Rena Marciniak-Kosmowska – KALEJDOSKOP LOSU

0
71

Próbuję nadrabiać zaległości. Przeglądam książki z wystającymi wąsami kolorowych fiszek, czytam notatki na włożonych do środka kartkach. Szeleszczą jak wyrzuty sumienia…

Wyciągam z poetyckiego kopczyka czekającego na powtórną lekturę  zbiorek „Po trzykroć mgnienie” Zofii Sofim Mikuły i czytam motto tej publikacji:

                Czas przeszły i obecny czas
Oba są chyba obecne w czasie przyszłym
A przyszły czas jest zawarty w czasie przeszłym.
                Jeśli czas cały jest wiecznie obecny
                To cały czas jest nie do odkupienia.
                                                       Thomas Stearns Eliot

Czas – zmagają się z tym pojęciem filozofowie, uczeni z różnych dziedzin i poeci. W  tomiku Zofii Sofim Mikuły przemyka się dyskretnie, zderza chwile, momenty od „ stanu zagrażającego”, czyli   czerwonego autokaru  w rowie do zatrzymania się wskazówki na smakowaniu wspomnień domu dzieciństwa.
Ale przypomina też o sobie wprost w wierszu

                Noc bez prawdopodobieństwa dnia

Bo widzisz, przychodzi taki czas, nie twój, nie mój,
A jednak dotyka przeznaczeniem.

Boję się. Nie pojmuję czego – samej siebie,
Nawarstwienia myśli potęgujących natłok przeżyć.

Boję się każdej godziny.
Dnia, który nadejdzie i jego zdarzeń.

Przypadek mieszany nie tłumaczy niczego. Nie da się uwolnić
Od winy niezawinionej wędrującej od skroni do skroni.
Od oka do oka, od ucha do ucha.

I w dół aż do trzewi. –
Przeszywającej.”

Przeznaczenie i przypadek  spotykają się  na drodze losu. Zmieniają kierunek życiowej podróży. „Przypadek mieszany nie tłumaczy niczego” –  konstatuje podmiot liryczny tożsamy z autorką zbiorku. Budzi tylko pytanie – „dlaczego?”, ale także oswaja ze śmiercią, bo „każdy musi przejść na tamtą stronę”.
Trzeba zaakceptować przemijanie, tak jak życie, ale zachowując świadomość, że wszystko przeminie…Nie padają wielkie słowa przy tej konkluzji. Sugestywne obrazy, doznania, refleksje przeplatają się   w tych wierszach, jak w kalejdoskopie losu. Czasem  zamknięte dramatycznym obrazem, czasem celną puentą jak w wierszu „Katastrofa lądowa (mówią, że życiowa)” –

„Dalsza droga już nigdy nie będzie taka sama –
Dziewczyna w jednej chwili stała się kobietą z wypadku”.

 Wypadek zatrzymał bohaterkę liryczną w drodze. Wyznaczył przymusowy postój z dala od domu i bliskich. Sprawił, że zmierzyła się  z przeznaczeniem „Uwięziona między tą a tamtą stroną”.
Lektura tej publikacji przeniosła mnie na szpitalną salę, wróciły wspomnienia, które  znalazły się w moim tomiku „Kamizelka ratunkowa” wydanym przed laty w Wydawnictwie Literackim.

Po chwili  wygasiłam napierające obrazy i zanurzyłam się w  zaskakującej kronice niespodziewanego pobytu w lecznicy w powiatowym mieście, gdzie trafiła autorka po wypadku drogowym.

 W  „Po trzykroć mgnienie” – jak można by się było spodziewać –  mimo  pojawiającego się bólu – fizycznego i psychicznego, lęku, cierpienia czy osamotnienia, choć towarzyszą one bohaterce  i jej współlokatorkom ze szpitalnej sali, nie ma  epatowania tymi stanami. Są natomiast obrazy, relacje czy refleksje podane ściszonym głosem narratorki, a jednak mocno odciskające się w wyobraźni czytającego.  
 Wiersze  przeplatają się  „minireportażami”. Konkretne, realne sytuacje,  epizody, doznania  i obserwacje poetka zderza z migotającymi  intensywnie poetyckimi obrazami i konstatacjami. Z
autentycznych przeżyć, z  autentycznego zdarzenia (czytaj wypadku), z detali, okruchów tworzy  sugestywne obrazy, buduje oszczędnymi słowami  przedstawiony świat i wywodzi uniwersalne refleksje jak w poniższym tekście:

                         * * *
Dziewiętnaście dni z basenem pod tyłkiem
Trzydzieści trzy noce na półsiedząco.

Gdy dusisz się, nie ma znaczenia,
Na którą przejdziesz stronę.

Dziewiętnaście dni  w powiatowym szpitalu – od katastrofy do opuszczenia go, ale jeszcze na noszach; trzydzieści trzy noce w pozycji półsiedzącej, kiedy refleksje i pytania mnożą się , ale pozwalają również zmierzyć się  z przeznaczeniem i doznaniami poza ciałem – „Lewituję, ani jestem, ani mnie nie ma”. Świetlny tunel, o którym wspominają  ezoterycy i mistycy, a  także lekarze (m.in. amerykański chirurg w książce „Mapa nieba”). To są doświadczenia i sytuacje graniczne, które zmieniają ogląd rzeczywistości i światopogląd, to  transcendentne doznania, które poetka zamieniła w wiersze, bo „wszystko jest po coś”./ Wiersze to tylko jedna z linii pęknięć. Pokłosie wszystkich rys/wiszących u powały zdarzeń, long, long w pamięci.” ( z „Legat long fraz”)

 Utwory poetyckie  poprzetykane są ponumerowanymi prozatorskimi „sytuacjami”, które – niczym stacje szpitalnej drogi krzyżowej  – zatrzymują  na chwilę i  konfrontują cierpienie fizyczne i psychiczne  pacjentów z rutyną, pośpiechem i obojętnością personelu. Ale nie ma tu tylko czarno-białych relacji, o czym świadczy tekst „Wstydu ubywa”. Pojawiają  się też osoby i gesty empatyczne.
Oszczędność słowa, trafne  metafory i porównania sprawiają, że utwory Zofii Sofim Mikuły  brzmią przejmująco i  prawdziwie,  a budząc pytania o nasz los, przeznaczenie, prowadzą do metafizycznych rozważań i uniwersalnych refleksji.

              TUNEL

…. Gdy świecił mi lampą nad głową…
Z  Jego światłem kroczyłem w ciemności…

Księga Hioba 29:2-3

Przechodziłam przez ten tunel wiele razy,
Nie tylko w snach, które nieustannie powracały, jakby chciały zapewnić o doczesności.

Był tam, gdzie się urodziłam i w mieście wypadku.
Na Stalowej, i na zakręcie, ciasny i duszny –
Jak kanały rodne matki.
Mieszała się w nim krew z ofiarowaniem.
Brnęłam wśród szaroczerwonej mazi. Wzywana-
Pełzałam ku światłu.

Poeta, tłumacz i krytyk literacki Marek Wawrzkiewicz w posłowiu do tego zbiorku napisał: „ wypadek to życie, a wszelki wypadek to całe życie. Całe życie jest wypadkiem albo sumą wypadków. Kilka lat temu Zofia Sofim Mikuła uległa poważnemu, zagrażającemu życiu wypadkowi. Pisała o tym wiersze.(…) Tomik jest przemyślaną, konsekwentną konstrukcją złożoną z wierszy i prozy.”

W  zalewie powszechnego pustosłowia i wierszy o niczym „ Po trzykroć mgnienie”  iskrzy poezją, przykuwa do lektury treścią, językiem, niebanalnym obrazowaniem, jak w poniższym utworze:

              „Na oddziale zabrakło OxyNormu

Nocą szpitalne ściany węszą. Złowrogie cienie pełzną po  sali,
zbliżają się… Są już przy tobie. Lancetowate ostrza krążą
po całym ciele, wdzierają się w płuca, szarpią oddech.

Noc ostrzy ciągnie się bez końca.
Kulisz się i ryglujesz w embrionalnej przestrzeni,
próbując zmiażdżyć ból, rodzisz wewnętrzny krzyk.
Omdlewasz…

Rano. KKCz i mała pastylka prostują cienie.”
(KKCz – koncentrat krwinek czerwonych)
                                                                 
 Ta szpitalna kronika dowodzi, że jednostkowe doświadczenie i sytuacje, które się  zdarzyły, fakty i dane z raportów –  z wypadku i lekarskiego, wplecione w  obraz czy  pozornie beznamiętną relację , prowadzą do zaskakujących puent i  uniwersalnych refleksji.

„Po trzykroć mgnienie” to trzecia poetycka książka  Zofii Sofim Mikuły ( po  „Nie goń mnie  Alafufu” i „Kuriozalnie z szypułkami”),  to przejmujący zbiorek o ludzkim losie, spotkaniu z nieznanym, cierpieniu, lęku i „pełzaniu ku światłu”.

To  utwory, które zmuszają, by się zatrzymać, zastanowić po co i dokąd  pędzimy; pomyśleć o naszym losie, przeznaczeniu i przemijaniu.

 20 lutego 2024                                

Zofia Sofim Mikuła, Po trzykroć mgnienie, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń, s.52.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko