Szczęsny Wroński – NARODZONE Z MURÓW

0
217
wiersze na murach

Czasem odnoszę wrażenie, że poezja jest immamentnie wpisana w nasze życie. W znacznej mierze ten mimowolny, naturalny proces jest podświadomym, uporczywym usiłowaniem przeniknięcia nękającej nas wciąż tajemnicy. Dlatego od zarania dziejów usiłujemy wyrazić słowami, obrazami  i działaniami nasze tęsknoty, z podskórnym pragnieniem,  by nasze  „słowo stało się ciałem” (czyli odnosiło sprawczy skutek), a język „powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Te znane frazy są już tak osadzone w naszej świadomości kulturowej, że zbyteczne zdają się jakiekolwiek odnośniki. To jednak zaledwie poetyckie postulaty, które odnieść można raczej do sfery utopii. Mam bolesną świadomość, że poczucie nikłego znaczenia mówionego słowa wyrażone znaną sentencją łacińską verba volant, scripta manent* i osławione  errare humanum est**,  mogą nieść przyzwolenie do błądzenia, czyli do erystycznych manipulacji dla wykazania własnych, nierzadko egoistycznych racji. Dają też do furtkę do bagatelizowania znaczenia bieżących wypowiedzi, które nazbyt często ranią rozmówcę zakłamując rzeczywistość. A zaklinacze, przyłapani na ewidentnym kłamstwie, z  bezczelnym uśmieszkiem zasłaniają się wyrwaniem ich słów z bliżej nieokreślonego kontekstu. W  relacjach międzyludzkich oraz działaniach politycznych dzisiaj wszystko wydaje się być dozwolone. Byle osiągnąć zamierzony cel, bez skrupułów, po trupach. A to, co wydawać by się mogło sensem naszego istnienia,  wciąż nam umyka. A znana łacińska sentencja skrzeczy aprobująco: tempora mutantur et nos mutamur in illis***

I stajemy pod murem. Rodzi się pytanie, czy na pewno powinniśmy ulegać zmiennym koncepcjom, konwencjom, modom. Czy ta zmienność, niepewność, brak trwałego osadzenia na opoce wypracowanych przez wieki zasad moralno-etycznych i religijnych może wypełnić nasze życie empatią, tolerancją, miłością? Uczynić je harmonijnym, twórczym i perspektywicznym? Czy ktoś lub coś może ocalić nas od niekończącego się festiwalu ułudy, który obiecuje cuda i zostawia nas na przysłowiowym lodzie, chociaż serce i sumienie nakazują, żeby jednak iść czasem pod prąd…

Pisarz Grzegorz Rak, jeden w moich kieleckich przyjaciół,  napisał na marginesie swojego projektu „Tratwa ocalenia”, że chodzi o: (…) Pokazanie siły, która tkwi w twórczości. Być może jedynej nadziei ludzi na ocalenie… Te słowa wypowiedziane z siłą i prostotą przypomniały mi o wciąż nie odkrytych możliwościach poetyckiego działania, o potędze żywego, zarówno mówionego, jak i pisanego słowa. Wciąż obok nas wypowiada się, sama przez się, poezja zawarta w przekazie natury, w zwyczajach, obrzędach, w religijnych symbolach. Dzięki niej naprawdę istniejemy. To arcyważne,  by pojawiała się również na ulicy, w obiektach publicznych, w środkach transportu, w plenerze. W przypadku sztuk plastycznych i teatru tak się dzieje. Teatr uliczny, happeningi, instalacje zaskakują skłaniając wielu z nas do żywych reakcji i refleksji. Na myśl przychodzi osławione, dziewięciometrowe  „Krzesło” Tadeusza Kantora, projekt zrealizowany już po śmierci artysty, przy zbiegu ul. Rzeźniczej z Nowym Światem we Wrocławiu (2011), czy  monumentalne „Ptaki” Władysława Hasiora, znane również jako „Ogniste ptaki” –  usytuowane na specjalnie usypanym kopcu, przy ul. Gdańskiej w Szczecinie (1975) i w nowej wersji na skarpie zamku Książąt Pomorskich w Koszalinie (1978).

Czyste poetyckie słowo w przestrzeni publicznej pojawia się dość incydentalnie i praktycznie niezauważalnie. Czasem można trafić na wystawy wierszy wyrzeźbionych w drewnie,  czy kamieniu; poematy rozwieszane na sznurach do bielizny, poetyckie odezwy przybijane do drzew, przyklejane  na płotach i ścianach domów. Spotkałem się kiedyś z akcją tropienia wierszy w lesie, które poeta ukrył pod oznakowanymi magicznie kamieniami. Nie wiem, czy kiedykolwiek to się wydarzyło – wyobraziłem sobie setki, a może tysiące baloników szybujących nad naszymi głowami, a na każdym zapisany krótki, poetycki tekst, albo kolorowe ulotki zrzucane w pogodny dzień przez samoloty…

Z początkiem lat 90., gdy mieszkałem  w Londynie, niezwykle poruszył mnie i zaskoczył plakat z wierszem Czesława Miłosza przyklejony do wewnętrznej ściany przedziału metra. Zauważyłem, że pasażerowie zerkają na niego mimochodem, a ich twarze zmieniają się pod wpływem tej przypadkowej, lecz „zadanej” przez pomysłodawców lektury… Równie niecodziennym wydarzeniem stały się dla mnie „Wiersze na murach” wyświetlane na ścianie kamienicy na rogu ul. Brackiej i krakowskiego Rynku . Lapidarne, skondensowane teksty, w wersji polskiej i angielskiej,  jakby wyrastały ze ściany wabiąc przechodniów. Niektórzy  zatrzymywali się, przystawali na moment wymieniając jakieś uwagi.

W latach 90. w moim Teatrze Promocji Poezji w Krakowie realizowałem teatralizowane  projekty poetyckie. Przyświecała mi idea, że poezja, jak wszystko w naszej konsumpcyjnej rzeczywistości,  jest specyficznym towarem i należy ją podać (opakować), nie upraszczając artystycznego przekazu, w taki sposób, żeby przyciągnąć uwagę jak najszerszej publiczności. Po kilkunastu latach od moich doświadczeń, wyrastające z fasady kamienicy na Szewskiej wiersze zanęciły mnie do tego stopnia, że zalogowałem się na międzynarodowym portalu Emultipoetry.eu  i przez kilka miesięcy 2017 roku wysyłałem tam wiersze. Ku mojej satysfakcji niektóre z nich objawiły się na murze. Satysfakcji szczególnej i ekscytującej, bo wiedzieć na ścianie historycznej kamienicy swój wiersz i żywą reakcję mijających go ludzi, to nie lada gratka. Na murach pojawiały się wiersze wielu moich znajomych i nieznajomych, również mojej żony Basi Wrońskiej.
Na portalu Emultipoetry.eu  każdy może się zalogować i opublikować swój wiersz w wybranej kategorii: np. „wiersz”, „piosenka”, „free style”. Można też w czwartki wziąć udział w grupowym pisaniu wierszy na czacie, które moderuje Michał Zabłocki, pomysłodawca i kreator całego przedsięwzięcia. Odrębną propozycję stanowią „Wiersze na murach” anonsowane jako „Walls”, publikowane codziennie od 2002 roku. Po zalogowaniu na portalu, na stronie głównej  należy kliknąć w „Gry poetyckie online”, następnie w „start”. Wtedy otwiera się tabelka wyznaczająca pięć wersów, z których każdy nie może przekroczyć 30 znaków ze spacjami. Teksty do projekcji na murze każdorazowo zatwierdza moderator. Niektórzy autorzy chcą pozostać anonimowi i podpisują się pseudonimami… Ta godna podziwu akcja trwa już dwadzieścia lat.  Od 27 września 2010 roku wiersze do projekcji zbierane są przez portal Emultipoetry.eu i może je napisać każdy. Ich wybór dokonywany jest spośród dziesiątek i setek polskojęzycznych propozycji napływających z całego świata. Jest to prawdopodobnie największa i najdłużej trwająca poetycka akcja w przestrzeni miejskiej na świecie.

Niedawno ukazała się pomnikowa, ponad pięćsetstronicowa antologia  zawierająca wybrane przez Michała Zabłockiego teksty, wyświetlane na murze w latach 2010 – 2020. Sprawca całego zamieszania napisał  w przedmowie: Kiedy w 2002 roku rozpoczynałem projekcje wierszy na murach przy ulicy Brackiej w Krakowie, z całą pewnością chciałem „żeby to tak trwało, żeby było zawsze”.(…) Dzięki uprzejmości władz miasta, wpuszczających mnie do biur urzędu przy ulicy Brackiej 1, kontynuowałem to szalone dzieło — pisząc i wyświetlając 365 wierszy w trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Rok po roku. Biorąc wszystko na własny artystyczny rachunek. Aż tu nagle, po ośmiu latach, ruszył projekt, który był jeszcze większym szaleństwem. We współpracy sześciu krajów — przy pomocy środków unijnych — zrealizowaliśmy, z Andrzejem Białko i jego stowarzyszeniem Multikultura, międzynarodowy portal poetycki Emultipoetry.eu. (…) I dalej tak podsumowuje swoją tytaniczną pracę nad wyborem wierszy do antologii:  Żeby wybrać do projekcji 3657 wierszy, musiałem przeczytać ich ponad trzydzieści sześć tysięcy! To imponująca, a nawet przerażająca liczba. Na szczęście rozłożona w czasie. I finalnie zakończyłem bój na liczbie dwieście czterdzieści pięć. Dlaczego? Nie wiem. Ani jednego wiersza spośród przesłanych mi trzydziestu sześciu tysięcy do tej liczby bym nie dorzucił. Ale żadnego — spośród dwustu czterdziestu pięciu — bym nie ujął. To po prostu najlepsze z najlepszych!(…)

To istne kłębowisko wrażliwości, stylistyki, metafory, umiejętności skrótu poetyckiego i mówienia ciszą. „Wiersze na murach” wpisały się już w pejzaż krakowskiego Rynku. I niechby współtworzyły jego klimat przez wiele kolejnych lat. Przekopałem się kilkakrotnie przez lekturę tego unikalnego tomu i postanowiłem zaproponować mój własny, nie ułożony chronologicznie, lecz intertekstualnie układ. Niechże „narodzone z murów” rozmawiają ze sobą jak w moim programie „Rozmawiajmy wierszami”, który realizowałem na przełomie wieków w Teatrze Promocji Poezji, na gościnnych deskach Teatru Zależnego przy ul. Kanoniczej 1 w Krakowie.

*słowa ulatują, pismo pozostaje
**błądzić jest rzeczą ludzką
***czasy się zmieniają i my zmieniamy się wraz z nimi

NARODZONE Z MURÓW 2010 – 2020 (wybór autora artykułu)

A co, jeśli niespodziewanie
w naszych poszukiwaniach Boga
spotkamy nagle zielone ludki?
A co, jeśli krzykną: mamy cię?
A co, jeśli pokażą rogi?
Tomasz Nowacki

cierniami okolone
miejsce po człowieku
cholernie mocne gwoździe
trzymają świat
na wieczną pamiątkę
LilaNocna

bezczelnością jest
krzyczeć
do Syzyfa
jeszcze trochę
jeszcze kawałek
Piotr Kocjan (Jan Koc z Niwki)

jesteśmy jak wschodzące
grzbiety wielorybów
przyszliśmy tu na chwilę
po powietrze po harpun
po lękliwego proroka
Alicja Brzezowska

w poszukiwaniu
zgubionej nitki
błąkam się
od kłębka myśli
do kłębka nerwów
Robert Kania

Powiędły dzieci kwiaty
opadły płatki i zwisły brzuchy
już nie ma wolnej miłości
w zamian puste awatary
i cyber-seks w kusych portalach
Tomasz Nowacki

biała kawa
czarne mleko
spijam słodkie słowa
szklanki bez uszek
nas nie usłyszą
Ewa Nowakowska

ostatni klucz żurawi
odleciał bez nas
bo zaszeptani w siebie
spóźniliśmy się
o dwa słowa
Waldemar Kostrzębski

Poprawki?
niby wszystko miało inaczej wyglądać
dzisiaj z tobą nie zatańczę
staram się podpierać ściany
zanim wszystko się zawali
Andrzej Malawski

Ujrzałem sztuczną inteligencję
przemówiła do mnie
zgrzytając sztucznymi zębami mądrości.
O mało nie uwierzyłem
w reinstalację dusz.
Tomasz Nowacki

dzięki telewizji
wiem
jak bezczelnie łże
widok
z mojego balkonu
Wojciech Pyszczek

OGŁOSZENIE
sprzedam
sztuczne rzęsy
spod których nie widać
szklanych oczu
Szczęsny Wroński

Szalony byłeś
Galilejczyku
zmieniając wodę w wino.
Dziś rozumiem Twój gest.
Na trzeźwo się nie da.
Robert Bareja

zawsze
gdy jestem w pełni
metaforami
wyje do mnie
księżyc
Wojciech Pyszczek

wokół ziemi
śmigają meteoryty
eksplodują gwiazdy
czają się czarne dziury
a ja przyziemna
bawię się kuchennym robotem
Anna L. Zięba

dziki księżyc
porusza się po niebie
miękko jak kot
szare myszki planet
zagania do czarnych dziur
Maria Fraszewska

w górach pojawili się obcy
w maskach i panterkach
i teraz leśniczy musi ich dokarmiać,
bo przyszła zima a oni nic,
tylko salutują
Tomasz Kubicki

całe szczęście
że nic
nie zagraża
niezawisłości
Sądu Ostatecznego
Magdalena Podobińska

Choć przełknąć go
prawie nie sposób,
to nigdy nie wyjdzie z mody:
nasz polski niedzielny rosół
warzony na kościach niezgody.
Tomasz Nowacki

Zapiekliło się
na dworze.
Sam diabeł nie odpuszcza
jako i inni
nie odpuszczają.
Robert Bareja

Napisać wiersz
to takie proste
Trzeba znaleźć długopis
kartkę papieru
i poetę
Michał Zabłocki

Człowiecze
porzuć przyziemność
Stań się pełnoprawnym
Adamem
Ziemianinem
Agnieszka Smugła

Te róże i dom w którym rosły
spłonęły. Idę przesypać
popiół. Prawdę
ocalić w dłoni jak
pisklę.
Jadwiga Graboś

cudzołóstwo leży obok chleba
pokrojone w worku
przed księdzem idzie brzuch.
tyle brudu na świecie
że nie mam ochoty na grzech
Paweł Ślusarczyk

wiatr mnie strugał
z twoich myśli dlatego jestem
krzywy zbereźny i smutny
sam w szczerym polu zimą
szczere pola bywają do bólu
Kasia Szweda

ostatni klucz żurawi
odleciał bez nas
bo zaszeptani w siebie
spóźniliśmy się
o dwa słowa
Waldemar Kostrzębski

Oni rozumieją, ja nie.
Więc udaję, że też rozumiem,
bo chcę być jednym z nich.
I mam nadzieję,
że oni nie udają, jak ja.
Jerzy Marcinkowski

Nie wiem nie rozumiem
nie umiem
z pustki buduję
ażurową katedrę
niezachwianej niepewności
MaryPe

jak dziecko sklejam się
z początków i końców.
błyszczy marzenie o stałości.
gasi mnie zmiana,
ona ceruje świat.
Paulina Konieczna

Nie będzie dziś obiadu
smażę wiersze kochany
konfitury ze słów
wróć głodny
apetyt rośnie w miarę mówienia
Ada Szostak

zrobiło się
tak prozaicznie
jakby ogłoszono
pierwszy światowy dzień
bez wiersza
Paweł Furgał

wszyscy
stoimy
po złej
stronie
muru
tsuru

A do pustego
koryta rzeki
ile razy
można wejść,
filozofie?
Magdalena Jankowska

Minus razy minus
daje plus
Plus razy plus
też daje plus
Czy was to nie niepokoi?
Marek Porąbka

Dasz wiarę, że noszę sandały
po ojcu? Stopy wciąż rosną jak
paznokcie i włosy. Gdy pies
umiera, jego obroża szczeka
jeszcze długo po nim.
Przemysław Trenk

siedzi
poezją skruszona przy stole
jak ciężki chleb
ze znakiem krzyża od babci
a miała być bułka z masłem
Agnieszka Stasiurka

„wiersze na murach, poems on the walls” 2010 – 2020, str. 516, wydanie dwujęzyczne, wybór i wstęp:   Michał Zabłocki, tłumaczenie wierszy na język angielski: Marek Marciniak, Wyd. Fundacja Poemat, Kraków 2021

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko