Tadej Karabowicz – Pamięć Mirandy

0
407
Eryk Ostrowski. Zdjecie z archiwum Poety


        Poeta Eryk Ostrowski swój tomik Wolne fale (2021) pisał dziesięć lat. W trakcie pisania, sam był zaskoczony osobistą formą poezji. Dlatego po przygotowywaniu publikacji, wprowadził dodatkowy jej podział na pięć części. Otwiera ją dedykacja osobista oraz wiersz Miranda. Części tomiku to Pierścień z TrusoDom na PodhaluInna chwilaKsiążę William i Sny po niemiecku

         Wiersze poety płyną na porywającej i natchnionej fali słowa i unoszą ich autora w zupełnie nieznane nam eony czasu. Takie miałem skojarzenie po wnikliwym przeczytaniu dzieła krakowskiego poety. Ale potem w trakcie kolejnej analizy, uświadomiłem sobie, że utwory poety unoszą na falach poezji również czytelnika. Unoszą w stronę subtelnego i dalekiego horyzontu metafor i osobistych emocji. Dzieje się tak poprzez klucz dziesięcioletniej glosy poetyckiej – tej przerwy adoracyjnej słowa i ponownym zabraniu głosu. A jeszcze otwierająca tomik osobista dedykacja nadaje poezji Eryka Ostrowskiego poczucia czułości i wierności  (chciałoby się powiedzieć: promesy). Obecnie bowiem poeci rzadko dokonywują przyrzeczenia dedykacyjne w swoich tomikach poezji. Dedykację Eryka Ostrowskiego nazwałbym więc przysięgą, która w czułej metaforze ujmuje piękne stany emocjonalne i wzruszenia. Poeta tę wyraźność rozszerza o mowę wrażliwości: „Czeremchy mokre, kasztanów lepkie listki / Podmuch wiosennych burz / Przeminie wszystko i znów powróci wszystko –  / I cóż? (Bronisława Ostrowska, Okwit, fragment) dla Krzysia”.

         Poprzez filozoficzną konfigurację treściową, tomik Wolne fale jest książką na wskroś osobistą. Składają się na nią utwory opisujące bądź zagłębiające się we własne emocje oraz zainteresowania, w muzykę duszy i dziedziny kultury (części tomiku Książę William i Sny po niemiecku). Dużo miejsca, nawet między wersami zajmują opisy i wspomnienia z podróży nad Bałtyk. Utworom towarzyszy refleksja o przemijającym czasie i jego wygasaniu. Natomiast metafory poetyckie ujęte są w delikatne klamry i znieruchomienia wobec zachwytu światem.

         W utworze Miranda poeta mówi:

Jak to jest pisać wiersze –

Jak letarg
Jak dalej
Jak oddychanie
nad przepaścią

Jak po utracie przytomności
budzić się wśród obcych
i świata uczyć się z ich twarzy
siebie z ich oczu
od nowa

Jak nie znając nut tworzyć
na gładkich kartkach
wiolinowe symfonie
bez żadnych kluczy

Więc jak miłość
odzyskana cudem
Czy ptak pojmuje że fruwa?
Więc

Twoje pół dotknięcie
i jego uchylenie
Przez ten sweter co wtedy
twoja pierwsza szansa


Więc i teraz
samymi końcami palców
wracasz

Tak pisze się wiersze jak kocha
tak samo dają się objąć ustami
Ale tylko przez dotyk
tylko naprawdę

Jedyna chwila, która jest na zawsze

Jak „Miałam farmę w Afryce”
Jak „Śniło mi się tej nocy, że znowu jestem w Manderley”
Jak „Nocą myślę o moim fortepianie w głębi oceanu
i czasem widzę swe ciało unoszące się nad nim”

         Wrażliwa delikatność utworu opowiada o tym, że poezja z perspektywy przemijania potrafi zawołać echem całej swojej złożonej wyobraźni. Umie zaskoczyć alternatywą na którą często nie ma odpowiedzi, tak jak to się dzieje w diagnozie. Bowiem w pytaniach poety „Jak to jest pisać wiersz?” wybrzmiewa filozoficzne zagadnie o jaźń poezji i o jej miejsce w życiu, że wiersz można napisać („przez dotyk”), „Twoje pół dotknięcie / i jego uchylenie / Przez ten sweter co wtedy / twoja pierwsza szansa”.

         W utworze Pierścień z Truso, Eryk Ostrowski w sposób osobisty buduje narrację poetycką. Mówi o kodzie miasta – mitycznym emporium Truso nad Bałtykiem, gdzie spełniało się istnienie, a morze o świcie  „przetaczało / swoją krew”, i zatapiało pierścień, symbol ciepła i ognia. Ten opis, przypomina ptolemeuszowską geografię miejsca, przez którą przeciskały się emocje, przyjacielskie faktorie oraz wygasłe wzruszenia serca „Kobieta ze srebra / wydała nas / na pastwę ciszy”. W szerszym aspekcie Eryk Ostrowski opisuje swój zachwyt żywiołem Bałtyku, gdy mieszkając w Niemczech udaje mu się przebywać w wolnych chwilach nad morzem. Stąd semantyka wody, fal, łagodności często powraca w natchnionych strofach tomiku.

Poeta mówi:

Byliśmy w Truso
mieście zatopionym
przed wiekami
za karę

Szliśmy we mgle
polami rosy
za nami podążała armia

Bałtyk przetaczał
swoją krew
na tarcze

Wśród kamieni
rozoranej ziemi
jezioro rozstąpiło fale

Otwarły się bramy
ulice
zbroja z bursztynu

Tłum prowadził
po zapadłych murach

Kobieta ze srebra
wydała nas
na pastwę ciszy

I zrozumieliśmy
jak jedyni jesteśmy
jak bardzo
ich nie ma

Widzisz powiedziałeś
tu była miłość

Pozostał pierścień
ślad w porcie
cień po łodzi
(…)

Szliśmywe mgle
polami rosy
przed wiekami

         Mityczna przestrzeń Truso, to także nagie, niczym nie zasłonięte uczucia. To odwaga powiedzenia najważniejszego w życiu słowa kocham. Miłość jako znak czerwonej róży, czy symbol serca, poeta przedstawia w utworze w charakterze bramy „zbroi z bursztynu”. Miłość bowiem otwiera zamknięte podwoje oraz unosi nas na skrzydłach ku nieprzespanej nocy, a potem ku słońcu. Bursztym dla poety to emblemat mitycznej plaży w opisywanej krainie, to także jasny znak emporium nad Bałtykiem. Szukanie bursztynu na bezludnym brzegu morza, to szukanie zagubionej miłości. Utwór poety jest więc wieloznacznym hymnem, nawiązującym do średniowiecznej legendy arturiańskiej.

         W podobny sposób zbudowany jest wiersz poety o tytule Dom na Podhalu. Tutaj następuje dookreślenie miłości poprzez pytanie o jej sytuacyjność. Eryk Ostrowski opowiadając o bohaterze lirycznym wiersza, porusza struny serca o jeszcze nie zbudowanym domu na Podhalu (a więc pragnienia), poprzez oczekiwanie nań i opowiadanie o nim. Stan ten z psychologicznego punktu widzenia, nazwałbym oswajaniem, bowiem pragnienie domu jako przystani miłości, przychodzi nieoczekiwanie i porywczo:

Mówisz
Kiedy będziemy mieli dom
na Podhalu
z widokiem na góry
będziesz głaskał konia
ocalonego od rzeźni

zbierał jabłka
na nasz stół
z drzewa Dobrego

Twój żółw
pochowany daleko
będzie miał grobek
pod naszymi świerkami

Mówisz
będziemy mieli dom
na góry

Ale my już mamy tę chatę
siadamy przed nią
na trawie
wspieramy ją
naszymi plecami

patrzymy na łąkę
zgadujemy krokusy

Pamiętasz
nie było cie tam
ale zakwitły
wiosną tego roku
na Chochołowskiej polanie

         Mityczność utworu i jego strukturalna jaźń, wyraża się w ulotnych strofach, które można porównać do żarliwej namiętności. Marzenie powrotu do ziemi obiecanej, czy zadomowienie się w ukochanym pejzażu, potęgują wspomnienia z przeszłości. Zwłaszcza wzruszające są wersy o żółwiu: „Twój żółw / pochowany daleko / będzie miał grobek/ pod naszymi świerkami”. To w pewnym sensie algorytm romantycznej frenezji, bowiem poeta mówi o gwałtownym i porywczym stanie powrotu „za wszelką cenę”. Ale tę narrację filozoficzną można także zaprzeczyć. Poeta pogodzony ze swoją sytuacją wydziedziczenia, mówi szeptem sakramentalne słowo „pamiętasz„. Wybrzmiewa ono jak nienapisany list, bądź niewypowiedziane jeszcze słowo na pustkowiu: „Mówisz / będziemy mieli dom / na góry”.

         Chciałbym przytoczyć jeszcze jeden symboliczny utwór o tytule Śpiewające skrzydła. W jego treści ukryte jest intymne dotykanie, zauroczenie fizyczne i jednocześnie niepewny szept zachwytu (admiratio) przemijaniem życia i miłości.

Mówisz
że odejdę
że wrócę w przeszłość
rozbiję
kruchą polanę
naszych krokusów
w drobny mak
nieszczęścia

Gdybyś znał
ciężar darowanego kwiatu
od którego puchnie
notes do wierszy

stal samochodowej szyby
(…)

za którą trwa
nieporuszony swiat
gdzie życie i smierć
to jedno

Ale nie możesz znać
chociaż stapasz po ziemi
moimi stopami

Tylko one wiedzą
stopami które doczekały się
śpiewających skrzydeł
nie wraca się
na bosaka
w przeszłość

         W symbolice powrotu „na bosaka / w przeszłość”, sakralizuje się idealizm subiektywnego paradygmatu, że świat realny nie istnieje poza świadomością podmiotu poznającego. Taka jest poezja Eryka Ostrowskiego, bezbronnie szczera, przesycona namiętnościami serca oraz irracjonalna.

         Marta Stefańczyk skupiając się w recenzji „Mały Książę z Krakowa” na inspiracjach literackich poety, napisała: „Eryk Ostrowski po dziesięciu latach przerwy, znów zabrał głos jako poeta. Na okładce nowej książki jest zdjęcie zachodu słońca nad Elbą autorstwa Piotra Lisowskiego. Rzeka jest spokojna, niebo rozświetla wodę, to fotografia, która nie ilustruje wprost tytułu, ale odbija –  jak się wydaje – stan ducha autora. Wolne fale to tytuł tomu i równocześnie poematu zainspirowanego twórczością Kim Wilde, który stanowi trzon książki. To spojrzenie w przeszłość z perspektywy teraźniejszości w której zabrzmiały echa przywołujące trudny etap dojrzewania, szukania własnej drogi, smakowania pierwszych słów miłości i odnajdywania siebie w nutach i tekstach piosenek, uwielbienia dla idoli. To czas niezwykle intensywny, jeszcze wspólnych z rodzicami wieczorów przed telewizorem, zdobywania płyt i słuchania nowych singli, ale też, krok po kroku –  odchodzenia. „A przecież to był wstęp do miłości / i miłości pierwsze / Taki szpan dojrzałością na przekór śmierci / Ile jej potrzeba by zrozumieć że ma się jedno tu i teraz / dwóch trzech czy jednej która wszystko zmiecie?” (Kim Wilde, wolne fale).

         Muzyka i wolność, zachłyśnięcie się wchodzeniem w dorosłość i szukaniem własnej drogi. „Kiedy traci się wiarę wyuczoną by zyskać własną?” (Kim Wilde, wolne fale). Ten poemat mógł powstać dopiero teraz, kiedy autor – jak sam twierdzi – może sobie już pozwolić na szczerość, pisanie wprost i klarowne – idąc w ślady swojej mistrzyni – Julii Hartwig. Jest już w stanie zachować pewnego rodzaju dystans. Fale czasu niosą wciąż coś nowego, ale też powracają przywołując wspomnienia, nieraz bolesne, destrukcyjne i choćby nie wiem jak odległe, to jednak zawsze wraz z przybojem sięgną stóp, ważne, żeby utrzymać się na nogach i nie dać się powalić.

         [Tomik] Wolne fale to opowieść o miłości, opowieść wielowątkowa, ale spójna. Jak być dla drugiego człowieka światłem, jak dojrzeć do przeżywania „tu i teraz”, cieszyć się obecnością, uwagą, czułością drugiej osoby, bo przecież „życie jest jak winylowa płyta – / trwa dopóki głosy wydobywa czyjaś igła” (Kim Wilde, wolne fale).

         Poeta już to wie i dostrzega tę prawdę w sobie, ale potrafi ją zobaczyć też w innych, intensywność jego empatii pozwala mu być strażnikiem miłości – nie tylko swojej, ale też miłości w ogóle”. Zacytowana tutaj recenzja Marta Stefańczyk, dopowiada te przemyślenia na temat tomiku Eryka Ostrowskiego, które wydają się istotne z wielu punktów widzenia.

         Omawiając utwory poety, warto także zwrócić uwagę na dwa ostatnie cykle z tomiku, mające charakter intelektualny. Są to wspomniane już cykle  Książę William i Sny po niemiecku. W ich treści Eryk Ostrowski zawarł własną wiedzę intelektualną na temat otaczającej go schillerowskiej rzeczywistości. Jest to opis zdumiewających historii związanych z wrastniem poety w niemieckie realia. Dotyczy to zwłaszcza niezwykłych wierszy Spandau, czy Gość w Wittenberge, z opisem „dzikich brzegów Elby”. Po tych utworach znowu poznajemy poetę Eryka Ostrowskiego, który w krakowskim okresie swojej twórczości tomików Mięta (2004) i  Cydonia (2010) zachwycał wyjątkowymi obrazami poetyckimi.

Eryk Ostrowski, Wolne fale, Wydawca Stowarzyszenie Polskich Pisarzy, Kraków 2021, ss. 108.


Eryk Ostrowski urodził się w Krakowie w 1977 roku.

Poeta, krytyk literacki oraz historyk literatury. Opublikował własne tomiki  wierszy: Śnieżne Góry (1996), Ultramaryna (1997), Słońce (1999), Ludzie których obecność wystarczy (2003), Mięta (2004), Cydonia (2010), Jaali (2020) oraz wybory Muzyka na wzgórzu (2005), Chłopiec, którego pokochali bogowie / The boy the gods came to love (2010, wydanie polsko-angielskie), Daremne piękna 1994-2010 (2012). Zbiory jego poezji wydano także za granicą: Dar (Belgrad 2006, wybór wierszy w j. serbskim), Fetysz (Lwów 2010, wydanie polsko-ukraińsko-rosyjskie). Jest autorem ponad dwudziestu opracowań literaturoznawczych. Publikował w czasopismach polskich, serbskich, węgierskich i ukraińskich. Autor biografii Wędrówki o świcie. Opowieść o Annie Kajtochowej (1997), monografii Szymborska: „Odyseja kosmiczna” (2006) i książki dla dzieci Jak żółw Bursztynek szukał domu (2005). Współautor wywiadu literackiego o ukrytych nurtach w literaturze polskiej Ostatnia rozmowa z Joanną Salamon (wraz z Marianną Bocian, 2003). Ostatnio opublikował biografie Charlotte Brontë i jej siostry śpiące (2013) i Tajemnice wichrowych wzgórz. Prawdziwa historia Branwella i Charlotte Brontë (2017), które spotkały się z dużym zainteresowaniem czytelników i uznaniem krytyki. Poeta jest autorem przedmowy do polskiego wydania klasycznej biografii Życie Charlotte Brontë Elizabeth Gaskell (2014). Wspólnie z Urszulą Kozioł opracował antologię wierszy oraz przekładów poezji niemieckojęzycznej Feliksa Przybylaka, Wobec (2012).
Wyróżniony Stypendium Miasta Krakowa, Ministra Kultury, Fundacji Grazella i nagrodą „Krakowska Książka Miesiąca” (za tom Muzyka na wzgórzu). Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Krakowie. Poeta mieszka w Niemczech.

Tomik Wolne fale zawiera wiersze powstałe w latach 2010–2020, z których większość publikowana była na łamach miesięcznika „Odra”. Promocja tomiku  Wolne fale odbyła się 2 września 2021 roku w siedzibie SPP w Krakowie. Nagrano wówczas film literacki o poecie.

(Biogram poety z okładki tomiku „Wolne fale”).

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko