Wybór wierszy
1) z tomu: „Jedna od drugiej”:
Kurz (Prasine)
Zostaje kurz po miłości,
zawsze.
I gdzieś się unosi wiecznie.
Nie może się nagle rozpłynąć.
Znajdzie nas jeszcze.
Miłość próbuje odejść
niby,
umknie, habitem się posłuży,
rozpruje piersi, serce wytnie,
aż za nią się zakurzy.
Masz prawo nie kochać,
kaprysić,
ode mnie stronić…
możesz swobodnie wybierać,
innego mieć,
więcej do mnie nie dzwonić.
Jakkolwiek chciałabyś zbiec,
odnaleźć wyjście, zapomnieć,
będzie cię kurz zasypywać.
Choć tyle zostanie ci po mnie.
I to już wkrótce (Bas, blizu)
Znowu nam świat rozkwitnie
w kolorach szczęścia.
I to już wkrótce.
Kiedy się nauczę stroić instrument, wyłącznie na słuch,
kiedy powietrze zacznę jeść, zamiast chleba
i żyć z aplauzu, nie z pieniędzy,
kiedy usprawnię znów mały palec u lewej ręki,
kiedy Francuzi przestaną się napalać na film
Saszy Petrovicia „Wkrótce będzie koniec świata”,
kiedy się nauczę katalońskiego,
z Madonną zanocuję,
a myśl moja będzie skoncentrowana na tych samych zamiarach,
kiedy w nożną będziemy grać kostką
i dzieci – gdy przyjdzie na to czas – będą przynosiły bociany,
wtedy, widzisz, jak się te wszystkie drobiazgi złożą,
będziemy razem, moja droga,
i to już wkrótce…
na wyciągnięcie ręki,
nieuchwytne.
Udoskonalanie (Usavrsavanje)
Wąskimi
drewnianymi schodami
wspinała się
na szóste piętro
do swojej
wynajętej garsoniery
w starym budynku
elitarnej dzielnicy
belgradzkiego
historycznego centrum.
Za chwilę,
po kilku krokach,
ponownie,
w momencie,
kiedy będzie zapalać światło,
zrozumie,
że nie ma nikogo
w tych 28
kwadratowych metrach,
z kim by się mogła
podzielić szczęściem
z odniesionego sukcesu
w dniu,
w którym,
mając dopiero
30 lat,
została dyrektorką szkoły,
gdzie była dotąd
tylko nauczycielką.
Od jutra,
wraz z małą podwyżką
zdobędzie wielką liczbę
nieprzyjaciół
i przeciwników,
których będzie pokonywać
cierpliwością
– podobnie jak dotychczas –
i miłością,
wplecioną w swoją profesję,
doskonaląc ją,
z głęboką wiarą,
że istnieje życie
bez konfliktu,
właśnie tak, jak
udoskonaliła
swoją
małą garsonierę,
w której nikogo nie ma.
Pożegnanie (Oprostanju)
Na pożegnalnej kartce
litery są lodowate,
słowa wodniste,
zdania żelazne.
Wszystko to się jakoś po raz pierwszy zgadza
i w spojrzeniu,
i w czytaniu,
i w marzeniu.
Wszystko na miejscu, ludzkim wierszem potwierdzone,
nie jest zajęte
nie przymuszone,
nie zabronione.
Jakby żywe było.
A o śmierci mowa.
2) Ze zbiorku „Wiosna, rozmowy z żoną” (Proleće, ovo, razgovori sa zenom)
Znowu zaczyna się wiosna (Ponovo pocinje proleće)
Znowu zaczyna się wiosna.
Zmienisz perfumy i wyjedziesz do Lizbony albo do Stambułu,
oczekując, że po tobie spadnie złoty deszcz.
Dopadną cię nowe nadzieje i nowe wrażenia,
od nowa zaczniesz wierzyć w wiersze Baudelaire’a
i w jego miłość z Mulatką Jeanne Duval.
Odrzucisz obyczaj rytualnej kawy.
Staniesz się bardziej śmiała w swych rozrachunkach z własnymi przesądami.
Odnowisz członkostwo u mistrza jogi,
i przekonana, że ubranie krępuje spotkanie z sobą samą,
będziesz ćwiczyć jogę zupełnie naga.
Nie zapalając się przesadnie, wykorzystasz to do…
Potrzebny ci partner czy też nie? Rozmyślać będziesz o piercingu na genitaliach.
W wolnych chwilach prześpisz się z wieloma facetami,
żeby zrozumieć, czego pragniesz i czego ci potrzeba.
A przyczyn tajemnicy związkuznów nie zechcesz poznać.
Nie zechcesz tweetować. Będziesz kochać siebie.
Nie będziesz się uchylać od poczucia szczęścia. Będziesz kochać siebie.
W snach będziesz umierać, pozostając przy życiu, aby kochać siebie.
Żeby sobie polepszyć nastrój, kupować sobie będziesz najzwyklejsze drobiazgi.
Bez wiary w tego, który ci proponuje przemianę w twym ciele,
będziesz nosić jeszcze krótsze sukienki,
szydząc sobie z glonojadów – miłośniczek implantomanii,
będziesz robić albumy, fotografując samą siebie.
Znowu zaczyna się wiosna.
Spróbujże raz czegoś nowego.
Upadki i wzloty (Razaranja i uzdignuća)
Poprawisz szminkę chwilę po tym, jak te różowe karminy pożre
jego pożądanie.
Toaleta słynnej stołecznej kawiarni stała się gorącą sceną twojej
nowej miłości.
Po tylu latach małżeństwa pojawia się nadzieja, że życie jednak istnieje.
Następuje okres samookaleczeń.
Miętoszenie się z nieznajomym.
Barany się boją, że zostaną same.
Zatem krążysz i szukasz…
Na wewnętrznym dziedzińcu przy Jevromovej, w mistycznym
półmroku, cztery kurwy na barowych stołkach i naród,
co się wokół nich ciśnie, zamawiając dziwkę prawdziwą. Na boga,
chcesz, żeby ciebie dostrzegli!?
Zamiast nawyku popołudniowej drzemki i ulubionego
owocu jagody,
ciągniesz diabła za ogon. Czekasz na pozwolenie na grzech. Przemierzasz
wejście do Hadesu.
Dorćol* pamięta wszystkie okresy tego miasta.
Upadki i wzloty.
Tutaj dowcip na jakiś temat, to zwykle tylko replika
anegdotki z przeszłości.
Tu wszystko zostało opowiedziane i wszelkie odczucia są też powtórzeniem.
Są tutejsze.
Wspomnienia zwykle zabijają.
Idziesz skrajem ruin, w których kiedyś były kina…
Wielkanoc.
Wszyscy obchodzą święta. Dostajesz życzenia sukcesów i chwil radosnych,
rymowanki krążą.
Nie odpowiadasz.
Nie malowałaś pisanek, nie pościłaś, nie… i nagle to wszystko ci pasuje.
Całowałaś się, jak nigdy dotąd.
Dzisiaj jest wiosna dla naszych dusz.
Wiosną się zacznie nowa era. Z wiosną przychodzi Zmartwychwstanie.
A może by trochę wstydu?
Myślisz…
Markes odszedł, zapłaczę po nim.
____________________
* Dorćol – znana dzielnica Belgradu
Miastem przez śnieg (Gradom, uz sneg)
Płatkiśniegu spływały po tobie,miasto jak nigdy było ciche tak,że pomyślałem – czy dziś jakieś święto,a może to nie jest mój Beli grad?Moje są miasta, po których ty chodziszw letargu, nirwanie, w tej dziwnej ciszy.Dziś więcej nic mi nie potrzeba,wystarczy, że jesteś, jesteś w mojej myśli.Zdrowa jest ziemia – mówią – gdy płodna winoroślą.Szczęśliwi ludzie tam,gdzie synowie i córki rosną.Po śniegu tym moglibyśmywędrować tak godzinami,a potem byśmy wpadli na pasztet z pistacjamii na koniak.I dalej na karuzelę,gdzie idą szczęśliwe pary, a w oczach ich wesele.Chciałbym cię śnić na jawiei śpiewać ci, jak pijany,o tym, co było…co mogło być między nami.Oderwałbym kawałek niebai tobie dał,i w końcu bym ci powiedział,czego najbardziej bym chciał.Ty wiesz, że mam to gdzieś,jaki dziś miesiąc i rok,
i nawet w którym z miast mieszkam wciążzakochany… w nas.
Z serbskiego przetłumaczył Grzegorz Walczak
Miodrag Jaksić ur. 1969 r. w Belgradzie. Twórca i redaktor naczelny Grupy artystycznej „ARTE”, skupiającej ponad 300 artystów z całego świata i prowadzi międzynarodowe obozy artystyczne w Krcedinie, dyrektor Belgradzkiego Festiwalu „KANTFEST” i Międzynarodowego Literackiego Festiwalu „Indjija Pro Poet”, autor ponad 200 projektów architektonicznych, 20 książek , reprezentowany w antologiach i podręcznikach, tłumaczony na wiele języków, wydawca, dziennikarz, reportażysta, felietonista w czasopismach krajowych i zagranicznych, prowadził autorskie emisje radiowe i telewizyjne, były wiceminister w rządzie Serbii i poseł na sejm, członek Zarządu Stowarzyszenia Literatów Serbii, Związku Kompozytorów, Niezależnego Stowarzyszenia Dziennikarzy Serbii i fanklubu Marii Szarapowej.
Radomir Andrić – pisarz, prezes Stowarzyszenia Literatów Serbii w 2014 r. odnotował: „Jaksić jest u nas liderem nowej fali miejskich poetów, wywodzi się z tradycji rock and rolla, ale wyrósł z najwartościowszych podstaw poetyckich wartości tradycyjnej serbskiej poezji, którą tworzyli jego rodacy: Djura Jaksić, Laza Kostić, DIS, ale też Branko Miljković, Vitezović, Bora Djordjević, Bajagić… Jego wiersze precyzyjnie odczytują nasze codzienne niedoskonałości, słabości, zalety, uniesienia… Jest on poetą nadziei, poetą miłości i bólu w miłości”.
Jelena M. Ćirić – pisarka z Pragi: „Micia (Miodrag) tworzy inspirowany kontaktami z ludźmi, milczeniem z kobietami, flirtowaniem z miastami, adrenaliną podczas meczów, energią na koncertach, spotkaniami z przyjaciółmi. Z nieskończonego zbioru słów, on wysupłuje te, które każdy z nas ma na końcu języka, a których nikt sobie na czas nie uprzytomnił. I mimo prostoty wszechogarniającej, istnieje sporo warstw, by każde kolejne odczytanie było zajmujące i odmienne”