Louise Glück, poemat Averno w przekładzie i analizie Adama Lizakowskiego

0
678


Ludzie są do siebie podobnie, nie zależnie od tego, czy żyli dwa tysiące lat temu w Grecji lub Egipcie, czy  żyją w dzisiejszych czasach  na przykład w Chinach, Polsce lub Stanach Zjednoczonych. Podobieństwo się nie zmienia, wciąż chcemy być zdrowi, bogaci, sławni, najlepsi, kochani, szczęśliwi, szanowani, etc. Refleksja nad   życiem pragnieniami/marzeniami ludzkimi oraz fenomenem śmierci ustawicznie towarzyszy człowiekowi.

 Myślimy o śmierci, i o tym co się z nami stanie z nami po niej, czy jest jeszcze jedno życie po życiu, czy istnieje raj, piekło, etc.  Te moje rozważania na pewno nikogo nie zaskoczyły, bo, to stare banały tak jak ludzkość. Opisywanie ludzkiego losu, życia, doświadczeń, emocji  na przestrzeni wieków jest ulubionym zajęciem   nie tylko literatów, dramaturgów, ale i poetów. Pisanie  o ludzkim szczęściu/nieszczęściu,  kładzenie miodu na zranione serce, czekanie aż się rany zabliźnią/zagoją,  to „ulubione” zajęcie wielu pokoleń liryków.  Do nich też należy laureatka Literackiej  Nagrody Nobla, (2020)  Louise Glückze Stanów Zjednoczonych  i choć nie jest lirykiem, tylko  poetką depresyjnego realizmu z przełomu XX i XXI wieku, łączącą brutalność życia ze  szczerością, mitologie starych kultur europejskich z amerykańską rzeczywistością, wplatając w to wszystko bardzo osobiste doświadczenia, które rozpisuje na wersy wiersza.

 Pisze w formie spowiedzi a spowiada się przed bliźnim, sobą, światem, każdym, kto nadstawi ucha i będzie chciał jej posłuchać, czyli kupi tomik jej wierszy. Jest poetką naszych czasów – pandemii –  a ta spowodowała globalne zakłócenia społeczne i gospodarcze, w tym największą światową recesję od czasów wielkiego kryzysu. Doprowadziła do opóźnienia lub odwołania wydarzeń sportowych, religijnych, politycznych i kulturalnych. Być może dlatego otrzymała Literacką Nagrodę Nobla w 2020 roku, bo nasze dzisiejsze cierpienia i smutki utożsamia z tymi z mitów stworzonych przez  ludzi żyjących trzy tysiące lat temu. Na tym polega jej popularność i uniwersalizm, łączy cierpienia nieszczęśliwej miłości greckiej mitologicznej bogi z cierpieniem dziewczyny z prerii amerykańskiego Środkowego Zachodu.

 Poezja Amerykanki jest o tym że cierpimy i umrzemy, i nie jest to żadne odkrycie, cierpimy i umrzemy, ale czytając jej wiersze jest nam łatwiej umierać, bo one także pomagają nam jak żyć. Czytając jej twórczość czytelnik ma wrażenie, że poetka właśnie mówi do niego, a jeśli nie ona to ktoś znajomy, ktoś z daleka, ktoś, kto spogląda na nas przez ramię śmierci. W tym momencie pojawia się paradoks, bo im więcej czytamy o śmierci, tym bardziej chce się mam żyć. Podobnie jak średniowieczne groteskowe tańce śmierci (danse macabre) pomagały przezwyciężać strach przed nią, niosły śmiech i odprężenie.

Jednak nie można powiedzieć, że poezja Louise Glück  jest dla tych co  poszukują w niej nadziei i pocieszenia, czy tylko „radości dnia codziennego”, ona taka nie jest. Jeśli ktoś chciałby szukać w niej otuchy na dzisiejsze trudne czasy, balsamu na zranioną duszę, znaków nadziei, absolutne, zawiedzie się i to bardzo jeśli w ogóle nie popadnie w depresję. Amerykanka uczy nas, że cierpienie, zapomnienie, a nawet śmierć nie będą końcem naszych utrapień, bo przez nas będą cierpieć inni, nasi bliscy będą rozmyślać o śmierci, przechodzić przez różnego rodzaje depresje i załamania nerwowo-psychiczne. Każde pokolenie opłakuje swoich zmarłych, a także tych co w jakiś sposób wycisnęli piętna na naszym myśleniu o życiu i śmierci. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, przeciętny człowiek, nie myśli o umieraniu codziennie, nie rozpamiętuje śmierci i nie rozpisuje jej na wersy czy nuty.   Jednak w roku 2020  to łacińskie przypomnienie o tym, że śmierć jest nieuniknionym kresem życia człowieka memento mori bynajmniej w Europie od zakończenia II wojny światowej, stało się zawołaniem na miejscu. Pandemia Convid 19 przypomniała ludziom, że ich plany, radość życia niewiele znaczą w obliczu zagrożenia śmiercią, że życie jest niczym innym niż przygotowaniem do śmierci. Myślenie o cierpieniu i śmierci może naprawdę odebrać mam radość życia, a sławne łacińskie zawołanie  memento mori jest jak najbardziej adekwatne do jej poezji.

 Ale myślenie o śmierci i utracie miłości jest tym, o czym autorka „Averno” z upodobaniem od kilku dekad w swojej twórczości się zajmuje. Dla niej miłość i jej brak czy utrata jest prawie równoznaczna ze śmiercią, może nie fizyczną, ale duchową.
Nie robi  tego z uporem maniaka,  trzyma pewien dystans do tych, których opisuje, znajomych i bliskich  (włączając siebie).  Pozwala on jej widzieć  ludzi, ich zachowania, ich życia i relację międzyludzkie  z wyostrzoną ostrością,  patrzeniem i obserwowaniem zimnym okiem i wyciszeniem sobie na tzw. odgłosy życia. Polubić wiersze/twórczość pani  Glück oznacza wczuć się w gorzką samoświadomość, że każdego dnia jest nas „coraz mniej”, że każdego dnia zbliżamy się do dziury, która nazywa się grób.

Tak się rozpoczyna jeden z najpopularniejszych wierszy Gluck;  Wild Iris:

 At the end of my suffering
there was a door.
Hear me out: that which you call death
I remember.

Na końcu mojego cierpienia
były drzwi.
Wysłuchaj mnie: to, co nazywasz śmiercią
Przypominam sobie.

Poetka jest wyczulona na ludzkie uczucia, zarówno brzydkie, jak i wzniosłe, a także na naszą wolę przetrwania w obliczu świata, który chce nas unicestwić. Pisze o doświadczeniach ogólnoludzkich, ale robi to w bardzo prywatny,  intymny sposób, bez wpadania w moralizatorstwo, frazesy i bez łatwego pocieszania czytelnika oraz tak zwanej auto promocji, co jest wśród poetów bardzo popularne.  Poezja Louise Glück pomimo tematów starych jak świat, ból, cierpienie, przemijanie, umieranie, jest świeża, ale surowa, trudna do zaakceptowania przez ludzi szukających w poezji inspiracji do życia, bo nie oszczędza nikogo, sama jej autorka cierpi i jest dręczona czarnymi myślani.

Averno jezioro
Twierdzono, że ptaki,  pijące  wodą w Averno, od razu wyzioną ducha, za sprawą substancji znajdujących się w jeziorze kraterowym  na południu Włoch.  Także było uważane przez starożytnych Rzymian za wejście/bramę do podziemnego świata zmarłych – do Hadesu.
Louise Glück  wykorzystała grecki mit o córce Demeter, Persefonie i jej małżeństwie z Hadesem. Ten powracający temat znany wielu poetom od wielu pokoleń podobnie jak tematy zapomnienia i śmierci, duszy i ciała, miłości i izolacji stworzyły klimat  bardzo osobistych wierszy, tak zwanej poezji konfesjonalnej.

Averno – to tytuł  dziesiątego tomu poezji
wydanego w 2006 roku przez Louise Glück  a także tytuł najdłuższego poematu pięcio – częściowej lamentacji. Tematem  jej będzie starzenie się, zmiany duchowe i fizyczne jakie dokonują się podczas naszego życia, a także  śmierć, umieranie metaforyczne , duchowe i fizyczne. Tomik podzielony jest na dwie części a każda składa się z pięciu rozdziałów,  znajduje się w nim osiemnaście wierszy, kilka z nich to rozbudowane utwory z wyraźnymi, krótkimi rozdziałami. Tomik  ten jest często określany jako „nowoczesny klasyk” ze względu na jego wieczne tematy i motywy. Czasopismo  The New York Times pisze: „Glück podejmuje własne wyzwanie, wykorzystując je do badania pojęć takich jak„ umysł ”i„ dusza ” z świeżej, często kwaskowatej perspektywy”.  Dla nas czytelników poezji L. Glück , ta „kwaskowata perspektywa”, to nic innego jak osiemnaście wierszy  bogatych i dźwięcznych – z misternie powiązanymi obrazami, nakładającymi się na siebie tematami, powtarzającymi się postaciami – wszystko to tworzy ujednolicony zbiór, w którym każda część  odpowiada za całość , bo są po mistrzowsku ze sobą splecione.
Tomik nie jest jednak łatwy w analizie czy interpretacji, wiele problemu sprawiają zaimki osobowe, I, you, he, she,  they, we. Nie zawsze wynika to z tekstu i wielu przypadkach trzeba się domyśleć o kim jest mowa.
Dla nas najważniejszym utworem w tej książce, będzie poemat „Averno”,  na nim się skupimy, to także utwór wielu środków stylistycznych  jak i oklepanych zwrotów i banałów, które w zestawieniu z pomysłem jak je wykorzystać na nowo, poetka nie waha się i robi to po mistrzowsku.


Averno
1.

Umierasz, gdy umiera twój duch.
Jeśli on żyje, ty żyjesz.
Możesz sobie nic z tego nie robić, ale ciągniesz to –
coś, na co nie masz wpływu.

Kiedy  rozmawiam o tym
z  moimi dziećmi
one nie zwracają na to uwagi.
Myślą, że  to starych ludzi taka gra-
tak się zachowują, mówiąc  
o rzeczach, których nikt nie może zobaczyć
by ukryć utratę komórek mózgowych.
Mrugają do siebie porozumiewawczo;
posłuchaj starego, mówiącego o duchu
ponieważ nie może sobie przypomnieć nazwę krzesła.

To strasznie jest być samotnym.
Nie mam na myśli mieszkać samemu –
być samotną, gdzie nikt cię nie słyszy.

Pamiętam słowo na krzesło.
Chcę powiedzieć – nie jestem już tą grą zainteresowana.

Budzę się myślę
muszę się przygotować.
Wkrótce duch się podda –
wszystkie krzesła na świecie nie pomogą.

Wiem, o czym rozmawiają, gdy nie ma mnie w pokoju.
Że  powinnam się z kimś spotykać, że powinnam brać
jeden z  tych nowych leków na depresję.
Słyszę ich szepty, planują podział kosztów.


Chce mi się krzyczeć
wszyscy żyjecie we śnie.

Wystarczająco przykro, uważają, patrzeć jak się rozpadam.
Wystarczająco przykro bez tych pouczeń, jakie mają w te dni
Jak bym miała  jakieś jakiekolwiek prawo do tych nowych informacji.

Cóż, mają to samo prawo.

Żyją we śnie, a ja się przygotowuję
do bycia duchem. Chcę mi się krzyczeć

mgła ustępuje –
To jest jak nowe życie:
nie masz żadnego udziału w wyniku;
znasz wynik.

Pomyśl o tym: sześćdziesiąt lat siedzenia na krzesłach. A teraz śmiertelny duch
szuka tak otwarcie, tak nieustraszenie –

Podnieść zasłonę.
Aby zobaczyć, z czym się żegnasz.


2 .
Dawno mnie tam nie było
Kiedy znów zobaczyłam pole, jesień się skończyła.
Tutaj kończy się prawie przed rozpoczęciem –
starzy ludzie nie mają nawet letnich ubrań.

Pole było pokryte śniegiem, nieskazitelne.
Nie było śladu tego, co się tutaj wydarzyło.
Nie wiedziałaś, czy rolnik
obsiał, czy nie.
Może zrezygnował i odszedł.

Policja nie złapała dziewczyny.
Z czasem powiedzieli, że przeprowadziła się do innego kraju,
w którym nie ma pól.


Taka katastrofa
nie pozostawia śladu na ziemi.
A ludzie – myślą, że mogą zacząć
wszystko od nowa.

Stałam długo, wpatrując się w martwy punkt.
Po chwili zauważyłam, jak się ściemniło, zrobiło się zimno..

Długo – nie mam pojęcia, jak długo.
Gdy ziemia wyzbywa się pamięci
czas w pewnym sensie traci na znaczeniu.

Nothing: I have nothing to give them.
That’s the first.
The second is: I don’t want to be burned.


Ale nie dla moich dzieci. One szukają mnie
aby sporządzić testament; martwią się że rząd
wszystko zabierze.

Powinne kiedyś ze mną pójść
popatrzeć na to pole pokryte śniegiem.
Wszystko  tam napisałam.

Nic: nie mam im nic im do dania.

To po pierwsze.
Po drugie: nie chcę być skremowana.


3.
Po jednej stronie dusza błąka się.
Po drugiej stronie istoty ludzkie żyją w strachu.
Pośrodku dół grobowy.

Niektóre młode dziewczyny pytają się mnie
czy będą bezpiecznie w pobliżu Averno –
są zmarznięte i chcą pojechać na południe, na chwilkę.
A jedna mówi, jakby żartem, ale nie za daleko na południe –

Mówię tak bezpiecznie tutaj, jak wszędzie,
czują się szczęśliwe.
Co oznacza, że ​​nic nie jest bezpieczne
Wsiadasz do pociągu, znikasz.
Piszesz swoje imię na szybie, znikasz.

Takie miejsca są wszędzie,
miejsca, do których wchodzisz jako młoda dziewczyna
z których nigdy nie wrócisz.

Jak pole, które spłonęło.
Później dziewczyny już nie było.
Może ona nie istniała,
w  żaden sposób nie mamy dowodów.

Wiemy tylko:
pole spłonęło.
Ale widzieliśmy to.

Więc musimy wierzyć w dziewczynę,
w to, co zrobiła. Inaczej
to tylko siły, których nie rozumiemy
rządzą ziemią.

Dziewczyny są szczęśliwe, myślą o wakacjach.
Nie jedźcie pociągiem, mówię.

Wypisują swoje imiona  na parze szyby pociągu.
Chcę powiedzieć, jesteście dobrymi dziewczynami,
próbujcie zostawić swoje nazwiska za sobą.

4.
 
Spędziliśmy cały dzień na
żeglowanie po archipelagu,
maleńkie wyspy, które były
częścią półwyspu

dopóki się nie rozpadał na
fragmenty, które teraz widzisz
porozrzucane po północnych wodach.

Wydawały mi się bezpiecznie
Myślę, dlatego, że nikt tam nie może mieszkać.

Później siedzieliśmy w kuchni
oglądając zapadający wieczór, zaczął padać śnieg.
Najpierw raz, potem drugi raz.

Umilkliśmy, zahipnotyzowani śniegiem
jakby coś w rodzaju turbulencji
to co było wcześniej ukryte
stało się widoczne,

coś w ciągu nocy
teraz  ujawniło się –

W  ciszy stawialiśmy pytania
zadawane przez przyjaciół, którzy sobie ufają
umęczeni nimi,
każdy z nadzieją, że drugi wie więcej

a kiedy tak nie jest, mam nadzieję
że ich wspólne wrażenia będą stanowić wgląd.

Czy jest jakaś korzyść z narzucania sobie
świadomość, że trzeba umrzeć?
Czy można przegapić życiową okazję?

Takie tam pytania.

Śniegu było dużo. Czarna noc
przekształciła się w śnieżny dzień.

Coś, czego nie widzieliśmy, zostało ujawnione.
Tylko znaczenie nie zostało wyjaśnione.


5.

Po zimie pole znów wzeszło
Ale nie było pofałdowanych bruzd.
Zapach pszenicy unosił się, pewien rodzaj przypadkowych zapachów
zmieszany z różnymi chwastami, dla których ludzie
nie wymyśli jeszcze żadnego zastosowania.

To było niezrozumiałe – nikt nie wiedział
co się stało z rolnikiem.
Niektórzy myśleli, że umarł.
Inni mówili, że miał córkę w Nowej Zelandii,
że pojechał do niej wychować
wnuki zamiast siać pszenicę.

Okazuje się, że natura nie jest taka jak my;
nie ma magazynu pamięci.
Pole nie boi się zapałek,
młodych dziewcząt. Nie pamięta o
bruzdach także. Zostaje zniszczone, zostaje wypalone
a rok później znowu żyje
jakby nic się nie stało.

Rolnik wygląda przez okno.
Może w Nowej Zelandii, może gdzieś indziej.
I myśli: moje życie się skończyło.
Jego życie  miało sens gdy pracował w polu;
nie wierzy już w robienie czegokolwiek
poza rolą. Jestem, myśli,
przypisany ziemi.

Pamięta dzień, w którym spłonęło pole,
nie, myśli, że był to przypadek.
Coś głęboko w nim powiedziało: mogę z tym żyć,
Mogę  z tym walczyć.

Straszną chwilą była wiosną, gdy jego praca została zniszczona,
wtedy zrozumiał, że ziemia
nie wie jak rozpaczać, że to się zmieni.
I dalej żyć będzie bez niego.


Omówienie poematu
Cześć 1

Poemat „Averno”, już w pierwszym zdaniu sprawia problem tłumaczowi,  zaczyna się od  mocnego stwierdzenia, że:

You die when your spirit dies.
Otherwise, you live.
You may not do a good job of it, but you go on —
something you have no choice about.

Problematyczne jest  „You” , „ty”  umrzesz, twój duch też umrze. W języku angielskim  słowo spirit  to w polskim duch. Słowo soul to dusza, dlatego, trzeba być bardzo uważnym gdy się czyta lub tłumaczy ten poemat. Warto w tym momencie zastanowić się nad tym czym się różnią  słowa spirit i soul. Trudno jest się nie zgodzić z poetką,  że spirit jest częścią człowieka za jego życia, a po śmierci jest dusza, soul.

W drugiej zwrotce w pierwszym wersie pojawia się zaimek “I” czyli “ja”, z nim też w tej części nie będziemy mieć problemu, natomiast może być mały problem z „They” czyli dziećmi, które dorastają i żyją własnym życiem, ale to że dorastają nie jest problemem.

When I tell this to my children
they pay no attention.
The old people, they think —
this is what they always do:.

Problem z dorastającymi dziećmi i dziećmi w ogóle, jest taki, że one nie zawsze chcą być takie jakbyśmy chcieli. Nie chcą być religijne, wierzące, bogobojne,  wypowiadają się na temat religii i Boga lekceważąco. To martwi dorosłych a także niepokoi,  ale te zagadnienie jest znane dorosłym odkąd tylko religia powstała i odkąd zaczęto pisać Stary Testament.  Dzieci nie tylko izolują się od starszych, ale także nie lubią słuchać wspomnień o przeszłości, tym bardziej o śmierci i umieraniu, o tym jest druga część pierwszej zwrotki. Jest to problem międzypokoleniowy , i o tym pisze a raczej uskarża się poetka także w drugiej zwrotce.

They wink at each other;
listen to the old one, talking about the spirit
because he can’t remember anymore the word for chair

 Dzieci mrugają do siebie, porozumiewają się poza plecami dorosłych szydząc z nich będąc przekonane, że starzejący się ludzie wolą rozmawiać o odejść na druga stronę ponieważ o życiu współczesnym nie wiele wiedzą, „wypadli z obiegu”, poza tym pamięć ich szwankuje na tyle, że najprostszy przedmiot na którym siedzą sprawia im kłopot z zapamiętaniem nazwy tego sprzętu.

W trzeciej zwrotce, która ma tylko trzy linijki przymiotnik alone/samotna  jest powtórzony w każdej z nich, powód jest bardzo oczywisty, samotność, to nie to samo co bycie samotnym, gdzie nie ma do kogo otworzyć ust.

it is terrible to be alone.
I don’t mean to live alone —
to be alone, where no one hears you.

Trudno jest z nią się nie zgodzić, do samotności już więcej w tym poemacie nie powróci.

 W czwartej zwrotce, która jest kupletem pojawia się krzesło  które stanie się symbolem samotności, I remember the word for chair. Pamieć o krześle ma być dowodem na to, że jeszcze nie jest aż tak źle z naszą pamięcią i z nami jako tako w ogóle. Krzesło powróci pod koniec tej zwrotki jako dowód na to, że siedzenie przez długie dekady niczego nie zmienia,  duch jest śmiertelny, musi ulecieć/opuścić nasze ciało i jest bez znaczenia, czy będziemy pamiętać wszystkie krzesła na których siedzieliśmy czy nie i tak musimy umrzeć.
Dramat stopniowany z zwrotki na zwrotkę wzrasta, punktem kulminacyjnym jest szósta zwrotka. W niej  narratorka bardzo przeżywa swoje przygotowania do zejścia z tego świata, tak bardzo, że wpadła w depresję i próbuje wydostać się z niej za pomocą nowych tabletek. „Wiem, co mówią, kiedy nie jestem w pokoju.” Najwidoczniej dopadła ją depresja  Ironia polega na tym, że tabletki nie za bardzo pomagają, myśli o śmierci są od nich silniejsze.

I know what they say when I’m out of the room.
Should I be seeing someone, should I be taking
one of the new drugs for depression.
I can hear them, in whispers, planning how to divide the cost

Słyszy także rozmowy swoich dzieci, które poza jej plecami szepczą o niej i jej ewentualnej śmierci, nawet o kosztach pogrzebu, jak je podzielić między sobie. Podsłuchanie i  to nawet przypadkiem takie rozmowy, nie jest miłe. Można zastanowić się skąd ta obsesja umierania i „rozstrzelanie” tematu umiera w twórczości Gluck?” Tego z  tego wiersza się nie dowiemy, natomiast poetka dalej drąży ten temat w zwrotce ósmej, ale tym razem to ona współczuje swoim bliskim, który muszą patrzeć na jej umieranie, które określiła jako, „fall apart”/ rozpadanie się.

Bad enough, they think, to watch me fall apart.
Bad enough without this lecturing they get these days
as though I had any right to this new information.

Wystarczająco przykro, uważają, patrzeć jak się rozpadam.
Wystarczająco przykro bez tych pouczeń, jakie mają w te dni
Jak bym miała  jakieś jakiekolwiek prawo do tych nowych informacji.


Zwrotka ta kończy się stwierdzeniem, że:

Pomyśl o tym: sześćdziesiąt lat siedzenia na krzesłach. A teraz śmiertelny duch
szuka tak otwarcie, tak nieustraszenie –

Think of it: sixty years sitting in chairs. And now the mortal spirit
seeking so openly, so fearlessly —

Dziewiąta  i dziesiąta  zwrotka

They’re living in a dream, and I’m preparing
to be a ghost. I want to shout out

the mist has cleared —
It’s like some new life:
you have no stake in the outcome;
you know the outcome.
Think of it: sixty years sitting
Cześć tą  kończą dwie krótkie linijki w których autorka podnosi zasłonę, aby zobaczyć z czym się żegna.

To raise the veil.
To see what you’re saying goodbye to.

Ciekawe jest to, że nie chce zobaczyć to co ją czeka, albo to co już zostało dla niej przygotowane, ale chce raz jeszcze zobaczyć z czym się rozstaje.

Druga część

Nie ma w niej już tyle dramatu osobistego, co w pierwszej i akcja jej rozgrywa się na zupełniej innej płaszczyźnie, bo na łonie przyrody, na polu zimową porą, gdy jest ono pokryte śniegiem. Pierwsza zwrotka jest bardzo osobista, zaczyna się od „I”, ja, wciąż jest nastrój przygnębienia,  nie taki jaki panował w pierwszej części, ale wciąż da się wyczuć w powietrzu przemijanie:

I didn’t go back for a long time.
When I saw the field again, autumn was finished.
Here, it finishes almost before it starts —
the old people don’t even own summer clothing.

Jesień się skończyła nadchodzi zima i rozpoczyna się nowy rozdział w przyrodzie a wraz z nim, także człowiek, staje i przeżywa to co było i zaczyna zastanawiać się nad tym co będzie.  W drugiej zwrotce coś się wydarzyło w polu, ktoś je podpalił, sprawca jest nieznany, ale podejrzenie pada na dziewczynę/kobietę która ucieka, policja  jej szuka : the police didn’t catch the girl/ policja nie złapała dziewczyny.  Pole zostało podpalone, ale o co w tym wszystkim chodzi nie wiemy. Rolnik też  gdzieś zniknął, być może nawet, że gdzieś indziej się przeprowadził lub wyprowadził, podobnie jest z dziewczyną, która mogła nawet wyprowadzić się do innego kraju w którym  narratorka podpowiada,  nie ma pól. Akcja wiersza zaczyna robić się coraz ciekawsza, bo czytelnik chciałby wiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło,  a wydarzyło się coś strasznego, ale  następną zwrotka wszystko to co zostało napisane wcześniej, dziwnie łagodzi, rozpoczyna się od słów:

A disaster like this
leaves no mark on the earth.
And people like that — they think it gives them
a fresh start.

Taka katastrofa/niepozostania śladu na ziemi/. Ona nie pozostawia śladu zniszczenia na ziemi, tylko ci ludzie, jacyś dziwni, bo myślą, że po kataklizmie mogę rozpocząć nowe życie, jakby byli polem, którego nie można zniszczyć.

 Narratorka wiersza zamyśla się nad swoim losem, zastanawia się co dalej, stoi długo na polu, wparuje się w nie, robi się ciemno i zimno, ale ona wciąż próbuje wyczytać z niego coś więcej niż tylko to, że jest ono zaorane. Próbuje ze zwykłego pola zrobić alfabet liter, które mogą pomoc jej w czytaniu tego co zostało zapisane w ziemi. Dochodzi do wniosku, że jeśli nie ma zapisanej naszej przyszłości w ziemi, to czas traci na swoim znaczeniu, człowiek jest przypisany ziemi.  Dzieci narratorki tak nie myślą, chociaż ona i one są w tej samej rzeczywistości, to jednak one interpretują ją inaczej,  one szukają jej, aby sporządzić testament, w którym dostaną to co im się według prawa należy, obawiają się, że mogą nie zdarzyć i rząd wszystko zabierze. Narratorka nie chce niczego im dawać, twierdzi, że niczego nie ma, mówi wprost; powinno pójść ze maną w pole, popatrzeć na nie pokryte śniegiem, na nim wszystko co chcę im przekazać jest napisane, to po pierwsze, a po drugie nie chcę być spalona.

They should come with me sometime
to look at this field under the cover of snow.
The whole thing is written out there.

Nothing: I have nothing to give them.

That’s the first.
The second is: I don’t want to be burned.

Ostatni wers tej zwrotki jest  bardzo mocny ( nie chcę być spalona/ skremowana) i bardzo jasnym życzeniem mówiącym, chcę być pochowana w ziemi. W ten  sposób stanie się ziemią.
Tak kończy się część druga tego poematu. Narratorka pisze wprost, czego oczekuje od swoich dzieci, i co one powinny zrobić z jej ciałem po jej śmierci.

Cześć trzecia

W tej części  w pierwszej linijce, pierwszej zwrotki nie ma już mowy o duchu ludzkim (spirit), ale o duszy(soul), która wędruje lub błąka się gdzieś w zaświatach, a na ziemi istoty ludzkie żyją w strachu.  Pomiędzy  błąkaniem/wędrówką  a strachem  jest dół grobowy.

On one side, the soul wanders.
On the other, human beings living in fear.
In between, the pit of disappearance.


Jeśli będziemy pamiętać, że tom „Averno” został wydany w 2006 roku,  to możemy skojarzyć  „the pit of disappearance” , czyli głęboką dziurę zaginięcia lub dół grobowy, z dziurą powstałą w 2001 po ataku na the World Center, to wtedy będzie łatwiej nam zrozumieć o czym jest ta część. Ale, tego nie można tak wprost interpretować.  Jak już zostało powiedziane „ Averno” to mityczne wejście Rzymian do podziemi, dziura, dół, miejsce pamięci, a po 11 września, współczesny dół,  stworzony przez wieże, w którym nikt nie przeżył. Tak jak w pierwszym tak i w drugim przypadku brama/dół jest teraz wypełniony niewyobrażalną ludzką tragedią i cierpieniem.
 
Pomiędzy pierwszą a drugą częścią poetka zastosowała przerzutnię między zwrotkową, co wywołuje pewien efekt zaskoczenia, potęguję czujność w czytelniku, ten chwyt stylistyczny dodaje  też dramatyzmu . W tej zwrotce  nie ma  mowy o duszy, ale pojawiaj się młode dziewczyny, które pytają się narratorki, czy będzie bezpiecznie blisko Averno? Przerzutnia ta powoduje pewne zakłopotanie, bo dziewczyny są zmarznięte,  chcą pojechać na południe, chociażby na chwilkę aby się ogrzać, jedna z nich jakby żartem dodaje, na południe, ale nie za daleko. Narratorka odpowiada, że jest bezpiecznie tak jak wszędzie i taka odpowiedz zadawala młode dziewczyny, ale narratorka reflektuje się i dochodzi do wniosku, że tak właściwie, to nigdzie nie ma bezpiecznie . Takie miejsca jak to są wszędzie, młode dziewczyny udają się do nich, i ślad po nich zanika.

Autorka po raz kolejny zastosowuje przerzutnię, tym razem wraca do pola, tego z pierwszej części i do tej dziewczyny z pierwszej części, którą poszukiwała policja, która przed nią gdzieś uciekła, a może nigdy nie istniała, bo jak sama stwierdza , nigdy nie było dowodów na jej istnienie. Jedynie co wiemy, to, że pole było i spłonęło. Sprawczyni podpalenia, jest poszukiwana przez policję, po pierwsze za podpalenie, a po drugie „gdzieś” zaginęła, być może nigdy nie istniała, ale przecież pole same się nie popaliło.

Dziewczyna z pierwszej części jest tajemnicza podpalaczką pola i właściwie nic o niej nie wiemy, natomiast dziewczyny z trzeciej części jak mówi narratorka są szczęśliwe i myślą o wakacjach, ale ostrzega je od jazdy pociągiem po raz kolejny bo wcześniej robiła to na początku tej części.

they write their names in mist on a train window.
I want to say, you’re good girls,
trying to leave your names behind

A  gdy te wypisują swoje imiona na parze (mist to mgła) na szybie wagonu nazwie je dobrymi dziewczynami, które próbują zostawić swoje nazwiska za sobą. Ludzkie życie, to może być metaforą mgły, jest i go nie ma i zapisywanie swoich nazwisk na zaparowanej szybie pociągu to marny dowód na nasze istnienie, bardziej na nasze nieistnienie. Ludzkie istnienie jest jak mgła, jak oddech, jak para w płucach  dopóki jest to żyjemy
 Pociąg w drugiej połowie XX wieku jest symbolem zła, pociągami zostało  wywiezionych z własnych krajów i miast miliony ludzi do obozów zagłady, gdyby nie one skała niemieckiego ludobójstwa byłaby o wiele mniejsza. Dlatego te nazwiska  dobrych dziewcząt pisane na parze wodnej niczego dobrego nie wróżą.

Część czwarta

Pojawia się zaimek We/my, który sprawia pewien kłopot, bo nie wiemy, czy „ we” to kobiety/dziewczyny, czy kobieta i mężczyzna,  a może dwóch mężczyzn.

 Z treści poematu, ani z tej części nie za bardzo wynika kto to są „we”.  W cześci tej nie pada słowo zima/winter, ale parokrotnie pada słowo snow/śnieg. Nie ma też opisu zimy, ale jest śnieżnobiały puch:

The snow was heavy. The black night
transformed into busy white air.

Śniegu było dużo. Czarna noc
przemieniła się w śnieżny dzień.

Opisy padającego śniegu to także obrazy piękna natury/przyrody/śmierci, ponieważ zima jest takim stanem zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią, to czas obumarcia natury.

Pierwsza część tej  zwrotki rozpoczyna się od stwierdzenia:

We spent the whole day
sailing the archipelago,
the tiny islands that were
part of the peninsula

We wcześniejszej części trzeciej  czytelnik tego poematu był na dworcu kolejowym, teraz jest na archipelagu, małych, rozrzuconych wyspach, które kiedyś były częścią półwyspu. W dalszej części  akcja poematu przenosi się z żeglowania do siedzenia w kuchni, oglądania zachodu słońca oraz obserwują w ciszy padającego śniegu. Jak to narratorka określiła zahipnotyzował ich: We grew silent, hypnotized by the snow.  Śnieg i cisza, można powiedzieć romantyczny nastrój, ale romantycznego nastroju ani sentymentalnego nie  będzie, pani  Loiuse tego nie znosi, ona stworzyła nastrój, okazję do zadawanie pytań, takie, które zadają sobie tylko dobrzy przyjaciele:

Is there any benefit in forcing upon oneself
the realization that one must die?
Is it possible to miss the opportunity of one’s life?

Czy jest jakaś korzyść z narzucania sobie
świadomość, że trzeba umrzeć?
Czy można przegapić życiową okazję?

Przez całą noc padał śnieg, który w dzień  swoją białością rozjaśnił wiele spraw w dzień. Część ta kończy się dwu wierszem w którym narratorka stwierdza:

Something we hadn’t seen revealed.
Only the meaning wasn’t revealed.

Coś, czego nie widzieliśmy, zostało ujawnione.
Tylko znaczenie nie zostało ujawnione.

Z tego wynika, ze czegoś ci dwoje się dowiedzieli, ale nie potrafią zrozumieć/pojąc znaczenia tego, ponieważ, znaczenie tego co zrozumieli nie zostało ujawnione.

Cześć piąta

Rozpoczyna się wersem w którym stwierdzono, After the first winter, the field began to grow again. Rzeczownik winter  jest symbolem/momentem utraty wiary w życie, okresem czy coś się już definitywnie zakończyło, ale zima minęła i cykl natury rozpoczął się od nowa. W  tej samej zwrotce pojawiają się rzeczowniki furrows i wheat,  to one wyjaśniają nam, że zima to tylko zwyczajna pora roku, bo po niej już na polu rośnie pszenica, czuć je zapach, czyli wszystko jest tak jak powinno być.  Poza chwastami, które wydzielają specyficzny aromat, dla którego luzie jeszcze nie wymyślili ani nazwy, ani zastosowania.

After the first winter, the field began to grow again
But there were no more orderly furrows.
The smell of the wheat persisted, a kind of random aroma
intermixed with various weeds, for which
no human use has been as yet devised.


Najwięcej ma wspólnego z drugą częścią i jest najłatwiej obie je powiązać poprzez osoby rolnika, którego narratorka poematu dopuszcza do głosu, a ten przyznaje się do swojej porażki, bo opuścił swoją ojcowiznę i wyjechał/wyemigrował gdzieś na koniec świata, do Nowej Zelandii.
Someone said he had a daughter in New Zealand,
that he went there to raise
grandchildren instead of wheat.

Zwrotka kończy się stwierdzeniem, że rolnik zamiast orać pole, będzie teraz wychowywał wnuki. Nowa Zelandia i farmer/rolnik pojawiają się także w czwartej zwrotce, tym razem rolnik myśli o kończącym się życiu, wyglądając przez okno, przez które nie widzi żadnego pola, bo pole jest kwintesencją jego życia, stąd te czarne myśli o kończącym się życiu.


Rolnik, mężczyzną przegrał z Matką Naturą, a także przegrał z kobietą/dziewczyną/ ziemią która jak sam stwierdził „Has overpowered me”, czy zwyciężyła mnie, pokonała. Dziewczyna podpalaczka jest połączona się  polem, chociaż w trzeciej części w zwrotce szóstej i siódmej też jest mowa o polu i dziewczynie.

W trzeciej zwrotce  tej części jest bardzo ciekawe stwierdzenie, z którym jest łatwo się zgodzić: pole nie boi się zapałek małych dziewczynek, ani nie pamięta bruzd, można je zabić, spalić, podpalić i w następnym roku, ono żyje od nowa, tak jakby nic się nie wydarzyło.

The field doesn’t become afraid of matches,
of young girls. It doesn’t remember
furrows either. It gets killed off, it gets burned,
and a year later it’s alive again
as though nothing unusual has occured.

Pole jest polem i nigdy( prawie) nie traci swojej tożsamości w przeciwieństwie do człowieka, który mówi: jestem kierowcą autobusu, lekarzem, stolarzem, informatykiem. Uważamy nasz zawód, to co robimy za ogromną cześć tego, kim jesteśmy. Pole nie, pole jest polem, nawet jeśli jest w tym roku zaorane, za rok tego nie będzie widać. Ludzie gubią swoją tożsamość z wiekiem, gdy przechodzą na emeryturę, utrata pracy, wykonywanie zawodu może spowodować, że wielu z nas wpada w depresję, cierpi traci swoją tożsamość. O tym też jest poemat „Averno”.

Część  piąta  kończy się stwierdzeniem, że

The terrible moment was the spring after his work was erased,
when he understood that the earth
didn’t know how to mourn, that it would change instead.
And then go on existing without him.

Straszną chwilą była wiosną, gdy jego praca została zniszczona,
wtedy zrozumiał, że ziemia
nie wie jak rozpaczać, że to się zmieni.
I dalej żyć będzie bez niego


Dojście do takiego wniosku, „że ziemia nie wie jak rozpaczać” i „dalej żyć będzie bez niego”, zabrało rolnikowi całe życie. Stwierdzenie „how to mourn” wiedzieć jak rozpaczać, jest elementem ludzkiej tożsamości, który opiera się na relacji między ludźmi. Ale ziemia nie wie jak rozpaczać, dlatego może dalej istnieć/żyć bez człowieka/rolnika. Ziemia nie czuje, że „kogoś” traci, albo, że kogoś już nie ma. Ona od początku świata zmieniana przez człowieka, jednak nie zostało „uczłowieczona” i nie czuje się w żaden sposób związana z człowiekiem i nie ma żadnych wobec niego obowiązków, chociaż człowiek uprawia ją tysiące lat. Człowiek jest jej obojętny, wrogo do niej nastawiony, i to dzięki zimie ziemia czuje się sobą, ma swoją tożsamość, którą odbiera jej wiosna, gdy człowiek ją ora, bronuje, sieje, uprawia. Stąd też wers, który mówi;. I dalej będzie żyć bez niego.


Pieszyce, październik/listopad/ grudzień, 2020r.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko