Krzysztof Lubczyński – Lektury arcyniemodne

0
68
Filip Wrocławski


„Michałki” filmowe – pierwsza „lekcja martwego języka”

Lektura to arcyniemodna po trzykroć, bo niemodny i autor, Bolesław Michałek, głośny kiedyś i poważany krytyk filmowy, teoretyk i scenarzysta, bo rzecz dotyczy kina polskiego sprzed ponad pół wieku, ale najbardziej arcyniemodny jest sam sposób pisania o tymże kinie, owalny,  niekonkretny, abstrakcyjny, w szerokich kwantyfikatorach, hermetyczny, podejmujący takie kwestie jak „nasze marzenia o uniwersalizmie”, mówiący o „przemianie roli artysty”, o „autentyczności i uniwersalizmie szkoły polskiej”,  o „roli artysty we współczesnej sztuce na zamówienie”, o „moralności artystycznej”, o „kinie autorskim”, o „potrzebach i oczekiwaniach „widza Kto dziś zajmuje się takimi kwestiami!? „Moralnością artystyczną” ?! Też pomysł!  Dziś się pisze o rynku filmowym, o frekwencji, o gażach gwiazd i ich aktualnych osobistych perypetiach, a ponadto streszcza fabuły filmów, bo atrakcyjność akcji i obsada gwiazdorska są najważniejsze, nikt się nie zajmuje jakimiś teoretycznymi zagadnieniami. Do tego jeden ze szkiców swojego zbioru poświęcił Michałek ekstraelitarnemu filmowi polskiemu tamtych czasów, „Strukturze kryształu” Krzysztofa Zanussiego, nawet wtedy obejrzanemu realnie przez garstkę widzów, acz całymi latami przywoływanemu w popularnej prasie filmowej. Ten model pisania charakterystyczny dla omawianego tomu Bolesława Michałka, autora także takich zbiorów szkiców i esejów filmowych jak „Szkice z anatomii kina” czy „Notes filmowy” nie był zresztą odosobniony. Tak wtedy pisała spora część znanych krytyków filmowych, teatralnych i literackich – toczono abstrakcyjne rozważania teoretyczne wokół problematyki kina i poszczególnych filmów, unikając konkretów tematycznych. Była to naówczas powszechnie obowiązująca maniera i wyłamywali się z niej nieliczni, w rodzaju Zygmunta Kałużyńskiego. Do tego pakiet czarno-białych kadrów filmowych o specyficznej dla tamtych czasów fakturze i mamy lekturą oldskulową, niemodną, naftalinową jak się patrzy.

Bolesław Michałek – „Marzenia i rzeczywistość”,  Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe 1970

Filleriada teatralna – druga „lekcja martwego języka”

No i wypisz wymaluj ta sama metoda pisania o teatrze, z tych samych czasów, w wydaniu Witolda Fillera, w jego zbiorze „Teatr jaki jest”. Rozważania o „polskiej szkole teatru”, o „formach i treściach dramatu”, o „podmianie treści”, „o komedii i dwóch krokach dalej”, o „klasyce”, rozważania typu „aktor i teatr”, „rzemiosło i kryteria”.  Niesamowite jest w tych szkicach to, że z dziewięciu szkiców o wybitnych aktorach (m.in. Nina Andrycz, Irena Eichlerówna, Gustwa Holoubek, Jacek Woszczerowicz) i z siedemnastu szkiców o konkretnych przedstawieniach (m.in. „Fircyka w zalotach” Franciszka Zabłockiego, „Dziadów” Adama Mickiewicza, „Kordiana” Juliusza Słowackiego., „Irydiona” Zygmunta Krasińskiego, „Wyzwolenia” Stanisława Wyspiańskiego, po „Tango” Sławomira Mrożka” i „Pruski mur” Witolda Zalewskiego) nie sposób dowiedzieć się niczego konkretnego, esencjonalnego o aktorstwie tych postaci ani o charakterze tych przedstawień. Są same abstrakcyjne, ezoteryczne, hermetyczne rozważania o trudno uchwytnych sensach. Czerpię z lektury tego rodzaju narracji swoistą satysfakcję i rodzaj pożytku z ćwiczeń w starym stylu, z „lekcji martwego języka”, ale z punktu widzenia współczesnej komunikatywności stylu przypomina to odszyfrowywanie egipskich hieroglifów lub pisma klinowego.

Witold Filler – Teatr jaki jest”, Wydawnictwo Literackie 1967

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko