Karol Czejarek
Krzysztof Kostyrko – wielki Człowiek kultury
Pragnę przypomnieć Człowieka, który zmarł nagle (za kilka dni miną od tamtej chwili już dwa lata). Nie zdążyłem się z Nim pożegnać, ale nikt tego nie zdążył, nawet najbliżsi. (Na Jego przykładzie dokładnie sprawdza się powiedzenie: nie znamy dnia, ani godziny). A On, jak mało kto – zasłużył na „pożegnanie”, aby pozostała po Nim koncepcja rozwoju i upowszechniania kultury nie została zapomniana. Był bowiem prawdziwym przyjacielem wielu twórców i działaczy kultury.
Nade wszystko był znawcą sztuki, teoretykiem i jednocześnie działaczem „z najwyższej półki” – także w sensie formalnym, gdyż pełnił przed laty ważne funkcje w „polityce kulturalnej”, i czynił to – jak oceniam z perspektywy lat – nie dla kariery, a z oddania sprawom rozwoju i upowszechniania kultury, twórczości artystycznej, a przede wszystkim ludowej i amatorskiego ruchu artystycznego. (I co chciałbym podkreślić – był w czasach źle dziś kojarzonych w powojennej historii Polski – tej przed rokiem 1989 – Kimś, kto miał wtedy odwagę bronić wolności kultury, której zagrażało nie tylko tzw. „socjalistyczne” rozumienie jej funkcji, ale i „beton”, do którego śp. Krzysztof Kostyrko – w żadnym wypadku nie należał).
Przed wieloma laty Krzysztof Kostyrko „zaprowadził” mnie na wystawę Andrzeja Fogtta, młodego wówczas malarza, który potem zdobył Grand Prix na Festiwalu Malarstwa Współczesnego w Szczecinie. Polecił mi też Stanisława Soykę, gdy ten był dopiero wschodzącą gwiazdą polskiej estrady. On także nazwał – chyba jako pierwszy – Ewę Demarczyk „Czarnym Aniołem” (ze względu na charakterystyczny strój), podkreślając jednocześnie jej niekwestionowaną pozycję pierwszej damy polskiej piosenki. Także dzięki Niemu Łódź do dzisiaj może być dumna z Triennale Tkaniny Artystycznej, w Poznaniu zaś powstała „schola” Urszuli Plewki-Szmidt, (której niestety już nie ma wśród nas od kilkunastu lat); można też było z Nim realizować ideę powstania Centrum Sztuki Współczesnej. To Jemu należy zawdzięczać przywrócenie artystom tak ważnego dla nich pisma „Sztuka”. Był też inicjatorem Kongresu Amatorskiego Ruchu Artystycznego; chodziło wtedy o to, aby wojewódzkie domy kultury działały na styku kultury profesjonalnej z jej amatorskim – czynnym uprawianiem.
Krzysztofowi Kostyrce należy też zawdzięczać powstanie „biur artystycznych” (sal wystawowych) w województwach i… mógłbym tak długo wymieniać Jego pomysły, którym poświecił najlepsze lata swego życia. W ostatnim okresie zawsze można Go było spotkać ( zwykle w towarzystwie żony – Teresy – wieloletniej szanowanej pracownicy Instytutu Kultury) na wszystkich ważniejszych imprezach artystycznych, wystawach, spektaklach teatralnych czy koncertach.
Dużo pisał! Był człowiekiem niezwykle pracowitym. Chwalił się też zawsze synami Andrzejem i Tomaszem i jego rodziną.
7 stycznia 2016 roku spoczął na cmentarzu Junikowo w Poznaniu.
Wspomnę jeszcze o jednej sprawie, której nauczyłem się od Krzysztofa: doceniania wzornictwa i sztuki użytkowej. Dla Niego sztuka była wszędzie! Dążył do upowszechniania jej w szkołach, zakładach pracy, także w kościołach, szpitalach, urzędach, w obiektach użyteczności publicznej. Walczył o jej finasowanie i zachęcał do stworzenia systemu mecenatu prywatnego. Pewnie jest teraz dalej rzecznikiem kultury w świecie, do którego się przeniósł!
Piszę o tym „na tych łamach” dlatego, aby opowiedzieć się za ciągłością historii, za nie przekreślaniem tego, co było podwalinami pod dzisiejszy stan kultury. Niektórzy nadal uważają, że kultura poradzi sobie sama. Otóż nie zawsze, potrzebuje ona solidnego wsparcia państwowego, wolnego od ideologii, nakazów i zakazów. Takiemu jednostronnemu widzeniu twórczości przeciwstawiał się właśnie Krzysztof.
Krzysztofie – pozostanie Twoja niezłomność, czupurność charakteru; pozostanie człowieczeństwo nacechowane dążeniem do pokoju, umiłowanie współpracy i szukanie wszędzie i nieustannie kompromisu dla DOBREJ ZMIANY.