Nienasycony
Stanąwszy na horyzoncie
idź poza zmysły,
czas,
wyobraźnię.
Idź w głąb milczenia
do dna ciszy.
Gzie zwinięte wymiary.
Na spotkanie niejawnym
sensom.
Nienasycony
nazwanym
idź.
Słowo o Puszczy Białowieskiej
Perła wśród puszcz.
Zaduma starodrzewia,
cienie olsu,
blaski boru,
szum grądu
podnieca…
Rzeźbione kamienie,
których narodzin
nie pamięta czas,
zakola pradolin
w chuście trzcin,
wklęsłości i wypukłości
pejzaży
w kręgach i kurhanach
zaklęte wieki,
źródłem mocy –
oddech ziemi
rozgrzewają.
Ptak i motyl,
trzmiel i kwiat,
żubr i dąb,
puszcza i człowiek
zrośnięci.
Bezścienna świątynia
z witrażami i modlitwą
unosi.
W głębi
na splocie słonecznym
Duch Puszczy
każe poetom
pisać wiersze,
artystom – obrazy,
kompozytorom – muzykę,
Alma Mater
twoja i moja.
Lecznica duszy i ciała.
Puszcza Białowieska.
Pożegnanie
Nie słyszę szeptu
z Twojej przestrzeni.
Płomień na warcie
jak głaz niemy. Zakole rzeki
z przebudzonym kosaćcem.
I chór drzew
w pieśni łzawiącej,
jakby listopad
inaczej nie umiał.
Głos
Kiedy gaśnie świeca
włóż do koperty
ostatnią myśl.
Przyłóż pieczęć
z litego życia.
Ze wspomnienia
zatrzymaj najcenniejsze
chwile.
W Milczeniu jest
Twoja Wieczność.
Nadzieja
Kiedy płonie miasto
jak smolista szczapa,
mówią,
że nie ma nadziei.
Kiedy gwiazda stanęła
na progu otchłani
mówią,
że nie ma nadziei.
Kiedy milkną dzwony
i gasną słowa
mówią
że nie ma nadziei.
Pod zwałami popiołu
zaczyn nadziei.
Rzeczywistość
Jedni twierdzą, ze świat
jest analogowy.
Drudzy, że cyfrowy.
Dla mnie może być
analogowo-cyfrowy.
Ważne,
by na jabłoni
dojrzewały jabłka
a dziewczęta miały
powab wiosny.
Pojedynek
Rzucę rękawic ę śmierci
pod nogi.
Moi sekundanci:
poezja z piórem w dłoni,
filozofia przyrody
z otwartą księgą
i matematyka
z koroną na głowie.
Pomocnicy:
cybernetyka
i inżynieria genetyczna.
Strzelę eliksirem życia.
Trup śmierci spłonie
w ogniu Hefajstosa.
Szum lasu
Przyjdź do puszczy.
Szum drzew porywa
i basy dębów
i barytony jesionów
i tenory świerków
i alty brzóz
i soprany sosen.
Usłyszysz
muzykę
skrzypiec,
akordeonu
werbla,
Nieba i Ziemi.
Nie wiem, czy w szumie
jest więcej wiatru
czy lasu.
Jabłko
Przypadek z jabłkiem
zabrał nam raj.
Czekam na akt łaski.
Na chwilę kiedy Anioł
z własnego ogrodu
wręczy człowiekowi
jabłko.
Genetycznie
niezmodyfikowane.
Nieskończoność
Pole bez sfery i środka.
Otwarta na oścież
wyobraźnia.
Tajemnica nieskończoności
spoczywa w ostatnim
tomie matematyki
z biblioteki Absolutu.
Dymy
Ścielą się dymy
czerwone od krwi.
Ścielą się dymy
bólu i rozpaczy.
Ścielą się dymy
posiniałe.
Wioski płoną,
a ogień rozpala
pamięć.
Krzyk martwych
żywy.
Na cokole drwiący
winowajca.
Wszystko jest obok
We śnie zobaczyłem
tryliony planet
w sieci życia.
Żywy wszechświat
w gordyjskim węźle
nieskończoności.
Wspina się po stromiźnie.
Szuka przejść.
A labirynt zdarzeń
nieokreślony
jak horyzont wyobraźni.
W superprzestrzeni
wszystko jest obok.
Ze snu wzięte
Do Atraktora
tak daleko,
że zdąży zgasnąć
Słońce.
A Mleczna Droga
w podróży.
Grawitacja okiełznana.
To już nie Homo sapiens,
lecz adiutant
Wirtuoza Myśli.
Galaktykę poprowadzą
obok paszczy
Atraktora.
Odejście
Homo sapiens odejdzie.
Odejdzie w chwale,
w szpalerze cyborgów
lub totalnej pożodze.
Świat cyborgów –
marsz do serca
wszechświata.
Pożoga zwinie życie
w rulon.
Człowiek buduje przejście
przez gęstwę sytuacji.
Słowo o świadomości
Świadomość macierz
sięga za horyzont
porządków ukrytych.
Gdzie nie ma miejsca
dla przestrzeni
wielowymiarowej.
Gdzie jeszcze niepisane
scenariusze
i zamiary niepoczęte.
Świadomość świata
jest tylko Jej błyskiem.
Błyskiem życionośnym.
Świadomość nie zna
barier,
jest Bytem absolutnym.
Człowiek szuka przejść
w niekończącym się
labiryncie.
Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl