To on wciąż jest liderem
Kiedy myślę o Romanie Wilhelmim przede wszystkim zapominam, że nie ma go już z nami 33 lata. Ale może z wybitnymi aktorami, których filmy, seriale z ich udziałem, są co jakiś czas przypominane, tak już jest? Pamiętamy, że zmarli, ale mamy wrażenie, że to tak niedawno…
Najdawniejsze wspomnienie? Oczywiście „Czterej pancerni i pies”. I znów nie pamiętam, że wystąpił tylko w pierwszych sześciu odcinkach.
Tak, były filmy, w których był znakomity. Choćby „Zaklęte rewiry”. Rola nie do podrobienia. Podobnie w „Ćmie” czy w „Lękach porannych”. Ale z jakiegoś powodu zawsze najpierw jest „Kariera Nikodema Dyzmy”, a zaraz potem „Alternatywy 4”. Dwie kreacje chamów, prostaków, „władców świata”. Był stworzony do tych ról.
Biografia tak wybitnej postaci zawsze niesie obawę. Że zostanie skrzywiona, że ten „wybitny” swoją klasą przytłoczy autora, że dobór rozmówców jest jednostronny. Magda Jaros już na początku czyni zastrzeżenie, że jako człowiek był jej obcy, jako aktor… no, tu trudno o polemikę, był gigantem.
Dlaczego autorka go nie lubi jako człowieka? To syndrom, tak umownie sam go nazywam, Lecha Wałęsy. To świat, w którym nikt nie jest ważny poza mną samym. Poniedziałek: ja, wtorek: ja… Tak, taki był…
Chciał być jak Marlon Brando. Nie w sensie umownym. Chciał podbić nie Polskę, nie wschodnią Europę przypisaną do ZSRR, chciał być aktorem rozpoznawalnym w całym świecie, z nagrodami, które zna cały świat. Tak, mierzył w Oskary. Pytanie czy miał szansę, czy nie były to tylko rojenia? Pewnie przy tej skali talentu, gdyby urodził się czterdzieści lat później, gdyby wyjechał z Polski, miał dobrych agentów… Jest pewnie jeszcze wiele innych warunków, które musiałyby być spełnione. Ale… kto wie?
Grał przed innymi głupka, który niczego nie czyta. Trzy czwarte świata aktorskiego w to uwierzyło. Tych kilku, którzy byli najbliżej – niekoniecznie.
Chciał aby uwaga, „światła reflektorów” zawsze były skierowane na niego. Ale potrafił docenić partnerki/partnerów, którzy go nakręcali, zmuszali do gry, wyścigu na scenie.
Był alkoholikiem. Bez wątpienia alkohol go niszczył i zniszczył. Jest oczywiście pytanie: czy bez niego byłby tym, takim Romanem Wilhelmim?
Ledwie 165 i nikt tego nie zauważał, mierzący trzy centymetry więcej Jarosław Kaczyński jest obiektem kpin („kurdupel”, „konus”, „karzeł”) – jak to możliwe? Co więcej kobiety na niego leciały, wzdychały do niego. Trzy małżeństwa, po drodze fura romansów, ciągłe szukanie miłości… Rozczarowywał. Był… trudnym partnerem. Może za dużo kłamał?
Nie był dobrym ojcem. Czy mógł być? Marika Kollar zabrał mu syna, wyjechała z nim o Wiednia, stracili kontakt. Ale to, że na koniec życia go wydziedziczył…?
Podpisał papiery Służbie Bezpieczeństwa. To sprawa tak typowa, ze aż banalna. Jechał po pijaku, został zatrzymany, bardzo chciał odzyskać prawo jazdy. Bez niego urwałby się strumień pieniędzy – jeździł z przedstawieniami po Polsce… Podpisał i… i poza pierwszym zeznaniem, gdzie naplótł na Halinę Mikołajską, niczym się nie zhańbił. Nie, nie został donosicielem.
Pieniądze? Zdaje się, że nie były motorem jego działalności. To nie one były najważniejsze. Chciał być rozpoznawalny, chciał aby o nim mówiono, doceniono jego talent, pracę, dokonania artystyczne.
Był pracowity. Bardzo. Godzinami przepracowywał rolę. Potrafił zamęczać reżyserów, odsuwać innych aktorów aby to jemu poświęcili czas, uwagę.
Sześćdziesiąt cztery spektakle Teatru Telewizji. Pamiętacie Kobrę? Trzy czwarte Polski zasiadało przed telewizorami. Nie, nie wszystkie były spektaklami udanymi. Ale kilka trafiło do złotej setki Teatru Telewizji!
Bał się seriali. Trudno się dziwić. Każdy pamięta, jak zaszufladkowano i jego i „Janka Kosa” z „Czterech pancernych”, jak długo żyli w cieniu tej roli. W tych najsłynniejszych swoich rolach długo nie mógł się zdecydować, odrzucał, wahał się, nie był pewien. Musiano go przekonywać, utwierdzać, czasami wystarczył fortel. Że to rola dla innego aktora…
Miał, gdy zmarł ledwie 55 lat. Pewnie każdy, kto nie zagłębia się w jego życiorys, myśli, że był starszy (sam tak myślałem) – tak wyglądał. Lekceważył zdrowie, palił ogromne ilości papierosów. Rak wątroby z przerzutami. Bez szans.
Magda Jaros przypomniała aktora, jakiego w polskim teatrze, kinie chyba nie było. O skali talentu tak wielkiej, że… że trudno znaleźć dla niego rywala. Ciągle jest z nami. To do jego gry odnoszą się kolejne pokolenia artystów sceny. Próbuję się z nim równać, ale wciąż to on jest liderem.
Magda Jaros – Anioł i twardziel. Biografia Romana Wilhelmiego, Rebis, Poznań 2024, str. 263.