Irena Kaczmarczyk rozmawia z Kazimierzem Hamadą

0
95

Z JAMY MICHALIKA
Z architektury…w malarstwo

Irena Kaczmarczyk z Kazimierzem Hamadą

Irena Kaczmarczyk:  Kazimierzu, kiedy wziąłeś pierwszy raz pędzel do ręki? Co przedstawiał Twój pierwszy rysunek? Opowiedz o swoim artystycznym starcie.

Kazimierz Hamada:  Nie odpowiem, kiedy wziąłem do ręki pierwszy raz pędzel, bo po prostu nie pamiętam. Nie powiem również, jak niektórzy, że maluję „ od zawsze”. Owszem, rysowanie, ołówek, kredki i farby wodne to czas dzieciństwa i związane z nim konkursy, nagrody itd. Natomiast mój pierwszy kontakt z farbami olejnymi, płótnem na blejtramie i środowiskiem artystów malarzy, to czas studiów na Wydziale Architektury w Krakowie. Był to efekt moich indywidualnych zainteresowań, a może bardziej wewnętrznych potrzeb, jak również zajęć w katedrze architektury, malarstwa i rzeźby, prowadzonych przez kadrę pedagogów po krakowskiej ASP. Po studiach był krótki, na szczęście dla mnie, obowiązek pracy w jednym z krakowskich biur projektów i akcesoria malarskie musiały poczekać. Nareszcie w 1989 roku mogłem pożegnać się z biurami projektowymi, rozpocząć pracę w wolnym zawodzie architekta i powoli wracać do malarstwa.

Odziedziczyłeś talent po przodkach? Pytam, gdyż Twój syn Konrad jest również świetnym artystą malarzem. W jednym z wywiadów powiedział: Urodziłem się w Krakowie w rodzinie, w której obcowało się ze sztuką. Dom pełen był albumów malarstwa, które ojciec gromadził, w owym czasie w dużej mierze niestety jeszcze czarno białych (…) ojciec rozbudził we mnie pasję do malarstwa i filmu. Z konkretnych sytuacji pamiętam jak przez mgłę, kiedy mając trzy lata zostałem przez rodziców zabrany do Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w krakowskich Sukiennicach.Czy Ty również wzrastałeś w podobnej rodzinnej atmosferze?

Właściwie nigdy problemu dziedziczenia talentu po przodkach nie rozważałem. A jeżeli już, to raczej wpłynęło na mnie obecne w moim rodzinnym domu zamiłowanie do starej sztuki, muzeów i zabytkowych obiektów architektonicznych. Szczególnie te ostatnie towarzyszą mi przez całe życie i często trafiają na płótna, stając się tematem moich obrazów. Mam na myśli obiekty starej architektury – dwory, zamki, kiedyś często zaniedbane, zatopione w tajemniczej aureoli przemijającego świata. Tak je też zapamiętałem i do takich wracam w swoim malarstwie.

Dlaczego, posiadając malarski talent, nie studiowałeś w krakowskiej ASP, tylko wybrałeś studia na Politechnice i zostałeś architektem?

Powiem teraz coś, z czym część osób może się nie zgodzić. W moim przekonaniu studia na architekturze dają znacznie szerszą perspektywę spojrzenia na sztukę niż studia na ASP, a zarazem otwierają możliwości działań twórczych w różnych dziedzinach sztuki. Architektura też jest sztuką, a malarstwo i rzeźba zawsze są jej uzupełnieniem. Tak jest od zawsze. Wybierając ten kierunek studiów mogłem tego nie wiedzieć, ale szybko odkryłem czerpanie przyjemności z kontaktu z wyjątkową artystyczną i kulturalną atmosferą Krakowa. Zarówno w kontekście historycznym jak i współczesnym. Wpływ na to miało wiele czynników, w tym oczywiście również studia na architekturze i zajęcia z wieloma wyjątkowymi wykładowcami, a także oczywiście wizyty w muzeach, galeriach malarstwa i na wernisażach oraz pierwsze kontakty z krakowskim środowiskiem malarskim. Tak więc zawód architekta nie przeszkodził mi a raczej pomógł zostać artystą malarzem. I od pewnego momentu wykonywałem te zawody równolegle. Dzisiaj jest już tylko malarstwo. Dodam jeszcze, że przed obroną dyplomu na architekturze chciałem podjąć dodatkowo studia na ASP, ale był to czas, kiedy wymagana była na to specjalna zgoda. Niestety, ówczesne „władze” nie udzieliły mi jej, nakazując podjęcie pracy w zawodzie architekta.

Jaki jest świat artysty malarza Kazimierza Hamady? Intrygują go od dziecka kolory, kształty, światło? Powiedz, jak rodzi się w Tobie obraz? Przedstaw tę drogę od impulsu, pomysłu do gotowej pracy na płótnie.

Myślę, że każdy postrzega świat „na swój sposób”, czyli widzi go trochę inaczej od innych. I całe szczęście, że tak możemy się różnić w tym postrzeganiu. Obrazy rodzą się we mnie też w różny sposób. Czasami, opierając się na istniejącej, rzeczywistej architekturze, która ma zostać namalowana, ten proces jest bardziej konkretny przez sam temat. Obraz jest dopracowany w mojej głowie już bardziej na początku malowania, choć nigdy do końca. Natomiast maluję również dużo z wyobraźni i tutaj jest inaczej. Wtedy obrazy często powstają intuicyjnie, bardziej spontanicznie. I efekt końcowy niekoniecznie jest mi znany, powstaje w trakcie tworzenia. Tak więc nie ma tutaj sztywnych reguł, panuje raczej duża swoboda. Obrazy nierzadko powstają w zarysie – w głowie dużo, dużo wcześniej przed ich namalowaniem. Przypomnę może moje słowa zapisane w folderze z mojej pierwszej wystawy w Galerii Piwnicy Dominikańskiej w Krakowie: Spod wpółprzymkniętych powiek przywołuję obrazy gdzieś już kiedyś widziane dłużej, a może tylko przelotnym mgnieniem. Wciąż powracają… jak dobre wspomnienia zawieszone w czasie.

W Twoim obfitym dorobku przeważają pejzaże. Wygląda na to, że rzadko bywasz w swojej pracowni, bo jest nią z reguły plener. A może w plenerze powstaje tylko szkic, a ostatniego blasku nadajesz obrazom właśnie w pracowni? Tworzysz w absolutnej ciszy czy, np. przy muzyce?

Współcześnie pejzażyści nie tak często malują bezpośrednio w plenerze. I ja również do nich należę. Kiedyś malowanie w plenerze zdarzało mi się dość często, aktualnie nawet na plenerach malarskich nie jest to regułą. Dzisiejsza technika fotografii cyfrowej daje duże możliwości wsparcia w zapisie  i uchwyceniu danej chwili, którą później można rozwinąć w pracowni.

A muzyka towarzyszy mi przez całe życie i nie wyobrażam sobie jej braku. Tak, muzyka jest w tle podczas tworzenia, i nie jest to przypadkowa muzyka, tylko świadomie wybierana przeze mnie, choć niekiedy zdarza mi się tworzyć w ciszy. Dodam jeszcze, że podczas mojej prezentacji obrazów na komisji przyjęć w poczet członków do ZPAP dostrzeżono i pytano o wpływ muzyki na moje malarstwo. Ale to już inna historia.

Co widać z okien Twojego studia? Czy ten widok jest inspirujący?

Z okien mojej pracowni nie ma widoku, który mnie inspiruje. Mam natomiast za oknem dużo zieleni, która z pewnością wpływa na  mnie pozytywnie. Dlatego nie mogę narzekać, bo na pewno są dużo gorsze widoki.

Mieszkasz w Krakowie. Uprawiasz malarstwo pejzażowe. Skąd bierze się tęsknota za kolorowym powietrzem i mgłą, którą zasłaniasz szczegół. A może siebie? Jaka jest symbolika Twoich pięknych, pastelowych mgieł?

Może jest podświadomą ucieczką od realnego widoku miasta, choć z drugiej strony, gdzie można poczuć lepiej „miejską” mgiełkę, jak nie w Krakowie. To jest takie postrzeganie otaczającej mnie natury, bo wszystkie moje obrazy mają w niej swój początek. Nawet te uciekające trochę w kierunku abstrakcji, w taki odrealniony pejzaż. Ukrycie pewnych szczegółów, niedopowiedzenie, zawoalowanie mgłą, to już jeden z kroków w kierunku jakiejś tajemnicy, poetyckiego przekazu, czegoś nie do końca określonego w wizji malarskiej, w której obecne są również emocje. Jest w tym też pewna chęć do uproszczenia formy i osiągnięcia większej syntezy. W tym wszystkim tkwi dla mnie również istota malarstwa.

Jesteś Mistrzem nastroju! Nie ukrywam, że mój zachwyt Twoimi pejzażami, które zauważyłam w sławnej krakowskiej Galerii Lidii Żukowskiej Kocioł Artystyczny, zakończył się zilustrowaniem przez Ciebie moich wierszy w tomie Zerwane z łąki (2017). Pozwolisz, że wkomponuję w naszą rozmowę moją krótką poetycką impresję, którą Ci dedykowałam we wstępie do tego zbioru:

* * *

chciałabym mieszkać
w takim domu
z widokiem na mgłę

nie patrzeć na brud świata

przyglądać się jak liść liściowi
podaje złotą plamkę

jak w zaroślach kosmosu
rodzi się dzień

Oczywiście, pamiętam nasze pierwsze spotkanie po mojej wystawie Biały pejzaż w galerii Kocioł Artystyczny. Nie ukrywam, że ten wiersz, jak również propozycja zilustrowania Twojego tomu wierszy Zerwane z łąki moimi obrazami, sprawiły mi dużą przyjemność. To była sympatyczna artystyczna „przygoda”, której ukoronowaniem był wspólny wieczór w Śródmiejskim Ośrodku Kultury w Krakowie –Twój wieczór poetycki i mój wernisaż w galerii Lamelli.

Ukrywasz w swoim malarstwie brud świata? Czy to tylko artystyczny zabieg, który oczarowuje?

Wszystkiego po trochu…

Jak wspomniałam wcześniej, z wykształcenia jesteś architektem. Stąd zapewne powstał pokaźny i urokliwy cykl  Dwór Polski…spojrzenia. Są to dwory otulone starym drzewostanem, dworskimi kwiatami i bluszczami…Ile tych obiektów uwieczniłeś na płótnach?

Niewątpliwie, tak jak już wspomniałem, zawód architekta, ale i wpływ wrażeń z dziecięcego świata wpłynął na jeden z moich ulubionych malarskich tematów, jakim jest dwór polski i zawarta w jego istocie historia i tajemnica. Miałem trzy indywidualne wystawy tematyczne „Dwór polski… spojrzenia” w krakowskich galeriach. W tym jedną w galerii Zajazd Kościuszkowski w zespole architektonicznym Dworku Białoprądnickiego. Maluję dwory rzeczywiste, najczęściej z Małopolski, ale powstają też czasem dwory istniejące tylko w mojej wyobraźni. Myślę, że jako architekt mam prawo je „projektować” na płótnie. Najczęściej są utopione w zieleni i kwiatach, nierzadko nad dworskim stawem, samotne, bez ludzkiego sztafażu, a tym bardziej zaprzężonych bryczek…Nie liczyłem, ile ich powstało na moich płótnach, ale z pewnością niemało.

Ale na obrazach pojawiają się również zabytki Krakowa. Piękne Wawelskie Wzgórze i –  podpowiedz – które jeszcze krakowskie obiekty oprawiłeś w ramy swoich płócien?

To prawda, pojawia się czasem zamek królewski na Wawelu, ale trudno, mieszkając i tworząc w Krakowie, nie namalować go czasem. Malowali go najwięksi w historii „krakowscy” malarze. Na moich płótnach pojawia się Wawel z reguły w towarzystwie Wisły, bo woda to jeden z moich ulubionych tematów w malarstwie, o czym jeszcze nie wspominałem. I tutaj jest odpowiedź na drugą część pytania. Najczęściej przedstawiam krakowskie obiekty powiązane z wodą, czyli z Wisłą i w otoczeniu zieleni – wspomniany Wawel, Klasztor Norbertanek na Salwatorze i Opactwo Benedyktynów w Tyńcu. Z reguły nie maluję elementów Rynku – Sukiennic, ale nie zaprzeczam, że jakieś inne krakowskie obiekty czasem trafiają na moje płótno.

Przeglądając malarstwo Renoira, natknęłam się na jego wypowiedź: Malarstwa można się nauczyć jedynie w muzeum. Kiedy mówię, że trzeba uczyć się malować w Luwrze nie chcę przez to powiedzieć, że należy drapać stare werniksy, by odkryć chwyty wielkich mistrzów i potem malować jak Rubens czy Rafael (…)”. Należy malować zgodnie z epoką w jakiej się żyje. Ale ochoty do malowania nabiera się w muzeum…Przyroda tego dać nie może. Człowiek nie decyduje, że będzie malarzem patrząc na piękny krajobraz, lecz oglądając obrazy. Zgadzasz się z Renoirem?

Właściwie tak. Oglądanie pięknego krajobrazu to jedno, a oglądanie obrazów i to najlepiej w naturze, to drugie. Ja tego doświadczyłem na sobie, o czym wspomniałem wcześniej. Kontakt z obrazami w muzeach i galeriach po przyjeździe na studia do Krakowa wyzwolił, pewnie tkwiącą we mnie od dawna, właśnie taką pierwszą decyzję, o której wspomina Renoir. Dla mnie kilkukrotne pobyty w Luwrze, ale również w galerii d’Orsay w Paryżu były bezcenne. Moja fascynacja malarstwem pejzażowym zaczęła się od francuskich „barbizończyków” i impresjonistów. I właśnie, będąc kiedyś w Barbizon, podjąłem ostateczną i nieodwołalną decyzję o tym, że będę malarzem, tworząc zgodnie z epoką w której żyję, ale w kontekście tradycji i historii.

Kazimierzu, masz ogromny dorobek artystyczny. Twoje prace znane są licznym miłośnikom malarstwa nie tylko w Krakowie. Gdzie wystawiałeś i wystawiasz swoje prace? Ile wystaw indywidualnych, zbiorowych i poplenerowych masz za sobą? I jakie planujesz w najbliższym czasie?

Swoje prace wystawiam w galeriach w Krakowie i w całej Polsce. Aktualnie popularne są też galerie internetowe, profesjonalnie prowadzone. I również korzystam z takiej formy prezentacji. Wystaw indywidualnych było dziewiętnaście i na razie na tym poprzestanę (lubię tę liczbę…). Ostatnio wystawy indywidualne organizowałem coraz rzadziej. Składa się na to kilka czynników; nie ma już niektórych galerii, nierzadko również i ludzi z którymi lubiłem współpracować, a nie ukrywam, że pandemia też nie zachęcała. Biorę natomiast udział w wystawach zbiorowych organizowanych dla członków krakowskiego okręgu ZPAP – Bożonarodzeniowym Salonie w Pałacu Sztuki TPSP i wystawie Mały Format w galerii Raven. Wystaw zbiorowych uzbierało się niemało, w tym również wystaw poplenerowych na zakończenie i podsumowanie uczestnictwa w plenerach malarskich.

Twoje obrazy są rozpoznawalne. Jesteś wierny sobie. Nastrojowe płótna przyciągają rzesze odbiorców. To chyba ogromna satysfakcja dla artysty barwy. Dopinguje do dalszego działania. Czujesz się artystą spełnionym?

Nie mogę się z tym nie zgodzić. Jest satysfakcja i jakiś doping. Natomiast co do definicji spełnionego artysty, to mam do tego duży dystans. Nie czuję się takim, mam jeszcze w planach i w głowie niejeden obraz i niejeden pomysł i mam nadzieję, że uda mi się tego dokonać. 

Należysz do Związku Polskich Artystów Plastyków. Jak postrzegasz krakowskie środowisko artystyczne? Których współczesnych artystów malarzy polskich i obcych cenisz, podziwiasz?

Nie oceniam współczesnych, żyjących malarzy. Taką mam zasadę. Natomiast mogę odnieść się do malarzy tworzących w przeszłości, których podziwiam i którzy wywarli na mnie wpływ. Mógłbym wymieniać wielu, ale brak miejsca ogranicza listę. Oczywiście listę powinni rozpocząć wielcy dawni klasycy malarstwa, ale zacznę od XIX wieku i raczej na nim zakończę. Tak jak wspomniałem, malarze skupieni wokół Barbizon – np. Corot, Daubigny, Rousseau, impresjoniści  – szczególnie Monet, Pissarro, Sisley. I wkraczam na polskie podwórko, a tutaj Wyczółkowski, Stanisławski, Fałat, Wojtkiewicz, Boznańska, Wyspiański, Malczewski, Gierymscy czyli duża dominacja środowiska krakowskiego. I jest jeszcze wcześniej Turner, bez którego chyba mój dorobek artystyczny nie byłby taki, jaki jest. 

Kończąc naszą rozmowę, zacytuję wypowiedź z Twojego biogramu: Maluje pejzaże nierzadko uciekające pierwowzorowi natury w stronę abstrakcji, jak również z elementami rzeczywistej architektury, które w jego obrazach wyłania się z kolorystycznego klimatu i światła, budując konsekwentną jedność harmonijnego nastroju. Tokwintesencja Twojego malarstwa, prawda?

Lubię to określenie, bo chyba rzeczywiście jest kwintesencją mojego malarstwa.

Kiedyś w podobnych słowach wyraził się o mnie mój starszy kolega, artysta malarz z Krakowa. Moje malarskie pejzaże – w bardzo dużym uproszczeniu – to zwierciadło wody, ze wszystkimi swoimi tajemniczymi odbiciami, kwieciste łąki, leśne uroczyska i dawna architektura zatopiona gdzieś w zieleni. To wszystko podane w oszczędnej gamie kolorystycznej w celu tworzenia własnej wypowiedzi artystycznej.

Przytoczę na koniec słowa, niestety nieżyjącej już, krakowskiej poetki Lidii Żukowskiej. Wpis do mojej wystawy w Galerii Faust z 2008 roku:

Na Twoich obrazach jest wszystko: świetlista woda z przezroczystym dnem, a krajobraz mieni się ciszą, światłem zmieniającym barwę ziemi, w tłach białe poświaty mają moc przyciągania, budzą podziw, pragnienie, ba! zachwyt.

Gdy„degustuję” obrazy Kazimierza Hamady, jego fascynacje przenoszą mnie w milczenie…Te krajobrazy otwierają mi obszary, do których wchodzę cicho, by nie  spłoszyć ciszy zatrzymanej w kadrze malarskim. Biegnę za odlatującymi ptakami, zaś w „letnich” obrazach słyszę wiatr buszujący w trawach i dzień idący słońcem łagodnie w górę.

Kazimierzu, teraz przyjrzyjmy się aranżacji wnętrza kultowej Jamy Michalika. Chcę usłyszeć Twoją opinię, jako profesjonalisty architekta i artysty malarza…

To raczej powinna być już inna rozmowa, bo wkraczamy w inne rejony sztuki. A moje zamiłowanie do secesji i sztuki Młodej Polski w krakowskim wydaniu skłania mnie do samych pochwał. Jama Michalika, to kiedyś mekka młodopolskich artystów i kabaretu Zielony Balonik, której niepowtarzalny wystrój stworzyli głównie: architekt Franciszek Mączyński oraz malarz i scenograf Karol Frycz. To przykład krakowskiej secesji, trochę przyciężkiej w swoim detalu, dalekiej od finezji europejskich przykładów, ale może dlatego indywidualnej i niepowtarzalnej. Do tego dochodzą meble, wystrój ścian, witraże, freski Frycza i Sichulskiego, obrazy, rysunki, karykatury – przedstawiające postaci krakowskiego świata artystycznego tamtych czasów. Jest również szopka krakowska. A nad tym wszystkim unosi się duch tamtych czasów i bywalców tego miejsca. Dla mnie miejsce wyjątkowe pod każdym względem, po prostu perełka.

Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę i życzę pomysłów na nowe cykle obrazów. Wielbiciele Twojego malarstwa z niecierpliwością na nie czekają.

Dziękuję za rozmowę. Ja życzę Tobie wielu nowych wierszy, na które też z niecierpliwością czekają wielbiciele Twojej poezji, do których sam się zaliczam.

Sala Czerwona (stara)

Kazimierz Hamada – architekt, artysta malarz. Urodzony w 1954 w Jaśle. Ukończył studia na Wydziale

Architektury Politechniki Krakowskiej, dyplom w 1980 roku. Od 1973 mieszka i pracuje w Krakowie. Jest autorem i współautorem wielu projektów z zakresu architektury i architektury wnętrz oraz laureatem kilku konkursów architektonicznych. W 1989 na wniosek SARP uzyskał od Ministerstwa Kultury i Sztuki status architekta twórcy. Równocześnie z twórczością projektową zajmuje się malarstwem sztalugowym. Jest Członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Krakowskiego. Jego twórczość malarska osadzona jest w otaczającej rzeczywistości naturze, z której czerpie motywy indywidualnie interpretowane. To ciągła fascynacja zmienności i przeobrażeń zachodzących w naturze. Tematem jest pejzaż  z niejednokrotnie powracającym motywem starej architektury polskiej, wtopionej w otaczającą zieleń. Maluje pejzaże otwarte w swej przestrzeni jak również kameralne detale architektury lub czystej przyrody.                

Swoje obrazy prezentował na 19. wystawach indywidualnych. Brał również udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych środowiska krakowskiego i wystawach poplenerowych. Jego prace znajdują się w kolekcjach prywatnych i instytucji w Polsce i za granicą.       

Jama Michalika, Sala Fryczowska (Zielona), 23.04.2023       

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko