Bohdan Wrocławski – Jeden wiersz

0
44
Bohdan Wrocławski
Bohdan Wrocławski

 
A jednak…

Kiedy otwieram starą gdańską szafę
dostrzegam
że w skrzypieniu drzwi
mój umysł powoli zaczyna gubić szczegóły

wydaje się że jest otwarty
na wszystko to co doświadczałem
wczoraj i zacznie wcześniej

A jednak
 
Oto ktoś  przypomina mi noc świętojańską
pogańskie gonitwy  po zroszonych łąkach
cudowną magię ogniska
przez które w euforii
przeskakują moje wspomnienia

A jednak

Dzisiejsze moje lenistwo
uciekanie wzrokiem w horyzont
w mgłę
określającą krzyk i bezbronność

wieczne błądzenie
wzdłuż tych samych korytarzy
szukanie w nich cieni pół światła

barokowego natchnienia
napinającego piersi niczym łacińskie żagle
wyblakłe od starości i niechęci

zaczajonych za linią brzegową ptaków
gubienie wątków

fragmentów rozpoczętej etiudy

też ma prawdopodobnie swoje źródło
w dawno
nieodczytywanych  szczegółach

czasami próbuję wzrokiem oddzielić
to co jest istotne
od tego co jest nieistotne

to zapamiętaj aż do śmierci
a o tym nigdy nikomu nie mów
bo ci nie uwierzą
bo to nigdy zaistnieć nie mogło

Bo sam nie wierzysz w to
że jeszcze jesteś
wśród niekończącej się zieleni lasów
szarzejących jesienią łąk
stad saren
zagubionych na nadbrzeżnych burzanach

miast pragnących zachować w sobie
majestatyczne dostojeństwo
historii
wyrytej na odpadających tynkach

Oczywiście mogę odpłynąć dalej
do tego miejsca
w którym ląd
obserwowany z pokładu
zamienia się najpierw w szarą linię

a później niebieszczeje
aż do utraty własnego oddechu

Stamtąd nikt już nie odczyta
równomiernego głosu
pracującego silnika
Białe ptaki odpłyną majestatycznie
w stronę brzegu

rozumiem je
tak określą swoje bezpieczeństwo

A jednak

Zatem jeszcze raz i jeszcze raz
próbuję połączyć szczegóły
te istotne
z tymi zupełnie nieistotnymi

które dobiegają do mnie
niczym przytłumiony obecnością nauczyciela
gwar
szkolnego podwórka

A jednak

A jednak wiem
że alfabet zmierzchu jest znacznie trudniejszy
do odczytania
od wszystkich uśpionych w nas nadziei

Na brzegu wygasa ognisko
chłód  od wody rozchodzi się po całym ciele
orzeźwia
Milkną głosy odchodzących
Ostatni aktor niknie w kulisach

Porozrzucane na scenie rekwizyty
nikomu już niepotrzebne
zwisające elementy scenografii
szczegóły obok szczegółów

I tekst
 którego jutro  nikt już nie zechce przeczytać

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko