Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
311

Tygiel historii, tygiel prawdy

Tłukły mi się po głowie przez całą lekturę tej książki pytania: na ile Mornštajnowá pisze historię swojej rodziny, gdzie pomieszała fikcję z rzeczywistością, gdzie dodała, udramatyzowała, a gdzie – być może – opuściła jakiś fragment rodzinnej opowieści.

Czechy, ostatnich stu lat opowiedziane historią trzech pokoleń kobiet. Tak, każdy z nas wie, Austro-Węgry, Sudety, komunistyczna Czechosłowacja. Można oczywiście tę historie opowiadać poprzez zapis historii państwa, rozprawę naukową, można przez ludzkie losy, w których miesza się wszystko: ucieczka Anny z ukochanym Antoninem przed rodzicami, dla których małżeństwo z „dmuchaczem” szkła to mezalians, związek Alžbĕty z czeskim Niemcem, który wybiera wojsko, wojnę zamiast miłości, tułaczkę i może nie mniej dramatyczne przeżycia czasu dyktatury komunistycznej, która przeorze także tę najmłodszą, Anežkę.

Zaczyna się ten splot, rodzinna saga, w 1914 roku, kończy w latach dziewięćdziesiątych, po Aksamitnej Rewolucji. I jak w soczewce skupia dramatyczne losy tej części Europy. Ale to także zapis twardych, nieustępliwych kobiet, radzących sobie w każdych okolicznościach.

Miłość, inna u każdej, ale też każda naznaczona dramatyczną historią, chorobą, zdradą, śmiercią…

Panorama losów, zwykłych, niezwykłych. Ludzi, którzy w innych okolicznościach, w innym miejscu na Ziemi, prawdopodobnie przeżyliby swój czas spokojnie, pracowicie, bez wielkich uniesień. Ale tu, w tej części Europy, w tym czasie, nie mieli na to szans.

Dwie wojny, ta pierwsza okalecza Antonina, miłośnika książek. Da druga… Z trudem myśli się dzisiaj o tych, którzy radośnie szli spełnić – tak uważali – swój patriotyczny obowiązek. Niemiecki obowiązek podboju sąsiadów. I w ustabilizowanym świecie, świecie małego miasta, apteki, przyjaźni, salonu krawieckiego, majstra-lokatora, też Niemca, nagle wszystko ulega może nie zagładzie, ale kompletnej przemianie. Nagle ci chłopcy w krótkich spodniach, hałaśliwi, ale jeszcze niedawno nieszkodliwi, stają się panami życia i śmierci. A to oznacza wyjazd, ucieczkę, nowe życie? Ale czy na pewno? Przecież Boženka, siostra Alžbĕty zostanie, poślubi lokatora. Tylko kim będzie? Czeszką? Niemką? A Alžbĕta ze szkolną miłością, we wspólnym mieszkaniu z teściami? Gdzieś w tle wojna, ruch oporu i mąż, który ginie w imię sprawy? Znak zapytania ma sens. A może nie, może śmierć w wagonie to raczej zdrada? I szwagier, Ludva, jego żona Emilka… Zapłacą swoją straszną cenę, ona samobójczej śmierci w niemieckim więzieniu, on związku z komunistami.

Czasami ta powieść, saga, wydaje się, przekracza ramy tego, co możliwe. Bo…? Bo nie warto się poddać, bo gdy komuniści chcą cię wyrzucić z mieszkania, możesz zawsze rzucić, że jesteś w ciąży. A ojciec? Tak, wszystko jedno. Sąsiad? Czemu nie. A potem nagle okazuje się, że ten przypadek, los, sprawia, że… Wygrany los na loterii.

A trzecia z kobiet? To z nią, z racji wieku, dorastania w komunistycznym „raju” najłatwiej się czytelnikowi identyfikować. Ale może też to najbardziej dramatyczna historia? Miłości? A jeśli sprawiasz, że strzelają do twojego męża, jeśli winna jesteś jego śmierci? Tu nie ma odcieni. Donos na swojego męża? Bezpieka… Strzały. To nie jest historia, którą można zapomnieć. Zwłaszcza, gdy rodzi się pogrobowca. I gdy bezpieka o tobie nie zapomina, gdy twoje donosy mają swoje miejsce w archiwach. A te, jak wiadomo, nie płoną

Ale ta historia ma też jakieś ukryte odnogi, inne dna, półcienie. Spalony list od brata, który mógł odmienić życie i Alžbĕty, i Boženky, paczki z dobytkiem lokatorów, których mieszkanie zajmują bohaterowie w czterdziestym trzecim, mąż Boženky, który okazuje się być strażnikiem w obozie i na dodatek homoseksualistą, a kolejny jest pierwszą miłością siostry. Jest lekarz, który, ze względu na swoją postawę w ’68 ma zakaz publikacji, a konsekwencje tego, zaufania, przyjaźni, konformizmu, ujawnią się po upadku komunizmu. Są dzieci, strach przed prawdą, totalitarne doświadczenia jednostki.

Miesza w tym tyglu Mornštajnowá chochlą pojemną, ale – takie mam wrażenie – prawdziwą. Bolesną, dotkliwą, skonstruowaną jednak – jak mawia mój przyjaciel, poeta Krzysztof Karasek, po majstersku, bez fałszu…

Alena Mornštajnowá – Pusta mapa, przekład Agata Wróbel, Wydawnictwo Amaltea, Wrocław 2020, str. 378.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko