Czym jest wysokie, jak najwyższe trzymanie gardy? Jest odruchem o nacechowaniu głęboko higienicznym. Niestety, ludzie o dobrym sercu, jak również dobrze wychowani, spuszczają często gardę, narażając się na ciosy, co skutkuje mniejszym bądź większym zabrudzeniem.
Kiedyś, dość dawno temu, walczyłem przez trzy lata, z bardzo nieładną wewnętrznie, choć piękną zewnętrznie kobietą. Walkę tę przegrałem na tamten czas. Teraz, po dziesięciu ponad latach, najmniejsze choćby widmo powtórnego wejścia w tamtą sytuację, wywołuje u mnie obrzydzenie, lęk i wewnętrzne torsje. Musiałem lekko opuścić gardę, Mamusia jej tak na mnie napierała, że wręcz nie wypadało leciutko się odsłonić.
Całe moje życie nocne a czasami dzienne, składa się z odczucia totalnej napierdalanki na moją osobę ze strony nieżyczliwych mi osób.
Bartula ma rację, książki serwują światy nieprawdziwe, dlatego tak mało ich napisał, siedząc przeważnie w Zwisie i prowadząc tam, jak powiada, prawdziwe zajęcia z filozofii.
Nie wiem czemu, jestem tak bardzo teraz głęboko atakowany przez Annę… Raczej przez jej złowieszczy śmiech czarnej wiedźmy.
Znać język, to widzieć również zagrożenia w nim istniejące… Jestem zbyt lekkomyślny, albo zbyt ufny we własne siły… Są lepsi szermierze, wierzcie mi, stare baby przeważnie są mi bardzo przychylne, dlatego z rozkoszą, zamiast uczyć mnie fechtunku, podsyłają rozmaite cukierki, pomadki, słodycze, żebym najlepiej spasł się jak świnia i zapomniał w ogóle, w której ręce trzymać rapier.
Najgorsze zapasy, jakie wymyślono, to zmaganie z babą.
Moja ufność i nabożność wobec matek przeróżnych, wiąże się z faktem, że jestem ulubieńcem starszych pań, w związku z czym, jestem przekonany święcie, że od owych, nic złego mnie spotkać nie może – żaden gorszy kawałek szyneczki. Otóż nie, chłoptasiu, tak nie jest zawsze, są takie matule bowiem, które by cię utopił najchętniej w twojej ulubionej łyżeczce herbacianej, a ty puszyściejesz coraz bardziej i coraz bardziej księżyciejesz na widok matki jakiejkolwiek, czujesz złudne bezpieczeństwo.
Szustak oczywiście ma rację, że kobieta właściwa to taka, która jest godnym przeciwnikiem.
Niestety, czasem nie ma innej możliwości aniżeli topór kata.
Jestem idealistą, sorry Piślu, albo się kocha, albo chce się ubić interes…
Chodziłem kiedyś do bardzo głupiej i bardzo poczciwej jednocześnie terapeutki, to najgorsze połączenie z możliwych.
Odzyskiwać siebie to widzieć ciut więcej…
Dlaczego pierdolnęło mną drugi raz? Za mocno kochałem…
Najpiękniej zawsze wygląda kobieta przegrana.
Cieszę się, że mam immunitet jebniętego, utrzymanie z tego tytułu i mogę pisać do woli, co mi się podoba, reszta niech spierdala i niech się zarzyga swoimi pożal się Boże, włożonymi w mundur taki czy inny, krotochwilami.
Otworzyłem lufcik, przez który wdziera się morowe powietrze. Ja tego nie potrafię już zalepić, Pan Bóg będzie potrafił na pewno.
Życie to w sumie bardzo ciekawy proces, jeżeli choć ciutkę jest się inteligentnym i ciutkę choć pracowitym.
Jestem niestety już na takim etapie, że jedynie garsteczka obłąkańców zachowuje się wobec mojej osoby uczciwie. Reszta tego nie robi w ogóle, albo stwarza mdłe do wyrzygania się pozory.
Jak osiągnąć sukces? Kup poradnik i stosuj się do przepisów. Osiągniesz sukces.
Być może, w przypływie desperacji, owa matka do mnie kiedyś zadzwoni… Niestety, będę jej musiał przypierdolić…
Jak osiągnąć sukces? Naucz się wreszcie czegoś, to gówno tutaj do niczego się nie nadaje.
Słabością człowieka i zarazem siłą, która pozwala mu przetrwać, jest poczucie, że cokolwiek o czymkolwiek wie. A tymczasem gówno wie; jedynie zmienia się w czasie, obrastając w kolejne, cebulaste warstwy, przykrywające puste niestety jądro.
Fakt, że nazywam się Michał Piętniewicz i z byle powodu ów przywołuję, może, w obecnej sytuacji, wcale nie przysporzyć mi chluby.
Zawsze przeskakuję jeden fragment, dlatego nudzę się generalnie w towarzystwie, które zwykło czytać po Bożemu, linijka za linijką.
W uśpieniu jest łatwiej (pozornie), wykonywać swoje obowiązki, ale debilem pozostajesz, nic nie poradzisz bracie na to, że dzięki twojemu kretynizmowi, kolejni terapeuci oraz inni „euci” i „ogowie”, mają ciepłe posadki.
Strategią, którą już od kilku lat stosuję, jest ujawnić wszystko, ale w ten sposób, by niczego nie ujawnić, co w dzisiejszych czasach jest dziecinnie proste, albowiem nikogo bracie, twoja historia tak naprawdę nie obchodzi.
Prędzej czy później mnie nafaszerują jakimś gównem i zrobią za mnie totalne warzywko, albowiem za bardzo w tych bądź owych napierdalam.
Chcecie, żebym był schizofrenikiem? Będę schizofrenikiem. Chcecie, żebym był profesorem? Będę profesorem. Ten dostanie jabłuszko, tamten pomarańczkę i wszyscy będą zadowoleni, prócz tego, kto się jabłuszka i pomarańczki pozbawił, ku ich, tak ku ich, uciesznej zabawie.
Spór o politykę, jest tak naprawdę sporem o język i jego estetykę, kto tego nie kuma, ten kiep.
Gest naśmiewania się ze swojego munduru, czy jego lekceważenia, jest już mocno anachroniczny, który żadnej wesołości wśród młodzieży nie budzi. Czas przeobrazić się w społeczeństwo plazmoidalne, albo w społeczeństwo ukrytych tożsamości, z których wieje ziejąca, rozpaczliwa nicość, bo nienowa to prawda, kochana młodzieży, że aby stać się nikim, najpierw trzeba być kimś. Wbrew pozorom, osiągnięcie statusu bycia nikim, to sztuka najtrudniejsza. Albowiem najpierw niestety trzeba nauczyć się szermować w mundurze.
Po czym poznać znakomitego szermierza? Po tym, że w ogóle nie macha szablą. On ma pokonać armię, a nie jakichś przygodnych bidoków.
Wygląda na to, z perspektywy psychiatrów oraz walniętych psychologów, że choroba psychiczna jest czymś za karę, albowiem już do końca życia musisz chodzić pozbawiony korony, obojętnie, czyś król Anglii, czy profesor Harvardu, epizodzik był? No to jesteś plebsem, trudno.
Z drugiej strony tzw. chorowanie, uczy pokory, dystansu a nawet poczucia humoru w stosunku do własnej osoby… Niemniej pozostaje pytanie, jak rzecz wyważyć i dla własnej, bardzo ciężko przez lata wypracowywanej pozycji, mieć jednak choć rudymentarny szacunek? Niemniej bracie, musisz mieć świadomość tego, że epizodziki, są wywoływane zawsze przez nadmierną ambicję, pychę, ufność w swoje możliwości bez ograniczeń… Uważaj bracie na skrajności.
Co umożliwia słuch językowy? Działanie neuronów lustrzanych, ergo możliwość przetrwania. Stąd większość rzeczy ukrywam, ale czasem mi się omsknie i ludzie wycofują się ze mnie wtedy…
Umiesz sypać piaskiem po oczach? Strategia ta jest mi dość odległa, albowiem wymaga pustego środka i dużych umiejętności intelektualnych – stąd nuda i jałowość owego przedsięwzięcia.
Powtarzając nieustannie i wszystkim, których napotykam, że nazywam się Michał Piętniewicz, jednocześnie zapominam, że nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia.