grzebią szkielety triumfu i upokorzenia
grzebią cywilizacje

słońce i pustka

na rumowisku
człowiek współczesny
odczytuje z lękiem własną przyszłość

jeszcze nie nadeszła
pora przemienienia

Trzeba wyraźnie powiedzieć, że utwory Cichli-Czarniawskiej pozbawione są jakiegokolwiek kontekstu geopolitycznego. Poetka kreuje rzeczywistość na wskroś uniwersalną. Kieruje się intuicją i gorzką wiedzą o naturze ludzkiej, pełnej gmatwaniny dobra i zła, niezależnie od epok prowokującej dane zjawiska, jakże do siebie podobne, i przeważnie tragiczne w skutkach.
Znamienny jest tytuł całego tomu. Oto wszystkie chwile mają przecież swoje sobowtóry. Historia się – jak powiada stare przysłowie – powtarza, ale też, jak widać, niczego nie uczy.
Niezmiernie ważne w tej poezji jest właśnie niedopowiedzenie, także obrazy symboliczne, które często się tutaj pojawiają. Nie ma natomiast odautorskich komentarzy, zwerbalizowanych komunikatów ani też „pewników”, czy zbędnego moralizatorstwa.
Wizje poetyckie Elżbiety Cichli-Czarniawskiej są dzięki temu dalekie od statyczności. Poetka dostrzega wieczny ruch, zmiany, które niczym pory roku, miesiące, lata, następują po sobie – takie same, ale nigdy nie te same. Czas pozornie obojętny stale idzie obok nas – zauważa autorka. Ale czym jest czas? Pytanie to nie znajduje odpowiedzi. W tej poezji, jak się rzekło, nie ma żadnych wyjaśnień ani definicji. Są natomiast bardzo ekspresyjne konstatacje wynikające z uważnej obserwacji zjawisk zachodzących wokół. Woli więc stwierdzić, że

czas nieodwracalny
a może tylko pogłos
naszych przeczuć ciemniejących
jak pożegnalna plamka tchu
w powietrzu

To co dzieje się wokół nas nie kończy się wyłącznie w zasięgu naszej obserwacji – twierdzi poetka. Wszystko to było już przed nami (kto wie czy nie przed powstaniem świata, w jakiejś Wiecznej Świadomości) i być może będzie miało swoje dalsze filozoficzne, eschatologiczne konsekwencje. To przekonanie pulsuje w tkance podskórnej wierszy. Poetka nie mówi o Bogu, Absolucie. To, co nieuchwytne dalej pozostaje u niej niejako nienazwane, choć intuicyjnie wiemy, że chodzi tutaj o tajemnicze siły panujące nad światem ludzkim. Owa tajemniczość, niedopowiedzenie, zawieszenie głosu – to charakterystyczne cechy poezji Elżbiety Cichli-Czarniawskiej. Zauważmy, że poprzez milczenie osiąga poetka szerszą perspektywę, ponieważ nie „zamyka” żadnych zjawisk w ludzkiej, niedoskonałej mowie. Niczego nie „profanuje”. Świadomie odnosi się w sposób pozawerbalny do wrażliwości oraz wyobraźni odbiorcy; a zwłaszcza do jego (i własnej) intuicji. Wizja poetycka, zdaniem poetki, byłaby głęboko okaleczona, gdyby ograniczała się wyłącznie do utartych pojęć, czy do prostych opisów zjawisk zachodzących w naszej „sprawdzalnej” rzeczywistości, która przecież nie posiada właściwie żadnych granic. Przecież bez przerwy:

kręci się koło wieków nad spłowiałą ziemią
czyjeś ciała wynosi na powierzchnię
czas

                                         (seanse)

Elżbieta Cichla-Czarniawska: „sobowtór chwili”, NORBERTINUM, Lublin 2022, s. 80. Posłowie Piotr Sanetra.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko