Zbyszek Ikona – Kresowaty – Powrót z czyścca?

0
312

Zbyszek Ikona – Kresowaty



POWRÓT  Z  CZYŚCCA?



broniewski0



– Jeszcze nie tak dawno, można było zauważyć duże ożywienie tyczące się nie tylko twórczości Władysława Broniewskiego, ale i Jego osobowości. Mówi się dalej co jakiś czas i pisze o  Jego poezji, wspomina się czasem o jej semantyce, mówi się i wymienia teksty zaangażowane, wzmiankuje się o wierszach napisanych dla córki, nie tylko wśród pokolenia posolidarnościowego polskich intelektualistów – Udziela się to publikacjom, nawet i wznowieniom książkowym oraz pisaniu monografii i szkiców literackich o poecie. Tutaj można wspomnieć o książce Mariusza Urbanka wydanej kilka lat wstecz. A żeby było zadość, teksty Broniewskiego ma w swoim repertuarze Marcin Świetlicki, śpiewa kapela Pidzama, a Muniek Staszczyk śpiewa teksty „Kalambury” Broniewskiego np. na wystawie pt. „Próba portretu”, i włącza je na stałe tak jak Świetlicki do swego repertuaru, biorą się za Władysława Broniewskiego inni jeszcze młodsi twórcy zarażeni subkulturowo, a  co ciekawe gustuje w tym także młodzież akademicka i ta studiująca socjologię. Sasnal malarz uznany maluje „patriotyczne” portrety Broniewskiego, artyści performance też nie pomijają tej osobowości.


– Zróbmy zatem szkic do portretu Broniewskiego, taką  grubszą linią zakreślając wokół tej sylwetki to co znów powraca i staje się dość ważne. Zadajmy też kilka pytań, również  owym wykonawcom i adwersarzom. Co takiego fascynuje w tej osobowości i jak otwiera drogę powrotu poety z czyścca – Jakie wiadomości zza tzw. kuchni dostają zainteresowani młodzi ludzie, rozprawiający dziś jawnie o Władysławie Broniewskim? – Zapewne inspiruje ich tematyka  patriotyzmu i doświadczenie, co przekłada się chyba adekwatnie do obecnej sytuacji, w tym chaosu politycznego nie tylko w Polsce, zapewne „na pierwszy ogień” idzie dewaluacja godności posła i ludzi władzy, zagrożenie z zewnątrz, idące przez Majdany z Ukrainy od Rosji, budzący się tam ruch nacjonalistyczny z Żelenowskim na czele skierowany ku Europie. Ale dlaczego Broniewski? – jego element postawy patriotycznej, opartej o niezłomność w tamtym czasie, oparta o niezależność dziś bardzo osobistą? –  A przecież rozprawia się dziś wszem i wobec dużo, aż za dużo o patriotyzmie, czego jednak, mówić trzeba, nigdy nie brakowało Broniewskiemu – pytanie: ale jakiemu Broniewskiemu?-  A zatem czy młody Włodek poeta i piłsudczyk patriotą był? – czy tylko nim bywał? –  Czy bardziej pociąga dziś, po 50latach, Jego bardzo ciekawy i burzliwy życiorys tamtego „pięknego dwudziestoletniego”? – czy i jak się to ma do jego lewicowej przeszłości PRL-u? Oznacza to, że pojawiło się znów pokolenie najnowszej prywatności, prywatności „patriotycznej”? – Młodzi zawsze przecież „gniewni” – nawet ci noworysze po transformacji ustrojowej otrzymali dobry oręż do egzystencji biznesowej i wolność wyjazdów w świat, dostali monopol na własność słowa – to przecież żelazne berło niezależności a i duże zaplecze do własnej kreacji. Wydaje się, że głównie zabierają głos ci co nie chcą żyć na śmietnikach PRL- u i Solidarności, ale przecież nie da się dziś pogrzebać tych śmietników, ani pozostawić, nawet w literaturze. Chciał nawet Czesław Miłosz pogrzebać poetów tzw. „wojennych” i spisać na straty nawet Baczyńskiego zniwelować lub zdystansować nie dopuścić do literatury polskiej – Zaś inni zainteresowani patriotyzmem dziś nie chcą autorytetów są przekorni? – biorą sobie do swojego postrzegania świata całkowicie nową wolność patriotyczną, karmę autorytetu międzywojnia – intelektualistę, jakby dla nich człowieka o niezłamanej osobowości, który ten przeszły czas spożytkował jak umiał w sensie przetrwania, widząc w nim bohatera dosłownego, który trwał w ostatnim zaborze Polski i dał dowód na niezłomność w rosyjskich kazamatach. A praktykował ten pobyt nie bojąc się narażać swego życia i rodziny. Otóż ci młodzi wiedzą też swoje co jest na stałe zapisane tu i ówdzie tłustym drukiem: że Broniewskiego nie złamały wojny ani stalinowskie więzienia, jedynie poniosły go słabości: wódka, kobiety a głównie obiecany socjalizm z ludzką twarzą, a przecież stało się inaczej. On człowiek Piłsudzkiego epoki szabelki i szarego munduru jako intelektualista, później dobrze wiedział czym zapachniał układ jałtański, wiedział o zdradzeniu Polski przez aliantów z Churchillem na czele, zmierzył jednak siły na zamiary i postanowił żyć tak jak się dało – trwać? – Później przeczekać w takiej, a nie innej rzeczywistości mu danej, w tym nowym obiecanym „świetlistym” ładzie KRAJU RAD, gdzie Stalin z Polski chciał zrobić kolejną republikę i włączyć ją w poczet ZSRR. Władysław Broniewski kochał jednak ludzi, był romantykiem i chciał być kochany, był też na pewno próżny, jak i dziś wielu twórców.


broniewski1– Minęło w roku 2012 pięćdziesiąt lat od śmierci Władysława Broniewskiego. Dziś w  antykwariatach nie uświadczymy Jego książek, a te które, choć nieliczne, powstają na nowo idą bardzo szybko w ręce czytelnika. Zatem gdzie tkwi fenomen osobowości byłego legionisty piłsudczyka, a tym samym  socjalisty, (bo przecież Piłsudski socjalistą był) – Co fascynuje – a co oburza?, co dziś kochają w Nim – a czego nienawidzą? – czyżby Władysław Broniewski powracał z czyścca… Zapewne niezłomność w więzieniach, zapewne twórczość taka którą pisywał do tzw. „szuflady”, zapewne przepiękne wiersze poświęcone odejściu jedynej córki Anki, które także zostały ogłoszone dużo później, po śmierci poety i te, które nigdy nie ujrzały wcześniej „światła dziennego” dały nieco inne światło na jego osobowość. Pisał także niezależne teksty, czytał je w knajpach Lwowa a i na emigracji, idąc z Armią Andersa, wiersze przesączone nostalgią i semantyką stricte  patriotyczną i katyńską…


        Zróbmy wreszcie na tą okoliczność, dalszą analizę z tego bardzo „ciekawego życia” okraszonego postawą, dziś braną w przeróżny sposób – A przecież dziś słowo „patriotyzm” ma tak różne oblicza, bo ma swój nowy czas, bo Polska ma wyraźną realizację europejską i położenie przez które zawsze przewalały się zawieruchy… Powstaje pytanie: czy dziś powinno mówić się o bardziej obywatelstwie – czy podnosić patriotyzm. Jest przecież czas pokoju, choć na pewno w podwyższonej gotowości i czuwania – czy tylko pod czas wojny mówić się powinno i świadczyć o patriotyzmie? – Tak! – patriotyzm się świadczy, a nie uprawia buzią. Czy niezbyt szastamy dziś tym słowem, bierzemy sobie atrybuty i przekorność z bohaterów przeszłości – Zatem powróćmy tutaj jeszcze raz do życiorysu poety, zastanówmy się czy Władysław Broniewski patriotą był , czy tylko nim bywał?.


– Jak wiemy trafił do więzienia już w roku 1917. Odmówił był, złożenia przysięgi na wierność Austrii i Niemcom. Był wówczas legionistą, jako 20 letni człowiek – nad podziw! – jakże wtedy świeżo myślał – A to bardzo ważne było w rokowaniu na przyszłość, choć korzystał wtedy prywatnie z życia i substytutów znanej prostytutki Staśki, a miał od samego początku poczucie honoru i humoru, jak każdy wartościowy mężczyzna dla kobiety. Internowany był głownie za jawne głoszone ambicje patriotyczne. Wypuszczony… ponownie aresztowany w 1930 roku, już przez własną ojczyznę piłsudczykowską. Wspomnieć należy, że absurdem był fakt, że to właśnie te same władze, które wcześniej odznaczyły go Orderem Virtuti Militari, zamknęły za swoimi kratami. Ale Broniewski to zapewne legenda absurdów, ale i emocji, które miały się dopiero z tym całym bagażem ziścić.


– To on, między innymi pierwszy „gniewny”, nie mógł znosić faktu, że Piłsudski pozwala strzelać do robotników, że cenzuruje czasopisma, a głównie prasę intelektualistów, zamyka przeciwników politycznych w swoich więzieniach. Skądinąd wiemy, że Broniewskiego wyciągnął wtedy zza krat kolega po piórze, adiutant marszałka Piłsudskiego, Bolesław Wieniawa – Długoszowski! – Ale powstaje pytanie co tak naprawdę później spowodowało zawładnięcie całym ego Broniewskiego i powiodło Go ku wielkiej sympatii dalej względem lewicowego powojnia? – Na pewno dalsze panoszenie się Endecji, nierówności społeczne II RP, antysemityzm, podejrzane zabójstwo Gabriela Narutowicza, kartowane inne spiski i rzeczy idące od góry po „rewolucji” Piłsudskiego… Ale były i inne sprawki bulwersujące wrażliwy umysł  każdego rozgarniętego Polaka, a On nie znosił tego. Te rzeczy szczegółowo są zapisane przecież w historii oraz w nowych wydaniach prostujących historię co rusz na nowo. Intuicja Władysława Broniewskiego i jakiś bunt wewnętrzny powiódł Go w szpony miłości lewicy wprost od socjalizmu i dalej do komunizmu z krzywą twarzą – A więc, powiodła Go romantyczna intuicja ku temu Nowemu światłu, do świata pozornej zgody i radości zaistniałego pokoju?. Bo zaraz po II wojnie poeta powrócił z Londynu do siebie, do kraju który przybierał szybko maskę pokojowej przyszłości, do kraju który już nosił portrety stalinowców, także w szkołach… do KRAJU RAD . Prawdopodobnie przewidział, że ten ustrój stworzony na poprzednim ucisku potrwa… długo, i trzeba będzie jakoś publicznie spożytkować ten swój żywot, choćby w ramionach jedynej kobiety, którą przecież bardzo kochał. Nie wszyscy wierzyli w tę miłość lewicową, która okazała się ślepą, zaborczą despotyczną i zdradziecką… Nie wierzyli przede wszystkim futuryści spoglądający podejrzliwie na byłego legionistę, nawet lewicowi intelektualiści, choć poeta Władysław Broniewski napisał w 1939 roku, wiersz patriotyczny zagrzewający do boju, pt. „Bagnet na broń” – wiersz wzięty wówczas na wszelkie usta, niebywały majster sztyk – wiersz XX – lecia międzywojennego, a chyba nawet, co tu dużo mówić, całej polskiej XX wiecznej poezji w Literaturze. – To czas zaangażowanej twórczości. Ten wiersz cytowały wtedy nawet skrajnie prawicowe środowiska! – Ale swoje jedyne stanowisko miał objawić poeta wkrótce, mówiąc publicznie te słowa: „Jestem przede wszystkim polskim patriotą, a później socjalistą”. To wskazywało na Jego czas i miejsce – I takie już pozostało do końca.


broniewski1– Abstrahując od tego, być może skrótowego wstępu, do osobowości W. Broniewskiego, wspomnieć trzeba i odsłonić Go jeszcze bardziej, scharakteryzować i dodać fakty, że poeta, zaraz po wybuchu II wojny, wówczas 40 letni intelektualista trafił do polskiego, wspomnianego przeze mnie, Lwowa. Przeczuwał co się szykuje, jak i czuły inne mózgi elit… Tam bardzo pił na umór, wznosił przygodne toasty, nawet za Piłsudzkiego, wałęsał się po kawiarniach, recytował swoje wiersze z nutą patriotyczną, nabywał nowych przyjaciół za wzmianki o Katyniu, ale to trwało do czasu. Jeszcze pod koniec wojny radziecka władza szybko przedstawiła swoje oczekiwania wobec polskich, już znanych wtedy, pisarzy i intelektualistów w sprawie wiernopoddańczej deklaracji o przyłączenie Lwowa do ZSRR. Wielu wtedy obleciał prawdziwy strach, jak np.  Boya – Żeleńskiego, Aleksandra Wata, innych, którzy szybko podpisali tę deklarację – podpisali, bo zdawali sobie sprawę co to jest stalinowska Ciurma, której grube kraty i tęgie tortury  zawsze czekają wiernie na Łubiance.


– Ale Władysław Broniewski wtedy odmówił podpisania deklaracji! – oczywiście aresztowano Go i w  więzieniu na Zamarstynowie, w jednej celi ulokowany był z Watem, zachował się na trzeźwo bardzo patriotycznie i honorowo. A jak to wtedy przebiegało w celi, trzeba tutaj wspomnieć: – To przecież sam Wat opowiadał później Czesławowi Miłoszowi w „Moim wieku”, że czuł się przy Broniewskim wtedy jak nieudacznik męski a nawet zdrajca, bo tylko ze strachu podpisał deklarację, nie mógł spać, moczył pryczę, i że wówczas tchórzliwie sam odpowiadał na wszystkie pytania stupajków NKWD, którzy go buńczucznie i ostracyjnie  zaczęli przesłuchiwać… Natomiast Broniewski przez kilka dni śpiewał głośno w celi swoje patriotyki, nie podpisywał, mimo że był bity i później trafił na moskiewską Łubiankę.  Faktem też jest, że niegdysiejszy „działacz” KPP i więzień Berezy Kartuskiej Witold Kolski, którego poeta znał od 20 lat, napisał o nim w prosowieckim „Czerwonym Sztandarze” takie słowa: „… zgnieść gadzinę nacjonalistyczną!…” – Wtedy takie nagłe wybawienie przyszło wraz z gen. Andersem, który jak wiemy za zgodą Stalina (po rozmowach z W. Sikorskim) z I Armią ruszył przez Irak na Zachód, z którym wówczas zabrał się Władysław Broniewki do Palestyny. Tu znów tworzył wiersze, w których dominowały: łagry stalinowskie, zew Katynia, nostalgia za krajem i romantyczna miłość do Jedynej kobiety… Już w Palestynie  popadał w alkoholizm, a dobiły go też wieści o Jego największej miłości, bo doniesiono mu że  Maria Zarębińska zginęła w Auschwitz. Na domiar tego sam generał Anders zarzucał mu jawnie brak patriotyzmu, bo nie mógł się posiąść do przekonania: „… i nie rozumiem – jak można być jednocześnie socjalistą i antykomunistą!” – A on poeta niedoceniony tam wówczas błąkał się po Jerozolimie, czytał wiersze gdzie tylko popadło, pisał fraszki, łaził pokątnie fiksomanił z alkoholem… Później po zakończonej II wojnie ani myślał wracać do „wolnej” ojczyzny… usadowił się w Londynie. Ale przyszła jakaś nagła wiadomość, że Jego Maria żyje! – Kierowany zawsze romantycznym instynktem i  pojęciowością obecności koniecznej, jakimś zrywem? – po ostrożnym nawiązaniu listownego kontaktu z kim trzeba, wyruszył jednak do Polski jak Orfeusz po Eurydykę. Okazało się, że władze powojennego PRL-u powitały Władysława Broniewskiego jako „wielkiego” poetę, co mu bardzo wówczas schlebiało. Czyżby Broniewski był także naiwny, czy tylko próżny, a może zbyt impulsywny?. Odezwała się tutaj chyba natura, która odradza się szybko i nie lubi próżni, musi się czymś wypełnić, zatem zaczęła brać górę fobia zaistnienia, jak już to – Tu i Teraz, chciał niezależnie zapełnić tę próżnię, zaczęli czuwać nad nim inni i wówczas zaufał bierutowskim podskórnym szpiclom, którzy chodzili nawet modlić się do kościoła, jakby poprawni wyznawcy Chrystusa… Pisał dla nich – stało się, że Maria, którą nad życie kochał zachorowała, a on nie miał więcej na jej leczenie, które przebiegało w Szwajcarii – Obejrzał się jak Orfeusz wyprowadzając Eurydykę ze Styksu? Zatem pisał i mówił różne teksty zamawiane, żeby tylko dorobić, czy pisał z bezradności? – z utraty czegoś ważnego?, było to dla nich obojga jakby ostatnim ratunkiem, dostawał od rządu tylko pieniądze za pisanie, a to było za mało na zagraniczne leki i egzystencję. Namówiony i przymuszony w tej ostateczności zaczął szybko pisać utwory czysto propagandowe, dziś zwane mocno zaangażowanymi lewicowymi pochwałami w  efekcie rodzącego się jawnie komunizmu… Maria zmarła, (a przestrzegał go Haron?) – a on pozostał na cyrografie ówczesnej władzy, grywał na swej harfie komu trzeba… Została mu córka Anka i został mu jeszcze ówczesny poklask przechodniów. Był w PRL-u przecież uważany za najwybitniejszego poetę poza żyjącym Tuwimem. Był „używany” przez władzę  głownie do propagandy… Polubił już wszelkie splendory, wydruki, także w podręcznikach szkolnych, wszędzie bardzo  zapraszany, obsypywany kwiatami spontanicznie, a kochał to,  alkohol wrócił na całego do łask, dostarczany masowo przez stupajków rządowych do podarowanej mu „Od Narodu” willi na Mokotowie w Warszawie. Był dla ówczesnych dygnitarzy poetą takim „żywym marzeniem”… miał przeszłość patrioty i przyszłość, opiewającą ówczesną rzeczywistość, zagrzewającym na przykład do: głosowania 3Xtak, na plan sześcioletni… etc.,  opiewającym budowę Mostu Poniatowskiego. I chociaż po pijanemu wtedy wygadywał na władzę publicznie różne rzeczy, przymykano na to oczy. Tym samym po jakimś czasie stawał się kłopotliwy. Zmarła jedyna Jego córka – wpadł znów w dalsze jeszcze gorsze cięgi alkoholowe. Odwożono go kilka razy do kliniki psychiatrycznej na leczenia, bo delirium nie dawało mu spać. – A kiedy „zgasło Słoneczko” – Stalin, a później z Moskwy przywieźli w trumnie Bieruta, Władysław Broniewski stał się idealny, zwłaszcza wtedy gdy Chruszczow zdemaskował Stalina na pamiętnym Zjeździe Partii Komunistycznej, aby go obwiniać za całe zło związane z propagandą stalinowskiego systemu w Polsce. Zawinił sam sobie? – bo też nie posłuchał Wiktora Woroszylskiego? – który odciął się publicznie – zawinił był, kiedy ten sugerował mu żeby odciął się jawnie i publicznie, w roku 1956, z resztą kolegów od niedawnej przeszłości. Zdał sobie wtedy Broniewski sprawę, że to oznaczało literacki ostracyzm i wymazanie go z podręczników, szkolnych… poszedłby szybko w całkowite zapomnienie – ale i tak już szedł w zapomnienie! – A jednak był kimś, kto w całej polskiej historii, jak nikt inny, z pisarzy nosił się zawsze z honorem – Tak został przecież zapamiętany, choć uznany poetą sowieckiego dworu…


broniewski3– Dużo by jeszcze mówić – bądź co bądź o fenomenie Władysława Broniewskiego, a tym samym o Jego patriotyzmie w tamtej burzliwej Polsce… A tu dziś czas taki, że wiersze Broniewskiego śpiewają młodzi, malują Go i piszą o nim, także monografie na nowo, wspominają jako odważnego człowieka? – Powtórne pytanie; czyżby teraz powracał z czyśćca, czyżby to Jego osobowość odezwała się po swoje – Jego czas? – Władysław Broniewski, jako człek encyklopedii tyranii i jarzma sowieckiego, które opadło tak niedawno z hukiem – człowiek fizycznego i duchowego przekleństwa, w tym nieszczęśliwej romantycznej miłości… wraca? – Czyżby wyżej wymienieni biorący go sobie za autorytet nie poznali na wylot i przenicowali przeszłość tego poety, biorąc Go na czas dzisiejszy? – podnosząc głównie patriotyzm poety dla przekory? – ale za patriotyzm się płaci i słowem i krwią, czy może to jest tak, że zaufali w fenomen Broniewskiego tylko niektórzy? – Może to obudzony wśród młodych nowomodny dzwon, ale z tamtym dźwiękiem – echem ku aspiracjom w cenie i na czasie? – i na nieco wyższej dzwonnicy, a może tylko obowiązek lub ukrytego hołdu dla samej niezłomności? – tej która może być zawsze potrzebna. A może to tylko budzenie ducha wartości w konkretnym miejscu i czasie, bo okazało się, że Putin, pokazał Europie już gest Kozakiewicza, a to było do przewidzenia…  


– Wracając jednak do Broniewskiego – Sam alkoholizm nie był w tym przypadku motorem, być może był tylko wytrychem do drzwi egzystencji zastanej. Władysław Broniewski, niesamowicie inteligentny doświadczony człek, doskonale zdawał sobie sprawę wtedy z położenia, ale i ze swego osobistego ego na tamto TERAZ… Czyżby, jako romantyk zawierzał, ślepo różnym  miłościom? – Ale i podskórnie zagrożony jeden z wielu, którego nie skrócono o głowę, co zawsze tutaj w Polsce czekało na powracających aliantów, na ludzi spod Monte Casino, niejednokrotnie nagrodzonych Krzyżami Virituti Militari, przecież im nie dano takiej łaski, a wtedy byli to młodzi ufni oraz odważni naznaczeni bliznami


– Dzisiejsze młode pokolenia, poszukujące, myślę, wcale nie na ślepo, ale przekornie jakiegoś wzorca – odrzucają obecne waśnie polityczne, zniewieściały sztab klerykalizmu – bo to inny czas – okres jawnie demonstrujący swoje oblicze, ale i  wyczekujący? – Pokolenie nowe dziś nie tylko subkulturowo demonstruje swoje obawy, także na niwie sztuki, która jest wizerunkiem konkretnego miejsca i czasu – Wspomnijmy, że w PRL-u powojennym, kiedy nastawał gomułkowski zamordyzm, w odpowiedzi na socrealizm pojawiła się natychmiast tzw. „Awangarda” – to jawna reakcja, czas protestu na niedouczoną cenzurę – artysta prawdziwy nigdy nie spóźniał się… dziś jest pełna jawność, ale po transformacjach ustrojowych powstały nowe zagrożenia w tym zapotrzebowanie na patriotyzm. Sytuacja na Wschodzie i dalej na Bliskim Wschodzie otwiera nowy rozdział myślenia o zagrożeniu, czyżby tamta Karma mogła sycić na nowo. W rozmowach ze starszymi, właściwie z dziadkami młodzi nie rozumieją pewnych rzeczy? – ale są przekorni, są pewnie przekonani że też by wytrzymali piekło, że może zdaliby egzamin na patriotyzm, tym czasem wpierw należałoby świadczyć obywatelstwo… Ale dobrze, że coś w tych pragnieniach jest wartościowego – stąpają i idą ci młodzi do źródeł? – pytają o zmagania z tamtym socjalem – miarkują? – Czy młodzi zawsze niepokorni na pewno nie chcą tamtego przeżytego systemu na kartki? – nie doświadczyli nic nie maja do starcenia, nie znoszą blagi i kombinatorstwa i obłudy?… Mają oni do dyspozycji cybernetyczne smartfony, pękate auta i laptopową przestrzeń… aipody…, a wnet nadchodzącą kwantową rzeczywistość – Zatem powstaje zagadkowe podstawowe pytanie: co w postawie osobowej i poezji Władysława Broniewskiego budzi i porywa – ponosi… zagrzewa? – Dlaczego właśnie fenomen Broniewskiego, rodem z Orfeusza i Eurydyki, po pokonaniu bramy z psem o trzech głowach, ciekawość, czy Eurydyka stąpa za nim? – kara za obejrzenie się za siebie? – Co?

 

Zbyszek Ikona – Kresowaty


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko