Dwugłos Andrzeja Dębkowskiego i Stefana Jurkowskiego związany z jubileuszem Gazety Kulturalnej

2
736

Andrzej Dębkowski

Trzysta razy przez 25 lat

Kiedy w grudnia 2004 roku pisałem tekst z okazji wydania 100. numer „Gazety Kulturalnej”, tak go zakończyłem: „Jubileusz 100. numeru pisma jest pretekstem do wygłaszania różnych mów czy laudacji. Nie będę tego robił, bo przypuszczam, że nie spowoduje to zwiększenia nakładu pisma, na przykład do dziesięciu tysięcy egzemplarzy… Ze swej strony chciałbym z tej okazji podziękować wszystkim Czytelnikom „Gazety Kulturalnej” za ich wierność, że pomimo braku kolorowych wkładek z »wierszami« Pameli Anderson, w dalszym ciągu chcą nas czytać. Dyrekcji Domu Kultury za to, że daje na druk, wszystkim redaktorom, stałym współpracownikom i autorom publikującym swoje materiały dziękuję za to, że nigdy prosili o honoraria, których i tak by nie dostali, gdyż pismo od samego początku redagowane jest społecznie. Kochani, chciałbym Wam powiedzieć, że nie dostaniecie ich również przez kolejne sto numerów, a to z tego powodu, aby pieniądze nie przesłoniły Wam czystości umysłu przy pisaniu Waszych wspaniałych, na wysokim poziomie tekstów. A czego życzę sobie?… Sobie, życzę zdrowia i spokoju… bo wszystko inne mam… Czego i Wam życzę – przynajmniej na następne sto numerów…”.

No i co? I stało się! Wykrakałem! Od tamtego czasu minęło siedemnaście lat i oto przed Wami numer trzysetny. W dodatku właśnie mija 25 lat, odkąd zachciało mi się pracy redaktorskiej i „robienia” czegoś takiego, jak pismo kulturalno-literackie. Przez miniony czas nie nastąpiły większe zmiany w sposobie ukazywania się pisma. Trochę uległa zmianie szata graficzna. Pojawili się nowi stali felietoniści. Niestety, odeszło od nas wielu kolegów, którzy tak bardzo mocno związani byli z pismem: Tomek Agatowski (2004), Tadzio Chróścielewski (2005), Henio Cyganik (2005) Wilk Przeczek (2006), Czarek Leżeński (2006), Tadzio Kwiatkowski-Cugow (2008) – jego miejsce jako felietonista zajął Stefan Jurkowski, Zbyszek Jerzyna (2010), Wojtek Siemion (2010), Ania Kajtochowa (2011), Jasiu Juszczyk (2011), Rysiu Rodzik (2012), Krzysiu Gąsiorowski (2012), Andrzej Waśkiewicz (2012), Rysio Danecki (2013), Tadzio Stirmer (2014), Julian Kawalec (2014), Jola Nowak-Węklarowa (2016), Janusz Koniusz (2017), Andrzej Bartyński (2018), Jacek Kajtoch (2019), Henio Gała (2020), Andrzej Zimowski (2020), Stanisław Stanik (2020), Stanisław Grabowski (2020) czy w tym roku Wiesiu Prastowski i Irek Szmidt… Przecież to znane i uznane nazwiska polskiej literatury współczesnej.

Założenia, jakie przyświecały mi od samego początku, są przez cały ten okres realizowane i nigdy nie było potrzeby „strofowania” kogokolwiek za zbyt dalekosiężne uwagi dotyczące linii programowej pisma, jego zawartości, poziomu czy w końcu wartości moralnych drukowanych materiałów. A były one zawsze proste: wysoki poziom twórczy i intelektualny, otwartość, swoboda wygłaszanych poglądów, ale bez obrażania czyichkolwiek uczuć, poglądów i zapatrywań. Jeśli komuś nie podoba się jakikolwiek nurt społecznych, filozoficznych czy moralnych przekonań innych osób, nie musi się z nimi zgadzać, może je skrytykować. Musi to jednak zrobić na odpowiednim poziomie. Tak było od samego początku, tak jest teraz i tak będzie dalej. To jedyna metoda odbudowywania w Polsce prawdziwie wolnej prasy…

Niestety, w naszym, polskim rozwoju cywilizacyjnym zabrakło jakoś wsparcia ze strony państwa, które – pomimo upływu wielu lat ustrojowych przemian, praktycznie od 1989 roku – nie prowadzi żadnej polityki świadomego mecenatu, a tylko bezsensowną działalność „pomocy socjalnej” dla działalności kulturalnej. A dzieje się tak dlatego, że nie wykonuje ono bowiem swych obowiązków wobec kultury i jednocześnie nie czyni nic, by wesprzeć powstanie znaczącego mecenatu prywatnego, który mógłby w znacznym stopniu rozwiązać wiele bolących problemów, dotyczących rozwoju duchowego narodu.

Żyjemy w czasie wielkiej, urzeczywistniającej się na naszych oczach nadziei, ale i żyjemy jeszcze w społeczeństwie ciężko poranionym przez już ponad siedemdziesięcioletnie wytrwałe i zwycięskie zmagania z totalitaryzmami w wydaniu zachodnim i wschodnim. Spustoszenia, jakie one poczyniły, są jeszcze żywe i bolesne – rozpad gospodarki i degradacja moralna społeczeństwa. Jeszcze dzisiaj dźwigamy skutki tych totalitaryzmów.

Dlatego obchodząc te skromne Jubileusze, zdaję sobie jednocześnie sprawę z tego, że nie pora na święcenie triumfów, gdy wiele pism i wydawnictw jest zagrożonych w swoim istnieniu z punktu widzenia żelaznych praw ekonomii. Mam nadzieję, że i ten trudny czas wymagający wyrzeczeń i cierpliwości, a nade wszystko inicjatywy i zaangażowania, przetrwamy razem ze społeczeństwem. Bardziej niż kiedykolwiek liczymy na pomoc naszych Przyjaciół i Czytelników, ponieważ również bardziej niż kiedykolwiek w tej naszej gorączkowej gonitwie za współczesnym światem potrzeba pogłębionej refleksji nad człowiekiem, nad wszelkimi wymiarami ludzkiego życia, nad problemami, które dziś są najważniejsze. Aby pismo mogło istnieć i tym wartościom służyć, potrzebujemy wsparcia duchowego, a na tym etapie szczególnie też – materialnego. Wiem, że przed ,,Gazetą Kulturalną” nie staje pokusa szukania łatwej popularności przez zajmowanie się wyłącznie tym, co znajduje się na powierzchni naszego życia społecznego, by, za cenę utraty własnej tożsamości, sprostać konkurencji. Nam nie jest to potrzebne. Mało tego, jestem przekonany, że tego uczynić nam nie wolno, ponieważ jesteśmy temu społeczeństwu potrzebni. Nie możemy zrezygnować z oglądania spraw człowieka przez pryzmat nadmiernej nowoczesności… Dlatego te trzysta numerów pisma, grubo ponad siedem tysięcy stron poświęconych szeroko rozumianej kulturze, setki nazwisk, tysiące recenzji, esejów, omówień i utworów poetyckich zaświadczają o słuszności wyboru takiej właśnie drogi…

Dzisiaj „Gazeta Kulturalna” – choć w dalszym ciągu nie jest pismem atrakcyjnym edytorsko (oczywiście z powodów finansowych) – ma swoich stałych odbiorców, czekających z utęsknieniem na kolejne numery. Pełni więc ona swoją rolę, niezwykle pożytecznie. Z jej kolumn płynie nuta optymizmu pozwalająca zrozumieć uciekający czas, odnaleźć swoje miejsce we współczesnym świecie, lepiej poznawać przyszłość, nie zapominając o tym, co w sumie jest najważniejsze – pamięć o własnej przeszłości, o swoich korzeniach i tradycjach – o swoich ojcach i o swoich dziadach… Naród bez historii jest narodem martwym, kto o tym nie pamięta, nie będzie nigdy zapamiętany przez swoich następców…

Stefan Jurkowski

Piękny jubileusz

„Gazeta Kulturalna”… Ileż tu było debiutów, spośród których wielu autorów z powodzeniem działa  do dziś, i to już na wielu łamach pism literackich! Ilu uznanych pisarzy ofiarowuje swe pióro, aby zaznaczyć tutaj swój głos w sprawach literatury i kultury. Utworzył się zespół stałych współpracowników, pismo stawało się z numeru na numer coraz bardziej wyraziste. Zdobyło popularność wśród czytelników oraz autorów. Dziś Andrzej Dębkowski powiada, że ma setki proponowanych tekstów do publikacji – wierszy, prozy;  materiałów publicystycznych jest mniej, co zrozumiałe. Te ostatnie piszą ludzie, którzy na ogół mają o czym pisać. Bo „literaturę piękną” najczęściej uprawiają ci, którzy tylko myślą, że mają… Stąd siłą rzeczy trzeba stosować surowy odsiew. A to łączy się z pretensjami, inwektywami pod adresem Naczelnego, w najlepszym razie z nudzeniem: „panie redaktorze, kiedy będą moje utwory? Już tak długo czekam…” Niektórzy zapomnieli, ile czasu czekało się kiedyś na druk w pismach literackich. I nikt ani z oczekujących, ani z odrzuconych nie śmiał pisnąć słówka. Owszem, niektórzy „piszczeli”, ale redakcje nie zwracały na to uwagi. A literaccy adepci nie mieli, albo przynajmniej nie demonstrowali, postaw roszczeniowych. Prowadzenie takiego pisma jak „Gazeta Kulturalna” – jak widać – do łatwych nie należy.

Przez lata owocnego żywota pisma wielu autorów zasila „Gazetę” mniej lub bardziej regularnie. Zmieniają się nazwiska, rotacja jest spora, wciąż dochodzą nowi. Z pełną świadomością nie wymieniam żadnych nazwisk, aby nie powodować animozji, kwasów, nie wsadzać kija w mrowisko, bo jubileusz „Gazety…” nie jest okazją do tego.

Wielką zaletą „Gazety Kulturalnej” jest jej obiektywizm, szacunek dla wartości literackich, działania pomimo pokrzykiwań różnorakich koterii, które panoszą się w naszym życiu literackim, a także nieuleganie snobizmom, dziwacznym modom, pseudooryginalności. Nie znaczy to jednak, że eksperyment literacki jest tu źle widziany. Oczywiście, powinien to być eksperyment uzasadniony, przemyślany.

W dzisiejszych niełatwych czasach osiągnięcie trzystu numerów to sukces  nie lada. Trudno przecenić znaczenie „Gazety Kulturalnej”, która zdobyła sobie trwałe miejsce w świadomości coraz liczniejszych czytelników, a teraz obchodzi zasłużony, piękny jubileusz..

Zbyt słaby jestem z matematyki, abym był w stanie obliczyć, w którym numerze ukazał się mój pierwszy List do Pani A.  Był to w każdym razie rok 2008. Po śmierci Tadeusza Cugowa-Kwiatkowskiego, zaproponował mi Andrzej Dębkowski objęcie po Tadeuszu tej rubryki. „Gazetę Kulturalną” przecież znałem i czytałem niemal od samego początku. Wiersze, opowiadania, eseje, recenzje, merytoryczne, ciekawe polemiki – na jej łamach zawsze można było znaleźć. Natomiast zero polityki, wodzenia się za łby, poszczekiwania kundelków. To było i jest dotąd istotnym wyróżnikiem tego periodyku. Kiedy więc Andrzej Dębkowski zaproponował mi stały felieton, z przyjemnością zgodziłem się od razu.

Zastanawiałem się tylko nad formułą tego felietonu, wreszcie wpadłem na pomysł, że przecież mogę dzielić się swoimi przemyśleniami i przeżyciami z wykreowaną przez siebie adresatką. W dodatku nikt nie będzie mnie wtedy podejrzewał o niecne zamiary; przeżyciami niejednokrotnie intymnymi. Swoją złością na rzeczywistość, na niektórych ludzi. A także radościami, bo przecież i te nasza rzeczywistość niekiedy przynosi.

Potrafi Andrzej Dębkowski prowadzić pismo, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie, młodzi mają łamy, na których mogą stawiać pierwsze literackie kroki, a „staruszkowie” podreptać, aby zaznaczyć swój żywy (jeszcze!) ślad. Czy w naszych czasach, średnio życzliwych dla kultury i literatury, to mało?

Stefan Jurkowski

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Andrzeju i Stefanie, Wasz dwugłos jest świetny! Nikt, kto czyta Gazetę- a wiemy o tym, że ma miesięcznik wielu, wielu stałych czytelników – nie zaprzeczy, że w dwugłosie zawarta jest czysta prawda! Taki Jubileusz mówi sam za siebie.Pismo ma poziom, jest czysto literackie, apolityczne, skupia znakomitych autorów. Stanowi też mini kronikę ogólnopolskiego życia literackiego. Po prostu, na Gazetę Kulturalną się czeka. A na wersję papierową, szczególnie. Mam kilka takich numerów w archiwalnej szufladzie… WIELKIE GRATULACJE dla NACZELNEGO! Działaj dalej, Andrzeju! A Ty, Stefanie pisz kolejne liściki do Pani A. – w nich roi się od literackich”ploteczek”, chociaż to nie tylko ploteczki, w których niejednemu się dostaje… Reasumując, życzę Naczelnemu co najmniej 1000 numerów GK!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko