Agnieszka Czachor – Ogień jako motyw literacki

0
81

W Starym Testamencie ogień oczyszcza i niesie zagładę. Dopiero w Nowym Testamencie pojawia się jako piekielny, karzący grzeszników. Te dwie interpretacje ognia – pożaru nawzajem siebie nie wykluczają i są bliskie pisarzom, którzy swoje teksty opierali na ich symbolice.

            Sodomę i Gomorę zgładził pożar, pomimo pertraktacji Lota z Bogiem.
            I właśnie z tymi miastami skojarzyła mi się symbolika pożaru w Zawiszy Czarnym J. Słowackiego. Z pieśni Filistyna:

            (…) W ogniu tym, Panno…jedna tylko chata
            Miała głos ludzki…i ludzkiemi usty
            Krzyczała – głośniej niż cały płacz świata,
            A z resztą – ogień był głuchy i pusty…(…)

            Paliła się wioska. I może w tej wiosce nie było sprawiedliwych, tylko jedna chata krzyczała ludzkim głosem. Aż ciarki przechodzą po plecach. Ta chata krzyczała, bo tylko jeden rycerz był sprawiedliwy, a on z chaty pochodził chłopskiej, matkę w niej zostawił. Matka poszła do nieba, umarła samotnie. To jej chata krzyczała.

            I dalej śpiewa Filistyn:
            (…)A potem jawił mi się ktoś z rycerzy…
            Ogień był z wioski, co płonęła blisko,
            Rycerz był czarny – większy niż ognisko…(…)

            Najpierw, ogień jest niszczycielski i straszny, ale potem przeradza się w zhukane konie anielskie, które tratują szatany. Czyli trawiąc chaty oczyszczał, połykając płotki i furtki robił miejsce dla nowego świata?

            Zawisza Czarny w dramacie oszalał. Jego męstwo walczy z szaleństwem. Jest tam więcej świata nadprzyrodzonego niż zwykłego. Właściwie nie wiadomo w końcu czy cała opowieść nie rozgrywa się tylko w skołatanej głowie Zawiszy. Mnie jawi się on jako strażnik wartości w które wierzył. I zjawił się jako duch w momencie, kiedy te wartości zanikły. Jest mścicielem, który razem z ogniem zrównuje zagrody przysłowiowej Sodomy.

            Ogień jest czerwony i z głodu blady, rzuca się jak lew na jabłonie. Trawi wewnętrznie Zawiszę i w końcu przeciwstawia się jemu samemu, staje się smokiem purpury i odlatuje z jego trupem.

            Słowacki lubił swoim bohaterom stawiać za plecami pożar wspaniale go opisuje, jednak w Zawiszy ogień jest wszędzie. Wypełnia cały dramat. Czym więc on jest dla bohatera. Jego sprzymierzeńcem, przeciwnikiem, pogromcą, który wyskakuje krok przed nim, jego szaleństwem, które spala go od środka, sprawiając, że rozpada się jak stary dąb? Jest pasją, z jaką żył Zawisza, ogniem, który rozpalił w nim odwagę i sprawił, że stał się rycerzem niezwyciężonym? Dzięki żołnierskim umiejętnościom był niszczycielski dla wrogów jak prawdziwy pożar.

            Ogień symbolizuje także uczucia pierwotne, te najbardziej żywotne w człowieku. Nienawiść i miłość, ale i wewnętrzne oczyszczenie.

            W  Quo vadis H. Sienkiewicza opowieść kończy się pożarem, w Ludziach bezdomnych St. Żeromskiego na koniec piorun rozłupuje sosnę. Ale Roza Weneda też używa ognia, przez cały czas walki Wenedów, przez czas walki Lilii o ojca i Derwida z Gwinoną, Roza pali ciała zmarłych wojowników. Od ognia jest czerwono i głucho, zresztą na koniec popiół z tych ciał ją przysypuje. „Nie czas ratować róż, kiedy płoną lasy”, twierdzi i nie zamierza ratować swojej siostry. Nim umrze, przepowiada klęskę Wenedów, a ta klęska wydarzy się w noc, podczas której pioruny będą rozcinały niebo. Czyli znowu ogień. Roza jest czerwona niczym krew. Jest złą siostrą, złą córką i złą wróżką. Co prawda obdarzoną wizjami, ale wykorzystuje je przeciwko swoim. Jest opętana złymi myślami. Mimo, że szaleństwo Zawiszy można porównać z jej szaleństwem, to nie należy zapominać, iż Zawisza jest wojownikiem, który nie stoi po stronie ognia, przynajmniej na początku. Chociaż w podobny sposób, jak ogień, niesie zagładę wrogom.

            Bywa, że od zachodu słońca płonie niebo, że ogień tańczy po jeziorze, że płomienie szaleją w cudzych oczach. Metaforyczne oczyszczenie nie zawsze przychodzi, nie zawsze musi się pojawić, ale bywa taką szeroką kreską, która oddziela przeszłe życie od nowego. Jak choćby pożar, który z zemsty wzniecił Kmicic i spalił Wołomontowicze. Co prawda zrobił to z zemsty, ale równocześnie spalił swoje życie poprzednie, życie awanturnicze. Być może tak musiało się zdarzyć, aby mógł się narodzić Kmicic bardziej stateczny i nieco bardziej okrzesany.

Być może musi człowieka trawić ten wewnętrzny ogień, aby mógł się odbudować i na nowo zacząć żyć, na nowo czyli inaczej niż do tej pory.
Jednak nawiązując do dramatu Słowackiego o Zawiszy warto zauważyć, że jego postacie okazują się kimś innym niż są faktycznie. Jakby żyli w przebraniu, pod maskami. Ojciec nie jest ojcem, a stryjem. Mężczyzna okazuje się kobietą, a dziad rycerzem. Ta maskarada, zauważa Katarzyna Banul, wydaje się stanowić swoistą zasadę tego utworu. Jakby wszystko było tylko pozą, lub pozorne, jakby „nie” znaczyło „tak” a „tak” „nie”. Czyli niczego i nikogo nie jesteśmy pewni. Rzecz jasna dramat nie jest skończonym dziełem, dlatego ciągle budzi sporo pytań badaczy. Pytań, na które nie sposób znaleźć odpowiedzi, bo można jedynie snuć domysły na temat tego co też autor miał na myśli.

„O Laurze wiemy tyle: jest „Nieniawskiego wnuczką”, szlachcianką o niezwykłej urodzie. Bycie dum ną „córką fycerza” oraz „ozdobą świata” to jej role podstawowe. Mnożą się jednak pytania: o intencje, o wiek, o anielskość, o patriotyzm, o charakter miłości, jaką darzy rycerza. Laura dzięki wewnętrznej dynamice i zdolności samokreacji często wymyka się z tych w sumie pustych, a na pewno niewystarczających ról. Ucieka z nich w poszukiwaniu tożsamości. Tożsamość bez określonej roli, czy raczej wiązki ról, nie byłaby możliwa”, pisze Banul. I to ta tożsamość jest w tym momencie kluczowym zagadnieniem, bo bez niej człowiek jest słaby i musi taki być dopóki nie dokonana wewnętrznego przeorganizowania siebie samego. Dopóki nie zrozumie o co mu w życiu chodzi. Dopóki nie pozwoli zapłonąć wewnętrznemu ogniowi. Laura jest miłością Zawiszy, a on jej. Tyle tylko, że miłością nieszczęśliwą, bo bez możliwości spełnienia. Ona nie jest jeszcze gotowa, jak Zawisza, który doskonale wie o co idzie walczyć. Ona jest w trakcie przeistaczania się. Sam Zawisza traktuje ją jako ostatnią pokusę przed śmiercią. Myśli o swoim schyłku. Tymczasem Laura nie myśli o końcu, a o przyszłości, bo ona jeszcze nie zaznała goryczy ani upojenia. Nie wie czym jest rozpacz ani czym miłość. Ona stoi dopiero na progu, na samym początku swojej drogi.

Dla wielu osób ogień jest alegorią bezpieczeństwa. Jest pewnikiem, że posiadają własne miejsce na świecie. Własny stół, własny piec i posiłek. Ogień w tym kontekście nie jest niszczycielki, chociaż może być. Ale dopóki stanowi element domowego ogniska i jest okiełznany, to domownikom przynosi sporo szczęścia. Daje wytchnienie i zaprasza do odpoczynku. Kiedy szumi w piecu, gdy rozgrzewa kuchnię. Ciepły piec, stygnący w popiele węgiel. Jednak to jest ogień okiełznany. U Słowackiego przypomina wichurę, niesie zagładę i śmierć. Tożsamość miejsca zamienia w popiół. Dym szczypie w oczy i potrafi sparzyć płuca, zapiera dech. Tworzy piekło na ziemi.

Przytoczone na początku tekstu frazy z utworu sprawiły, że spojrzałam na Słowackiego zupełnie inaczej niż do tej pory patrzyłam. Po raz pierwszy mnie zachwycił. Fakt, że utwór pochodzi z czasu tuż przed śmiercią, a ten czas u poety wypełniony był metafizyką i próbą opisania kontaktu z Bogiem, może mieć znaczenie. Gdyż prawdopodobnie, dlatego jest tak urokliwy, bo mocno oderwany od rzeczywistości.

Nie sposób wyczerpać symboliki ognia w utworach literackich. Nie sposób na kilku stronach, chociaż warto temu motywowi poświęcić badania.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko