Dorota Chołody – Oszczędnie o najważniejszym

0
153

(Wiesława Ptaszyk gdzie powraca moje słowo)

gdzie powraca moje słowo jest debiutanckim tomikiem wierszy Wiesławy Ptaszyk, wydanym w 2019 roku.
Jego tytuł zapowiada, że całość będzie miała wymiar osobisty. I tak jest rzeczywiście.

gdzie powraca moje słowo… tam wraca moje słowo („axis mundi”, s. 9) – to nie tylko powroty do miejsc, to też echo, które wracając przynosi to, co ważne, co stanowi sedno egzystencji ludzkiej, a co zanikło, wybrzmiewając dawno temu; TAM wraca nie tylko moje słowo, tam wraca nie tylko słowo, tam wracają ludzie, miejsca, sytuacje, a przede wszystkim wartości wyniesione z domu – centrum szeroko pojętego świata.

Wspominając dzieciństwo, często je idealizujemy, natomiast, co ciekawe, Autorka tego nie czyni, wprost przeciwnie, daje niezwykle realistyczny obraz wsi swojego dzieciństwa, z całą jego surowością przetykaną gdzieniegdzie, niczym złotą nicią, czułością, sielskim drobiazgiem, uczuciem, ciepłem. Całość więc mieni się różnymi barwami i niezwykle mocno oddziałuje na czytelnika. Przywołuje skojarzenia, otwiera wyobraźnię. Szczegóły bliskie czytelnikowi powodują, że podczas czytania, z pamięci wydobywają się zapomniane obrazki. I dlatego jest to podróż również we własną przeszłość.

Podmiot liryczny porusza się w wielu obszarach życia codziennego. Niekiedy wspomina ówczesne radości, kiedy mówi, że dobrze było przechwycić/choć pałkę do oblizywania („piec”, s. 17)  – (dla niewtajemniczonych – do ucierania ciasta, kiedy jeszcze nie było mikserów, służył przyrząd kuchenny zwany pałką lub wałkiem [jak u mnie] i niezwykłą frajdą była możliwość oblizania ciasta albo lepiej kremu [masy]);

Kiedy indziej przywołuje dziecięce zabawy sprzed lat, chociażby w wierszu „bliskość”, s. 12:

po ścianach przemknęło światło
sarna łabędź pajacyk
w teatrzyku cieni

Można pokusić się o stwierdzenie, że wiersze Wiesławy Ptaszyk są wielozmysłowe. Swą sugestywność zawdzięczają nie tylko plastyczności opisów, ale również oddziaływaniu na przykład na zmysł węchu; są bowiem przepełnione rozmaitymi zapachami:

po rozpaleniu
cały dom oddychał dymem
pomieszanym z gliną
(„piec”, s. 17)

od progu zapach
ziemniaczanych placków
(„pierwszy śnieg”, s. 20)

konwalie ze starego cmentarza
(„punkt odniesienia”, s. 16)

Wiersze z tomiku to wędrówka przez pory roku, święta, zwyczajowe prace (sianokosy, chmielobranie) zawsze jednak z indywidualnym rysem, który powoduje, że wspomniane elementy stanowią niejako tło, koloryt wiejski, ale najważniejsze są przeżycia podmiotu lirycznego. To również, a może przede wszystkim, wędrówka przez czas i przez pokolenia.

Warto dodać, że Wiesława Ptaszyk wydała książkę wspomnieniową (2020) „Jaśki. Wspomnienia o rodzinie Przybylskich z Bukowca”, w której przedstawia dzieje jej rodu, co pozwala na utożsamienie podmiotu lirycznego wierszy tomiku gdzie powraca moje słowo z Autorką. Mimo to szukam w wierszach wartości uniwersalnych. A poszukiwania kończą się powodzeniem. Dlaczego tak się dzieje? Otóż dzięki dojrzałości poetyckiej Wiesławy Ptaszyk, tego, w jaki sposób konstruuje wiersze, nieprzypadkowo bowiem każdy z nich podsumowuje puentą, nadając tekstowi ten właśnie uniwersalny charakter, np.:

od nadmiaru światła coraz ciemniej
(„święta noc”, s. 11)

albo:

pozwól chociaż uchylić okno
(„w matni”, s. 34)

Ale tomik gdzie powraca moje słowo to nie tylko wspomnienia z dzieciństwa, to również rozstania z rodzinną wsią, powroty, to także życiowe kłopoty, to chwile, kiedy ktoś ważny odchodzi ze świata. I z tymi problemami Poetka mierzy się równie oszczędnymi słowami, bez popadania w przesadną czułostkowość. Konsekwentnie, w sobie właściwym stylu rysuje także te obrazy.

W wierszu „grabie” (s. 24) wyraźnie zrywa z sielskim obrazem wsi, pokazując, z perspektywy „niedzielnego” mieszkańca wsi, wysiłek wkładany z pozoru w prostą pracę przy grabieniu siana:

zawsze widzę je w parze
ze słomkowym kapeluszem

tylko z pozoru zdawały się lekkie
zapału starczało na pierwszy rząd kop”
(„grabie”, s.24)

Dom będący axis mundi stanowi punkt odniesienia, ośrodek wartości, wyznacznik życia, nadaje kierunek, koi (płatki śniegu/z każdą chwilą większe/pobieliły plot i psią budę/smutek topnieje w oczach” – „pierwszy śnieg”, s. 20, tęskniłam za harmonią/zdobiącą dom jak makatki – „rozbrat”, s. 25).

Co ważne – książka jest wzbogacona fotografiami autorstwa Wiesławy, które nie służą ilustrowaniu wierszy, a same w sobie stanowią element kreujący nastrój całego tomiku, można się nawet pokusić o stwierdzenie, że są samodzielnym bytem artystycznym. Autorka ma bowiem dar patrzenia przez obiektyw i wydobywania ze zwykłych rzeczy ukrytego piękna i czegoś wręcz magicznego.
Podsumowaniem niech będzie refleksja wyrażona w wierszu zamykającym tomik Wiesławy Ptaszyk:

wnikanie
urzeka nas popołudniowe światło
choć kształty tracą ostrość

teraz dwa razy solę ziemniaki
ty zasypiasz w fotelu

nic się nie poradzi na dezercję słów

gdy niskie słońce otwiera złoty wachlarz
nasze cienie przyjmują kolor ziemi

Warto wiedzieć, że tomik gdzie powraca moje słowo Wiesławy Ptaszyk otrzymał nominację  do Nagrody Poetyckiej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego za najlepszy tom roku „Orfeusz” 2020 r.

Wiesława Ptaszyk, gdzie powraca moje słowo, wydawca: Tomasz Kowalczyk, Lublin 2019

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko