Aleksandra Izabela Lipa – wiersze

0
88
Filip Wrocławski
Filip Wrocławski

Trochę dorosłam

Trochę dorosłam niestety
Więc nie tłumacz mi dziecko niczego
Bo nie zrozumiem

Nie jestem już ani trochę sobą
Chociaż myślisz teraz że gadam bzdury
Lecz kim miałabym być

Ale posłuchaj
 Nie odnajduję spokoju w mej Nibylandii
Pośród zarośniętych drzew i krzewów stoi dom
Ma czerwoną dachówkę i kwiaty w oknach
I zamknięte drzwi
Nie ma powrotu

Dlatego pożeram własne serce
Uciekając przed nieuniknionym
Tak jak robią to dorośli
I ci którzy zostali nimi na siłę

Lecz po drodze przystaję co chwilę
I otwieram desperacko skrzynie
W żadnej nie widzę baranka   Jestem tylko ja dorosła
Obojętna niczym ślepiec
A przecież mam szkiełko i oko 

To niesprawiedliwe
I niedobre dla świata
Oddać niewinność doświadczeniu
Zaprzedać marzenia za liczby
Które stworzono by niewolić dusze

Więc słuchaj gdy mówię że nie czuję
Niczego innego prócz strachu
A uśmiech mam doklejony
Ponieważ tak właśnie trzeba
Tak jak robią to dorośli

I smutno mi
bo straciłam przyjaciela
jednego jedynego
należącego wyłącznie do mnie
przepadł jak cień gdzieś po drugiej stronie życia

Potem wyłoniłam się ja
Postać bezbarwna
Lecz ukształtowana
W starzejącym się smętnym ciele


Twoja matka i nauczycielka
Która nie rozumie
Gdy ty nie rozumiesz
Dlaczego gasną gwiazdy

I okrywam cię na dobranoc
Szepcę do ucha abyś nie urosła
Szybciej niż to konieczne
Życie jest takie pogmatwane
Że nie warto wszystkiego wiedzieć.


Wyrazy ubolewania

Obudziłam się rano
W świecie spokojnym i dostatnim
Okryta po czubek nosa w ciepłym łóżku
Z telefonem pod poduszką

Obudziłam się jak zwykle
Choć to nie był zwykły dzień
W telewizji mówili inwazja
Wojna zaczęła się gdzieś

Gdzieś niedaleko
Gdzieś gdzie nas nie ma
Gdzieś za granicą
Gdzieś gdzie nic już nie ma

Gdzieś lecz nie tutaj
Na ziemi zroszonej krwią
Gdzieś lecz nie tutaj
Gość w dom bóg w dom

Więc cóż mi pozostaje
Przyłączam się do innych płaczących
Posypuję głowę popiołem
Żeby nie przykładać ręki do eskalacji

I naprawdę nie patrzę
Choć oczy płoną mi od łez
Ty także nie patrzysz
Lecz dobrze wiesz
Co dzisiaj robimy od rana?
Czytamy wyrazy ubolewania.


Skradziony pokój

Zwrócicie pokój światu
By nikt już nie cierpiał
By nie trzeba było pisać, że nie ma boga
Bo jeśli jest to dlaczego nie tam
Gdzie spływa krew niewinnych

Ja nie wiem
I ja nie rozumiem
Bo jak rozumieć jeśli człowieczeństwo
Jest tylko słowem
Ma znaczenie dla mnie albo dla ciebie
Lecz nie dla nich
Potworów z mózgiem i z sercem

Chciałabym pragnęłabym żądałabym
Aby gorsi stawiali się lepsi
A ci lepsi gorsi kiedy trzeba

Tymczasem

Wyrwali z niej dech
Rozwalili mu głowę
Odebrali im godność
Spalili nadzieję

Nie czuję już nic
Nie mogę
Milknę
Nosząc w sobie żałobę
Po skradzionym pokoju.


Jak dobrze 2022

Jak dobrze mogę być tu i teraz
Widzieć świat zza okna
Jako naczelny świadek
Którego nie okaleczy żaden pocisk
I żadna bomba
Myślałam kiedyś to niepoważne
Gdyż to już było
I nie zdarzy się nigdy więcej.

Jak dobrze mogę spać spokojnie
Kiedy płaczą Inni
Dzieci, kobiety i starcy
Myślałam że przyjdzie mi to z trudem
A jednak
Koszmary przychodzą i odchodzą.

Jak dobrze jestem sobą
Chyba tak mi się wydaje
Myślałam mam serce
Ono nadal bije
Niczym symbol człowieczeństwa
Ale żeby żyć naprawdę
Trzeba nie mieć serca.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko