Marlena Zynger
Hipotezy niezorientowanego czytelnika
Ostatnio na portalu pisarze.pl trafiłam na niezbyt wnikliwą analizę zawartości drugiego numeru nowego kwartalnika literacko-kulturalnego LiryDram. Autorem wypowiedzi jest Pan Andrzej Wołosewicz. Artykuł zatytułowany „UWAGA!!! Nowy kwartalnik!!!!”.
Cieszy mnie fakt tak wielkiego zainteresowania Pana Wołosewicza pismem, wdzięczna mu jestem również za bezinteresowną reklamę, jednakże z uwagi na mój ogromny szacunek dla Czytelnika oraz mając na względzie dobre imię kwartalnika, na które pracuje – choć jeszcze nieoficjalnie – wiele osób, postanowiłam odnieść się do kilku punktów wyżej wspomnianej wypowiedzi.
Pan Wołosewicz wspomina, że nie wie nic o dystrybucji oraz o publicznych środkach finansowych. Od kiedy to recenzja jest analizą sytuacji ekonomicznej? Jednak odnosząc się do poruszonej przez niego kwestii – głównie w celu uświadomienia Czytelników – zapewniam go, że środki zdobyte na pismo pochodzą od osób zaangażowanych w dobro kultury narodowej, którzy wierzą w pismo i zaufali jego misji. Dystrybucja również nie jest tajemnicą. Kwartalnik jest dystrybuowany przez salony EMPiK i na spotkaniach promocyjnych LiryDram i Poezji dzisiaj oraz przez zaprzyjaźnione osoby. Zastanawiające jest zatem skąd wziął drugi numer pisma, o którym pisze? Dla mnie znaczy to, co najmniej, że jeden egzemplarz kwartalnika literacko-kulturalnego „LiryDram” ma więcej czytelników niż inne pisma literackie zwrotów, o czym świadczy duże zainteresowanie kwartalnikiem. Ujmując jednak kwestię faktograficznie podkreślę iż pismo jest kolportowane i dostępne poprzez sieć salonów EMPiK, czym może pochwalić się niewiele pism literacko-kulturalnych.
Odnośnie zarzutu przytaczania fragmentów utworów poetyckich a nie całych utworów to – pragnę uświadomić Pana Wołosewicza, a przy okazji wprowadzanych przez niego w błąd Zacnych Czytelników – że prowadzenie kwartalnika winno przebiegać w duchu obowiązującego powszechnie prawa autorskiego, a zgodnie z nim ( Art. 36 ust. 1 pa) autorskie prawa majątkowe gasną dopiero po upływie 70 lat od śmierci twórcy, o czym Pan Krytyk powinien wiedzieć. W tej sytuacji – znowu mając na względzie głównie dobro młodych ludzi, którzy powinni posiadać świadomość dorobku klasyków oraz jak najczęściej z niego czerpać – dopuszczam możliwość druku choćby fragmentów wierszy, mając nadzieję, że będą one stanowić przyczynek do sięgnięcia po całość. Tak też miało miejsce w przypadku druku fragmentów liryk Władysława Broniewskiego (1897-1962).
Koncentrując się na kwestiach literackich – pomija on bowiem całkowicie (dosłownie i w przenośni) kwestie kulturalne – Pan Andrzej Wołosewicz zagubił się w labiryncie spraw finansowych. Nie jest bowiem w dobrym tonie zaglądać ludziom w kieszeń a instytucjom w decyzje dotyczące dyspozycji ich środków finansowych. Szczególnie w czasach, kiedy kultura jest tak bardzo okrojona z funduszy, kiedy żaden szanujący się związek literacki, nawet z długą tradycją i dorobkiem jak ZLP ani SPP, nie otrzymuje lub jest dotowany symbolicznie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, co nie zapewnia środków umożliwiających sfinansowanie choćby ich statutowej działalności.
W kwestii artykułu Pani Magdaleny Węgrzynowicz-Plichty „Najnowsze trendy w poezji, czyli pogarda dla artyzmu i liryzmu, że o eufonii nie wspomnę”. Jest on jedynie zacnym wstępem do cyklu artykułów poruszających wspomniany w tytule temat. Wprowadzeniem mającym na celu uporządkowanie i definicję pojęć oraz sformułowanie tez do dyskusji. Wnikliwy czytelnik łatwo może to odczytać, albowiem artykuł nie kończy się żadnymi wnioskami. Kolejne artykuły – w założeniu autorki – będą odwoływać się do ostatnich piętnastu lat. Tu należałoby wspomnieć, że Pani Magdalena Wegrzynowicz-Plichta ma duże doświadczenie w prowadzeniu grup literackich (formalnych i nieformalnych), a zatem posiada dosyć obszerny materiał analityczny. Jest autorytetem, znanym w wielu środowiskach twórczych.
A propos zawężonej do osoby redaktora naczelnego stopki redakcyjnej pisma. Mając świadomość istnienia wszelkiej maści agresorów, furiatów, pieniaczy i awanturników, którzy współcześnie atakują jedynie dla zasady ataku i burzenia nie mając na względzie konstruktywnej współpracy i wymiany myśli, postanowiłam na wstępie drogi redakcyjnej młodego pisma chronić jego Zespół. Oczywiście z myślą, że gdy tylko kwartalnik się rozwinie, to natychmiast pojawią się w stopce nazwiska osób na stałe współpracujących. Tak czynią też obecnie periodyki kształtujące swój program w sposób świadomy i długoterminowy.
Co do wyboru i wnikliwej prezentacji sylwetki poety/poetki oraz reasumpcji jego/jej twórczości w kwartalniku. Uważam, że mam do tego prawo. I zgodnie z tym założeniem, w każdym kolejnym numerze pisma będę przedstawiać innego twórcę. W drugim numerze był to Zbigniew Milewski, w trzecim będzie… I tu zapraszam do zapoznania się z trzecim numerem pisma, które ukaże się najprawdopodobniej na przełomie kwietnia i maja.
Cieszy mnie fakt, że prezentowana sylwetka twórcy wywołuje dyskusje. Moją ambicją było bowiem to, aby pismo prowokowało do twórczego dialogu, inspirując i kreując wartość dodaną.
Dopełniając powyższą wypowiedź, pragnę podkreślić, iż intencją jej nie jest odpowiadanie Panu Wołosewiczowi, lecz uświadomienie wprowadzanych w błąd przez Pana Wołosewicza zacnych Czytelników i obserwatorów życia literacko-kulturalnego w naszym kraju oraz za granicą.