Paweł Krupka – VII Ogólnopolskie Mistrzostwa Slamu Poetyckiego

0
169

19 sierpnia odbył się, jak zawsze w poznańskim Centrum Kultury Zamek, turniej finałowy VII Ogólnopolskich Mistrzostw Slamu Poetyckiego. Dawna stolica Polski jest niemal od początku także stolicą naszego slamu za sprawą fundacji KulturAkcja, którą kieruje Dagmara Świerkowska-Kobus, autorka pierwszej w Polsce pracy doktorskiej o slamie poetyckim, a także czołowa slamerka występująca pod pseudonimem Awałsia Aksrobmysz. Podobnie, jak w ostatnich latach, w finałowym turnieju zmierzyła się szesnastka artystów wyłonionych w turniejach eliminacyjnych w jedenastu polskich miastach oraz w eliminacjach ostatniej szansy, przeprowadzonych tydzień wcześniej. Turniej został przeprowadzony tradycyjnie tzw. systemem pucharowym, czyli parami, a o przejściu do kolejnej rundy decydowało powszechne głosowanie całej publiczności. Warto zwrócić uwagę na tę dobrą praktykę, bowiem w lokalnych slamach rozpowszechnione jest też wyłanianie zwycięzców w drodze punktacji, przyznawanej przez kilkuosobowe jury, wyłonione spośród publiczności.

Wśród tegorocznych zawodników znalazła się zaledwie czwórka uczestników ubiegłorocznego turnieju finałowego, a między nimi tylko jedna półfinalistka. Świadczy to o wyrównanej popularności wielu artystów uprawiających slam w większości krajowych ośrodków. Podobnie też, jak w ubiegłych latach, w turnieju dominowały osoby młode, choć niektóre z nich mogą się już poszczycić wieloletnimi osiągnięciami w tej dziedzinie. W porównaniu z zeszłymi latami zwraca uwagę liczna i mocna reprezentacja stolicy. Warszawie przyznano w turnieju „z urzędu” dwa miejsca, innym miastom po jednym, niemniej dwoje warszawiaków znalazło się w nim ponadto dzięki eliminacjom ostatniej szansy i paszportowi slamerskiemu – dowodowi uznania szczególnej aktywności artystycznej w ciągu całego roku. Stołeczna czwórka w istocie zdominowała turniej: w całości przeszła do ćwierćfinału i zdobyła tytuł mistrzowski oraz dwa miejsca w półfinale. Między warszawiakami doszło też do najbardziej bodaj spektakularnych bratobójczych pojedynków ćwierćfinałowych, będących konfrontacją różnych stylów i poetyk. Najpierw typowo liryczna poetka Magdalena Walusiak, charakteryzująca się silną ekspresją opartą w dużej mierze na walorach dźwiękowych interpretacji utworów, pokonała w wyrównanym pojedynku Wiosnę, jedną z czołowych przedstawicielek narratorsko-eseistycznego nurtu slamowego, prezentującą głównie problematykę etyczną i psychologiczną związaną z dojrzewaniem młodzieży. Następnie jeden z weteranów polskiej sceny slamerskiej, Ptak Piwniczny, poruszający w tym turnieju problematykę egzystencjalną dotyczącą slamu i trudniących się nim artystów, pokonał wyraźnie Takiego Nadolnego, dziedzica poetyki międzywojennej awangardy i piewcy stołecznej kultury, tak elitarnej, jak i popularnej.

Równie ciekawe i emocjonujące były zmagania artystów, reprezentujących inne miasta i regiony kraju. Starły się w nich nie tylko barwne i zróżnicowane osobowości oraz temperamenty artystyczne, ale przede wszystkim rozmaite kierunki i podejścia do materii literackiej. Jak wiadomo, slam został nazwany nominalnie poetyckim, ale scena slamowa od lat stanowi platformę prezentacji wszelkich rodzajów i gatunków wypowiedzi literackiej. Poezja przeplata się na niej z prozą, a melodyjna i rytmiczna liryka z głęboką wyrazistością monodramu, a często też z oszczędną i skromną ekspresją typowych narratorów, skupionych wyłącznie na warstwie znaczeniowej tekstu i podających go w sposób zbliżony do lektury audiobooków. Trzeba przyznać, że przedstawiciele tej ostatniej orientacji, skądinąd bardzo popularnej w Polsce, zwłaszcza wśród młodzieży, i cieszącej się uznaniem publiczności, zdobywający w przeszłości tytuły mistrzowskie, na tych mistrzostwach stanowili zdecydowaną mniejszość i zyskali zaledwie jedno miejsce w półfinale. Był to turniej par excellence poetycki, nie tylko z nazwy, lecz w rzeczywistości, a większość slamerstwa z powodzeniem zaprezentowała bardzo ciekawe formy liryczne oparte na walorach zarówno strukturalnych, jak i dźwiękowych, a także przemyślane, barwne interpretacje, poparte dobrym warsztatem – świetną dykcją, muzykalnością i oryginalnym ruchem scenicznym.

Trudno w jednym artykule publicystycznym zamieścić wzmianki o walorach każdego występu i wyeksponować te cechy utworów oraz ich interpretacji, które złożyły się na barwne i sugestywne widowisko. Slam jest z natury spektaklem ascetycznym, bowiem regulamin zawodów wyklucza korzystanie z akompaniamentu muzycznego, kostiumów, scenografii i rekwizytów. A jednak żywe słowo a capella zabrzmiało na poznańskim zamku mocno, sugestywnie i atrakcyjnie. Zachęcam Czytelników do obejrzenia transmisji całego turnieju, która była prowadzona na żywo na stronie Fundacji KulturAkcja na Facebooku – link pod artykułem. Przekonają się Państwo, że nawet dysponując tak ograniczonymi środkami, szesnaście twarzy i głosów, a także wspomagający je niekiedy pomysłowy ruch sceniczny, może wystarczyć do stworzenia wspaniałego spektaklu, w którym wrażenia artystyczne potęguje napięcie sportowej rywalizacji. A ta była w wielu parach doprawdy wyrównana, w samym zaś finale nastąpił remis i dogrywka, w której Ptak Piwniczny wzruszającą miniaturą liryczną poświęconą zmarłemu koledze pokonał zamieszkałego od kilkunastu lat we Wrocławiu ukraińskiego artystę Illyę.

W świetle wspomnianej wyżej różnorodności stylów i poetyk, prezentowanych przez uczestników turnieju, nasuwa się spostrzeżenie, że obaj uczestnicy finałowego pojedynku zostali przez publiczność nagrodzeni za wszechstronność. O ile bowiem pozostałe zawodniczki i zawodnicy wyróżnili się zazwyczaj jakimś pojedynczym walorem, np. pomysłowością w układaniu figur stylistycznych, siłą przekazu społecznego lub etycznego, albo melodyjnością i rytmiką interpretacji głosowej, o tyle obydwaj finaliści okazali się zarówno mistrzami słowa poetyckiego, umiejącymi równoważyć celność refleksji intelektualnej z mocą wyrażania uczuć, jak i świetnymi interpretatorami, dysponującymi atrakcyjnym z natury brzmieniem głosów, umiejętnie wykorzystanym dzięki starannemu warsztatowi wykonawczemu. Dla Piwnicznego Ptaka, który od kilkunastu lat występuje na polskiej scenie slamowej, tytuł mistrzowski jest z pewnością symbolicznym ukoronowaniem jego bogatej kariery i niebagatelnych osiągnięć w tej dziedzinie sztuki. W przypadku Illyi Tandura, wszechstronnego artysty i działacza społecznego, szczególnie aktywnego w akcjach wsparcia dotkniętych wojną rodaków, wicemistrzostwo jest dowodem rzadko spotykanego opanowania obcego języka w stopniu, pozwalającym na skuteczną rywalizację z jego naturalnymi użytkownikami w sztuce żywego słowa.

Przewaga obu finalistów nad rywalami była zdecydowana w przekroju całego turnieju. We wszystkich występach każdy z nich otrzymał ponad 170 głosów, zdecydowanie dystansując pozostałych artystów. Tylko przedstawicielce gospodarzy, Aleksandrze Kasprzak, udało się w eliminacjach uzyskać rekordowy wynik 199 głosów. Atut własnego boiska wystarczył jednak tylko do półfinału, gdzie młoda dziennikarka-satyryczka, reprezentująca popularny wśród slamerskiej młodzieży nurt krytyki społecznej, musiała uznać wyższość późniejszego mistrza. Z tego właśnie, jak wspomniałem wyżej, słabiej w stosunku do poprzednich edycji reprezentowanego kierunku narracyjno-eseistycznego, korzystnie wypadły przedstawicielki Wybrzeża, gdańszczanka Ania Bania, wyróżniająca się umiejętnością zmiany rejestrów i mocną, sugestywną interpretacją tekstu, a także szczecinianka Kądziołka, mistrzyni gry słów i pomysłowych zabiegów lingwistycznych.

Ogólnie, można chyba uznać, że VII Ogólnopolskie Mistrzostwa Slamu Poetyckiego stanowiły przykład stałego rozwoju polskiej sceny slamowej i, moim zdaniem, rozwoju w kierunku zdecydowanie poetyckim. Używając tych słów mam na myśli wzrost świadomości artystów, którzy wywalczyli awans do turnieju finałowego, że poezja, jako sztuka żywego słowa, stanowi połączenie tekstu z dźwiękiem. W tym zaś aspekcie jest pokrewna muzyce i, choć posługuje się różną od niej materią, ta podlega przecież tym samym prawom akustyki. Scena poetycka ma zaś ze sceną muzyczną i teatralną jeszcze tę wspólną cechę, że sztuka powstaje w żywym kontakcie artysty z odbiorcą, stąd kluczowe znaczenie ekspresji i wrażenia wywoływanego na publiczności bezpośrednio przez dźwięk i obraz, a nie pośrednio przez recepcję samego tekstu. Slamerstwo na 7 OMSP pokazało, że stanowi w przeważającej mierze grono twórców rozumiejących, iż poeta jest artystą scenicznym, a nie lektorem podającym tekst, którego cały ładunek artystyczny jest zawarty w jego zapisie. Jako artysta sceniczny poeta jest zaś solistą, a nie muzykiem z orkiestry, który może się skupić podczas gry na nutach, gdyż uwaga publiczności jest skupiona gdzie indziej. Połowa uczestników turnieju interpretowała utwory z pamięci, nie posiłkując się zapisem na papierze lub w telefonie i ten fakt pokazuje, że polska scena slamowa zmierza w dobrym kierunku, oscylując między dwiema skrajnościami. Od lat bowiem poeci, wykonujący utwory z akompaniamentem instrumentalnym, mają pełną świadomość rzeczonych oczywistości, ci zaś, pochodzący ze środowisk literackich, są jej niemal całkowicie pozbawieni. Polski slam pokazał w Poznaniu, że ma się coraz lepiej oraz, że staje się atrakcyjną i skuteczną platformą promocji poezji, choć jeszcze daleką od popularności piosenkarzy, rockowców czy raperów.

https://www.facebook.com/fundacjafka/videos/1450750152430695

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko