Jacek Bocheński – Helcia

0
531

Walery Pisarek miał piętnaście lat i był uczniem w Milejowie koło Lublina, a rok był 1946. Piętnastolatek został aresztowany, skazany i przetrzymany w zabójczych warunkach więziennych na Zamku Lubelskim przez pół roku. Nie wiem, co rzeczywiście zrobił, wiem, o co go oskarżono: o nielegalne posiadanie broni i zorganizowanie grupy konspiracyjnej „Nauka – Ojczyzna – Wiara”. 

Miał dziewiętnaście lat i był studentem polonistyki w Krakowie, gdy tym razem na pewno on zorganizował grupę konspiracyjną „Helena”, złożoną z kilku osób, lecz w planach znacznie większą i obejmującą cały kraj. Znów aresztowany, poddany ciężkim przesłuchaniom na ówczesny ubecki sposób, skazany w roku 1952 na sześć lat więzienia, przesiedział ostatecznie połowę pierwotnego wyroku z dwumiesięczną nadwyżką.

Według Doroty, działał głównie pod wpływem wychowania w patriotycznej tradycji rodzinnej, która sięgała powstania styczniowego w dziewiętnastym wieku. Autor pracy o „Helenie” w  „Studiach historycznych” zwraca już uwagę na inny motyw: pewien rodzaj konkretnej kalkulacji politycznej. Spodziewano się mianowicie wybuchu trzeciej wojny światowej. Niosłaby ona Polsce wyzwolenie od ZSRR. Ale w tym celu należało przygotować dla akcji z zewnątrz wsparcie organizacyjne wewnątrz kraju. „Helena” miała być zawiązkiem odpowiedniej struktury, przygotowaniem ideologicznym, administracyjnym i zapewne wojskowym. Są to wprawdzie nadal rozpoznania  zapisane przez funkcjonariusza UB. Wydają mi się jednak o tyle wiarygodne, że wielu Polaków istotnie wierzyło wtedy w trzecią wojnę i pragnęło jej.  Stawka na nią dawała się nawet uzasadnić poniekąd racjonalnie dopóty, dopóki Amerykanie mieli bombę atomową, a Stalin nie. Teoretycznie mogliby  wygrać wojnę atakiem lub szantażem atomowym , zwłaszcza że ówczesny świat akceptował jeszcze zrzucenie bomby na Hiroszimę i Nagasaki. Jednak w roku 1950 wiadomo było, że Amerykanie monopolu atomowego już nie mają.

Wyposażenie zbrojne „Heleny” ograniczało się do jednego pistoletu. Dysponowała natomiast „Helena” powielaczem (słysząc to zastrzygłem uszami) , który miał służyć do drukowania ulotek. Przechowywał go student Pisarek. Odnoszę wrażenie, że funkcja  ideowo-intelektualna „Heleny” odpowiadała mu bardziej niż inne.

Wszystkich członków organizacji wyłapano i po brutalnych śledztwach  postawiono przed sadem w Krakowie, gdzie zapadły  wyroki. Skazanych osadzono w więzieniu na Montelupich, jednym z najcięższych w Polsce tamtego czasu . Zgodnie z relacją w „Studiach historycznych” profesor Pisarek miał po latach wspominać, że śpiewał tam w celi piosenkę:

Siedzi Helcia dziś na Monte

I wlewa gorzkie łzy,

Wyrok trzyma na kolankach,

O wolności ciągle śni.

Więzienie krakowskie było pierwszym, ale nie jedynym miejscem, gdzie skazany Pisarek odbywał karę. Po pewnym czasie wywieziono go stamtąd, aby zamknąć, jak napisała Dorota, „w lochu na zamku w Wiśniczu”. Sam zgłosił się do pracy w kopalni, bo każdy przepracowany w niej dzień miał się liczyć za dwa na poczet kary.
Trzymano go między innymi z hitlerowskimi zbrodniarzami wojennymi i pospolitymi bandytami w jakichś barakach przy byłym obozie zagłady Auschwitz.

Z Dorotą o wszystkich tych sprawach mówił ostrożnie i dopiero, gdy dorosła, ale o najtrudniejszym zawsze dla więźniów politycznych, przymusowym układaniu sobie życia z kryminalistami  niechętnie. Jednak w chwili intymnych zwierzeń wyznał córce, jaką szkołę przeszedł. Na przykład nóż w ataku trzyma się tak, a w obronie tak. 

W styczniu 1955 więźnia Pisarka, założyciela „Heleny”,  zwolniono. Z biegiem czasu udało mu się wrócić na Uniwersytet Jagielloński, by szczególne wykształcenie więzienne, nabyte we współżyciu z nożownikami, uzupełnić dokończeniem studiów polonistycznych. Tak rozpoczął karierę naukową późniejszy profesor tego uniwersytetu, wybitny lingwista polski, badacz języka prasy, człowiek twardych przekonań i twardego charakteru.  Poznałem go dopiero jako faktycznego twórcę Rady Języka Polskiego i jej pierwszego przewodniczącego, od niedawna już honorowego, lecz nadal aktywnego w pełni na terenie międzynarodowym. Nigdy bym się nie domyślił, że mógł być w przeszłości twórcą „Heleny”. W końcu napisał nieszczęsną laudację, pojechał z nią do Katowic i na chwilę przed wygłoszeniem umarł.

To jest w największym skrócie mój dług wobec niego, który być może nie da się wyrównać, ale wciąż próbuję.    

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko