Moje przekłady wierszy Serhija Żadana zostały dokonane na progu 2000 roku. Ich podstawą był wydruk komputerowy, który osobiście otrzymałem od poety. Zaproponowane w tomiku tłumaczenia były publikowane w krakowskim preiodyku literackim “Studium. Pismo o nowej literaturze”, nr 2(50) 2005, na prośbę poetki Marty Wawrzyńskiej oraz w roczniku literackim “Ukraiński Zaułek Literacki” (T. 16 / 2016). Były to wiersze późniejszego najbardziej rozpoznawalnego tomiku Historia kultury z początku wieku,(«Історія культури початку століття», Kijów 2003). Z perspektywy czasu, utwory te stały się portretem poetyckim młodego Serhija Żadana, połączonego duchowo gdzieś od 1993 roku z najpopularniejszą ukraińską grupą literacką Bu-Ba-Bu. Wydawało się wówczas, że w historii literatury pozostanie na zawsze taki fenomen Bu-Ba-Bu i Serhij Żadan. A jednak okazało się, że splot literacki między grupą i Serhijem Żadanem, pozostawał kwestią czasu. Wydany w 2003 roku tomik Historia kultury z początku wieku, uwalniał poetę od pokoleniowej zależności wobec jego starszych kolegów i dawał mu pełną niezależność literacką. Pojawiające się wówczas literaturoznawcze określenie o fenomenie charkowskiego poety “karnawałowy”, “neobarokowy”, “uliczny”, czy “postmodernistyczny”, odchodziły do lamusa literackiego. Jego twórczość, już od debiutu posiadała indywidualne cechy i oczywiście oddzielne miejsce w literaturze ukraińskiej, a jej charkowski akcent nabierał coraz bardziej rozpoznawalnych cech literackich na mapie poezji.
Ktoś powie, że rozstanie Serhija Żadana z Bu-Ba-Bu po roku 2000 nastąpiło w sposób naturalny, poprzez zaprzestanie działalności grupy. Przecież i tak istniała długo, bo od 1985 roku. Jej członkowie zaczęli prowadzić indywidualny dyskurs literacki. Jurij Andruchowycz, pozostając raczej tradycyjnym poetą, zaczął pisać powieści i eseje, które przyniosły mu rozgłos. Ołeksandr Irwaneć – utwory sceniczne, a Wiktor Neborak, zajął się pracą naukową. To wszystko jest prawda, lecz nie będzie przesadą stwierdzenie, że to właśnie przypływ świeżej krwi na ukraińskim Parnasie, w postaci poezji Serhija Żadana, przyśpieszył naturalny zmierzch grupy. Stało sie to zapewne w 1998 roku, gdy poeta otrzymał od grupy nagrodę za najlepszy wiersz, a poeci Bu-Ba-Bu zdali sobie sprawę, że Serhij Żadan wyrasta na niezależnego twórcę. Zobaczono wówczas, że można w literaturze istnieć inaczej, że można mówić językiem indywidualnym i nie koniecznie “karnawałowo-postmodernistycznym”.
Lata 2000 przyniosły nowe debiuty literackie i nową estetykę w literaturze ukraińskiej. Zrywano z przeszłością i centralizmem oraz z instytucjonalnością literatury wokół Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. Ale i poniekąd także z grupami literackimi i ich poetami performerami z Bu-Ba-Bu, z grupą Łuhosad, nazwa pochodzi od pierwszych sylab nazwisk jej członków: Iwana Łuczuka, Nazara Honczara (1964-2009) i Romana SADłowskiego (1964-2021), czy z kijowską grupą Propała Hramota («Пропала грамота»), tworzoną przez poetów Jurka Pozajaka, Wiktora Niedostupa i Semena Łybonia. Generalnie dojrzewał i zmieniał się kanon literatury, ze względu na powrót nad Dniepr emigracji literackiej, a zwłaszcza “Grupy Nowojorskiej”. Lider grupy Bohdan Bojczuk (1927-2017), przeniósł się z Nowego Jorku do Kijowa i założył z poetką Mariją Rewakowycz najbardziej prestiżowe ówczesne piśnie literackie “Swito-Wyd” (1990-1999). W lwowskich i kijowskich wydawnictwach pojawiły się tomiki wierszy Wiry Wowk, Emmy Andijewskiej, Jurija Tarnawskiego, Bohdana Tymisza Rubczaka. Swoją żywość przejawili ukraińscy dysydenci, głównie Ihor Kałyneć, Wasyl Hołoborod’ko i Mykoła Worobjow.
Zmodyfikowany realizm socjalistyczny z którym weszli w niezależność Ukrainy poeci lat 60 “szistdesiatnyky”, zupełnie nie interesował nowego pokolenia. Członkowie grup literackich i poeci Akademii BU-Ba-Bu coraz bardziej rozumieli, że własną historię należy budować poprzez pisanie inaczej i wydawanie estetycznie innych książek. Bycie performerami, uświadomiło wielu, że taka droga nie jest dobra dla dyskursu literackiego. Dlatego w tym okresie poezja wylała się jak powódź poza kanonicznie brzegi literatury ukraińskiej zasilona nową formą prezentacji w Internecie, a następnie na Facebook.
Serhij Żadan urodził się 23 sierpnia 1974 w Starobielsku w obwodzie łuhańskim na wschodzie Ukrainy. Związany studiami, następnie pracą zawodową i twórczością z Charkowem. Debiutował jako poeta. Jego twórczość poetycką można podzielić na dwa okresy. Pierwszy okres, to zbiorki poetyckie przed tomikiem wierszy Historia kultury z początku wieku, drugi – to tomiki wydane po 2003 roku. Różnica między tymi okresami jest raczej formalna, ale i bardzo istotna. Serhij Żadan przed 2003 rokiem czynnie uczestniczył w akcjach literackich grupy Bu-Ba-Bu. Jednak w twórczości nie być lustrzanym odbiciem grupy, a po wydaniu tomiku Historia kultury z początku wieku, zrywał z grupą dotychczasową aktywną komunikację. Publikując nadal tomiki poetyckie, coraz bardziej odchodził od poezji na rzecz prozy i mimodramu multimedialnego. Zaczął także z powodzeniem budować sceniczny przekaz poezji poprzez teatralizowane widowiska. W ich treści przekazywanej za pomocą rapu, zbliżał się do melorecytacji, białego śpiewu, gestów, mimiki i tańca, Dla młodzieży literackiej Serhij Żadan pozostaje rozpoznawalny zwłaszcza poprzez projekty Psy, (Пси, гурт Жадан і Собаки 2016), czy “Madonna”. “Żadan i Psy” (“Мадонна” «Жадан і Собаки», SoundCloud 2019). Tych form wypowiedzi artystycznej w twórczości poety jest sporo, dlatego też pozostają one szerszą wartością ukraińskiej subkultury młodzieżowej i życia literackiego.
Życie w Charkowie dla Serhija Żadana nie pozostawało łatwe. Ale Charków, jako miejsce twórczego rozwoju poety i jego laboratorium poetyckiego, w przeciągu trwałego czasu niepodległości Ukrainy zmieniał się. Został bowiem przełamany monopol na istnienie w przestrzeni miasta wyłączności rosyjskiej na rzecz języka ukraińskiego. W 2008 roku ukazała się opracowana przez Serhija Żadana antologia nowej literatury w Charkowie Hotele Charkowa («Готелі Харкова. Антологія нової харківської літератури», Charków 2008). Antologia ta dała początek innym, bądź podobnym projektom wydawniczym w mieście. Mówiąc o antologii, warto wspomnieć o intelektualno-teologicznych kontaktach Serhija Żadana z arcybiskupem Charkowskim i Połtawskim Ihorem (Isiczenką), duchownym Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej. Kontakty te dały poecie pewien dystans wobec wyzwań egzystencjalnych. Pod wpływem tych kontaktów odwieczne metafizyczne pojęcie istnienia, jako największej wartości życia, staje się treścią takich utworów, jak Depeche Mode («Депеш мод», Charków 2004, wydanie polskie 2006), Etiopia, («Ефіопія», Charków 2009, wydanie polskie 2011), czy Internet («Iнтернат», Czerniowce 2017, wydanie polskie 2019).
Prezentując oryginalne wydania poezji, czy prozy poety, nie sposób pominąć polskich jego przekładów. Są one bowiem najliczniejsze w europejskim panteonie tłumaczeniowym. Warto także przywołać historię polskich przekładów poety w kontekście tłumaczy. Jest to w większości proza, tłumaczona przez Michała Petryka: Big Mac, (Wołowiec 2005), Depeche Mode, (Wołowiec 2006), Anarchy in the UKR, (Wołowiec 2007), Hymn demokratycznej młodzieży, (Wołowiec 2007). Odsetek samobójstw wśród klaunów, (Edition.fotoTAPETA, Berlin/Warszawa 2009), Woroszyłowgrad, (Wołowiec 2013), Mezopotamia, (tłum. Michał Petryk i Adam Pomorski, Wołowiec 2014). Internat, (Wołowiec 2019). To także tłumaczenia Renaty Rusnak Ukraina, (Nemrod, 2006), fragmenty z najnowszej książki Maradona, w tłumaczeniu Urszuli Witwickiej-Rutkowskiej w czasopiśmie literackim „Pociąg76” oraz Etiopia, (tłum. Adam Pomorski, Gdańsk 2011).
Wysiłek polskiej translatoryki nad dziełem Serhija Żadana jest więc czytelny i świadczy o wiernej pracy przekładowej tłumaczy polskich, a zwłaszcza Michała Petryka. A oto co powiedział Serhij Żadan we Wrocławiu na gali wręczenia mu Angelusa 2015: “Dla nas Ukraińców ważne jest, by czuć teraz wsparcie Europy i być w tej samej kulturowej przestrzeni. Ta solidarność dla naszego kraju, uwierzcie mi, jest dużo ważniejsze niż jakiekolwiek nagrody pieniężne. Bardzo miło, że kultura polska i ukraińska znajdują się w tak bliskim kontakcie. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości na Ukrainie też będą wręczane tak prestiżowe nagrody literackie i że ją odbierze polski pisarz”.
Recepcja translatorska Michała Petryka, jest bezsprzeczna i mówi o znawstwie pisarstwa Serhija Żadana. Proza charkowskiego pisarza nasycona jest tematyką ukraińskiej rzeczywistości, naogół trudnej do zrozumienia dla czytelnika z zewnątrz. Tym bardziej tłumaczenia które ukazały się za sprawą Michała Petryka spełniają dobre wymogi znajomości języka ukraińskiego oraz realiów Ukrainy.
Nie sposób także nie wspomnieć świetnego amerykańskiego przekładu Virlany Tkacz i Wandy Phipps: Serhiy Zhadan. Whаt We Live For, Whаt We Die For, Yale Uniwersity Press. New Havenand London, 2019. Tłumaczki ukazują w swoim przekładzie indywidualną wizję poetycką Serhija Żadana w szerokim wyborze jego wierszy, ze wszystkich tomików poety. Tomik Whаt We Live For, Whаt We Die For, jako pokaźnych rozmiarów książka, zawiera najważniejsze utwory poetyckie Serhija Żadana. Virlana Tkacz i Wanda Phipps wybierając wiersze, starały sie ukazać charkowskiego twórcę w świetle jego antropologii poetyckiej i ustalonego już kanonu literackiego. A poprzez to nie zamknęły narracji poetyckiej autora, a wręcz przeciwnie otwarły ją w stronę języka angielskiego i rozszerzyły na utwory dotąd nie tłumaczone. Utarła się bowiem, także w polskiej percepcji tłumaczeniowej wizja, gdzie pewne utwory były tłumaczone przez kilku tłumaczy, a inne, jakby umknęły ich translatorskiej uwadze. Kanoniczny Serhij Żadan został przedstawiony tłumaczeniami amerykańskimi jako klasyk, a Virlana Tkacz mówi: “Tak więc istnieje rodzaj lustra, pomiędzy dwoma językami w samym sercu jednego tekstu, oryginału i tłumaczenia. Jest on najczęściej głęboko podejrzany w stosunku do oryginału i przeciwstawia się odtworzeniu każdemu tłumaczowi. Tłumacz naogół podejmuje trudne wyzwanie szermierza, stojąc na palcach, jest czujny po obu stronach pojedynku językowego i zręcznie upewnia się, czy żaden język w jego pracy translatorskiej nie zaznaje porażki”.
Cytując wypowiedź Virlany Tkacz, chciałbym wspomnieć o umiejętnościach tłumaczeniowych historyka literatury i tłumacza Floriana Nieuważnego (1929-2009). Tłumaczenia Profesora były naznaczone wybitnym duchem translatorskim, niezależnie od epoki powstania danego dzieła literackiego, które tłumaczył. Oczywiście szkoda, że Profesor nie tłumaczył wierszy Serhija Żadana, zajęty u progu lat 2000 pracą dydaktyczną, a następnie borykając się z chorobą. Jeżeli można porównać rozważania Virlany Tkacz i recepcję tłumaczeń Floriana Nieuważnego, to odpowiedzi należałoby szukać w konstruktywnym splocie tłumaczeń – przez wydawnictwa dwujęzyczne. Florian Nieuważny twierdził: “im więcej tłumaczeń, tym bardziej wzmacniane zostają podwaliny translatorskie danego języka”. Na takim tle porównawczym, polskie tłumaczenia poezji i prozy Serhija Żadana wpisują się w naturalną recepcję translatorską. Każdy tłumacz bowiem ma prawo na własne widzenie tłumaczonego utworu, zwłaszcza gdy dotyczy to wierszy, ale także i prozy.
Zainteresowanie poezją Serhija Żadana w Polsce, pozostaje nieocenioną wartością polskiej translatoryki literackiej. Fenomenalne wydaje się środowisko tłumaczy i ich sposoby współpracy z wydawnictwami i redaktorami. W tym miejscu należy się wielki ukłon w stronę Wydawnictwa Czarne, z siedzibą w Wołowcu, prowadzonym przez pisarza Andrzeja Stasiuka i pisarkę Monikę Sznajderman. Wydawnictwo opublikowało większość tłumaczeń prozy Serhija Żadana.
Uważnie przeglądając wydruk komputerowy, który otrzymałem od poety, stwierdziłem, że wiersze Żadana są trudne do tłumaczenia, ale świeże i odkrywcze. Indywidualna i osobista metaforyka zaczęła wyrastać w moim tłumaczeniu, jako rozległe wieloaspektowe zjawisko poetyckie. Bowiem w twórczości tej zawarte było nie tylko osobiste natchnienie poety, ale i wiedza ogólna o świecie. Czyli to wszystko, co można by nazwać antropologią literacką.
Ty odpiszesz jeszcze dzisiaj, dotykając ciepłych liter,
sortując je w ciemności, myląc samogłoski ze spółgłoskami,
jak maszyna do pisania w starym warszawskim mieszkaniu.
Ciężkie plastry pisma
już ciemnieją tym złotem, z którego przędzie się język.
Pisz, tylko nie zatrzymuj się,
przedrukuj te białe płachty, wydeptuj niemo-czarny trop.
Nikt nie powróci z długiej nocnej wędrówki,
zapomniane przez wszystkich ślimaki będą umierać w mokrej trawie.
W białych śniegach, jak w serwetkach leży Centralna Europa.
Zawsze wierzyłem w cygańską elastyczność leniwą,
bo nie każdemu sądzony ten wyświechtany szeląg
Jak byś zajrzała do ich paszportów,
które pachną gorczycą i szafranem,
jak byś usłyszała ich rozbite akordeony,
które odstraszą skórą i arabskimi miarami –
one wskazują, że gdziekolwiek idziesz – gdziekolwiek byś nie jechała-
ty tylko oddalasz się i nigdy nie będziesz bliżej, niż jesteś;
gdy milknie muzyka starych gramofonów,
z nich wycieka oliwa,
jak sok pomidorowy z przebitych konserw
od zupy.
Nie za tymi drzwiami, nie w rozpalonych słońcem miastach
rozwija się każdego ranku utrudzone serce epoki.
Czas rzeczywiście mija, lecz mija tak blisko, że ty,
przyglądając się mu, już rozróżniasz jego ciężki włókna,
i powtarzasz szeptem usłyszane od niego zdania,
jak by chcesz by potem w przyszłości rozpoznając twój głos, można było powiedzieć;
tak powstawała epoka,
tak nabierała rozpędu – ciężko jak transporter z bombami,
zostawiając wygasłe planety i przeciążone komutatory,
przeganiając z bagien dzikie kaczki,
które rozlatując się przekrzykują
ciężarowców,
boga,
barki.
Wybierając kurs nauki wśród innych rzeczy
ty powinnaś dowiedzieć się –
w rzeczywistości kultura początku wieku
już odcisnęła się żyłami na twojej powolnej ręce,
ukorzeniła się w gniazdach twoich silnych włosów,
uchwyconych niedbale na wietrze,
rozwianych nad palcami,
niczym strumienie ciepłej wody nad umywalką,
niczym gliniane kolorowe korale nad kubkami i popielniczkami,
niczym długie jesienne niebo
nad polem kukurydzy.
(Wiersz: Historia kultury z początku wieku).